chrzescijanin-homoseksualny.pl
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/

Film niosący nadzieję?
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/viewtopic.php?f=41&t=788
Strona 1 z 1

Autor:  mateuszex [ czwartek 10 gru 2015, 00:07 ]
Tytuł:  Film niosący nadzieję?

Zachęcam wszystkich zainteresowanych podjęciem tematu w zakresie filmu pt. „ Kim jest Michael” („I am Michael”) opowiadający historię homoseksualnego aktywisty i założyciela magazynu, który wyzbywa się swojej orientacji po nawróceniu do Boga.

Niestety filmu nie oglądałem, choć nie ukrywam pokaźnej ochoty, by to uczynić, jednak założona maska heteryka mimowolnie mi to poniekąd uniemożliwia.

Niemniej każdy komentarz jest mile widziany, zarówno co do treści filmu, jak i przewidywań treści, czy też oczekiwań, jakie film może budzić, jak również co do potrzeby filmów ukazujących pozytywne obrazy homoseksualnych ludzi wierzących- zarówno tych „przekształconych”, „przekształcających się”, jak i „pozytywie pogodzonych w swej homoseksualnej samotności i żyjących w zgodzie z nauczaniem Kościoła”…

Czy nie uważacie, że jest wielka potrzeba na tego typu kinowe obrazy? Czy upatrywać należy przypadku, że większość mediów przemilczała premierę tegoż filmu w Polsce?

Autor:  @si@ [ czwartek 10 gru 2015, 07:26 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

Filmu jeszcze nie widziałam,ale czytałam w "GN"i powiem Wam,że bardzo mnie zaintrygował. Więc przymierzam się do obejrzenia. To, że takiego kina brakuje jest, chyba dla nas wszystkich, jasne.
Miłoby było wreszcie zobaczyć historię osoby o podobnych problemach i wartościach. Zastanawia mnie to,że film oparty jest na faktach,trochę o tym gościu poczytałam w necie.
Co do moich oczekiwań,to bardzo bym chciała żeby była to zdrowa przeciwwaga dla np"Modlitw za Bobby'ego" gdzie wątek religijny został zupełnie przejaskrawiony(matka fanatyczka).
Media prawie zupełnie tematu nie podjęły, a ja się już nawet nie dziwię, ale przypadkiem bym tego nie nazwała.

Autor:  absurd [ czwartek 10 gru 2015, 11:43 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

mateuszex napisał(a):
Zachęcam wszystkich zainteresowanych podjęciem tematu w zakresie filmu pt. „ Kim jest Michael” („I am Michael”) opowiadający historię homoseksualnego aktywisty i założyciela magazynu, który wyzbywa się swojej orientacji po nawróceniu do Boga.

Niestety filmu nie oglądałem, choć nie ukrywam pokaźnej ochoty, by to uczynić, jednak założona maska heteryka mimowolnie mi to poniekąd uniemożliwia.

Niemniej każdy komentarz jest mile widziany, zarówno co do treści filmu, jak i przewidywań treści, czy też oczekiwań, jakie film może budzić, jak również co do potrzeby filmów ukazujących pozytywne obrazy homoseksualnych ludzi wierzących- zarówno tych „przekształconych”, „przekształcających się”, jak i „pozytywie pogodzonych w swej homoseksualnej samotności i żyjących w zgodzie z nauczaniem Kościoła”…

Czy nie uważacie, że jest wielka potrzeba na tego typu kinowe obrazy? Czy upatrywać należy przypadku, że większość mediów przemilczała premierę tegoż filmu w Polsce?



Czy możesz ten film zalinkować?

Autor:  konradek [ czwartek 10 gru 2015, 16:05 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

absurd napisał(a):
mateuszex napisał(a):
Zachęcam wszystkich zainteresowanych podjęciem tematu w zakresie filmu pt. „ Kim jest Michael” („I am Michael”) opowiadający historię homoseksualnego aktywisty i założyciela magazynu, który wyzbywa się swojej orientacji po nawróceniu do Boga.

Niestety filmu nie oglądałem, choć nie ukrywam pokaźnej ochoty, by to uczynić, jednak założona maska heteryka mimowolnie mi to poniekąd uniemożliwia.

Niemniej każdy komentarz jest mile widziany, zarówno co do treści filmu, jak i przewidywań treści, czy też oczekiwań, jakie film może budzić, jak również co do potrzeby filmów ukazujących pozytywne obrazy homoseksualnych ludzi wierzących- zarówno tych „przekształconych”, „przekształcających się”, jak i „pozytywie pogodzonych w swej homoseksualnej samotności i żyjących w zgodzie z nauczaniem Kościoła”…

Czy nie uważacie, że jest wielka potrzeba na tego typu kinowe obrazy? Czy upatrywać należy przypadku, że większość mediów przemilczała premierę tegoż filmu w Polsce?



Czy możesz ten film zalinkować?

tewn film chyba dopiero wchodzi do kin....

Autor:  mateuszex [ czwartek 10 gru 2015, 16:52 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

Oto link do filmu na filmweb:

http://www.filmweb.pl/film/Kim+jest+Michael-2015-721323

Film z tego co szperam w Necie jest już w wielu kinach w Polsce... :-)

Autor:  absurd [ czwartek 10 gru 2015, 23:22 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

U mnie link nie działa:-(

Autor:  konradek [ piątek 11 gru 2015, 14:15 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

absurd napisał(a):
U mnie link nie działa:-(


u mnie też tylko zwiastun pokazuje

Autor:  mateuszex [ poniedziałek 14 gru 2015, 22:36 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

Czyżby wszyscy oczekiwali powieści, która poruszyłaby tenże problem? ;->

Autor:  nohomo [ poniedziałek 28 gru 2015, 19:37 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

również nie mogę znaleźć tego filmu. Skąd go można pobrać?

Autor:  AlexFromPoland [ poniedziałek 28 gru 2015, 21:52 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

Chętnie kupię ten film, gdyż musiałbym pojechać do dużego miasta aby go obejrzeć. Niestety nie pokażą go w mniejszych ośrodkach..

Autor:  mateuszex [ sobota 16 lip 2016, 13:55 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

Po obejrzeniu filmu nasunęło mi się kilka refleksji, z którymi chcę się z Wami podzielić...


Film „Kim jest Michael?” (I am Michael) Justina Kelly'ego jest, jak dla mnie, za mało przekonujący dla widza, który zmaga się ze skłonnościami homoseksualnymi, a chce odrzucenia tychże inklinacji, ponieważ nie ukazany zostaje w nim entuzjazm zrzucenia z siebie odczuć homo(…), a ostateczna decyzja, podjęta przez głównego bohatera, w którą zapewne wkłada wiele trudu, zostaje przedstawiona jako wybór pomiędzy alternatywą, z której jedna jej składowa część jest znacznie lepsza od drugiej, a ta druga – Boża – niesie wielość wątpliwości, co może powierzchownie dawać wrażenie niepewności co do wyboru, a nie co do konsekwencji tegoż wyboru i zdolności uniesienia tychże następstw.


Co ciekawe, Michael ostatecznie oczekuje podświadomie zgody, by jego były partner – Bennett, wyraził aprobatę na jego życiowe wybory, co z punktu widzenia kina religijnego jest przestawieniem szyku, i w istocie może dawać wrażenie decyzji chwilowej, niepełnej, po części efemerycznej oraz pozornej.
Zapewne uwikłanie się w historię aktywisty gejowskiego jest na tyle trudne, że próba wydostania się z tegoż świata, może w następstwie powodować ogromne rozterki, a wszelka chęć potwierdzenia swych decyzji, może znów wyzwalać czyny mało racjonalne.

Temat bardzo ciekawy, szczególnie dla „Nas”, ale reżyser niestety tylko częściowo unosi ciężar przedstawienia wielowarstwowości poruszanych treści. Poza tym inaczej będzie zmagał się człowiek nieuwikłany w żadne środowisko LGBT(QA), a odmiennie osoba, która tworzyła jej zręby, a następnie stająca się liderem nowo powstałej tęczowej wspólnoty, i która w rezultacie wchodzi w stały związek jednopłciowy.
Jedynie dwupoziomowe wykluczenie, tj. przez tęczowe środowiskowo, jak i gminę chrześcijańską - jest dość sugestywnie ukazane, natomiast ewidentnie brakuje przy obieraniu nowej drogi - „działania z mocą”. Chyba że bohater z aktywisty gejowskiego chce zostać aktywistą religijnym, a sama orientacja była jedynie źle skanalizowaną potrzebą akceptacji i bycia przywódcą. Uwidaczniałaby się w tym również służebna rola wobec społeczeństwa, którą chce pełnić, z tym, że wcześniej wybór środka, by pomagać - był dość straceńczy dla potrzebujących.

Wobec specyfiki Kościoła katolickiego w Polsce - przesłanie jest mało czytelne, i chyba jest kierowane mimowolnie przez twórców filmu wobec amerykańskiego społeczeństwa – wielości mędrców, mentorów, którzy chcą niekiedy wybierać rolę kapłana, tworzonej przez siebie wspólnoty, by dowartościować swe ego i ukrytą potrzebę narcystycznych uczuć. Jednak z perspektywy rzeczywistej historii Glatze'a, nie mamy do czynienia z opowieścią tego typu w realnym świecie, a jego przemiana jest jednoznaczna i nieoparta na dwuznacznych motywacjach.

Zamiar osamotnienia, swoistego Ogrójca, który przeżywa Michael, można było zrealizować za pomocą innych środków… Niemniej pocieszeniem dla osób zmagających się z pytaniem, czy można „dokonać zmiany”, niech będzie okoliczność, że co do zasady ludzie mający wyłącznie odczucia, a nie partycypujący w środowisku czynnych homoseksualistów, nie muszą borykać się z balastem odrzucenia określonego sposobu życia.
Jednak dla osoby, która jest „spoza środowiska”, będzie mocniej odczuwana pokusa, by sprawdzić, jak smakuje zakazany owoc. Tym samym Michael doświadczywszy brudu grzechu, może potrafił będzie na stałe odrzucić rzeczone pokusy?

Dla mnie film broni się szczególnie jako forma zwrócenia uwagi na samą postać i historię Michaela Glatze'a oraz silne ukazanie, że warto wybierać drogę, która podoba się Panu, a nie wybierać drogę, a potem dopiero przekonywać siebie, że może owa droga się spodoba Bogu, i oczekiwać złudnie na miłosierdzie Boże, co w następstwie prowadzić będzie nieuchronnie do (pół)świadomego bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu.

Poza tym intuicyjnie za mocno pachnie mi ten film ukrytą propagandą LGBT. Dlaczego? Ponieważ dla bohatera najwyższą instancją jest nieustannie jego były partner, a nie Bóg, którego przyjmuje za swego Pana, a wyraża tenże Boży wybór nieprzerwanie werbalnie, zaś erotyczne sceny jednopłciowe - są łudząco podobne do kina LGBT.
Z drugiej zaś strony może nie powinny dziwić przedstawione emocje, które targają główną postać filmu, zaś wspomniane sceny są jedynie obrazem źródła rozterek i późniejszych komponentów, które budują u Michaela poczucie dylematu i wewnętrznej indagacji, czy podoła on tejże życiowej roli?
Trzeba nam wszak pamiętać, że odrzucenie tęczowych słoności jest jedynie jednym z elementów „nowej drogi”, a sam bohater zapewne musi zmagać się z wieloma pytaniami, zwłaszcza o swoją przyszłą kondycję jako przyszłego męża, ojca, pastora, czy prozaicznie - przykładnego sąsiada...


Film traktuję jako ostrzeżenie do czego prowadzi angażowanie się w grzeszny związek, i jakie konsekwencje niesie ze sobą obranie konkretnego modelu życia, w tym przypadku tęczowego, który później chcielibyśmy zmienić. To film o poszukiwaniu siebie, i życiu w zgodzie z własnym sumieniem, które jak widać, może być często zagłuszane, czy wyraźnie - wypaczone.



A odwołując się jeszcze do początku mojego postu, pamiętajmy, że alternatywa w klasycznym rozumieniu, to nie możliwość wyboru, lecz dwie wykluczające się wzajemnie możliwości.




Zachęcam do dyskusji… :-)


*

Proponuję również zajrzeć do artykułu pt. „Zdrada Michaela Glatze'a” Edwarda Kubiesza odnośnie filmu i poruszonej postaci na portalu gosc.pl


http://gosc.pl/doc/2825922.Zdrada-Michaela-Glatze-a


Pozdrawiam! :-)

Autor:  Miłek [ niedziela 31 lip 2016, 01:27 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

zaintereswał mnie ten film, też na pewno obejrzę

Autor:  @si@ [ wtorek 23 sie 2016, 23:48 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

Dla mnie film "Kim jest Michael" był dużym rozczarowaniem. Wiele sobie po nim obiecywałam, min. dzięki recenzji w "Gościu Niedzielnym" a okazało się, że nie sprostał moim wymaganiom. Mam wrażenie, że główny bohater sam do końca nie wie czego chce. Niby porzuca homoseksualny sposób życia, ale brakuje mi w tym jakiejś głębi. A kwestia odwrócenia się od Kościoła i założenie własnego sprawia, że moim zdaniem bohater jest jeszcze mniej przekonujący, a jego nawrócenie... jakieś mgliste.
Zakończenie i ta ostatnia rozmowa to moim zdaniem tylko podkreślają brak pewności i chwiejność tej życiowej decyzji.
Ogólnie żałuję kasy wydanej na zakup tego filmu.

Autor:  absurd [ niedziela 09 paź 2016, 17:25 ]
Tytuł:  Re: Film niosący nadzieję?

@si@ napisał(a):

Ogólnie żałuję kasy wydanej na zakup tego filmu.


Super komentarz:-)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/