Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
  Drukuj

Karmelitańskie zamyślenia - Bożo-ludzkie paradoksy
Autor Wiadomość
PostNapisane: wtorek 16 kwi 2013, 21:16 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Pewna życzliwa i sympatyczna osoba, zapewne w przypływie wiosennej radości przesłała mi takie słowa:

Przystojniaku!

Wyjrzyj przez okno i zobacz jaki jest piękny dzień.
I pomyśl, że jesteś
dziki
przystojny
dobry
inteligentny
zaradny
przebojowy

I że ten świat Pan Bóg stworzył dla Ciebie
I uśmiechnij się i nie bądź sztywniakiem!

Módl się i pracuj! I nie bądź smutny!

Uśmiechnij się!

Sursum corda

Faktycznie w pierwszej chwili na te słowa trochę się wewnętrznie spiąłem. Po chwili jednak się uśmiechnąłem, rozluźniłem się i popatrzywszy na bezrękiego Chrystusa zawieszonego nad moim biurkiem mogłem napisać tylko tyle, że:

nie jestem przystojny,
jestem trochę zdziczały
średnio inteligentny
dobry raczej nie jestem
moja zaradność jest wątpliwa
a o przebojowości nie ma co mówić
ale jestem szczęśliwy, bo wiem, że Bóg kocha mnie takim jakim jestem, gdyż "On znajduje mnie udanym i według swego upodobania"...

Ze słonecznymi pozdrowieniami wraz z zapewnieniem o stałej pamięci modlitewnej,
Karmelito

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Karmelitańskie zamyślenia - Bożo-ludzkie paradoksy
PostNapisane: sobota 20 kwi 2013, 20:57 
Karmelito!

Świetny ten tekst, który dostałeś, i świetna riposta... :)
Super spostrzeżenia i extra dystans - do siebie, do świata,
do autorefleksji... Niechaj Cię orzeźwia!


Góra
  
 

Karmelitańskie zamyślenia - Duchowe wzloty i upadki
PostNapisane: niedziela 09 cze 2013, 09:15 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Jeśli dusza przypatrzy się tej drodze, po jakiej idzie, i temu, czego na niej doświadcza, widzi jasno, jakich doświadcza wzlotów i upadków. Natychmiast bowiem po chwilach radowania się pomyślnością, której zaznała, przychodzą burze i trudy, tak że owe dobra, jakich zaznała, zdają się być jedynie na to, by ją zabezpieczyć i umocnić na przyszłe niedostatki. (święty Jan od Krzyża)

Pogoda nas w tym roku nie rozpieszcza. Doświadczamy dość długich okresów, gdy na niebie darmo by szukać radosnej, ciepłej tarczy słońca. W zamian pozostaje szare niebo, niska temperatura i częste opady deszczu. Człowiek zaczyna zrzędzić, stękać i przenosić wewnętrzne stany niezadowolenia na innych.
Dzisiejszy, pełen słońca dzień (przynajmniej na Górnym Śląsku) świadczy, że stany niepogody nie są stanem trwałym. Po nich nadchodzi czas błękitnego nieba, radości w sercu, ponowne rozbudzenie chęci do aktywnego życia. Teraz właśnie, w pogodny czas, jesteśmy w stanie bardziej docenić ten pełen życiodajnego światła okres i napełnić swoje baterie siłą na przetrwanie kolejnych szarych dni, które kiedyś przecież znów nastąpią.

