chrzescijanin-homoseksualny.pl
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/

Na Bożej drodze
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/viewtopic.php?f=12&t=102
Strona 1 z 1

Autor:  mario [ piątek 20 sty 2012, 20:45 ]
Tytuł:  Na Bożej drodze

Zastanawiałem się gdzie umieścić na forum to co w mojej duszy gra, i doszedłem do wniosku że jest to odpowiednie miejsce gdyż pojawił się na mojej twarzy dawno zapomniany przeze mnie widok.
Od jakiegoś czasu może miesiąc może dwa w moim sercu drgnęła jakaś boża nuta, w całym zepsuciu moralnym w jakim pławiła się moja dusza coś zaświeciło się zacząłem pomału dochodzić do prawdy, że tylko przylgnięcie i powrót do Tego który mnie kocha jest w stanie naprawić to co zepsułem. Ale niestety zły wyczaił sprawę i zaczęła się jazda z nim w roli głównej, pojawiły się lęki nie mogłem w nocy spać cały czas w głowie słyszałem słowa jesteś niczym, beznadziejny, jesteś szmatą zero radości smutek strach to były emocje które towarzyszyły mi od jakiegoś czasu, zaczęły pojawiać się myśli samobójcze byłem chodzącym wrakiem człowieka. Wyszedłem wtedy też z założenia, że jak jestem taki beznadziejny to co mi szkodzi sobie dogadzać cieleśnie a wiec hulaj dusza piekła nie ma.
Zrządzeniem losu trafiłem na to forum przez bloga jednego z braci, poznawałem Wasze historie i zacząłem wierzyć że może i ja nie jestem do końca stracony. W moim domu zawsze było Pismo Święte, chciałem wrócić do Słowa ale znów dziwny zbieg okoliczności nie ma go tj Pisma Świętego przekopałem cały dom znikło a jestem przekonany ze nikomu go nie dawałem ani pożyczałem ono było moje zły bał się słowa wiedział ze Ono ma moc sprawczą, że przez Niego przemawia sam Chrystus, w końcu powiedziałem sobie albo ja albo moje zniewolenie, wywaliłem wszystko co doprowadzało mnie do grzechu, zacząłem przygotowywać się do Spotkania z Chrystusem w sakramencie miłosierdzia, i znów zaczęła się jazda ze "śmierdzielem" on doskonale zna moje słabości wszak taki czas żywił się nimi i były one dla niego pożywką, zacząłem dostawać jednego dnia masę esmesów od osób z którymi kiedyś wszedłem w grzeszne relacje, lęki wróciły ze zdwojoną siłą a w dniu kiedy byłem umówiony z kapłanem, że przystąpię do sakramentu oj szkoda gadać zniechęcenie, chęć odwołania spotkania z Bogiem, ale z pomocą łaski Bożej i Waszych modlitw które dało się odczuć i które dały mi siły przystąpiłem do sakramentu pojednania, było to dla mnie mistyczne doświadczenie, doświadczenie miłości bożej wnikającej w każdą komórkę mojego ciała, poczułem siły i chęci do życia, i usłyszałem słowa "Jezus Ciebie bardzo kocha, nigdy nie przestał, i czekał na Ciebie"
Wiem, ze czeka mnie teraz dużo pracy nad sobą ale wiem też, że z pomocą łaski bożej i waszych modlitw mi się uda, sam obiecuję modlitwę.
Przepraszam za brak jakiejkolwiek składni w tym tekście:) ale tak mam niekiedy :)

Autor:  teraz-tu [ piątek 20 sty 2012, 21:36 ]
Tytuł:  Re: Na Bożej drodze

Najczęściej po przeczytaniu Waszych pięknych opisów i oddanych, bardzo otwartych textów nie wiem co odpowiedzieć. To jedyna taka przestrzeń, że zupełnie nie potrafię w sobie obudzić pięknych określeń na to co czuję, co wyraża mój podziw do Was i wielkie zaufanie :)
Tak więc Mario będę konkretny: ogromnie się cieszę, że walczysz i się nie poddajesz!! Dajesz mi ogromnie dużo i Twoja obecność tutaj jest niezwykle cenna.
Uśmiecham się o tak----> :-))))))) Fajnie, że walczysz..... :))

Autor:  mario [ piątek 20 sty 2012, 21:43 ]
Tytuł:  Re: Na Bożej drodze

To Wy mi daliście siłę wszyscy i ja za to jestem wam mega wdzięczny :)))))) teraz-tu Twoja też duza w tym zasługa :)

Autor:  konrad8 [ piątek 20 sty 2012, 22:40 ]
Tytuł:  Re: Na Bożej drodze

i ja sie dolaczam do wszystkich podziekowan :-)

Autor:  Karmelito [ sobota 11 lut 2012, 13:53 ]
Tytuł:  Dzięki za wsparcie :)

Witajcie Bracia w drodze :)

Najpierw chcę wyrazić podziękowania za wsparcie i modlitwę, którymi mnie obejmowaliście a jednocześnie pragnę podzielić się radością, że wczoraj mogłem znów oprzeć głowę na ramieniu Jezusa. Po ludzku ciesze się, bo w moim przypadku za każdym razem spowiedź jest tryumfem Bożego Miłosierdzia, Jego Darmowej Miłości. Wiele mnie kosztuje próba podniesienia się a następnie przystąpienie do sakramentu pokuty, który emocjonalnie przeżywam tak, że niemalże tracę dech w piersi. Wiem, że Jezus mnie kocha, wiem że podejmując decyzje o powstaniu to tak naprawdę jest to dzięki Jego mocy, Jego siły przyciągania. Jestem świadom, że zachowując wszystkie warunki dobrej spowiedzi otrzymam odpuszczenie grzechów. Jakbym nie miał tej świadomości to strach i wstyd jaki mnie ogarniają przed momentem wejścia do konfesjonału, to po prostu bym zwiał! Jestem z natury panikarz i tyle.
Myślę jednak, że przychodzi taki moment, że trzeba się zgodzić na lęk. Jest to pierwszy krok do jego pokonania. Uznanie siebie z a istotę słabą i kruchą jest wyrazem szczerości wobec siebie. Jeszcze jestem faryzeuszem w wielu chwilach mojego życia. Staram się być pobożnym, starając się skwapliwie przestrzegać przykazań, spełniać dobre uczynki, uśmiechać się i być miłym tak ogólnie. Czy to jednak jest istotą chrześcijaństwa? Wiem, że jest we mnie jeszcze więcej z faryzeusza niż z chrześcijanina. Mało tego! Z punktu widzenia teologii zbawienia faryzeusze będą zbawieni! Działają zgodnie z własnym sumieniem, modlą się, dają jałmużnę i przestrzegają postów... Super! Jak powiedział mój spowiednik: Zajmą przygotowane im miejsce w niebie. Będą to jednak ostatnie rzędy ze składanymi krzesełkami!
Nie. Dzięki postoję. Wolałbym być celnikiem Mateuszem, który stoi w tyle pod filarem w poczuciu niegodności spojrzenia na Pana. W jego sercu jest jednak miłość a nie wyrachowanie. Zatem w tym przypadku nie będzie chyba mi poczytane za objaw pychy jak zacznę pchać się do przodu :). Czym tak naprawdę jest chrześcijaństwo? Odpowiedź można znaleźć tu: http://vimeo.com/12429440
Ja zawracam i proszę o dalszą modlitwę na drogę. Pozdrowienia dla Was wszystkich :)

Karmelito

Autor:  ks.tymoteusz [ wtorek 03 kwi 2012, 22:50 ]
Tytuł:  Re: Dzięki za wsparcie :)

Mój Brat powrócił do przyjaźni z Jezusem - serce się wzrusza.
Pomimo trudów... pomimo zmagań... pomimo przeciwieństw
- powraca !

A ja sam - wspominam moje rozterki sprzed lat i tak szeroko
uśmiecham się do drogi, która kiedyś odkrywałem na nowo -
własnych ciasnych małostek i Jego Wszechogarniającej Łaski.

= = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = = =

W umysłu skupieniu
i myśli drżeniu,
by porządki zrobić w sumieniu –
na twardym,
przyklasztornym kamieniu
usiadłem:

codzienność odczytać na nowo,
spojrzeć na życie duchowo,
czy czegoś sercu potrzeba,
by mogło szybciej dojrzewać?

I wiem już, że małostki
nie mają znaczenia,
gdy ufam –
i chodzę w Bożych promieniach...


(październik 2005)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/