| Natknąłem się dzisiaj na piękną modlitwę, którą pragnę się z Wami podzielić.
 Boże, dziękuję Ci za:
 - bałagan, który muszę posprzątać po spotkaniu, bo znaczy to, że mam przyjaciół;
 - podatki, które muszę zapłacić, ponieważ to oznacza, że jestem zatrudniony;
 - trawnik, który muszę skosić, okna, które trzeba umyć i rynny, które wymagają naprawy, ponieważ znaczy to, że mam dom;
 - ubranie, które jest troszeczkę ciasne, ponieważ to oznacza, że mam co jeść;
 - cień, który patrzy, kiedy pracuję, ponieważ to oznacza, że jestem na słońcu;
 - ciągłe narzekanie na rząd, ponieważ to oznacza, że mamy wolność słowa;
 - duży rachunek za ogrzewanie, ponieważ to oznacza, że jest mi ciepło;
 - panią, która siedzi za mną w kościele i drażni swoim śpiewem, ponieważ to oznacza, że słyszę;
 - stosy rzeczy do prania i prasowania, bo to oznacza, że moi ukochani są blisko;
 - budzik, który odzywa się każdego ranka, ponieważ to oznacza, że żyję;
 - zmęczenie i obolałe mięśnie pod koniec dnia, bo to oznacza, że byłem aktywny.
 
 Oprócz tej modlitwy spodobała mi się także modlitwa św. Tomasza Morusa, który odmawiał ją codziennie na głos w celi więziennej w oczekiwaniu na ścięcie (ponieważ nie podpisał aktu apostazji i przejścia na anglikanizm):
 
 Panie, daj mi dobre trawienie i także coś do przetrawienia. Daj mi zdrowie ciała i pogodę ducha, bym mógł je zachować.
 Panie, daj mi prosty umysł, bym umiał gromadzić skarby ze wszystkiego, co dobre, i abym się nie przerażał na widok zła, ale raczej bym potrafił wszystko dobrze zrozumieć.
 Daj mi takiego ducha, który by nie znał znużenia, szemrania, wzdychania, skargi, i nie pozwól, bym się zbytnio zadręczał tą rzeczą tak zawadzającą, która się nazywa moim „ja”.
 Panie, daj mi poczucie humoru. Udziel mi łaski rozumienia żartów, abym potrafił odkryć w życiu odrobinę radości i mógł sprawiać radość innym.
 _________________
 Odi profanum vulgus et arceo.
 
 
 |