Tak jest też z życiem duchowym. Jego rozwój nie przebiega po linii prostej. Raz jest lepiej, raz gorzej. Jest czas, gdy pełni entuzjazmu wierzymy, że nie ma takiej przeszkody na drodze do nieba, której nie bylibyśmy w stanie pokonać, a potem następuje duchowa deprecha, kiedy wszystko wydaje się beznadziejne, bez sensu, pełne słabości i grzechu...
Spokojnie! To jest tak jak w ekonomii. Następują po sobie bessy i hossy, ale w ostatecznym rozrachunku następuje postęp. Trzeba się jednak odważyć wyruszyć na tę trudną pielgrzymkę duchową i przyjąć, że nie będzie usiana jedynie sukcesami, ale także upadkami. Jednego zaś możemy być pewni, że na tej drodze nie jesteśmy sami, gdyż kroczy po niej wielu braci podobnych nam, ale przede wszystkim towarzyszy nam Ten, który nas odnajdzie, gdy zdarzy się nam pogubić ścieżki. Dlatego Bracia nie zniechęcajmy się! Miejmy odwagę zmierzyć się też z naszą kruchością i niedostatkami. Słabość nasza może stać się naszą siłą, gdy z ufnością oprzemy się Jezusie powierzając Mu swoje ułomności, „Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (2 Kor 12, 7-10) i „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Powtarzajmy sobie te wersety ilekroć niedomagamy. Bóg zawsze mówi prawdę i sam zaświadcza: To mówi Pan Bóg: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. Wyprowadzę je spomiędzy narodów i zgromadzę je z krajów, sprowadzę je z powrotem do ich ziemi i paść je będę na górach izraelskich, w dolinach i we wszystkich zamieszkałych miejscach kraju. Na dobrym pastwisku będę je pasł, na wyżynach Izraela ma być ich pastwisko. Wtedy będą one leżały na dobrym pastwisku, na tłustym pastwisku paść się będą na górach izraelskich. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko - wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie (Ez 34,11-16).

Życzę Wam wszystkim radosnej niedzieli i pełnego dobrych zdarzeń nowego tygodnia, zapewniając o stałej modlitewnej łączności.

Karmelito

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - Nie zniechęcać się
PostNapisane: niedziela 04 sie 2013, 18:06 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Tak wiele we mnie słabości. Mimo wewnętrznego pragnienia bycia dobrym – tyle grzechu. A jednak za każdym razem, gdy pozwalam się przywołać przez Głos, który porywa mnie na powrót ku Sobie, ciągle słyszę nieustające słowa spowiednika: nie zniechęcaj się, Pan Bóg cię kocha! Kochać Cię będzie zawsze, bez żadnych warunków wstępnych. Ileż Pan Jezus ma dla mnie cierpliwości! Wtedy tyle radości, że wszelkie kłopoty, problemy, cierpienia zmieniają swój wygląd. Przebierają się w nadzieję i ufność.
Nie raz wydaje mi się, że tak nie wiele uczyniłem w życiu, że tak mało w nim owoców a przez to sensu. Mimo to, jestem przekonany, że skoro jestem, to Ten Który Jest nadał temu mojemu istnieniu cel. Nawet, gdy obecnie trudno mi dostrzec cokolwiek, to wiem jedno, że jestem po to by kochać, odpowiadając tak jak umiem na Jego miłość. Byle się nie zniechęcać. Największa przecież jest MIŁOŚĆ.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - Miłość Cie zna!
PostNapisane: niedziela 11 sie 2013, 09:30 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Nie smućmy się Bracia, że część z nas ma puste ręce. Wręcz odwrotnie. Pan Jezus miłuje dziecięco niezdarne dusze, które mimo, że się starają, to niewielkie czynią postępy. Pan Bóg jak matka kiedy widzi, że jeśli jeszcze chodzenie w postawie wyprostowanej nam nie wychodzi, a tylko raczkujemy, tym bardziej się nad nami pochyla, aby nas podnieść i podtrzymać. Im większa słabość, tam tym bardziej rozleje się łaska Boża! Św. Paweł zaświadcza, że „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20). W tych trudnych chwilach ważna jest zasada, aby zaufać Jezusowi. "Nie wieszać się na gałęzi smutku, ale na szyi Jezusa". To jest właśnie najważniejsze w tym wszystkim, aby ufać Miłości. Św. Tereska od Dzieciątka Jezusa tak definiowała chrześcijaństwo: „Kochać, być kochanym i sprawiać, żeby kochano Miłość”. To jest zadanie dla każdego z nas.
Muszę się jeszcze jednym z Wami podzielić: „O dusze grzeszne, jedyną rzeczą, o jaką was proszę, a która wystarczy, żebym was przytulił do mojego serca przepełnionego miłością, jest to, żebyście naprawdę uwierzyły, że Miłość was kocha nieskończenie, Myślicie, że nie wiem, jak bardzo jesteście nędzne? Nawet jeśli wasza nędza jest nieskończona, musicie mimo wszystko wierzyć, że moje zasługi są również nieskończone i nieskończone. Nawet jeśli wasze grzechy zasłużyły dla was na piekło nieskończoną ilość razy, nie powinniście jednak z tego powodu tracić ufności w moją miłość. (...) Van! Van! Braciszku, módl się, aby dusze grzeszne, tak liczne, nigdy nie traciły ufności w moją miłość. Dopóki zachowują tę ufność, Królestwo Niebieskie nie przestaje naprawdę do nich należeć”.
Przytoczone słowa Jezusa pochodzą z książki „Miłość mnie zna. Pisma Duchowe Marcela Vana”. Cały tryptyk (biografia, pisma oraz korespondencja) tego kandydata na ołtarze jest do nabycia w wydawnictwie karmelitańskim FLOS CARMELI z Poznania www.floscarmeli.pl . Polecam, naprawdę warto!

Życząc udanego niedzielnego odpoczynku oraz dobrego nowego tygodnia, zapewniam o stałej pamięci modlitewnej.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - KOCHAĆ I UFAĆ
PostNapisane: czwartek 15 sie 2013, 10:03 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Bracia, rozpacz, ta „beznadzieja”, którą nas oszukuje szatan jest falsyfikatem. Niby istnieje, ale nie ma żadnej wartości. Nie poddawajmy się zniechęceniu. Nie ma takiej sytuacji w życiu, aby pozwolić się zatopić w tym spektaklu zwątpienia reżyserowanym przez nieprzyjaciela Boga i naszego. Naszą nadzieją jest Ten, który demaskuje podstępy złych mocy, tych oszustów duchowych. Jezus żyje, zmartwychwstał i to jest lina, której winniśmy się uczepić. Absolutnie należy zatkać sobie uszy stoperami, gdy oskarżyciel próbuje nam wmawiać, że Miłość nie istnieje, że jeżeli już istnieje to najwyżej w formie miłości własnej. Bzdura! Jezus nas bezwarunkowo i bezgranicznie kocha! Dowodem tego są ci wszyscy, którzy mimo swojej duchowej kruchości i nieudacznictwa, mimo swojej grzeszności ufają do końca, nawet wbrew nadziei. Ostatnio wspominałem Wam o Marcelu Vanie, ale jest tylu innych, o których nie wiemy. Właśnie kończę czytać książkę o. Daniela Ange'a „Franck, czyli jak nadzieja zwyciężyła AIDS”. Franck,ten współczesny trędowaty, potrafił odnaleźć w swojej chorobie i cierpieniu szansę na powrót i zbliżenie się do Boga, a ostatecznie okazję do dania świadectwa o prawdziwej Miłości. O. Daniel tak pisze o nim: „W życiu umiał uchwycić w locie łaskę, wybrał Miłość z wszystkich swych pragnień i od samego siebie. Spalił się z miłości do Miłości. Krocząc w ciemnościach, nie przestał być złączony z Jezusem, nie przestał się modlić. Wybrał Światłość. Na szpitalnym łożu promieniał łaską, Boskim płomieniem Krwi Baranka, która obmywała go, aby jego dusza mogła być zaślubiona Bogu”. Kiedy zmarł miał 23 lata.
Stawajmy się i pozostańmy jak dziećmi, bo Bóg pozostaje „bezradny” w stosunku do takiej prostoty ducha, pełnej radości mimo życiowych przeciwności i udziela takim duszom nawet w nadmiarze swej miłości i miłosierdzia.
Przy okazji dzisiejszego święta cieszmy się razem z Maryją naszym przyszłym udziałem w chwale, która jest już Jej udziałem.

Pozdrawiam :)

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - JAK KOCHAĆ DZIŚ?
PostNapisane: czwartek 29 sie 2013, 20:36 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Moja ułomna natura, będąc ciągle nienasyconą żąda, aby moje ego brało ciągle górę w wielu sytuacjach mojej codzienności. Domagam się wręcz, aby inni mnie doceniali i chwalili. Pragnę być w oczach innych jak najlepiej postrzegany. Uwypuklam zatem moje cnoty i zalety skrzętnie ukrywając to, co moim zdaniem nie powinno ujrzeć światła dziennego, i nie splamić mojego pięknego wizerunku. Daję satysfakcję wewnętrznej potrzebie widzenie siebie lepszym niż w rzeczywistości jestem. Obsadzam zatem siebie w głównej roli we własnym teatrze codzienności, mianując się przy tym reżyserem i scenarzystą tworzonego przez spektaklu. I gram. Nie interesują mnie przy tym role drugoplanowe, podrzędne, mało ważne, niedostrzegalne. Chcę być popularny, dostrzegany, podziwiany i oklaskiwany. Boję się i uciekam przed konstruktywną krytyką, jak diabeł przed święconą wodą. Dlatego zajmuję chętnie także miejsce publiczności w pierwszych rzędach mojego teatrzyku wymuszając oklaski samouwielbienia. Nudne a nawet tragiczne jest takie przedstawienie...
Prawdą jest, że jesteśmy powołani do miłości i kochać bliźniego swego jak siebie samego. Ale nie tak jak napisałem powyżej. No to jak kochać dziś w sytuacji kiedy jestem taki niezdarny w tym obszarze? Wiele wyjaśniła mi świetna (jak zwykle) konferencja o. Adama Szustaka OP:
http://www.youtube.com/watch?v=tzf5Cr9IbHc

Pozdrawiam wszystkich Was bardzo gorąco :)

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - ŻYCIE JEST DAREM
PostNapisane: poniedziałek 02 wrz 2013, 13:40 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Pewnego dnia poszedłem odwiedzić Pana Jezusa w kaplicy św. Barbary przy centrum handlowym Silesia City Center w Katowicach i natrafiłem na bardzo ciekawą wystawę fotografii, na których byli ci, których tak często z pewnym przerażeniem i strachem spotykam na ulicach miast. Bezdomni. Boję się ich, ponieważ kiedy mam z nimi styczność zmuszony jestem realnie stawić czoła mojemu chrześcijańskiemu powołaniu, któremu w takich sytuacjach często nie potrafię podołać. Dlatego mnie przerażają. Stają się moim wyrzutem sumienia.
Przyglądając się twarzom sportretowanym na zdjęciach nieodparcie narzucała mi się myśl, że w nich odbija się twarz samego Jezusa. To właśnie poprzez ich oczy Jezus spoglądał na mnie i jakby pytał: Potrafisz kochać? Czy wiesz co to miłość? Owijasz się kokonem własnych spraw. Koncentrujesz się bądź na spazmatycznym pragnieniu szczęścia, bądź na własnym bólu i cierpieniu. Wciąż ty i ty i ty.
Tyle razy zadaję sobie pytanie o sens mojego życia, kręcąc się przy tym wokół samego siebie. Wiem, że łatwo przychodzi mi usprawiedliwianie się i wprowadzanie siebie pośród tych, którzy maja prawo domagać się współczucia od innych a to z powodu mojej seksualności, a to, bo nie jestem żonaty i sam muszę mierzyć się z życiem, a to znów, bo spotykają mnie takie czy inne przykre sytuacje. Faktem jest, że po jakimś czasie od tego można dostać mdłości popadając równocześnie w życiowe odrętwienie.
Na którejś z fotografii rzeczonej wystawy, w opisie, jeden z bezdomnych przywołał cytat z Modiglianego: „Życie jest darem. Od nielicznych dla wielu. Od tych którzy wiedzą i mają, dla tych którzy nie wiedzą i nie mają. Życie każdego z nas jest darem i jeżeli to jasno zrozumiemy, to możemy dać część swojego życia innym”. To może być, a właściwie to jest propozycja dla każdego.
Niektórzy pogardliwie etykietują nas twierdząc, że jesteśmy bezowocni dla społeczeństwa, bo w zdecydowanej większości nie jesteśmy „prokreacyjni”. Z pewnością jednak możemy być płodni w innych obszarach i mamy wiele do zaofiarowania innym. Nie pozwólmy się wpędzać na siłę w samotność czterech ścian lub tę jeszcze boleśniejszą – wśród tłumu. Tyle jest oczu, które nasz Pan stawia przed nami i które pragną, wołają, krzyczą o miłość. To wszystko nie jest łatwe ani proste. Nie chodzi też o to, żeby udawać, że nie widzimy własnej biedy i problemów. Jednakże pomimo to, spróbujmy wyjść poza nas samych; rozejrzyjmy się dokoła. Nie bądźmy bierni.
Być może czujemy się słabi albo mało zdolni, dlatego uwierzmy i zaufajmy że Jezus może nauczyć nas kochać i dzielić się miłością z bliźnimi. Św. Teresa z Avila tak zachęcała swoje siostry: niekoniecznie tu chodzi o wielkie siły fizyczne, bo choć ich Pan Bóg nasz komu odmówi, przecież nie pozbawia go przez to możności zdobycia sobie bogactw Jego; tyle tylko żąda od każdego, ile mu dał i na tym poprzestaje. Niech będzie błogosławiony za tę boską hojność swoją! Ale tego żąda, zważcie to dobrze, córki, jeśli pragniecie osiągnąć to, o czym tu mówimy, byście z tego, coście wzięły od Niego, nic nie zatrzymywały dla siebie. Wiele czy mało, ale wszystkiego żąda dla siebie i wedle większej lub mniejszej miary tego, jak wam o tym własne sumienie poświadczy, co Jemu z siebie oddacie, większe też lub mniejsze łaski otrzymacie. (Twierdza Wewnętrzna, V 1,3)

Pozdrawiam i zapewniam o modlitwie.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - ZAWIERZYĆ
PostNapisane: sobota 28 wrz 2013, 22:11 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Mamy obawy, aby w relacji z Panem Bogiem wszystko postawić na jedną kartę, z pełnym zawierzeniem. Tyle razy bowiem byliśmy ranieni, zawodzeni przez najbliższych, przyjaciół, znajomych. Nasze relacje z innymi ludźmi często więc przenosimy na relację z Bogiem tworząc przy tym Jego zafałszowany obraz. W rezultacie zamykamy się i na Boga i na innych ludzi koncentrując się jedynie na własnej ochronie, zakładając pancerz jałowego egoizmu.
Apostołowie także czasem byli przerażeni trudnościami i z powodu zapowiedzi zdarzeń, które miały wystawić na próbę ich wiarę. Mieli jednakże odwagę, aby ujrzeć siebie w prawdzie. Widząc swoją niemoc i słabość wiary, prosili Pana Jezusa o pomoc błagając o umocnienie swojej ufności słowami: „Panie przymnóż nam wiary!
Jezus zna nasze ludzkie strachy, ułomności i niewystarczalność, dlatego nie żąda wielkich rzeczy. On chce od nas niewiele, właściwie tylko takiego minimum wiary wielkości ziarenka gorczycy, po to, aby opierając się na tym fundamencie sam mógł nas poprowadzić ku wielkim rzeczom. Jeśli okażemy gotowość, aby zawierzyć Jego Słowu, wtedy On dokona reszty. Bóg jest władny przemienić nasze serca tak, aby biły żarem miłości bez względu na okoliczności.
Naszej gotowości pójścia za Panem nie należy jednak postrzegać jako wyczynu, jako łaski czynionej Bogu. Nieraz zdarza się, że kiedy zrobimy w naszym mniemaniu coś pozytywnego, coś dobrego, nawet gdy będzie to tylko drobiażdżek, wtedy od razy skrzętnie zapisujemy to sobie na nasze „specjalne konto dobroci” odcinając od razu kupon z odsetkami, który szczególnie miałby uprawniać nas do żądania rekompensaty od Pana Boga oraz prawa do pysznego, dobrego samopoczucia. A to nie tak. Pragnienie życia zgodnie z przykazaniami miłości Boga i bliźniego to dla chrześcijanina coś tak naturalnego jak oddychanie. Jasne, zdarzają się nam upadki. Nawet dość często. Kiedy zatem powracamy do naszego Zbawiciela po kolejnej ucieczce na „wagary”, to nie domagajmy się szczególnych podziękowań ze strony Pana Boga, bo to my powinniśmy okazać wdzięczność z możliwości powrotu do normalności. Znając naszego Pana możemy się jednak spodziewać, że doceni On naszą wierność i w swoim czasie zaprosi nas do wspólnego stołu. Mało tego, wtedy On sam się przepasze i będzie nam usługiwał (Łk 12, 37).

Pozdrawiam Was i pamiętam w modlitwie.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - Na adwentowo
PostNapisane: niedziela 01 gru 2013, 10:10 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Raz po raz, różnorodni, bardziej lub mniej domorośli, wieszcze objawiają nam precyzyjne daty końca świata i mające temu towarzyszyć przerażające katastrofy i klęski żywiołowe, chociaż Słowo Prawdy od wieków zaświadcza, że nikt poza samym Bogiem nie wie kiedy to nastąpi. Jedno jest tylko pewne, że dzień ten przyjdzie w sposób nieoczekiwany.
Rozpoczynamy nowy rok liturgiczny w Kościele. Dziś pierwsza niedziela adwentu. W pierwszym jego okresie kierujemy nasze serca ku powtórnemu przyjściu Jezusa w chwale na końcu czasów zwracając, niejako w sposób naturalny, naszą uwagę na konieczność bycia w stanie stałej gotowości na to wydarzenie.
Kościół przypomina nam, że jesteśmy Wspólnotą wiernych w drodze, a życie każdego z nas jest składową powszechnej historii zbawienia. Jesteśmy teraz w jej konkretnym punkcie, po Wcieleniu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, ale przed Paruzją, zaś czas obecny jest tzw. „międzyczasem” nawrócenia.
Każdy z nas posiada także swoją indywidualną, niepowtarzalną historię zbawienia, która jest wpleciona w naszą codzienność. Mamy własny czas objawienia się Boga, czas decyzji opowiedzenia się za Nim, czas wychodzenia z niewoli egipskiej (grzechu), okresy pustynnego zniechęcenia, ale i radosne wejścia do Jerozolimy. Ostatecznie jednak kroczymy ku własnej śmierci będącej progiem, za którym spotkamy twarzą w twarz Tego, który jest sensem naszego istnienia. Czy jestem już w tej chwili przygotowany na to, aby uczynić ten decydujący krok w szczęśliwą wieczność? Kościół wzywa nas do czujności, abyśmy byli gotowi na powtórne przyjście Zbawiciela.
Temu przepowiadaniu bynajmniej nie towarzyszą pseudo apokaliptyczne wizje rodem z internetowych bulwarówek. Pan Bóg nie jest Bogiem strachu i przerażenia, lecz Ojcem pełnym miłości i miłosierdzia. Odrzućmy zatem te wszystkie okropne scenariusze zagłady ziemi tworzone przez ludzi, bo nie o to chodzi, żeby siać przerażenie i panikę. Nie karmmy się jałowym, paraliżującym strachem. Na pewno Bogu nie o to chodzi.
Chciałbym więc zaproponować zupełnie inne spojrzenie na nasze spotkanie z Jezusem. Spójrzmy na ten moment jak na oczekiwaną z radością, zapowiedzianą wizytę kogoś bliskiego. Niech to oczekiwanie na Boga będzie pełnym zaufania i pokoju wyrazem naszej wiary. Jak pisze ks. Tadeusz Dajczer w swojej książce Rozważania o wierze: „Bóg nie chce przychodzić do nas nieproszony. Miłość chce być oczekiwana. Jeżeli nie jest oczekiwana, jest miłością wzgardzoną (...) Stopień oczekiwania na Pana jest świadectwem wiary w jego moc i Jego miłość”. W tej właśnie perspektywie pragnijmy widzieć pełne chwały, powtórne przyjście Jezusa. Marana Tha – Przyjdź, Panie Jezu!

Pozdrawiam wszystkich z zapewnieniem modlitewnej pamięci :)

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - W oczekiwaniu na deszcz...
PostNapisane: niedziela 15 gru 2013, 10:52 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Cierpliwość jest siostrą pokory. Brak mi cierpliwości i boję się jej w pewnym sensie, gdyż pociąga ona za sobą konieczność uważniejszego przyglądnięcia się sobie samemu i zauważenia na własnym obliczu wielu rys prawdy. I to nie raz bolesnej. Chętnie zrzuciłbym odpowiedzialność na okoliczności życia, na innych a nawet na „głuchego” Pana Boga. Wolę ślizgać się po szybko biegnących wydarzeniach, aby nie być zmuszonym do oglądania siebie takim jakim jestem naprawdę. Pewnie wygodniej jest zostawić odłogiem poletka naszej czasem trudnej codzienności, zamiast je z cierpliwością karczować, uprawiać, oczekując czasu, kiedy z nich zbierzemy dobry plon. Taka mozolna robota jest często nużąca i monotonna. Pragnę efektów na już. A czas Boga jest inny. Nie zniechęcajmy się jednak Bracia, bo Bóg nas kocha! Współpracujmy z Łaską Bożą, która jest tym życiodajnym deszczem wczesnym i późnym tak oczekiwanym przez rolnika (Jk 5,7-10). Po to, żeby zacząć należy najpierw uznać, że nie jesteśmy doskonali i sporo roboty przed nami.
Pamiętajmy też, że ważne jest współdziałanie z innymi, we wspólnocie. Nie zastępujmy zatem archanielskiego zawołania: „Któż jak Bóg!” naszym piskliwym” Któż ja nie JA... wymierzy najlepiej sprawiedliwość, osądzi bliźniego! Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że wymierzając innym sprawiedliwość i osądzając ich, wymierzamy sprawiedliwość sobie samym.

W modlitewnej łączności,
Karmelito

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia - Żyjmy, aby kochać!
PostNapisane: niedziela 06 lip 2014, 12:00 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Dziś natrafiłem przypadkiem, a może i nie, na następujące słowa z Księgi Powtórzonego Prawa: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30, 15-19).
Jest to bardzo mocne Słowo, które każe mi zastanowić się nad moją filozofią życia, nad moją kreatywnością, nad moimi planami i w ogóle nad moimi relacjami z tzw. światem i ludźmi których spotykam.
Tak naprawdę wiele zależy od mojego nastawienia i dokonywanych wyborów, tych zasadniczych jak i tych codziennych, prozaicznych.
W procesie naszego wychowania jakże często byliśmy i jesteśmy programowani, że jakikolwiek bliższy związek z Bogiem oznacza rezygnacje z radości życia, z przyjemności, zadowolenia itp. Niejako automatycznie wpadaliśmy w pułapkę myślenia, że Bóg jest Bogiem śmierci, codziennych krzyży, cierpienia. Na dodatek wielu miało lub ma obraz Boga jako złośliwego starca czekającego na nasze potknięcia, aby nasycić swoje pragnienie zemsty... Przyznacie, że to obraz straszny.
Jest to jednak wizerunek bardzo wypaczony. Pan Bóg jest Bogiem życia. Owszem, cierpienie, ból, choroba, śmierć stanowią elementy naszego doświadczenia, ale Pan Bóg mówi nam wyraźnie, że mamy wybierać życie: „Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo”. Wybierajmy życie po to, aby je naprawdę kochać życie. Nie wybierajmy śmierci, bo to owoc grzechu, a tego Pan Bóg nie chce.
Jako pointe proponuję przeczytać zapis tej rozmowy z Bogiem:

www.youtube.com/watch?v=9ZL20XbQOfc

Pozdrawiam :)

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Karmelitańskie zamyślenia
PostNapisane: niedziela 06 lip 2014, 23:25 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Powiem Ci, że niesamowite :D Mnie wyskoczył dziś na facebooku z polubionej strony "Tajemnice Pisma Świętego" taki wpis dotyczący tego fragmentu:

„Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierz przeto życie, abyś żył” (Pwt 30,19).

Robert Ingersoll, jeden z najsławniejszych ateistów XIX stulecia, był synem kaznodziei. Po kazaniu swego ojca o ogniu piekielnym oświadczył: „Jeśli Bóg jest taki, jeśli miałby palić w ogniu miliony, miliardy ludzi, to nie wierzę, że On istnieje. Jest raczej wytworem chorej ludzkiej wyobraźni”. Ingersoll doszedł do wniosku, że Bóg, który miałby zamiar męczyć ludzi w wiecznym ogniu, nie byłby miłującym Bogiem. Ponadto uznał, że taki Bóg w ogóle nie może istnieć.

Ingersoll miał rację. Nie istnieje żaden mściwy Bóg, który miałby upodobanie w zadawaniu cierpienia swoim stworzeniom.

Nigdy nie byłbym w stanie szczerze wielbić Boga, który miałby zamiar męczyć ludzi w wiecznym piekle. Czy wyobrażasz sobie niebo, w którym święci radują się życiem wiecznym, wiedząc, że w piekle w nieskończoność cierpią potępieni? Owszem, pewien popularny pisarz twierdził nawet, że wieczne męki potępionych będą źródłem największej radości odkupionych. Innymi słowy, według niego, największą radością z przebywania w niebie będzie świadomość, że inni w tym samym czasie cierpią niewysłowione męczarnie w piekle. Co za przewrotność! Jakie świadectwo Bogu wystawiają ludzie o tak spaczonym sposobie myślenia?!

Biblijny obraz Boga jest zupełne inny. Miłość Boża nie pozwoli, by ktokolwiek, choćby niewiadomo jak występny, cierpiał w niekończącym się piekle. Boża sprawiedliwość z pewnością nie patrzy przez palce na występek. Grzech jest obrazą dla Boga i nie będzie przez Niego tolerowany w nieskończoność. Jednak Bóg daje grzesznikom wybór. Mogą się schronić pod Jego opiekę, przyjmując przebaczenie grzechów i odwracając się od nich, albo zatrzymać swoje grzechy i skazać się na unicestwienie.

Największym cierpieniem piekła będzie świadomość odsunięcia od Bożego oblicza na zawsze. Bóg oferuje życie, ale zatwardziali grzesznicy wybierają śmierć. Słowa starożytnego proroka brzmią niezmiennie przez wieki: „Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię. Położyłem dziś przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierz przeto życie, abyś żył, ty i twoje potomstwo” (Pwt 30,19).

Zbawienie zależy od naszej decyzji. Możemy wybrać wieczne życie albo wieczne unicestwienie. Każdy z nas otrzyma to, co sam wybrał.
Dzisiaj Bóg apeluje do nas po raz kolejny, byśmy wybrali życie.

Mark Finley Skarby Biblii

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia III Niedziela Wielkanocna
PostNapisane: niedziela 19 kwi 2015, 09:46 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Zastanawiając się nad dzisiejszym pierwszym czytaniem przyszło mi do głowy kilka refleksji.
Jest ono fragmentem apostolskiej katechezy. Jednakże, jeśli wydaje nam się, że można je zamknąć w kategoriach historycznego czasu przeszłego dokonanego, to się grubo mylimy. Jego treść i przesłanie należy umieścić na planie czasu teraźniejszego ciągłego, bo ileż to razy zdradzam Jezusa wzrokiem, ileż razy go chłoszczę moim językiem, ilekroć go poniżam a nawet w pewnym sensie zabijam w braciach, których spotykam! I to po kilkakroć dziennie! Nie potrafię kochać.On jednak to wszystko przewidział i kocha nas mimo to. Jeśli zatem masz już swój prywatny, misternie utkany plan zbawienia, odrzuć go i przyjdź do Niego. Ja i ty. Jedna z prawd wiary mówi, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze. Niech to sformułowanie nas nie przeraża. Bodajże o. Grzegorz Kramer niedawno napisał, że owszem Bóg za dobre wynagradza, a na zło ma lekarstwo w postaci u-sprawiedliwiającego Miłosierdzia.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Karmelitańskie zamyślenia
PostNapisane: niedziela 20 gru 2015, 15:38 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Wydaje się, że każda osoba będąca w stanie łaski uświęcającej jest trochę jak ślimak na tropikalnej plaży pozbawiony skorupy, narażony na piekące promienie słońca. Tak, bo miłość sprawia, że stajemy się bardziej wrażliwi i podatni na zranienia, "poparzenia", chociaż dzięki temu łatwiej tą miłością możemy się dzielić. Nie zapominajmy jednak, że Bóg obdarzając nas darem Łaski daje jednocześnie Swoją miłość, która jest jak krem z odpowiednim filtrem lub balsam.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 65 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL