Cześć, wiesz na tym portalu nie wszyscy muszą być strasznie pobożni a co do Kościoła i kapłanów, strasznie mi przykro że masz z nimi przykre doświadczenia, ja w życiu na szczęście jak na razie napotykam wspaniałych duchownych, dużo w życiu mi pomogli. Wydaje mi się że nawet, pomimo przykrych doświadczenie nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka. Przez długi czas również nie akceptowałem swojej orientacji, w sumie jakiś czas temu zrozumiałem że musze się do niej „przyzwyczaić” bo tak już będzie i wieczne dołowanie nic mi nie da. O mnie też nikt nie wie i nie wyobrażam sobie coming out-u, w ogóle nie czuje takiej potrzeby, jestem normalnym człowiekiem jak i inni. Ta orientacja owszem jest częścią nas, ale po pierwsze jesteś najpierw synem, bratem, przyjacielem, kolegą etc . dopiero później gejem. Zatem orientacja nie decyduje o tym kim jesteś. Lęki, samotność, opuszczenie, strach myślę że większość z nas przez to przechodziła, każdy radzi sobie w swój sposób, szuka najlepszego dla siebie wyjścia. Po sobie widzę że największa rolę w radzeniu sobie z tymi trudnościami w moim życiu odegrał Bóg, widzę po latach jak On mnie prowadził, chociaż czasem tego nie chciałem i nie prosiłem. Jestem strasznie mu za to wdzięczny, gdyby nie on pewnie bym w tym wszystkim zginą i zamiast „zdrowej akceptacji” zaczął bym żyć w grzechu. Do rodziców w głębi siebie tez miałem ogromne pretensję że mnie nie wychowali tak jak powinni, że nie poświęcali więcej uwagi, nie dawali tyle miłości ile potrzebowałem. Trudno, stało się, nie zrobili tego świadomie, coś nie wyszło. Jestem z tym pogodzony, nie mam do nich najmniejszego żalu, on tylko człowieka niszczy. A Bóg ? myślisz że On chce byś taki był ? na pewno nie! Bóg nie chce naszego nieszczęścia – to wszystko wina grzechu nie Boga – no ale o tym można książki pisać, wiec nie będę na ten temat się rozpisywał. Glowa do góry! dasz sobie, wszyscy sobie jak widać jakoś radzimy, nie jesteś sam, jest nas naprawdę dużo. Na spokojnie spróbuj ze sobą porozmawiać, wsłuchać się w siebie, bez spiny i paniki, czego tak naprawdę potrzebujesz w życiu ? tęsknisz za miłością ? bliskością ? normalnością ?miłości uczymy się całe życie ona nie jest przeznaczona tylko dla jednej wybranej osoby, kochać trzeba swoich znajomych, przyjaciół, rodzinę, takiej miłości chyba warto szukać. Z bliskością jeżeli jej Tobie brakuje będzie problem, sam go mam i nie mam na nią jak do tej poru pomysłu. Normalny to Ty jesteś, tylko musisz sobie to wbić do głowy. Każdemu z nas przytrafiają się dni w których samotność strasznie doskwiera, przychodzisz do pustego domu, i sam nie wiesz co mam ze sobą zrobić. Świąt też nie lubię, w tym czasie czuje się samotny wśród ludzi. Już prawie święta, może pogadaj z Nim ? poproś by narodził się w Twoim sercu ? On naprawdę pomaga, i On jest zawsze za Twoimi plecami wystarczy że się odwrócisz – spotkasz Go. I nie gadaj głupot że zazdrościsz ateistom, nie wiesz jakie masz szczęście że w Niego wierzysz! Tak wiec mniej bolesnych i smutnych Świąt Tobie życzę i żebyś się częściej odwracał się za siebie.
_________________ Człowiekiem jesteś, a nie Bogiem; ciałem, a nie aniołem.
|