Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 
  Drukuj

Gdy ogólnie brak sił...
Autor Wiadomość
PostNapisane: środa 04 sty 2012, 01:13 
Witam wszystkich serdecznie
Wiem, że trzeba propagować pozytywy w życiu - choć mnie osobiście zdarza się mieć z tym problemy, pracuję na tym.
Tu można, a nawet trzeba się wpisywać ;) gdy czasami poszło coś nie tak, gdy mamy takie dni, kiedy jest nam źle, może nawet bez powodu.
Z racji, że pewnie nie widzimy się w realu, niech to będzie dla Wszystkich forma wsparcia ;)
Pozdrawiam


Góra
  
 

Re: Czasami tak Mamy
PostNapisane: czwartek 05 sty 2012, 00:01 
Banalne, ale... dla mnie rozwiązaniem jest gorąca czekolada! Wracają wtedy siły, głowa się uspokoja...

Staram się pamiętać o spotkaniach z dobrymi znajomymi. Często są to po prostu takie osoby, których słowa mnie niosą... Wtedy to ja "biorę coś dla siebie" od nich... Chocby ich obecność, słowo, refleksja, tembr głosu, cokolwiek...

Był takie dni, kiedy w depresji unikałem nawet tego - bo kazdego traktowałem jako potencjalnego wroga, który osłabia.... To był powazny błąd. NIE DAJCIE SIĘ negatywnym myślom, które dobijają.


Góra
  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: poniedziałek 23 sty 2012, 21:51 
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 sty 2012, 22:55
Posty: 15
Mnie czasem pomaga sen, spacer. Dobrzy znajomi też są ważni, od razu człowiek inaczej patrzy na życie :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: poniedziałek 23 sty 2012, 22:04 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 09 sty 2012, 18:17
Posty: 21
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
ja wtedy zajmuje się pracą.. zaabsorbowany nią nie mam czasu na smuty, często jednak bywa, że smuty przychodzą pod wieczór.. wtedy najlepszym rozwiązaniem jest sen. ot co!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: wtorek 14 lut 2012, 22:53 
W kalendarzu mam różne fragmenty, Pisma Św., czasami książek czy piosenek, które przywracają dobre myśli, albo zwyczajnie dodają otuchy, mój no.1, ten poniżej sprowadza do pionu, kiedy nie ogarniam myśli...

Melancholik"

Nie chciałem wziąć.
Zbyt długo we mnie waży się ból,
zrazu przyjęty dość słabo
- waży się w wyobraźni i toczy z wolna jak mól,
jak rdza zużywa żelazo.
Ach, wypłynąć z nurtu ukrytego i przejść poza bólu przedsmak!
Jest życie, proste i wielkie
- jego głębia nie kończy się we mnie.
Rzeczywistość bardziej jest wspaniała niźli bolesna.
Zrównoważyć to wszystko nareszcie gestem dojrzałym i pewnym!
Nie wracać po tyle razy,
lecz iść i dźwigać po prostu w równym odstępie godzin tę całą subtelną strukturę,
która w granicach mózgu tak łatwo przemienia się
w rozstrój, a sama w sobie zmęczeniem jest bardziej niż bólem.
I może bardziej być z Nim niż z sobą tylko,
bardziej być z Nim -
odsunąć grozę spraw na tyle,
by wystarczał zwyczajny czyn.


k.Wojtyła


Góra
  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: niedziela 15 kwi 2012, 23:15 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 12 kwi 2012, 17:40
Posty: 11
W smutkach – zarówno w tych małych, chwilowych, jak i w tych poważnych – ważne jest, by (zanim zaczniemy cokolwiek robić i przeciwdziałać) poznać naturę i mechanizm samego smutku. Innymi słowy, zanim chwycisz byka za rogi, najpierw trzeba wiedzieć, jak ten byk się zachowuje i jaka jest technika ujarzmienia nicponia… W przeciwnym razie można sporo sił stracić, wiele się natrudzić, a efekt będzie marny… Oczywiście w każdym przypadku sytuacja i przyczyny smutku są inne, ale sądzę, iż można się pokusić o kilka bardzo ogólnych uniwersalnych uwag…

1) Jak zauważyli koledzy powyżej, fajną rzeczą jest umieć znaleźć sobie coś miłego. Tak, zgadzam się w 100%. Ale dodam coś jeszcze: nie chodzi tylko o rzeczy przyjemne. Jasne, ważne jest zająć się czasem czymś, co lubimy, co nas bawi, co sprawia przyjemność… Książka, basen, bieganie, wspomniana wyżej gorąca czekolada (choć niedawno prowadzone badania w Kalifornii dowiodły, że czekolada minimalnie pogłębia depresję). Jednym słowem, coś przyjemnego. Ale nie tylko… Także wtedy, gdy mamy zająć się pracą i obowiązkami (a to już na ogół mniej przyjemne niż czekolada), strasznie ważne jest, by ta praca była mądrze poukładana i zorganizowana, by przynosiła satysfakcję z dobrze zagospodarowanego czasu, by ta satysfakcja była na koniec dnia źródłem pozytywnych uczuć niwelujących odrobinę te gorsze… Tylko wtedy, gdy jesteśmy w czynności aktywni, a nie pasywni (czyli gdy czujemy, że mamy twórczy wpływ na rzeczywistość, a nie, że praca i czas kierują nami jak chcą), wtedy działanie pozytywnie nas nakręca…

2) W organizowaniu sobie zajęć nie chodzi tylko o zapchajdziurę – o wypełnienie czasu, ale przede wszystkim o poczucie, ze ma się wpływ na rzeczywistość, że działa się twórczo, że – mówiąc jednym słowem – człowiek się rozwija, a dzięki temu wzrasta jego poczucie wartości. Tak, właściwie kształtowane poczucie własnej wartości to skarb i remedium na wiele problemów… I tu cholernie ważną rzeczą, która każdemu zdrowemu człowiekowi takie poczucie wzmacnia, są pasje. Coś, co kosztuje mnie dużo wysiłku, co zdobywam długo i wytrwale (jak szczyt góry), ale co daje efekty, umożliwia mi poznanie jakiegoś nowego wycinka rzeczywistości, otwiera nowe horyzonty… Czy to jest taniec, czy języki obce, czy sztuki walki – ważne, by wśród pasji mieć nie tylko to, co wiąże się z bierną przyjemnością niekosztującą wysiłku (oglądanie seriali), ale i te, które wymagają zaangażowania i zmagania się z sobą samym na trasie długodystansowej, a jednocześnie dają wiele satysfakcji i radości…

3) Sprawą ważniejszą i czymś, czego na pewno nie zastąpi żadna z rzeczy wymienionych w punkcie pierwszym i drugim, jest obecność kogoś bliskiego w naszym zyciu. Ważna rzecz, by sobie z tego zdawać sprawę: pewnych rzeczy zastąpić się nie da. Niektórzy ludzie, których trawi od środka pustka spowodowana brakiem bliskich relacji, starają się (nieświadomie) zapełnić ją nadmiarem zajęć i aktywności. No i działa to trochę na zasadzie studni bez dna: wiele sił się marnuje, wiele rzeczy się robi, a one nie zaspakajają akurat tej jednej potrzeby, która na dnie serducha się odzywa.
Super, jeśli ktoś ma bliskie relacje i może liczyć na obecność bliskich osób w trudnych chwilach. Natomiast niestety często zdarza się, że ktoś o takie relacje w życiu nie dbał… I tu jest problem, bo wiadome jest, że bezinteresownej przyjaźni (która jest w niektórych przypadkach jedynym skutecznym lekarstwem duszy) nie da się wykształcić z dnia na dzień i z pierwszym lepszym człowiekiem… O takie relacje trzeba dbać stale, by życie miało fajny smak, by normalnie się rozwijać… Zresztą przyjaźń jest piękną formą miłości i uważam, że w tym zdaniu nie ma ani odrobiny przesady…

4) Kolejna istotna sprawa… Szalenie ważna… Umiejętność zachowania właściwej perspektywy widzenia i oceny rzeczywistości. Smutki (podobnie jak pozytywne gwałtowne emocje) mają to do siebie, że niejako wciągają nas w dynamikę emocji i z tego wnętrza trudno nam ocenić sytuację taką, jaka rzeczywiście jest. I BARDZO CZĘSTO smutek trwa dopóty, dopóki trwa iluzja, w jaką się człowiek dał wkręcić… I odwrotnie: poznanie i uznanie RZECZYWISTOŚCI taką, jaka jest, przynosi ulgę i działa terapeutycznie. Przykłady iluzji? Bardzo proszę… (1) Czas trwania smutku. Gdy ktoś cierpi, traci realistyczne poczucie czasu. Doświadczenie – tym bardziej gdy się powtarza – wydaje się być wszechogarniające. A czasem wystarczy poćwiczyć mocne uświadomienie sobie, kiedy zły nastrój rzeczywiście się zaczął, że nie trwa wiecznie (może trwa niespełna godzinę…), że w przeszłości takie ciemne chmury przechodziły i tym razem nie będzie inaczej; (2) Iluzja pod tytułem: cierpię bardziej niż inni, inni mnie nie rozumieją…; (3) Inna iluzja: tęsknota za czasem, kiedy moje samopoczucie w 100% było idealne i gdy wszystko jest cudowne… Serio było kiedyś wszystko idealne? Czy raj przypadkiem nie jest nam obiecany dopiero po śmierci? Ta iluzja jest szczególnie niebezpieczna, bo dotyczy dróg skrajnych. Drogą właściwą jest ta pośrednia: pamiętać i siłą woli akceptować, ze smutki – jak i radości – są naturalnym elementem naszego życia. A drogi skrajne: tak człowiek tęskni za ideałem (czyli droga skrajna górna), że niemożliwość osiągnięcia tego wydumanego ideału spycha gościa… na sam dół (skrajność będąca iluzją, ale produkująca złe emocje).

Warto jeszcze zauważyć, że rozbicie jakiejkolwiek iluzji jest nie tylko procesem mentalnym – nie tylko pocieszeniem, dobrym słowem, pogłaskaniem po głowie – ale realną zmianą sytuacji człowieka, zmianą rzeczywistości na lepsze – a dzięki temu przynosi trwałe efekty: trwale poprawia nasz nastrój i samopoczucie…

5) Warto też pamiętać o jednej ważnej zależności: nasze samopoczucie produkuje w nas myśli (i to jest pierwszy krok), ale nasze myśli mogą utrwalać samopoczucie, a nawet je potęgować (klasyczny przypadek tzw. samonakręcania się… - to jest drugi krok). To, że mam paskudy humor dziś (z jakiegokolwiek powodu), na pewno zrodzi w mej głowie myśli typu: coś mnie denerwuje, coś drażni, komuś bym w mordę przyłożył… To jest nieuniknione. Ale to, ze ja sam przez 3 godziny nic konstruktywnego nie robię, tylko wyobrażam sobie i się nakręcam (jaki to niemoralny i wredny jest ten gościu, któremu bym sprał tyłek, i jak on mnie wkurza – i tak w kółko) to już leży w polu mojego decydowania o myślach. Mogę takie myśli rozwijać, ale nie muszę. Gdy zaprzestanę i będę myślał o czymś innym – to podły nastrój pewnie i tak szybko nie minie (bo ma swe źródło początkowe w czymś innym). Ale gdy będę takie myślenie kontynuował – negatywne emocje się utrwalą, to znaczy: będą trwały dłużej, będą bardziej zapamiętane w psychice i szybciej pojawią się w pamięci przy kolejnym złym humorze…

Takie kontrolowanie myśli w negatywnych stanach emocjonalnych (podobnie jak i rozkminianie iluzji) jest kwestią ćwiczeń i wprawy… Najlepiej ćwiczyć się z czyjąś pomocą…

6) I rzecz ostatnia na dziś… Chodzi mi o właściwie rozumiany układ: ja – moje samopoczucie – Pan Bóg. Osobiście uważam, że nie ma nic gorszego dla człowieka, niż wyobrażanie sobie Pana Boga jako cudownego terapeuty i interpretowanie poprawy stanu emocjonalnego jako cudownej ingerencji Pana Boga. Dlaczego? Bo gdy poprawa szybko nie przychodzi (a czasem tak bywa), to taki strapiony delikwent przeżywa nie tylko kryzys emocjonalny, ale i… religijny (na własne życzenie…). Sfera psychiczna i duchowa to dwa różne obszary – dość autonomiczne i rządzące się swoimi prawami.
Jak mi się popsuje rura w ścianie, to nie padam na kolana i nie zaczynam się modlić, tylko naprawiam rurę (bo Pan Bóg nie jest uszczelką ;-) ). Jak mam żylaki i mnie nogi bolą, to nie modlę się o nadprzyrodzoną interwencję, tylko idę do specjalisty po właściwe leki (bo Pan Bóg nie jest lekarstwem na żylaki). Podobnie gdy przeżywam jakiekolwiek trudności psychiczne, to – owszem, w duchu zawierzenia modlę cię do Pana i proszę o wsparcie – ale nie oczekuję jego mechanicystycznej cudownej ingerencji. Gdy problem jest poważniejszy, to idę do dobrego psychologa – bo to on jest specjalistą, który zna się ciutkę na strukturze i zależnościach wyznaczających działanie ludzkiej psychiki i może mi właściwie doradzić. To pierwsza rzecz…

A druga jest taka, że jeśli podejdziemy do sprawy właściwie i nie będziemy mieszać porządku psychicznego i duchowego, wówczas kryzys emocjonalny nie koniecznie będzie początkiem kryzysu duchowego. Co więcej, wiara rozumiana dojrzale i autonomicznie w stosunku do psychiki może okazać się podstawą – trwałym fundamentem, pięknym rdzeniem mojej osobowości, który będzie trwały i nieporuszony (właśnie dlatego, że nie uzależniam go od moich emocji). I tu największym autorytetem jest dla mnie Hiob – gościu, który przeżył wiele, doświadczył najtrudniejszych stron człowieczeństwa, a na koniec powiedział do Pana: „Dotąd znałem cię tylko z widzenia, a teraz poznałem cię osobiście”.

Jestem przekonany, że gdy człowiek odpowiedzialnie podejdzie do swoich różnych smutków i nie będzie nimi na siłę obarczał Pana Boga, wtedy w swoim serduchu będzie w stanie odkryć piękno i prawdziwość jednych z najpiękniejszych słów zapisanych w Biblii: "Aż do śmierci tocz bój o prawdę, a Pan Bóg będzie walczył za ciebie" (Syr 4,28). Naprawdę, jak sobie tak na serio uświadomimy, że nasze smutki w szerszej perspektywie są bojem (bojem, w którym walczy za nas sam Pan) i że tu chodzi ostatecznie o wydobycie i oszlifowanie ukrytej w nas prawdy, to człowiek aż sam rwie się na ten plac boju i chce zwyciężać…

(Dodam tylko – co jest bardzo ważne – że wszystko, co napisałem powyżej, dotyczy sytuacji normalnych, codziennych smutków, które zdarzają się każdemu człowiekowi. Jeśli ktoś cierpi na depresję lub inne przewlekłe stany – te rady oczywiście nie wystarczą. Wtedy ważna jest troska ze strony bliskich – to podstawa – ale i opieka specjalisty).

A jakie są inne wasze propozycje radzenia sobie ze smutkami?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: poniedziałek 16 kwi 2012, 19:21 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 15 sty 2012, 21:32
Posty: 15
Polecam książkę Normana V. Peale'a Moc pozytywnego myślenia. Połączenie psychologii z wiarą, która daje piorunujący efekt.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: poniedziałek 16 kwi 2012, 19:29 
Offline

Dołączył(a): niedziela 08 kwi 2012, 23:57
Posty: 168
Miejscowość: śląskie / Warszawa
Santiago, z przyjemnością czytam Twoje wypowiedzi, zwłaszcza, że - jak domyślam się - pewnie naprawdę sporo czasu zajęło Ci ich przemyślenie i napisanie. :) Dzięki Ci za nie.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił... zlamalem reke
PostNapisane: piątek 04 maja 2012, 18:45 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Bracia,
Niestety dzis okazalo sie, ze po upadku podczas jazdy na rolkach mam zlamanie glowy kosci promieniowej lewej reki i skrecenie w stawie palca prawej dloni, dlatego chcialbym usprawiedliwic ta droga moj czasowy brak aktywnosci na forum w przeciagu najblizszych tygodni.
Jesli proces zdrowienia umozliwi mi wieksza swobode pisania to wroce na forum wczesniej.
Pozdrawiam wszystkich i zapewniam o modlitewnej pamieci.

Karmelito

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: piątek 04 maja 2012, 19:10 
Offline

Dołączył(a): wtorek 27 gru 2011, 07:30
Posty: 203
Lokalizacja: okolice oświecimia
Miejscowość: Brzeszcze, Oświęcim, Pszczyna
Jesteśmy z Tobą Karmelito trzymaj się i wracaj szybko do zdrowia:)

_________________
W Panu mym złożyłem całą swą nadzieję, On pochylił się nade mną prośby wysłuchał:)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: piątek 04 maja 2012, 19:15 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 12 kwi 2012, 17:40
Posty: 11
Karmelito, zdrowia ci życzę i trzymam za ciebie kciuki. Nie poddawaj się, brachu!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy ogólnie brak sił...
PostNapisane: poniedziałek 04 cze 2012, 08:28 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 29 mar 2012, 08:42
Posty: 15
Moi drodzy wiem, że to egoistyczne.... ale do kogo mogę się zwrócić jestem sam... Modlitwa to dla mnie ogromny wysiłek..
przeżywam chyba najgorszy okres w moim dotychczasowym życiu.. nie radze sobie z niczym o mojej pracy nie wspomnę.. nikogo nie mogę prosić o pomoc...
wszyscy moją nerwice postrzegają jako lenistwo... a ciągłe postrzeganie mnie przez brak partnerki też mi nie pomaga...
Proszę o pomoc.. modlitewną...

_________________
"Bo Pan wejrzał z wysokiego przybytku swojego, popatrzył z nieba na ziemię, aby usłyszeć jęki pojmanych, aby skazanych na śmierć uwolnić"

"O niezgłębiona miłości Ojca i Syna, aby wyzwolić niewolnika ofiarowałeś własnego Syna."


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL