Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 55 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
  Drukuj

Re: W którą stronę pójść...?
Autor Wiadomość
PostNapisane: czwartek 15 sty 2015, 15:46 
Osobiście w wysiłku fizycznym nie doszukiwałbym się niczego więcej niż ciekawej i zdrowej formy spędzania wolnego czasu, która w jakimś minimalnym stopniu pozwala poradzić sobie z napięciem. Ale to moje zdanie.

Dlaczego_ja, mówisz o całkowitym zapełnieniu planu dnia. Czy to naprawdę o to chodzi? Moim zdaniem to trochę ucieczka od problemu a nie jego rozwiązanie. Jeśli nie umiem sobie poradzić z napięciem, to mam pracować i ćwiczyć niemal do upadłego, a pozostały czas przesypiać? Po pierwsze, ja tak nie potrafię, a po drugie nie widzę w tym sensu. Sam piszesz, że starasz się nie brać urlopu, prawie całkowicie rezygnujesz z czasu wolnego. To jest dobre rozwiązanie na jakiś czas, sam tak kilka razy miałem. Ale to nie może być, według mnie, punktem docelowym.
Oczywiście, nie jestem za tym, by nic nie robić i całymi godzinami patrzeć się w ścianę. Mam swoje zajęcia na uczelni i już po trochu te zawodowe, ale obok tego mam czas wolny, który poświęcam dla rodziny, znajomych, na rozwijanie innych swoich pasji niezwiązanych z zawodem. To jest ideał, przynajmniej w moim wyobrażeniu, który chciałbym osiągnąć, a który niestety, mimo licznych wysiłków, jest mi ciągle obcy.

Jeśli chodzi o przyjaźnie i szeroko rozumiane relacje z mężczyznami, to sam do końca nie wiem, jak to u mnie wygląda. Na pewno jest strasznie skomplikowane.
Mam paru (dwóch czy trzech) bliższych znajomych, z którymi utrzymuję w miarę regularny kontakt. Co jakiś czas spotykamy się, wychodzimy razem na miasto czy gadamy na różne tematy. Mimo wszystko to mi jakoś nie wystarcza, nie czuję z nimi tej bliższej emocjonalnej więzi albo inaczej: czuję ją, ale nie jest ona dla mnie wystarczająco silna, by mogła mnie satysfakcjonować. Ciężko mi jest obiektywnie ocenić, na ile to moje mylne subiektywne odczucie a na ile prawda. Cały czas mam wrażenie, że do nich nie pasuję, że brakuje we mnie tej męskości, która stawiałaby mnie z nimi w jednym szeregu.
To wychodzi nieraz przy rozmowie np mój brak typowo męskich zainteresowań typu sport, motoryzacja - chociaż to jeszcze jestem w stanie przełknąć. Gorzej bywa, gdy oni zwracają uwagę na jakąś dziewczynę, ja niby przytakuję, a w środku wyję z rozpaczy. Mam wrażenie, że mimo wszystko się nie rozumiemy i pozostanie tak na zawsze a nawet będzie coraz gorzej. Bo przecież oni z czasem pozakładają rodziny, będą ojcami a ja? O czym wtedy będę z nimi gadał? Te relacje jeszcze bardziej się rozlecą, bo jeszcze większa przepaść pojawi się między nami.
Tak samo boję się, że coś podejrzewają. Zdaje sobie sprawę, że to jest chore rozumowanie, ale niestety tak czuję. Nic im nie mówiłem o sobie. Żeby zachować pozory zawsze podkreślałem, że jestem hetero, chociaż nie wyzywałem przy tym nas -homoseksualistów od najgorszych. Kumple też wiedzą, że jestem bardzo wierzący w przeciwieństwie do nich, którzy są daleko od Kościoła. Często się o to sprzeczamy, każdy przedstawia swoje racje, niekiedy nawet trochę z tego żartujemy, jak chcemy się zdystansować, ale zawsze robimy to w pełnym szacunku do siebie nawzajem. Znam też ich stosunek do homoseksualistów, który jest raczej pozytywny i zgodny z mainstream'owym poglądem. Czasem zastanawiam się, czy nie warto byłoby się ujawnić, powiedzieć wprost, chociaż tutaj pojawiają się poważne obawy.

Wiem, że tutaj znów wszystko sprowadza się do jednego, a mianowicie do orientacji i co za tym idzie wykrzywionego obrazu postrzegania przez nas innych mężczyzn. Zatem mimo wszystko czuję się na jakiś sposób samotny i głód bliskiej emocjonalnej więzi z facetem nie daje mi spokoju. To z kolei sprawia, że szukam tego uparcie i za wszelką cenę np. w kontakcie fizycznym, co jest oczywiście zgubne. Takie iluzoryczne krótkotrwałe spełnienie wydaje się jednak mi na razie wystarczać albo po prostu nie mam innej alternatywy albo pewnie jej nie dostrzegam i dlatego pozostaję przy takim stanie rzeczy. Innymi słowy: tonę.


Góra
  
 

Re: W którą stronę pójść...?
PostNapisane: wtorek 07 lip 2015, 21:51 
Odnosząc się do pytania, którym jest temat założonego przeze mnie wątku, chciałbym podzielić się odpowiedzią i tym samym z Wami pożegnać.

Od moich ostatnich postów tutaj minęło trochę czasu. Dużo się u mnie wydarzyło. Dużo złego, bo prawie popełniłbym samobójstwo, chociaż w ostatniej chwili się wycofałem, przeszedłem załamanie i odżyły we mnie skrajnie negatywne emocje związane z dzieciństwem i ojcem alkoholikiem, który znęcał się nade mną psychicznie. I do tej pory to robi. I po tym wszystkim wiem, jaką drogą chcę pójść. Niedługo zaczynam terapię, chcę w końcu siebie zaakceptować i żyć w związku. I nie obchodzi mnie już, co wypada, co nie, co wolno, a co KK sądzi na ten temat. Chcę wreszcie żyć i być szczęśliwym i zakończyć tę samotność. A jeżeli uznam to za stosowne to samemu zadecydować, kiedy chcę to skończyć. Jeżeli jest w ogóle jakikolwiek Bóg, to jest chamem i sadystą jakich mało. Ale pewnie go nie ma, więc szkoda mi czasu, żeby dalej siebie oszukiwać i latać do kościółka. Pewnie zaraz pojawią się posty z zapewnieniem o modlitwie za mnie - zupełnie w to nie wierzę, że to coś da i uważam za stratę czasu. Niemniej jednak doceniam Waszą troskę. I za to też chciałem podziękować - byliście dla mnie bardzo ważni, i nadal będziecie. Bo pomogliście mi podjąć ostateczną decyzję, utwierdzić w przekonaniu, że chcę żyć bez wyimaginowanego Boga czy nakazów Kościoła, które nie mają żadnego uzasadnienia i są absurdalne. Od 3 miesięcy żyję bez Boga i sam walczę o siebie. Udało mi się wyeliminować pornografię, czaty, ograniczyć masturbację. Ale nie chcę rezygnować ze swojego szczęścia i wyrzekać się podstawowych, ludzkich potrzeb. To nie jest moja droga. I to forum mi to uświadomiło, za co serdecznie Wam dziękuję. I życzę powodzenia i wytrwałości: zarówno Wam w Waszych postanowieniach, jak i sobie.


Góra
  
 

Re: W którą stronę pójść...?
PostNapisane: wtorek 07 lip 2015, 22:06 
Offline

Dołączył(a): niedziela 08 kwi 2012, 23:57
Posty: 168
Miejscowość: śląskie / Warszawa
Bart, chciałbym tylko powiedzieć, że jest mi przykro, że nie potrafiliśmy być Ci wsparciem takim, jakiego potrzebowałeś - pewnie dlatego, że i każdy z nas ma swoje problemy, których do końca nie potrafi przeskoczyć. Dziękuję za Twoje słowa, są one bardzo szczere i przez to mają swoją wartość - choć sam wierzę w Boga, który nie jest sadystą, lecz miłością, dlatego też mogę się bez problemu za Ciebie pomodlić z poczuciem, że ma to sens, ale bez poczucia wyższości - boś nadal nam bratem w człowieczeństwie. Życzę Ci szczęścia. Jeśli kiedyś będziesz tego potrzebował - wracaj, wierzę, że zostaniesz przyjęty z otwartymi ramionami.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W którą stronę pójść...?
PostNapisane: wtorek 07 lip 2015, 23:08 
bart92 napisał(a):
Odnosząc się do pytania, którym jest temat założonego przeze mnie wątku, chciałbym podzielić się odpowiedzią i tym samym z Wami pożegnać.

Od moich ostatnich postów tutaj minęło trochę czasu. Dużo się u mnie wydarzyło. Dużo złego, bo prawie popełniłbym samobójstwo, chociaż w ostatniej chwili się wycofałem, przeszedłem załamanie i odżyły we mnie skrajnie negatywne emocje związane z dzieciństwem i ojcem alkoholikiem, który znęcał się nade mną psychicznie. I do tej pory to robi. I po tym wszystkim wiem, jaką drogą chcę pójść. Niedługo zaczynam terapię, chcę w końcu siebie zaakceptować i żyć w związku. I nie obchodzi mnie już, co wypada, co nie, co wolno, a co KK sądzi na ten temat. Chcę wreszcie żyć i być szczęśliwym i zakończyć tę samotność. A jeżeli uznam to za stosowne to samemu zadecydować, kiedy chcę to skończyć. Jeżeli jest w ogóle jakikolwiek Bóg, to jest chamem i sadystą jakich mało. Ale pewnie go nie ma, więc szkoda mi czasu, żeby dalej siebie oszukiwać i latać do kościółka. Pewnie zaraz pojawią się posty z zapewnieniem o modlitwie za mnie - zupełnie w to nie wierzę, że to coś da i uważam za stratę czasu. Niemniej jednak doceniam Waszą troskę. I za to też chciałem podziękować - byliście dla mnie bardzo ważni, i nadal będziecie. Bo pomogliście mi podjąć ostateczną decyzję, utwierdzić w przekonaniu, że chcę żyć bez wyimaginowanego Boga czy nakazów Kościoła, które nie mają żadnego uzasadnienia i są absurdalne. Od 3 miesięcy żyję bez Boga i sam walczę o siebie. Udało mi się wyeliminować pornografię, czaty, ograniczyć masturbację. Ale nie chcę rezygnować ze swojego szczęścia i wyrzekać się podstawowych, ludzkich potrzeb. To nie jest moja droga. I to forum mi to uświadomiło, za co serdecznie Wam dziękuję. I życzę powodzenia i wytrwałości: zarówno Wam w Waszych postanowieniach, jak i sobie.


Jestem pod wrażeniem. Jest tyle podobieństwa w Tym co napisałeś, z Tym co przeszedłem i co teraz przeżywam. Wielki szacunek. Ja też w ostatniej chwili wycofałem się z samobójstwa. Teraz kiedy zaakceptowałem siebie i wiem, że chcę być w związku, też nie interesują mnie zasady KK. Życzę powodzenia :)


Góra
  
 

Re: W którą stronę pójść...?
PostNapisane: środa 08 lip 2015, 19:19 
Offline

Dołączył(a): czwartek 08 mar 2012, 22:51
Posty: 95
Lokalizacja: Podkarpacie
Miejscowość: Średnia
Bart92 i Rafael93, wyraziliście swoje zdanie i macie do tego prawo. Bóg dał człowiekowi wolność i ją szanuje. Skoro Bóg jest Miłością to nie może być taki, jakimi epitetami Go Bart92 określił. Osoba, która kocha inną osobę będzie robić wszystko, aby ustrzec przed złem, krzywdą itd., tą kochaną osobę. Bóg też to czyni ukazując nam, co robić, aby nie grzeszyć m.in. 10 przykazań. Napisaliście, że odrzucacie nauczanie KK, ale tak naprawdę odrzucacie wolę i nauczanie samego Boga. Chcecie realizować swoją wolę. Po to dostaliśmy naukę zawartą w Piśmie św, aby być takimi jakimi Bóg chce nas mieć. Jest napisane „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19,2) Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1 P 1,15-16). Gdyby Bóg akceptował grzech, to nie wyrzuciłby Adama i Ewy z raju, ani zbuntowanych aniołów. KK ma stać na straży nauczania zawartego w Biblii i nie może zaakceptować związków homoseksualnych choćby nie wiem jakie naciski wywierało lobby homoseksualne i za jak postępowych ludzi XXI w uważalibyśmy się. Nawet gdyby tak się stało to Pismo św mówi „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29). Gdyby Bóg akceptował związki homoseksualne, to nie zniszczyłby też Sodomy i Gomory.
Bóg daje nam wybór „ Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30,19) Grzech to przekleństwo i wieczne odrzucenie.
Na głównej stronie tego portalu, w zakładce „Homoseksualizm a Biblia” zostały przywołane jeszcze inne cytaty z Pisma św.
„”Wśród grzechów, które zamykają ludzi na przyjęcie daru zbawienia. Pismo św. wymienia czynne uprawianie homoseksualizmu (a bynajmniej nie odczucia homoseksualne):
"Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego" (1 Kor 6,9; por. Rz 1,26-27; 1 Tym 1,9-11).
W Księdze Kapłańskiej czytamy:
"Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli" (20,13 por. 18,22).
"Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie ... ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci" – grzmi św. Paweł (List do Rzymian 1,26-27 i 32). „”


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 55 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL