Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 
  Drukuj

Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
Autor Wiadomość
PostNapisane: poniedziałek 24 lis 2014, 20:02 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Pomyślałem, że kryterium aktualności jest ważne, lecz warto też wspomnieć o spektaklach starszych, które zapamiętaliśmy dla ich wartości. Może znajdą się inne osoby, które je widziały i pamiętają? A może ktoś ma to nagrane i może użyczyć?

Pierwsze, które przywołuje moja pamięć, to:

    (1) "Śluby panieńskie" - Spektakl przygotowany na 50-lecie pracy artystycznej Andrzeja Łapickiego. Jubileusz odbył się 6 lutego 1995 r. na Małej Scenie Teatru Powszechnego w Warszawie i tam też został zrealizowany telewizyjnie. Rolą Radosta w "Ślubach panieńskich", które notabene reżyserował nie po raz pierwszy (głośne przedstawienie w Teatrze Polskim w 1984 r., inscenizacja telewizyjna z 1985 r.), Andrzej Łapicki, jak oznajmił, pożegnał się ze sceną. "Tak jak nie lubię aranżowanego na jazzowo Bacha czy Mozarta, tak nie znoszę Fredry zrobionego na Witkacego" - wyznał Andrzej Łapicki w szkicu "Mój Fredro".
    Jubileuszowe "Śluby..." są w każdym calu stylowe - poczynając od scenografii i kostiumów, po finezję gestu i słowa. Aktorzy nie recytują, naprawdę rozmawiają Fredrowskim jedenastozgłoskowcem, bawiąc się kunsztownym wierszem, jego melodią, rytmem, ścieśnieniami samogłosek. Komizm języka i dialogu harmonijnie splata się z komedią charakterów. Sam Andrzej Łapicki gra Radosta z dystansem, jakby dworował sobie z własnego wieku i utrwalonego w pamięci widzów emploi amanta....
    (z recenzji na http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=521301). Mogę tylko dodać, że doskonale bawiąc się dobrze wyreżyserowaną komedią, miałem też łzy w oczach, a to z powodu wzruszenia świetną fredrowską polszczyzną znakomicie mówioną przez młodych (wówczas) aktorów. Szczególnie Gustaw Rafała Królikowskiego to wielka mała rola!

    (2) "Dziady" w reżyserii Jan Englerta z Michałem Żebrowskim w Teatrze TV w 1997. Znowu posłużę się fragmentem recenzji, bo bardzo dobrze oddaje moje wrażenia: magia jest dla mnie największą wartością tego przed­stawienia. Cenię je jako pewne doświadcze­nie emocjonalne. To trochę tak, jakbym nie spał dwie noce i oglądał obrazy na granicy realnego świata i wyobraźni, która nie mo­że się zatrzymać. I jeszcze jedno. Myślę, że to są bardzo in­tymne, prywatne "Dziady", "Dziady" Jana Engler­ta. Całe tło historyczne, narodowe, patrio­tyczne, powstańcze zostało... właśnie w tle. Na pierwszym planie jest jeden człowiek, który z tym wszystkim się zmaga. Żebrow­ski jest dla Englerta medium - czuje się, że Englert opowiadał historię tego jednego czło­wieka z myślą o sobie. Podtrzymuję wszyst­ko, co powiedziałem o Żebrowskim, ale bez Englerta on by tego nie dokonał. W ich pra­cy też musiało być coś z magii. (Wojciech Marczewski, http://www.e-teatr.pl/en/artykuly/139911.html).

    (3) "Horsztyński" w tymże Teatrze TV z tym samym Żebrowskim - młodym, pięknym i jeszcze nie pogubionym (1995), wyreżyserowany zaś przez Zbigniewa Zapasiewicza. Przedstawienie znakomicie oddające napięcie tego niedokończonego dramatu Słowackiego.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
PostNapisane: wtorek 25 lis 2014, 22:48 
Offline

Dołączył(a): środa 08 paź 2014, 18:37
Posty: 46
Miejscowość: Kraków/Warszawa
No, Panie Querens, zaszalał Pan tak, że zaniemówiłem. Moja misternie utkana pozycja została w ten sposób silnie podkopana - i cóż teraz przyjdzie mi pisać, skoro w latach 90. chodziłem jeszcze do szkoły podstawowej! Mogę tylko dodać, że bardzo dobre "Śluby panieńskie" widziałem w Teatrze Narodowym w Warszawie - spektakl odbywał się pomiędzy widownią usadzoną na samej scenie i spektakl ten wciąż grają.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
PostNapisane: środa 26 lis 2014, 19:28 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Ależ Drogi Atroksie,

To ma być "szaleństwo"? Przebłyski pamięci + internet! To każdy potrafi. A że pamiętam zdarzenia z lat 90, to nie zasługa, a (smutna) konieczność - w moim wieku jako taka jest tylko pamięć dawnych zdarzeń, to co aktualne ginie w niej wkrótce po pojawieniu się. O ile w ogóle to zauważę :)

Może uda mi się - zanim zapomnę - napisać za chwilę o obejrzanym w TVP Kulturze przedstawieniu Don Pasquale (oczywiście w wątku bieżącym).

Tymczasem nie wykręcaj się młodym wiekiem, tylko pisz o rzeczach bieżących. Tak się możemy podzielić - ja będę wspominał "starodawne dzieje", Ty zaś będziesz nas "updatował". I tak zwodujemy naszą lokalną i teatralną "arkę przymierza między dawnymi a nowymi czasy".

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
PostNapisane: piątek 16 sty 2015, 18:39 
Offline

Dołączył(a): piątek 20 sty 2012, 22:39
Posty: 45
Kolejny świetny temat! ;-) Dzięki, Panowie!

W sąsiednim wątku narzekałem na ostatnie przedstawienia, czas zatem na przypomnienie tych dobrych.

W pamięci przechowuję szczególnie spektakl sprzed paru lat z toruńskiego Teatru Horzycy ,,Maria Stuart'' według Schillera. Wybraliśmy się wówczas grupą znajomych na premierę. Był to czas, gdy postać królowej Marii działała na moją wyobraźnię i akurat sporo wówczas o niej i rozmawiałem, i czytałem, toteż tym bardziej byłem ciekaw, co z tej historii wycisnął zarówno Schiller (niestety, nie czytałem tego dramatu), jak i Grzegorz Wiśniewski, reżyser.

Przynętą było też obsadzenie dwóch głównych ról - Elżbietę zagrała Jolanta Teska, Marię - Maria Kierzkowska, która niezaprzeczalnie wyrosła na pierwszą damę Teatru Horzycy. To było rzeczywiście starcie władczyń; iskry leciały niemal bez przerwy. Sam zaś spektakl wprost ociekał namiętnościami. Szczególnie grą, nie tyle występującą topless Marią Kierzkowską (siedem lat temu golizna w teatrze nie była aż tak powszechna jak teraz; zresztą w inscenizacji toruńskiej była to golizna zastosowana z namysłem, nie dla taniego chwytu).

Oszczędna scenografia spodobała się ogromnie nawet na mnie, ceniącemu nieco inną estetykę. Stylistyka chłodnego biurowca, lustrzane ściany, w których odbijali się widzowie niby ława przysięgłych (to akurat podobno był zamierzony efekt; nie mogło to nie zrobić wrażenia) i ograniczenie kolorów do odcieni szarości, popielu, czerni, z wyjątkiem turkusowej sukni Elżbiety i burgundowej - Marii. Znać jednak było we wszystkim wysoką jakość i materiałów, i wykonania. Zresztą świetne proporcje tak w dekoracjach, jak i w kostiumach zawsze się sprawdzają, niezależnie od obranej stylistyki.

Chciałem pójść na to przynajmniej jeszcze raz, ale zawsze jakoś wybór padał na inne spektakle (czego potem żałowałem).

Na marginesie - historia Marii Stuart znowu pojawia się na polskiej scenie, tym razem operowej (Warszawa) - Donizetti. I to wkrótce, w przyszłym miesiącu. Czy ktoś się wybiera?

Przy okazji - kto nie zna Teatru Horzycy, szczerze polecam wizytę też ze względu na architekturę. To dziecko słynnej wiedeńskiej spółki Fellner & Helmer rozrzucającej przed stuleciem świetne obiekty teatralne w Europie Środkowej (nie tylko zresztą teatralne; lwowski George jest też ich autorstwa). ,,Horzyca'' lśni też nowym blaskiem po gruntownej konserwacji sprzed paru lat.

Drugi spektakl, który nie tylko nie pozostawił mnie obojętnym, ale do którego często wracam z uśmiechem, przymykając oczy, to ,,Rusałka'' Dvoraka wystawiana w Glyndebourne. Wspominam to jak baśniowy sen, jak przedsionek raju. Wcześniej widziałem przedstawienia operowe tylko w Polsce i albo były zrobione w sposób piękny, elegancki albo przeciwnie - z ograniczonym budżetem, co najczęściej dawało wrażenie niechlujności. Tymczasem pierwszy raz zobaczyłem spektakl zniewalający, olśniewający, który po prostu porwał! Świetna gra plus scenografia, bardziej nowoczesna niż w dawnym stylu, lecz nie do końca. Była niczym wyjęta z książek z symbolicznymi baśniami. W pamięci mam też stroje, zwłaszcza zjawiskowe kostiumy nimf. Strona plastyczna była autorstwa Rae Smith (zawodowo również dekoratorki wnętrz), której moja znajoma przepowiada wielką karierę, a ja szczerze jej tego życzę.

Zresztą sama muzyka i libretto w ,,Rusałce'' są jednymi z moich ulubionych; w jakiś sposób odnajduję się w tym (,,Pieśń do Księżyca'' chyba zawsze będzie miała dla mnie osobiste znaczenie...).

Swoją rolę w tym śnie odegrała też atmosfera Glyndebourne - nowoczesny teatr na terenie arystokratycznej posiadłości, rozległe bajeczne ogrody (niewątpliwie echo myśli ogrodniczej Gertrude Jekyll ujęte w ramy strzyżonych, wysokich żywopłotów), w oddali pasące się krowy i owce, a na tym tle spacerujący i piknikujący w przerwie spektaklu (długiej, ponadgodzinnej) melomani - panie w olśniewających sukniach i fryzurach, faceci obowiązkowo w smokingach, niosący kosze z prowiantem. Czy można wyobrazić sobie wspanialsze niedzielne popołudnie i wieczór?

I jeszcze dwa słowa o moim ulubionym spektaklu TV. To ,,Wesołych świąt'' Alana Ayckbourne'a w reżyserii Holoubka. Jeśli lubicie angielski humor (tu również momentami czarny), niekończące się, doskonałe dialogi i uwielbiacie Magdalenę Zawadzką, to spektakl dla Was.

Wątek dotyczy recenzji, ale wybaczcie, że złamię zasady. W planach mam, m.in. ,,Uprowadzenie z seraju''; chcę to wreszcie usłyszeć nie z płyt. I zobaczyć! Może uda mi się wybrać do Glyndebourne, bo jest na afiszu w nadchodzącym sezonie, ale wiem, że ,,Uprowadzenie'' jest grane też w Warszawskiej Operze Kameralnej. Ale jaki to spektakl! Marionetkowy! Nigdy nie byłem na operze, gdzie śpiewacy są za parawanem, a grę powierzono marionetkom (rozumiem, że tak to rozegrano). Gdyby ktoś z Was to widział albo słyszał o spektaklu więcej, proszę, piszcie. W każdym razie chodzą słuchy, że WOK ma w planach powołanie osobnej sceny marionetek w PKiN-ie. To może się udać, prawda?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
PostNapisane: piątek 16 sty 2015, 21:58 
Offline

Dołączył(a): środa 08 paź 2014, 18:37
Posty: 46
Miejscowość: Kraków/Warszawa
"Uprowadzenie z Seraju" w Warszawskiej Operze Kameralnej można obejrzeć w dwóch wersjach: "dorosłej" i "dziecięcej". Tej drugiej nie widziałem. Co do pierwszej, w minionym sezonie singspiel ten wystawiono w nowej inscenizacji. Osobiście wolałem poprzednią, może dla niektórych trącącą myszką, ale dla mnie ta perytowa inscenizacja miała urok dzięki właśnie swej naiwności i bajkowości, a poza tym kostiumy były bardzo udane. Nowa inscenizacja jest w zupełnie innym stylu - mnie ani nie razi, ani też nie porywa. Za to porywające jest wciąż kierownictwo muzyczne!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
PostNapisane: czwartek 22 sty 2015, 19:07 
Offline

Dołączył(a): piątek 20 sty 2012, 22:39
Posty: 45
Dzięki! Mam nadzieję, że Opera Kameralna otworzy przede mną swoje podwoje dla obu wersji. ;-)
Tymczasem znalazłem wywiad z dyrektorem WOK-u:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... alnej.html


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Spektakle widziane dawniej, lecz pozostające w pamięci
PostNapisane: czwartek 22 sty 2015, 19:35 
Offline

Dołączył(a): środa 08 paź 2014, 18:37
Posty: 46
Miejscowość: Kraków/Warszawa
I właśnie do teatru marionetek nowy dyrektor (J. L.) Opery Kameralnej najlepiej się nadaje. Poza tym jak dyrektorem teatru operowego może być ktoś, kto nie tylko o teatrze, ale i o muzyce żadnego pojęcia nie ma. Przedkłada showy z podświetlanymi efektami w plenerze nad spektakle operowe (na które nie wystarcza już funduszy teatru). Inną kwestią jest też to, że teatr za jego dyrekcji jest w stanie ciągłej dezintegracji - jak inaczej to nazwać, że np. w grudniu nie wiadomo jeszcze co będzie wystawiane w styczniu (o dalszych miesiącach nie wspomnę)...


Góra
 Zobacz profil  
 

AKTOR Norwida w Teatrze Narodowym
PostNapisane: niedziela 08 lut 2015, 16:57 
Administrator
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:26
Posty: 65
Miejscowość: Warszawa
Nie było to dawno - późnym latem czy wczesną jesienią 2014 r. - ale że tytuł zszedł z afisza, piszę o nim w tym wątku.

A pisać w mojej ocenie o "Aktorze" Norwida warto, bo ta inscenizacja to przykład naprawdę trafnego uwspółcześnienia tekstu, który już w momencie powstania był dość hermetyczny, trochę niesceniczny, trochę (po norwidowsku) dziwaczny.

Jak to zrobiono? Tekst zostawiono bez zmian; podawany przez dobrych aktorów był najzupełniej czytelny. Postaci jednak ubrano współcześnie, akcja rozgrywała się też we współczesnych wnętrzach.

Tu moja prywatna nagroda publiczności za odtworzone kropka w kropkę wnętrze kawiarni Antrakt (informacja dla osób spoza Warszawy: to nastrojowa kawiarnia umiejscowiona w gmachu Teatru Wielkiego; wnętrze - uporządkowane i wysprzątane - możecie zobaczyć w tym teledysku: http://www.youtube.com/watch?v=YhhtOQGcnlo).

Wspaniały zresztą był i zamek, zasygnalizowany szachownicą czarno-białej marmurowej posadzki, zegarem w stylu art deco, jakimś szezlongiem oraz szeregiem ogromnych rozmiarów płócien, reprodukcji najsłynniejszych polskich obrazów. Niezrównany był też zajazd - biedamotel, którego wystrój pochodzący z lat 70. czy 80. tak wiele mówił o tzw. Polsce powiatowej.

Ponieważ "Aktora" grano na Scenie przy Wierzbowej, gdzie nie ma mowy o zmianach dekoracji w tradycyjnym rozumieniu, pomiędzy scenami obracano... widownię, tak by widzowie spoglądali w ten czy inny narożnik sali, gdzie stała właściwa scenografia. Zabieg prosty (choć obracaną widownię ktoś chyba musiał najpierw skonstruować; zresztą nie mieściło się na niej zbyt wielu widzów), a bardzo efektywny, za to zupełnie nie efekciarski.

Szalenie mi się w tym spektaklu podobało to, że zupełnie anachroniczny z naszej perspektywy problem (tytułowy zawód aktora w czasach, gdy rozgrywała się sztuka, był jeszcze traktowany jako zajęcie niskie - niegodne szlachcica, gdy tymczasem główny bohater, młody hrabia, w sytuacji ruiny finansowej swej rodziny postanawia właśnie zostać aktorem) odzyskał, czy też uzyskał nowe znaczenie. Wielka w tym zresztą zasługa doskonałego aktorstwa.

Przy współczesnych strojach i współczesnej scenografii język Norwida nie trącił myszką, a zagadnienie rynku, który wyznacza nowe hierarchie społeczne i hierarchie wartości, okazało się nadzwyczaj aktualne.

Naprawdę bardzo mi żal, że nie mogę drugi raz pójść na tę sztukę.

Więcej o "Aktorze":
http://www.narodowy.pl/repertuar,spekta ... aktor.html


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: AKTOR Norwida w Teatrze Narodowym
PostNapisane: poniedziałek 09 lut 2015, 19:31 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
h.c napisał(a):
Nie było to dawno - późnym latem czy wczesną jesienią 2014 r. - ale że tytuł zszedł z afisza, piszę o nim w tym wątku. ... Naprawdę bardzo mi żal, że nie mogę drugi raz pójść na tę sztukę.

A jak - po Twojej recenzji - żałuje ktoś, kto nie widział jej pierwszy raz? Trzeba spieszyć się z rekomendacjami przedstawień, tak szybko schodzą z afisza ...

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Aktor
PostNapisane: poniedziałek 09 lut 2015, 20:56 
Administrator
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:26
Posty: 65
Miejscowość: Warszawa
To tylko, Drogi Querensie, mnie ratuje, że gdy szedł "Aktor", nie mieliśmy jeszcze tego naszego wątku :-)


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 10 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL