chrzescijanin-homoseksualny.pl
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/

Maski
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/viewtopic.php?f=17&t=173
Strona 1 z 1

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 13:55 ]
Tytuł:  Maski

Noszenie masek, granie ról, przywdziewanie się w ważne funkcje jest związane z odczuciem swojej niskiej wartości i braku poczucia godności. Maski, funkcje, role, pozwalają ukryć nie tylko przed innymi, ale także przed sobą samym niską ocenę czy wręcz pogardę dla siebie samego. Grając „przedstawienie o sobie”, w razie potrzeby zawsze można zmienić rolę, maskę, i dostosować się do zmieniających się ciągle ludzkich oczekiwań oraz własnych lęków.

Maska, która kiedyś w dzieciństwie – jak wierzyłem – pozwalała mi przetrwać, bardzo szybko zaczęła mi ciążyć, a wręcz mnie uwierać. Zrosła się tak mocno, że na początku trudno mi było ją zauważyć, a jeszcze trudniej się jej pozbyć. Ten proces jednak z Bożą pomocą trwał i nazywałem go odkłamywaniem samego siebie. Proces, który wciąż trwa...

Człowieku słabej wiary
Zastanów się...
Czy jesteś człowiekiem bez problemów?
Nie. Masz wielki problem.
Straciłeś wiarę w prawdziwą miłość i przyjaźń.
Zapętliłeś się gdzieś w fałszywym obrazie,
Stworzonym dla potrzeb otoczenia.
Czasem okłamujesz już sam siebie.
Codziennie ukrywasz swoje prawdziwe uczucia.
Pod maską sztuczności.
Przebudzasz się rzadko, czasem przychodzi taka chwila.
Doszło do tego, że nie potrafisz już wyrażać siebie i swoich uczuć.
Nawet nie masz komu o tym opowiedzieć.
To takie smutne i bolesne...
Wciąż masz nadzieję, że to się jeszcze zmieni,
Choć czasem nie masz już sił, by żyć tak dalej.
Posłuchaj siebie i walcz o swoje szczęście,
Nie poddawaj się. Szukaj...
W modlitwie...
Ja już Ci sprzyjam.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 17:13 ]
Tytuł:  Re: Maski

Czy maską jest obraz ideału człowieka, który stwarzamy dla siebie i którym stajemy się od razu na drodze do jego utrwalenia?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 17:45 ]
Tytuł:  Re: Maski

Moim zdaniem zdecydowanie tak. Granie idealnego człowieka przed sobą, przed innymi, popadanie w perfekcjonizm, itp. - wszystko to oddala nas od samych siebie, od innych ludzi, a przede wszystkim od Chrystusa.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 18:23 ]
Tytuł:  Re: Maski

Czy zatem urzeczywistnianie w sobie obrazu człowieka silnego na modlitwie i w służbie bliźniemu, dzięki któremu przybliżamy się do Boga i nie poddajemy się w walce, jest też maską o kryteriach jakich wspomniałeś, która przedstawia niewłaściwy obraz człowieka w chwili stwierdzenia jego stanu ducha i oddala w konsekwencji swą fałszywością od Boga?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 18:40 ]
Tytuł:  Re: Maski

To jest kwestia intencji. Jeśli ktoś urzeczywistnia obraz osoby silnej, a wcale taką osobą nie jest, to jest to oczywiście maską. Jeśli z kogoś po prostu wypływa siła, jaką czuje i dzieli się nią z innymi, to maską bym tego nie określił. To tak jak z miłością: albo naturalnie wypływa ona z serca człowieka, albo człowiek udaje miłość, by na przykład kupić miłość innych. To ostatnie to kolejny rodzaj maski.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 19:00 ]
Tytuł:  Re: Maski

Jak oceniłbyś prawidłowość postawy osoby, która by tak skutecznie urzeczywistniła na co dzień maskę osoby silnej, że stałaby się w końcu taką w całej swej istocie i oddaniu, jednocześnie odbudowując w końcu świadomość wielkiej wartości samego siebie? Jeśli przybranie maski, niebędącej kopią żadnego człowieka istniejącego na ziemi tylko wytworem uformowanego modelu zachowań naszej wyobraźni we właściwej skali odczuwania i wartości, byłoby niezawodną możliwością odbudowy skruszonego siebie, przybliżenie do Prawdy i Boga - to co jest w tym niewłaściwego?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 19:09 ]
Tytuł:  Re: Maski

Nie oceniałbym tego, bo ten osąd to kwestia Boga nie człowieka. Poza tym nie wierzę by udając kogoś silnego, można się silnym stać i urzeczywistniać to. Wtedy byłoby to chyba urzeczywistnienie nie prawdziwej siły, a swojego subiektywnego poczucia siły. Prawdziwa siła wewnętrzna człowieka nie pochodzi bowiem od niego samego.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 19:22 ]
Tytuł:  Re: Maski

Miałem na myśli obraz samego siebie stworzonego przez człowieka, który dąży do trwałej realizacji tej postawy. Nie ma tutaj miejsca na żadne udawanie. Człowiek pragnie zdobywać siłę postawy, którą chce uwiecznić w sobie poprzez hartowanie siebie w trudach jej zdobywania. W tym przypadku siła człowieka pochodzi z wytrwałości dążenia. Pochodzi więc od człowieka. Od jego wolnej woli. Zgodzisz się ze mną?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 19:29 ]
Tytuł:  Re: Maski

Tak. W przypadku wolnej woli człowieka jak najbardziej zgodzę się z Tobą. Wolna wola nie jest jednak źródłem siły człowieka, ale sposobem na jej poszukiwanie.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 19:37 ]
Tytuł:  Re: Maski

A jeśli życie prowokuje człowieka do przybrania maski po to, aby przez to mógł on bezpiecznie uchronić swoją naszarganą godność przed cyklicznymi jej znieważeniami zadanymi przez nieprzyjaznych ludzi świadomie /przyjaznych nieświadomie- to czy nie jest to jedną właściwą możliwością ochrony, którą nie sposób nie usprawiedliwić? Czy to jest niewłaściwe? Dać się zniszczyć tylko po to, aby zachować w świecie prawdziwy obraz nietrwałego siebie, rozbicia i podatności na zniszczenie? W imię czego ma się to dokonać?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 19:47 ]
Tytuł:  Re: Maski

Tak jak pisałem wcześniej: nie mnie jest osądzać czy to jest właściwe czy nie. Każdą maskę i jej dekonstruowanie powierzałbym Bogu. I to właśnie uważam za przejaw walki, aby nie dać się zniszczyć. W imię czego pytasz? W imię Miłości. Rozumiem jednak, że czasem jest tak, że przybranie maski jest elementem obrony przed niewłaściwymi ludźmi. Ale tak naprawdę to nie jest obrona, tylko ucieczka przed problemami. Trzeba prosić Boga o siłę, aby nie uciekać przed tym co nas boli.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 19:53 ]
Tytuł:  Re: Maski

Przyjaciel Ciszy napisał(a):
Rozumiem jednak, że czasem jest tak, że przybranie maski jest elementem obrony przed niewłaściwymi ludźmi. Ale tak naprawdę to nie jest obrona, tylko ucieczka przed problemami.


Schronienie się jest formą obrony, nie ucieczki jeśli człowiek jest ranny i niezdolny do psychicznej walki. Czy nie wtedy zakłada maskę?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 19:59 ]
Tytuł:  Re: Maski

Schronienie się owszem jest formą obrony, ale maska nie jest schronieniem. Jest ucieczką. W słabej kondycji zaś - masz rację - nierzadko zakłada się maski.

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 20:01 ]
Tytuł:  Re: Maski

Przyjaciel Ciszy napisał(a):
maska nie jest schronieniem


Dlaczego tak uważasz?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 20:04 ]
Tytuł:  Re: Maski

Bo maska to kłamstwo, udawanie. Czy na tym warto budować prawdziwe schronienie?

Autor:  SWAY [ wtorek 21 lut 2012, 20:14 ]
Tytuł:  Re: Maski

Przyjaciel Ciszy napisał(a):
Bo maska to kłamstwo, udawanie.


Jeśli więc przyjmę obraz (maskę) Chrystusa i dam znieważyć się ludziom, poprzez zachowanie cichości i pokory nawet w najtrudniejszych chwilach- jednocześnie wyrażając w tym niechronienie się- to czy ta postawa jest mimo to kłamliwa i udawana (czego wyraz dałeś wcześniejszym postem, o ile dobrze zrozumiałem)? Czy nie zachowam się wtedy, jak Chrystus, którego mam naśladować? Jeśli więc mam naśladować Chrystusa i jest to dozwolone w właściwie pojętej moralności człowieka związanej z prawdziwością jego osobowości, to dlaczego nie miałbym naśladować innej czystej postawy, bardziej indywidualnej, w której siła, prawdziwość i wytrwałość to cnoty i kodeks dążenia do Boga? Czy abstrakcyjnie maska siły nie może być niekłamliwa?

Autor:  Przyjaciel Ciszy [ wtorek 21 lut 2012, 20:31 ]
Tytuł:  Re: Maski

Pójście za Chrystusem jest schronieniem, czyli nie jest maską. Nie wyraża się również jedynie w postawie cichości i pokory. Nie jest maską, więc tym bardziej nie jest czymś kłamliwym. To zawierzenie Mu, czyli kwestia wiary. To jest niepojęte i piękne zarazem.

Autor:  ks.tymoteusz [ wtorek 21 lut 2012, 23:57 ]
Tytuł:  Re: Maski

SWAY napisał(a):
Nie mam więcej pytań.

Twoja odpowiedź jest odpowiedzią na moją ostatnio usilną za Ciebie modlitwę...
Nie odbierz tego jako zgryźliwości czy uszczypliwości... To nie to, nie ten akcent.

Czasem po prostu trudno wyrazić wprost czy akurat tak, jak czujemy - coś, co się
nosi głęboko w sercu - jako odpowiedź na zadane pytanie... To czasem przychodzi
prze natchnienie - w sercu tego, kto pyta... I niech tak będzie w nas najczęściej!

Owocnego czasu Postu - refleksji, rozmyslań i trudnych, choć prawdziwych decyzji.

Autor:  SWAY [ środa 22 lut 2012, 00:31 ]
Tytuł:  Re: Maski

ks.tymoteusz napisał(a):
SWAY napisał(a):
Nie mam więcej pytań.

Twoja odpowiedź jest odpowiedzią na moją ostatnio usilną za Ciebie modlitwę...
Nie odbierz tego jako zgryźliwości czy uszczypliwości... To nie to, nie ten akcent.


Czegoś tutaj nie rozumiem ...

Autor:  oipunk [ piątek 24 sie 2012, 15:57 ]
Tytuł:  Re: Maski

Od czasu kiedy Adam poznał, że jest nagi każdy człowiek (i nie uwierzę nikomu, że jest inaczej) zakłada maskę i nie wiem czemu w tym, że ktoś stara się wyglądać na odważniejszego niż podpowiada mu serce, że jest w rzeczywistości lub próbuje ukryć swe homoseksualne skłonności i uchodzić za heteryka, doszukiwać się czegoś złego. Może zawodzi mnie pamięć ale Chrystus potępiał chyba tylko maskę obłudnej religijności na pokaz. Mam nadzieję, że nie przesadzę jeśli w Jego postawie też poszukam maski - wszak tylko wobec trzech apostołów na górze Tabor pokazał swoje prawdziwe oblicze pełne chwały, wobec tłumów pokazywał się jako słaby. W prawdzie mamy obowiązek stanąć przed Bogiem a nie przed innym człowiekiem. Źle natomiast robimy nie wtedy gdy sami zakładamy maskę, która nikomu nie szkodzi, wręcz przeciwnie często pozwala przetrwać w jakimś środowisku czy sytuacji, ale gdy innym dorabiamy gębę.

Autor:  Manzoni [ wtorek 04 wrz 2012, 22:27 ]
Tytuł:  Re: Maski

Moim zdaniem maska jest naturalną konsekwencją przystosowywania człowieka do życia w społeczeństwie. Gdybym chciał wyrażać natychmiast każde uczucie które odczuwam, to non stop płakałbym i śmiał się na przemian, wybuchał złością i uciekał ze strachu. Lub też mówiłbym co chwila: ależ mi smutno, ależ jestem zły, itd. Są sytuacje, w których założenie maski jest niestety koniecznie. Utopia o byciu non-stop, 24 h na dobę, autentycznym, to również perfekcjonizm, tyle że w drugą stronę. Gdyby na przykład taka pani sprzedawczyni w spożywczym uwidaczniała swoje problemy małżeńskie, które aktualnie przeżywa, mówiąc o tym i chlipiąc, sprawiłoby prawdopodobnie, że zostałaby zwolniona. Urzędnik idąc do pracy zakłada maskę urzędnika, mimo iż w duszy od rana gra mu jakaś piosenka Stones'ów. Itd. Dobroć dla siebie to także nie wymaganie od siebie niepotrzebnie niemożliwego. Ale owszem, jest w nas wpisana potrzeba autentyczności. Przed sobą samym, przed bliskim człowiekiem, przed Bogiem można (i trzeba) maskę zdjąć. Przed resztą ludzi - odradzałbym. To po prostu nierozsądne, naiwne, wręcz czasami nieodpowiedzialne.

Autor:  Geralt [ czwartek 06 wrz 2012, 19:20 ]
Tytuł:  Re: Maski

Parę lat temu często chodziłem na Msze do Jezuitów, gdzie jeden z ojców miał zwyczaj kończyć kazanie wierszem. I pamiętam kazanie o zdejmowaniu masek i życiu w prawdzie, zakończone wierszem, który bardzo dał mi do myślenia. Pozwólcie, że go Wam napisze:

Pytanie o człowieka

"Jezus nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku.
Sam bowiem wiedział co się kryje w człowieku (J 2,25)

gdyby tak obnażyć cię
z szat tytułów
z kupowanych godności
funkcji
ról
z wygodnych foteli i stołków
z nienaturalnych gestów
konwenansów
udawanych min
z uniżoności wobec rządzących
i wyniosłości wobec podwładnych
ze słów o dwóch twarzach
ze służalczych ukłonów
z zachowania na pokaz
z najlepszych opinii
z uznania za zasługi
z powodzenia
z nadmiernej troski o dobre imię
o to żeby dobrze wypaść
żeby się spodobać
z tego co przystoi w odpowiednim towarzystwie
z masek
ze służbowych uśmiechów
z tonów dostosowanych do okazji
gdyby tak...

czy coś jeszcze pozostanie?

(s. Urszula Michalak)

Autor:  szaweł-paweł [ czwartek 21 lut 2013, 22:24 ]
Tytuł:  Re: Maski

Psychoterapeuta ks. Krzysztof Grzywocz o niechcianych uczuciach jak np. gniew


Autor:  perelka26 [ niedziela 24 lut 2013, 00:13 ]
Tytuł:  Re: Maski

Ponieważ Admin sprowokował mnie swoją propozycją. Nikt tak pięknie, z takim taktem, z takim wyczuciem, delikatnością, miłością nie mówi jak ks. Grzywocz. Proponuje wszystkie jego konferencje. Troche ich jest, ale problem z dostępem w internecie. Natomiast dziś proponuję rekolekcje które wygłosił nie tak dawno. Co prawda adwentowe, ale...temat uniwersalny:

http://www.dagraniczna.eu/index.php?opt ... lect&id=11

Autor:  prorok [ wtorek 21 sty 2014, 21:13 ]
Tytuł:  Re: Maski

Ks. Grzywocz - to rzeczywiście niesamowity człowiek. Mam nagrane rekolekcje, które głosił nam o przyjaźni, zdrowych i toksycznych relacjach... coś niesamowitego...

Autor:  bejbi [ czwartek 23 sty 2014, 12:33 ]
Tytuł:  Re: Maski

Przepiękne sa te słowa,tak madre a jednocześnie z lekkim zartem. Co do masek. Co Dokladnie zdefiniowalibyscie jako maska? To ze w pracy wymagają od nas innego zachowania niz mozemy sobie pozwolic wśród bliskich jest juz maska? To ze pewne rzeczy musimy ukrywać po to aby moc "normalnie" funkcjonować w środowisku? Ile masek zrzucilibysmy gdybyśmy byli akceptowani tacy jak jestesmy?

Autor:  Bart00 [ piątek 31 maja 2019, 11:39 ]
Tytuł:  Re: Maski

Sam mam wrażenie że największą maską w moim życiu jest udawanie „normalnego” w domu. Ukrywanie swoich emocji i tego co przeżywam (bo w dzieciństwie za szczerość mi się obrywało). Jednak przed najbliższymi przyjaciółmi mogę tę maskę zdjąć i mówić otwarcie o wszystkim co czuję. Oby Bóg wszystkich obdarzył takimi przyjaciółmi, a nasze życie stało się przez to lepsze ;)

Autor:  silent [ piątek 31 maja 2019, 13:01 ]
Tytuł:  Re: Maski

Wydaje mi się że najtrudniejsze to zdjąć maskę przed sobą samym. Wiele lat zajęło mi dojście do momentu w którym jestem w stanie powiedzieć sam sobie (jak również przed Panem na modlitwie) - "tak, mam skłonności homoseksualne i to się już pewnie nie zmieni". Co dalej z tym zrobię to już zupełnie inna kwestia... Pomimo że dochodzenie do takich wniosków jest bolesne jednak polecam każdemu - na końcu to oczyszczające uczucie. Odkąd pogodziłem się z pewnymi faktami jestem spokojniejszy, przestałem niepotrzebnie "siłować się" z życiem (co nie oznacza że nie pracuję nad sobą) i - co zaskakujące - mam trochę bardziej optymistyczne spojrzenie na przyszłość.
Co do masek - uważam za zupełnie normalną rzecz to że jestem trochę inny w pracy (gdzie oczekuje się ode mnie powagi i decyzyjności), nieco inaczej zachowuje się w sytuacjach prywatnych, gdzie mogę pozwolić sobie na większy "luz". Zdarza mi się że coś mnie nieźle wkurzy (żeby nie użyć mocniejszego słowa), ale dlaczego przez to mają cierpieć ludzie których spotkam na swojej drodze? Staram się jakoś rozpracować te emocje i uważam to za rodzaj pracy nad sobą, a nie zakładanie maski.
Rzeczywiście trudne jest to że przed większością ludzi ukrywam swoją orientację - kiedy koledzy gadają o dziewczynach też uśmiecham się i potakuję - i tu zakładam już jakąś maskę. Nie znalazłem jeszcze mądrego sposobu jak z tego typu sytuacji wyjść z twarzą. Od pewnego czasu zacząłem reagować gdy ktoś w moim towarzystwie mówi jakieś homofobiczne bzdury (choć sam nie utożsamiam się z krzykliwymi działaczami ruchu LGBT) - wcześniej bałem się że ktoś posądzi mnie o gejostwo (choć żyję w czystości więc nie ma ku temu żadnych podstaw). Teraz plotki na mój temat (a kiedyś do mnie dotarły) stały mi się na prawdę obojętne (ale do tego trzeba zdjąć maskę przed sobą samym).

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/