No to teraz masz już "dwa razy za dużo". Tylko nie zacznij rozumować tak, że musisz sobie "nastukać" (przepraszam za dwuznaczność) grzechów, żeby z czystym (czyli właśnie nieczystym) sumieniem iść do spowiedzi.
Żarty żartami, ale rzecz jest, widzę, poważniejsza, niż się mogło wydawać. Sądzę, że bardzo pożyteczne dla Ciebie byłoby znaleźć dobrego spowiednika i poprosić, by zgodził się być Twoim stałym spowiednikiem. Po pierwsze to może usunąć problem, czy nie spowiadasz się "zbyt często" i nie "stwarzasz
niepotrzebnego (komu - Bogu czy temu księdzu?!) tłoku" (Panie, bądź miłościw temu spowiednikowi!). Po drugie - jest większa szansa, że stały spowiednik przy "stałym" problemie i powtarzającym się rodzaju grzechu pomoże znaleźć jakąś "strategię" radzenia sobie z jednym i drugim - problemem i grzechem. Jak zrozumiałem, próbowałeś traktować spowiedź "profilaktycznie" - i bardzo słusznie. Ty sam czujesz, kiedy łaska w Tobie słabnie i daje przystęp Złemu (żebyś włączył "stronkę" itd.). I wtedy potrzebujesz ponownego pojednania z Bogiem. Wcale do tego nie trzeba mieć grzechu i to ciężkiego. Stały spowiednik, który Cię zna i wie, jak Zły pracuje nad (a właściwie
pod) Tobą właśnie, ma większe możliwości pomocy w takiej "profilaktyce". A z czasem może stać się Twoim kierownikiem duchowym, który oferuje Ci nie tylko spowiedź i rozgrzeszenie, lecz także radę, jak postępować, by przed grzechem bronić się skuteczniej.
Chyba słusznie poradzono Ci, byś nie mówił żonie. Skoro udzielaliście sobie sakramentu oboje nieświadomi Twojego problemu, to lepiej, byś sam starał się z tym problemem sobie radzić. Dla niej to może być zbyt duży szok i lęk przed "wydaniem się" tego w Waszym środowisku. Ale tu wiele zależy od konkretnych okoliczności i znowu pomocny mógłby być dobry stały spowiednik.
Widzę też pewne kwestie "praktyczne" warte rozważenia. Może załóż filtr antypornograficzny w swoim komputerze? W Twoim przypadku zresztą byłby to w istocie "filtr rodzinny", bo pomagałby chronić Twoją rodzinę zarówno przed pornografią, którą sam oglądasz, kiedy dasz się skusić, jak i tą, do której dotrzeć mogą dzieciaki.
Po drugie - jeśli to alkohol tak osłabia Twoje naturalne hamulce moralne, to może przestać pić? Albo przynajmniej kontrolować ilość, żeby skończyć picie tak ze trzy kieliszki przed "kolejnym razem za dużo"? Choć Twoja wiara mogłaby też być podstawą dla ślubowania pełnej abstynencji. Gdybyś to potraktował w kategoriach "męskiej" walki ze Złym albo ofiarował w intencji Twoich dzieci, to może udałoby Ci się utrzymać w tej wstrzemięźliwości? A na takim gruncie może łatwiej byłoby o wstrzemięźliwość także od onanizmu (szczególnie po odcięciu sobie dostępu do pornografii).
A jeśli drugi raz zgrzeszyłeś z tym samym facetem, to może warto zaprzestać kontaktów z nim (jeśli to możliwe bez ostentacji)? Czy on nie ma podobnego problemu z tym, co zrobiliście? Jeśli tak, a szczególnie jeśli także jest wierzący, to moglibyście spróbować razem zdecydować o odpowiednich "zabezpieczeniach" przed recydywą.
I jeszcze jedna rzecz - nie pozwól, żeby Zły wykorzystał Twoją słabą stronę do osłabienia Twoich relacji z żoną. Staraj się kontrolować własne uczucia, czy rodzaj "wstydu" czy "wyrzutów sumienia" za tamte grzechy albo "obrzydzenie do siebie" nie oddalają Cię od żony, nie każą Ci unikać bliskości z nią. To są niestety częste mechanizmy, całkiem naturalne w sensie psychologicznym. I im większa wrażliwość moralna, tym silniej mogą działać. Ale to znowu może być dywersja Złego. To on bardzo często podpowiada nam, ze jesteśmy niegodni, gorsi, już straceni - żeby odciąć nas od źródeł dobra, od tego, co pomaga trwać właśnie z dala od zła. Akurat Wasza miłość małżeńska jest bardzo dobrym "przeciwciałem" dla Twoich homoseksualnych czy masturbacyjnych ciągot i powinieneś świadomie ją wzmacniać i chronić się w jej strefie przed pokusami.
A jeśli do tego pomyślisz (i poczytasz) ilu facetów na tym forum tęskni, zwykle bez nadziei na spełnienie, do tego szczęścia, które Ty dostałeś od Pana: żona, dzieci, dom rodzinny - to może w ich imieniu dodatkowo poczujesz się odpowiedzialny za to dobro. W imię naszej forumowej solidarności mógłbyś w ich intencji ofiarować jakąś cząstkę skutecznej walki z pokusami. Może nawet znajdą się tu chętni do takiej "interesownej", wzajemnej modlitwy wstawienniczej w intencji Twojej czystości? Powstałoby wtedy coś w rodzaju moralnego
perpetum mobile, oczywiście nie dosłownie, bo zasilane wszak energią z wiadomego Źródła.
I ja dołożę, tym razem w ramach solidarności żonatych

, swoją modlitwę o siły dla Ciebie i Bożą Opatrzność.