Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
  Drukuj

Problem bez problemu
Autor Wiadomość
PostNapisane: sobota 28 sty 2012, 23:39 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 23 sty 2012, 14:55
Posty: 28
Miejscowość: Rumia
W sumie trochę dziwnie się czuję pisząc to i nie wiem od czego zacząć, ale.. Jestem jeszcze młoda, nie mam realnych problemów jak brak pracy czy cokolwiek takiego i do końca nie potrafię zdefiniować jednym słowem jaki mam problem. Mimo to czuję się jakbym wiecznie starała się uciec od samotności paradoksalnie wciąż się w nią wpędzając.

Gdy mam problem uciekam w pomoc innym. Gdy w końcu u znajomych wszystko jest w porządku ja budzę się z przysłowiową ręką w nocniku i staram się połapać co się na około mnie dzieje. Kalendarz wypełnił się niejako krzyżykami, a serce pustką.

4 lata temu mój przyjaciel popełnił samobójstwo, a kilka dni później zaczadziła się moja kuzynka. 3 lata temu moja trenerka i przyjaciółka zarazem zginęła w zderzeniu samochodu z pociągiem. 2 lata temu mój najlepszy przyjaciel zmarł po nieudanej operacji. Wszyscy mieli najwyżej 23 lata. Poczucie beznadziei błąka się po moim sercu w te i wewte. W szkole jestem alienem - niby rozmawiam z ludźmi, mam znajomych, przyjaciół, ale mało kto poza "cześć" z daleka potrafi podejść. Tak jakbym była wyjściem awaryjnym. Chociaż zawsze jestem uśmiechnięta. Ludzie mają mnie za wieczną optymistkę, lekko zwariowaną, ale uśmiechniętą i chętną do pomocy. Słowem człowiek na pierwszy rzut oka miły, przyjemny, sympatyczny, czasem wydaję się być bliska ideału. Może to odstrasza?

Ostatnio często odczuwam strach, dość irracjonalny, przed samotnością, ale nie tylko. Taki strach, gdy patrzy się w ciemność jak w pustkę i człowiek boi się czegoś o czym nie ma bladego pojęcia. Niesamowita bezradność wobec wszystkiego wokół miesza się stale z tęsknotą. Czasem po prostu siedzę wieczorami i płaczę jak głupek, chociaż to nie jest żadne wyjście. Mówi się, że wszystko można odczytywać dwojako, a każdy medal ma dwie strony. A co, gdy obie Cię odrzucają..? Być może rozpisałam się bez sensu, być może nikt tego nie przeczyta, być może ktoś czytając to uśmiechnie się ironicznie pod nosem, ale chociaż się "wygadałam".

_________________
Kiedy fale mórz chcą porwać mnie
Z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie
Panie Królem Tyś spienionych wód
Ja ufam Ci - Ty jesteś Bóg.


Pozwól nam spojrzeć kiedyś im w oczy...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Problem bez problemu
PostNapisane: niedziela 29 sty 2012, 13:42 
Witaj. Piszesz o wielu trudnych sprawach. Nie będę udawał, że w pełni rozumiem, co czujesz, choćby dlatego, że nie doświadczyłem straty tylu bliskich osób w tak krótkim czasie. Ale problem tak zwanej samotności w tłumie nie jest mi obcy.

Ja nie jestem osobą szczególnie towarzyską, trzymam ludzi na dystans - przynajmniej na początku. Jeżeli złapię z kimś dobry kontakt, to otwieram się i okazuję szczere emocje, w przeciwnym razie ten dystans pozostaje na stałe, mimo że staram się być miły i życzliwy.

Czasami człowiek ma wrażenie, że cały świat ma coś przeciwko niemu, że nie akceptuje go, lekceważy albo po prostu ignoruje, traktuje jak powietrze. Gdy sam mam takie odczucia, to wiem, że problem jest tak naprawdę we mnie, ze względu właśnie na ten dystans, rezerwę, barierę chłodu, jaką wokół siebie potrafię stworzyć. Wynika to trochę z braku zaufania do ludzi, wiary w to, że zostanę zaakceptowany i będzie to akceptacja szczera, bez żadnych ironicznych czy lekceważących podtekstów.

W Twoim przypadku jest inaczej, bo, jak piszesz, jesteś zawsze serdeczna i otwarta, ale być może jest jakaś granica kontaktu emocjonalnego, której podświadomie strzeżesz. Ale to tylko przykład, nikt tego problemu za Ciebie nie odkryje i nie wyjaśni lepiej, niż Ty sama.

Być może słyszałaś o książce "W dżungli życia" podróżniczki Beaty Pawlikowskiej, jeżeli nie - to polecam Ci ją. Nie jest to co prawda książka o charakterze chrześcijańskim, ale dobrze opisuje stan, w którym odczuwamy pustkę i brak porozumienia ze światem, nie wiedząc jednocześnie, o co właściwie nam chodzi. Bywa, że tak bardzo zaangażujemy się w sprawy innych ludzi, że zapominamy o sobie. Tymczasem dla siebie także trzeba znaleźć czas i zrozumienie, stać się swoim własnym przyjacielem.

Pozdrawiam ciepło :) Z Bogiem!


Góra
  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL