Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 19  Następna strona
  Drukuj

Re: Słowo na każdy dzień:) 26 SIERPNIA – J 2, 1-11
Autor Wiadomość
PostNapisane: niedziela 26 sie 2012, 02:42 
Każdy podaje najpierw dobre wino, a gdy goście sobie podpiją, gorsze. Ty przechowałeś dobre wino aż dotąd.

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

Nie jest zasługą pana młodego na weselu w Kanie, że podano gościom tak dobre wino. Przeciwnie: gdy uczta trwała w najlepsze, wina zabrakło. Pan młody był bezradny, bo nie przygotował się na taką sytuację. Dyskretne przekazanie tego strapienia Jezusowi przez Jego Matkę okazało się być jak koło ratunkowe, jak telefon do przyjaciela w popularnym teleturnieju.

Nieraz mam wrażenie, że i mnie Boża Opatrzność w różnych sytuacjach „ratuje tyłek”, że mój Anioł Stróż naprawdę dobrze wykonuje swoją robotę. Moje lenistwo albo brak odpowiedzialności wiele razy mogły doprowadzić do nieciekawych skutków, a jednak... Jest dobrze, jest zaskakująco dobrze. I nikt tu na ziemi nie musi wiedzieć, że coś odbyło się „na wariackich papierach” i mogło się nie udać. Ważne, żebym wiedział to ja, wyciągnął wnioski, okazał wdzięczność.

Jezus nie był zachwycony sugestiami, że mógłby pomóc gospodarzom w „skombinowaniu” dodatkowego wina dla gości. Tym bardziej, że „wino” ma tu podwójne znaczenie: napój, który zapewnia weselnikom dobry, beztroski nastrój, stanie się dla Syna Bożego gorzką zawartością niechcianego kielicha, własną Krwią, najwyższą ceną zapłaconą, by wyrównać ludzkie niesprawiedliwości i uwolnić wierzących w tę Ofiarę od obciążającej ich winy. I mimo tego dysonansu, a wręcz niestosowności, Jezus cierpliwie, z wyrozumiałością i dyskretnie pomaga panu młodemu w tak przyziemnej przecież sprawie.

Mam pewne poczucie niestosowności modlitwy, gdy proszę o rzeczy błahe, małe, codzienne, przyziemne; a nawet niestosowności różnych zasłyszanych intencji, w których mowa o zdawaniu egzaminów, poszukiwaniu pracy... Jest tak wiele spraw, o które człowiek – przynajmniej teoretycznie – jest w stanie zatroszczyć się sam i nie powinien zawracać Bogu głowy, bo w końcu wszystko to i tak przeminie, a najważniejsza jest Jego łaska i zbawienie wieczne. A jednak każdy z nas wiele razy w życiu jest jak pan młody, któremu skończyło się wino. Jezus zachęca: „proście, a będzie wam dane”. Więc prosimy. A Bóg... wysłuchuje. Każdej, nawet najbzdurniejszej prośby.

Wysłuchuje, bo nie może być kwestią przypadku, że jest tak dobrze, skoro mogło być tak źle. Gdybym tego nie widział, jakże zatwardziałe musiałoby być moje serce.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) 29 SIERPNIA – Mk 6, 17-29
PostNapisane: środa 29 sie 2012, 07:11 
„Chcę, żebyś mi natychmiast dał na półmisku głowę Jana Chrzciciela!”
Zasmucił się król bardzo, ale ze względu na przysięgę i gości nie chciał jej odmówić.


Wspomnienie męczeństwa świętego Jana Chrzciciela

Przyjaciel zapytał mnie kiedyś, czy sądzę, że ludzie są z natury dobrzy. Wierzę, że tak jest – w końcu jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga, jakże więc nie mielibyśmy być dobrzy. Zwykle zło, które ludzie czynią, potrafię jakoś zrozumieć (sam też przecież je czynię), wyjaśnić, odnieść do podobnych, własnych słabości. Choć są i takie pojedyncze ludzkie przypadki – powszechnie zresztą znane – w których nawet tego nie próbuję. To przypadki zła niezrozumiałego, przerażającego, wobec którego czuję intelektualną i duchową bezsilność.

Czy Herod, który kazał zgładzić Jana Chrzciciela w czasie uczty, był z gruntu zły? A może da się zrozumieć jego motywy? Gdyby bowiem należał do tych beznadziejnie niezrozumiałych przypadków, nie „cackałby” się z Janem, nie wtrącał do lochu, nie przejmował jego słowami i nie słuchał. Zabiłby go z miejsca przy pierwszej okazji.

Ale Herod walczył ze sobą. Uwikłany w związek ze szwagierką, którego nie potrafił przerwać, będąc „na świeczniku” i pod obserwacją znajomych dostojników, czuł, że to, jak postępuje, nie jest dobre. Ale bał się cokolwiek z tym zrobić. Słowa Jana były czystą prawdą, nazywały rzeczy po imieniu. Herod chciał i nie chciał ich słuchać, miotał się między sumieniem a uwikłaniami.

Odwaga potrzebna do rozerwania więzów zła to coś, czego wciąż często mi brakuje. Czuję się skrępowany i ograniczony cudzymi spojrzeniami i oczekiwaniami. Działam pod dyktando tłumu, jak Herod Antypas w czasie uczty, choć na szczęście nigdy nie byłem postawiony przed tak makabrycznym żądaniem. Lecz czy owo oczekiwanie tłumu nie jest jakimś elementem rzeczywistości wyimaginowanej? A może wielu spośród tych, którzy właśnie na mnie patrzą, ma cichą nadzieję, że powiem „nie”? Może gdybym się na to odważył, tą jedną decyzją zmieniłbym rzeczywistość, pękłaby skorupa obojętności i niechęci, i nagle okazałoby się, że inni ludzie też mają serca?

Jeśli ja się nie odważę, czy mogę oczekiwać, by inni się odważyli?

A jednak się odważają. Dziękuję za ich świadectwo. Może kiedyś w pełni dorosnę do takiej postawy.

* * *

To ostatnie moje rozważanie w tym miesiącu i zarazem ostatni wpis w tym dziale... przynajmniej na jakiś czas.

Jest pora na słowa i pora na ciszę. W ciszy pozostanę z modlitwą za Was i nieśmiało proszę o to samo.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 02 paź 2012, 11:32 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.

Kolejna przestroga, bym zamiast pytać, dociekać, dyskutować, polemizować, troszczyć się i martwić o wszystko ….całkowicie uwierzył i zaufał Temu który mnie kocha, który oddał za mnie swoje życie...bym całkowicie- z prostotą i szczerością dziecka otworzył swoje serce dla Niego i przyjął za najważniejsze Jego wskazania, zasady….
Doskonale pamiętam, wskazania,nauki… które przekazał mi mój Ojciec, zwłaszcza te przekazane w ostatnim okresie jego życia, a tak łatwo, tak często zapominam o tym, co przekazuje mi Bóg. Dlaczego ?
Wiele razy w okresie dzieciństwa uzasadniałem swoje postępowanie stwierdzeniem „bo tak mi tata kazał… tak mnie tato nauczył” i wystarczało. Dlaczego teraz, dziś nie używam tego samego argumentu – bo tak mi Bóg nakazuje, tak mnie uczy, tak trzeba… tylko szukam… czego ? potwierdzenia ?, a może negacji Jego racji ?
Muszę, pomimo upływu lat, wielu doświadczeń , siwych włosów i zmarszczek zrezygnować z własnych teorii, koncepcji…. i przyjąć na nowo wobec Boga- Ojca postawę dziecka. Tylko w domu Ojca, na Jego kolanach, w Jego ramionach będę całkowicie bezpieczny, zaznam prawdziwego spokoju, radości, szczęścia, którego szukam, za którym tęsknię, którego sobie i Wszystkim szczerze życzę.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 05 paź 2012, 08:33 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły….. (Łk 10,13-16)

Po przeczytaniu słów dzisiejszej Ewangelii pierwsza moja myśli: mnie to nie dotyczy, to nie dla mnie, …. Czytam kolejny raz – przecież cuda działy się nie tylko Korozain i w Betsaidzie, również w moim życiu doświadczyłem wiele razy cudu, a czy się tak naprawdę nawróciłem ? czy uwierzyłem? NIE ! Ciągle się nawracam i ciągle zdarzają się upadki, pojawiają się wciąż nowe wątpliwości, pytania…- czy kiedyś z tym się uporam? Przed laty, gdy miałem naście lat myślałem, że tak: dziś wiem, że o moich własnych siłach jest to niemożliwe. Moje upadki, niepowodzenia, rozczarowania zmusiły mnie do całkowitego poddania się, do przyznania się przed sobą i Bogiem do całkowitej klęski. Wiem, że nie mogę polegać na sobie, na własnych siłach. Nie mogę ręczyć na siebie, za to, iż więcej nie będę grzeszyć. Wyczerpałem wszystkie swoje możliwości i środki-jestem całkowicie uzależniony od Boga, od Jego łaski. Moje konto zasług jest puste, gotowe przyjąć każdą „darowiznę”, każdą łaskę ze strony Pana. Jak natrętny żebrak wyciągam każdego dnia puste me dłonie gotowe na jej przyjęcie. Moje serce otwieram przed Bogiem szeroko jak tylko potrafię, jak umiem, bo On Jeden wie o mnie wszystko i tylko On Jeden może zaspokoić moje pragnienia.
Czy jestem przegranym, nieudanym… ? Biada mi ? być może…

Ojcze, spraw, by codziennie wymawiane przeze mnie słowa modlitwy…. bądź wola Twoja… stały się szczerym pragnieniem mojego serca.

1. Nie mam nic co bym mógł Tobie dać.
Nie mam sił by przed Tobą Panie stać.
Ref:
Puste ręce przynoszę przed Twój w niebie tron.
Manną z nieba nakarm duszę mą.

2. W jaki sposób dziękować Tobie mam,
że mi ufasz i strzeżesz w każdy czas.
Ref: Puste ręce ...

3. Tobie chcę ofiarować życie me.
Moje serce w ofierze Jezu weź.
Ref: Puste ręce ...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 09 paź 2012, 12:42 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.

Te same słowa, które przed laty Jezus skierował do Marty, dziś kieruje do mnie, a może i do większości z nas. Czy nie zachowujemy się podobnie jak Marta? Zabiegani, zagonieni troszczy się każdego dnia o wiele, a zapominamy o tym, co w życiu najważniejsze. Zajęci budowaniem własnego szczęścia stajemy się często głusi i ślepi na innych. Udajemy, że nie słyszmy wołania o pomoc; że nie widzimy wyciągniętej ręki; najczęściej tłumaczymy się brakiem czasu, pieniędzy, możliwości…
Przyzwyczailiśmy się do często używanego stwierdzenia „nie mam czasu”, „brakuje mi czasu” i jest nam z tym dobrze, w ten prosty sposób możemy sobie wytłumaczyć, usprawiedliwić… brak miłości Boga i bliźniego. Każdemu z nas, Bóg dał określony czas i każdego z nas z niego rozliczy. Od nas, od naszych wyborów, zależy na co i jak go spożytkujemy.
Nie okłamujmy siebie - zawsze mamy czas na to, co dla nas jest naprawdę ważne. Jeśli ja nie mam czasu dla Boga, dla drugiego człowieka to znaczy, że tak naprawdę nieważny jest dla mnie Bóg i drugi człowiek, tak naprawdę nie kocham ani Boga, ani człowieka; jestem egoistą - kocham siebie i swoje sprawy - zawłaszczyłem darowany mi czas wyłącznie dla siebie. Przecież tak niewiele potrzeba czasu, by drugiemu człowiekowi, temu obok mnie, przekazać uśmiech, życzliwy gest, uścisnąć dłoń... To nie brak czasu, a brak serca-miłości nie pozwala mi spotkać w drugim potrzebującym człowieku samego Jezusa.
Muszę koniecznie zatrzymać się na dłuższą chwilę, posłuchać otwartym sercem, tak jak Maria, co Bóg ma mi do powiedzenia, może już zapomniałem po co żyje, co znaczy „Miłość”.
Może trzeba mi wreszcie zapomnieć o sobie, o swoich problemach, zrezygnować z tego, co mi się należy, rozdać to, co otrzymałem…, by ostatecznie zyskać… wszystko.
Może warto, raz jeszcze, się nad tym zastanowić, by ostatecznie nie przegrać, nie zmarnować życia.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) - Niedziela, 25 XI 2012
PostNapisane: sobota 24 lis 2012, 21:01 
Piłat powiedział do Jezusa: "Czy Ty jesteś Królem żydowskim?"
Jezus odpowiedział: "Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?"


Kto ci powiedział, że jestem królem? - pyta mnie Jezus. No i co Mu odpowiedzieć? Czy to, że mówiono tak w kościele z okazji dzisiejszej uroczystości? Czy może zaświadcza o tym wielka statua w Świebodzinie? A może przekonała mnie grupa posłów pragnąca intronizacji Chrystusa na Króla Polski?

"Królestwo moje nie jest z tego świata."

Królestwo Jezusa jest w sercach ludzi. On chce być królem mojego serca i mojego życia. Ale muszę Go na takiego króla sam wybrać.

Wybór nie jest łatwy... Kuszą inni kandydaci. Gdy wieczorami zasiadam do komputera, królować chce Internet. Kusi obrazami, zdjęciami, ciałami, historiami, kontaktami... A wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Ja patrzę jak sroka w gnat. Co tam Jezus. Chwilo, trwaj, oczy, syćcie się...

Kusi lustro. Przy jego pomocy królować chce moja próżność. Hmm, w sumie to jestem fajny, ale może parę rzeczy jeszcze w sobie zmienić? Tutaj schudnąć, tutaj nabrać mięśni, tutaj... hmmm. Na pewno lepszy wygląd sprawi, że będę szczęśliwszy, będzie mi się lepiej żyło. Na pewno...

Królować chce moja zarozumiałość. Jakie to przyjemne: wytknąć komuś błąd, wyjść na swoje. Pokazać swoją wyższość udowadniając komuś niższość. W pracy, na drodze, gdziekolwiek, gdzie trzeba poruszać się pośród tego ludzkiego... motłochu.

Tylko że... To wszystko nieprawda. To kiełbasa wyborcza w wyborach na króla mojego życia. Prawdę ma tylko jeden Kandydat. Prawdę, która boli i która wymaga wysiłku. Prawdę, która daje życie.

"Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu".


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 30 lis 2012, 14:16 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Najbliższa niedziela to I Niedziela Adwentu. Rozpocznie się okres… czego ? domowych porządków, przedświątecznych zakupów ? oczekiwania na upominki, prezenty, choinkę… rodzinne spotkania przy suto zastawionym stole, czy na narodziny Jezusa ? Adwent- może to nic ważnego… przecież to już wszystko było… dawno, w dzieciństwie …nic nowego… to przeszłość.

A może jednak warto ten nadchodzący czas wykorzystać nie tylko na porządki we własnym pokoju, mieszkaniu, ale przede wszystkim na generalne „sprzątanie” w swoim sercu- bo wciąż wielka tu graciarnia ! ; na poszukiwania nie tylko prezentów, upominków… .ale odpowiedzi na pytania : Kim dla mnie tak naprawdę jest Jezus? Czy jest dla mnie ważny? Czy mu ufam na tyle, by powierzyć mu całe życie i chociaż próbować Go naśladować ? Czy dla Jezusa potrafię zrezygnować na zawsze z tego, co wciąż ciągnie mnie w odwrotną stronę , co wydaje mi się takie….? Czy tak naprawdę czekam na Jego przyjście ?

To od mojej odpowiedzi na te proste/trudne pytania codzienną postawą, codziennymi wyborami, decyzjami… należy czy w moim sercu narodzi się Jezus, czy też zabraknie w nim miejsca dla Niego bo już zajęte przez…. , a mnie z tym tak dobrze, wygodnie,…. bo już się przyzwyczaiłem i po co to wszystko zmieniać, bo zaczynać od początku kolejny raz… nie ma sensu, bo….
Kogo zobaczę na sianie w bożonarodzeniowej stajence ? Dzieciątko ?, gipsowa figurkę?, ... a może Kogoś więcej ?

Adam Mickiewicz napisał :
„Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie,
Lecz biada ci, jeśli nie zrodził się w tobie."
Niech te słowa będą dla mnie i każdego z nas bodźcem do refleksji w czasie nadchodzącego Adwentu.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) - Niedziela, 2 XII 2012
PostNapisane: sobota 01 gru 2012, 23:47 
"Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi."

Wtedy ludzie mdleć będą ze strachu... Dzisiaj trwa w najlepsze medialna fiesta z okazji zbliżającego się "Końca Świata 2012". Fałszywy prezydent ogłasza apokaliptyczne promocje w marketach AGD, w portalach mnożą się artykuły z ciekawostkami o kosmicznych katastrofach. Tyle razy ktoś już ogłaszał koniec świata, że przyzwyczailiśmy się traktować ten temat w kategoriach rozrywki i taniej sensacji.

A przecież koniec świata kiedyś nastąpi, bo nic nie jest dane na zawsze. Sami go zresztą przybliżamy. Moglibyśmy trzymać się spokojnych i bezpiecznych wód, ale nasz Titanic płynie prosto na górę lodową, a zabawa na jego pokładzie trwa.

Jedynym hamulcem dla statku napędzanego galopującą zachłannością i głupotą może być miłość. Z niej płynie dar umiaru, opamiętania, ludzkiej solidarności i pokory.

"A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie."

Wierzymy, że Bóg nie da skrzywdzić sprawiedliwych. Chcę zasłużyć na miano sprawiedliwego. To się wiąże z wieloma wyrzeczeniami... Muszę się wyrzec części samego siebie: tych wszystkich pragnień, które dzięki światłu Ducha Świętego potrafię już rozpoznać jako niegodne, niesprawiedliwe albo po prostu głupie, dające tylko ułudę szczęścia... Ale wyrzeczenia to tylko jedna strona tego medalu. Druga - to piękno i dobro, do czynienia których jestem powołany, i które mogą przynieść mi prawdziwe poczucie szczęścia i spełnienia.

Koniec świata będzie fiestą sprawiedliwych. Pora brać się do roboty, żeby na to święto się załapać.

"Uważajcie na siebie (...), żeby ten dzień nie przyszedł na was znienacka, jak potrzask".


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) - Niedziela, 9 XII 2012
PostNapisane: sobota 08 gru 2012, 23:37 
Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. (...) Skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni.

Pustynia to miejsce, które kojarzy mi się z dwoma aspektami. Pierwszy z nich - negatywny - to doskwierający brak: wody, cienia i schronienia, brak wszystkiego, do czego w codziennym życiu tak jesteśmy przyzwyczajeni. W przestrzeni duchowej to także brak wewnętrznego pokoju, miłości, brak sensu i celu... Podczas wędrówki w palącym słońcu niedostatek wody daje się boleśnie we znaki ciału. Podobnie bolesne pragnienie w przytłaczającej czasem wędrówce życia odczuwamy, gdy rośnie w nas pustka, niewypełniona miłością i poczuciem sensu życia.

Drugi, pozytywny aspekt tego miejsca - to cisza i wolność od cywilizacji. Na pustyni nie ma gwaru, szumu samochodów, zasięgu sieci komórkowej, reklam... Wszystko, co człowiek wytworzył i czym się na co dzień katuje, na pustyni nie istnieje. Mimo niedostatków, to właśnie tam można poczuć się wolnym. Każdy z nas potrzebuje czasem wyjść na pustynię duchową. Powiedzieć światu: zostawcie mnie teraz w spokoju, nie chcę niczego słyszeć, mówić, nie mam ochoty wyrażać siebie, próbować, kupować, udowadniać, tłumaczyć się, obiecywać... Chcę tylko ciszy, w której wreszcie usłyszę bicie własnego serca.

Właśnie na takiej pustyni Słowo Boże ma największą szansę do nas dotrzeć, jak dotarło do Jana Chrzciciela.

Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów (...).

Usłyszał - więc obchodził i głosił. Słowo Boże ma to do siebie, że nie znosi być zamykane w człowieku jak w puszce. Nawet jeśli nie mamy odwagi się Nim tak od razu dzielić, Ono z wewnątrz kipi, syczy, paruje, znajduje drogi, którymi powoli wydostaje się na zewnątrz. Każdy, kto doświadczył tego Słowa i usłyszał Je, może o nim świadczyć w sobie właściwy sposób: słowami, czynami, czy też choćby samym sposobem bycia... Słowo przemienia człowieka. Powoli, z mozołem, ale przemienia. Ono jest najlepszą terapią.

"I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże."


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) - Niedziela, 16 XII 2012
PostNapisane: sobota 15 gru 2012, 23:31 
Gdy Jan nauczał, pytały go tłumy: "Cóż więc mamy czynić?"

Cóż mamy czynić? - takie pytanie zanosimy do kościoła, przed oblicze Boga w modlitwie, stawiamy je w rozmowach z duchownymi. Cóż mamy czynić, by dobrze żyć? Odpowiedzi zwykle wydają się proste, ale w niektórych sytuacjach prostych odpowiedzi chyba nie ma... A przynajmniej nie są one takie, jakich byśmy oczekiwali. Nie rozwiązują w cudowny sposób naszych problemów, nie uwalniają od krzyża, który bywa powodem upadków, potknięć, który nie daje o sobie zapomnieć.

Seksualność... Wiem, że przez swoje zagmatwanie jest moją słabą stroną, przyjmuję naukę Kościoła na temat homoseksualizmu. Doświadczenie i intuicja mówi mi, by sięgać wyżej i wznosić się ponad swoje ograniczenia. Mam silne pragnienie, by jako dojrzały facet kierować się w życiu odpowiedzialnością, szacunkiem do drugiego człowieka, powołaniem danym przez Boga. Aby swoich odczuć seksualnych nie czynić fundamentem życia. Ale czasem przypadkowy obraz, reklama, zdjęcie na wystawie czy na opakowaniu produktu, półnagi robotnik na budowie latem - atakująca wizualnie męskość - wytrąca umysł ze stanu równowagi, uderza do głowy, irracjonalizuje postrzeganie świata, boleśnie przypominając, że przed samym sobą nie da się uciec... Nie taki chcę być, a jednak jestem. Chcę akceptować siebie, ale nie potrafię. Czuję się sprowadzony do parteru, czuję, że moja godność mężczyzny została wdeptana w ziemię, że moje ideały "palą się na stosie"... I cóż mam czynić? Nie wiem. Jest mi smutno.

Ale mogę przyjść do Jezusa. Wypłakać się, powiedzieć: "Panie, Ty widzisz, że cierpię. Myślałem, że znam już wszystkie odpowiedzi, że akceptuję siebie i radzę sobie ze sobą. Lecz oto widzisz: nie znam, nie akceptuję, nie radzę sobie..." Do kogo mam z tym przyjść, jak nie do Niego? Gdzie znajdę lepszą pociechę niż w Najświętszym Sakramencie?

On ukoi mój ból, pomoże mi zobaczyć w sobie mężczyznę, który walczy, przywróci mi godność i wiarę w siebie. Przywróci radość i nadzieję. Znowu zobaczę, że naprawdę jestem szczęściarzem, któremu niczego nie brakuje. Przestanę użalać się nad sobą i dostrzegę innych, którzy mają mniej, którzy mnie potrzebują i na mnie liczą.

"Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie (...). On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem."

Dzięki Ci Jezu za ogień, który hartuje mnie do lepszego życia.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) - Niedziela, 23 XII 2012
PostNapisane: niedziela 23 gru 2012, 00:36 
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.

To, co nowe, nie pozostawia obojętnym i zwykle budzi skrajne emocje. U tych, którzy są zmęczeni, zniechęceni i przytłoczeni - nadzieję, ożywienie, entuzjazm. U tych zaś, którym jest dobrze tak, jak jest, którzy unikają zmian - niechęć, lęk, sprzeciw.

Tak bywa również, kiedy na świat przyjść ma nowy człowiek, dojrzewający w łonie swojej matki. Gdy jest oczekiwany, skupiają się wokół niego dobre myśli, nadzieje, radość. Jeśli to nowe życie jest wynikiem "wpadki" - mała, niewinna istota staje się nagle intruzem, mącącym spokój, obarczającym niechcianą odpowiedzialnością.

Dla Maryi, dla Elżbiety, dla pasterzy i Trzech Króli, dla utrudzonego ludu oczekującego Mesjasza, wieść o Jego nadejściu i narodzeniu była radosna, budziła nadzieję. Oto nadchodzi Ktoś, kto wyzwoli lud i zaprowadzi pokój po wsze czasy. Czy dzisiejszy świat oczekuje tego Dziecka, małego Jezusa, przynoszącego ze sobą Boże Słowo i wzywającego do nawrócenia? Może dziś już wystarczy choinka, prezenty, świąteczna imprezka i fajny film. A mały Jezus? Po co nam jeszcze Jezus, niech nie zawraca głowy, jest dobrze tak, jak jest...

A może jednak dojrzałość rozpoznaje się w sobie po tym, że pragnie się wziąć odpowiedzialność za coś więcej niż czubek własnego nosa? Za kogoś więcej? Tyle lat tęskniłem za czymś, czego nawet nie potrafiłem określić i nazwać, a życie, mimo że wypełnione przyjemnościami, wydawało się puste i bezcelowe. Może nie widziałem celu, bo nie chciałem go dostrzec, ze strachu przed taką odpowiedzialnością?

Boże, pomóż mi przestać się bać i uciekać. Wesprzyj mnie, bym zaopiekował się małym Jezusem, który rodzi się w moim sercu. Wesprzyj, bym uwierzył, że mi się spełni, o co Cię proszę, i dłużej nie przeszkadzał Tobie działać...

"Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana."

Pięknych, dobrych, błogosławionych Świąt - wszystkim!


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 24 gru 2012, 20:33 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
"W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę."

Co za wiara. Sytuacja była bardzo trudna. Maryja właśnie się dowiedziała że sama jest w ciąży. Józef nie dowierza. Maryja mogła być nawet posądzona o cudzołóstwo i ukamienowana (takie były czasy). Sama mogła czuć się źle, jak to na początku ciąży. Jej krewna Elżbieta była już w podeszłym wieku. Ryzyko tego że nie donosi ciąży albo że będą komplikacje było duże. Maryja podejmuje tę podróż.

Tak się zaczęła ta niezwykła podróż wiary. Potem już było tylko coraz trudniej. Długa podróż na spis powszechny. Brak miejsca w gospodzie. Narodziny w stajni. Prześladowania Heroda. Potem Jezus wybrał nietypowe życie wędrownego proroka i bliscy musieli być tym bardzo zawstydzeni, chcieli go powstrzymać, bo myśleli że odszedł od zmysłów (Mk 3,21). Potem Jezus zostaje zdradzony, skazany na śmierć i ukrzyżowany. Uczniowie uciekają, z Maryją zostaje tylko Jan i grupka kobiet, wokoło Rzymscy żołnierze. Dla niej wszystko się skończyło. Potam wydają jej ciało syna. W tej sytuacji nikt jeszcze nie myślał o zmartwychwstaniu.

Moc wiary. Moc zawierzenia. Wiara wbrew temu że wszystko idzie nie tak. Robienie tego co należało zrobić wbrew trudnościom i okolicznościom.

Czasem myślę że mam trudność dokonywania wyborów w życiu bo mam za dużo możliwości do wyboru. Często wybieram łatwe rozwiązania. Czasem myślę jak spotkam Maryję w niebie, jak jej spojrzę w oczy? Powiem - trudno mi było - a Ona - popatrz jak mi trudno było.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 26 gru 2012, 17:03 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Św Szczepana.

"A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga. A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu. Po tych słowach skonał."

Dwie myśli ktore są dziś ze mną przez cały dzień:

1) Do czego są w stanie posunąć się fanatycy (także ci religijni). Jeżeli życie człowieka nie jest dla kogoś największą świętością, to coś jest nie tak z jego religią.

2) Piosenka "Mój wrogu kocham Cię" (kliknij) Justyny Steczkowskiej

Ściskam wszystkich świątecznie :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 27 gru 2012, 19:17 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Św. Jana Ewangelisty

To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione - oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna. (1 J 1,1-4)

W Jezusie życie objawiło się. Jezus jest życiem. Czy ja tego doświadczam? Nie zawsze doświadczam, ale chcę doświadczać. Daj mi Panie Jezu doświadczenie życia, abym je widział, dotykał, smakował. Abym wiedział co jest dobre, co powinienem czynić. Aby relacje z ludźmi były kanałem Twojej łaski. Abyśmy byli darem dla innych. Abyśmy byli dobrym darem, takim który daje radość i pokój obdarowanemu. Abyśmy byli darem dla każdego kto go potrzebuje. Abyśmy w drugim człowieku widzieli Ciebie. Amen.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 29 gru 2012, 12:04 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Z dzisiejszych czytań:

"Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć. Kto zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy."(1 J 2,9-11 )

Słowa niby proste, ale ... czy rozumiemy czym jest miłość? Co to znaczy miłować swego brata? Na ile możemy nasze rozumienie pewnych rzeczy narzucać komuś argumentując to jego dobrem? Na ile powinniśmy być łagodni i wyrozumiali a na ile stanowczy? A może miłość polega na tym że będziemy wiedzieć co zrobić w danej sytacji? Raz będziemy stanowczy a innym razem łagodni - bo serce nam powie jak się zachować? To się wymyka regułom, tutaj liczy się wewnętrzne nastawienie człowieka, liczy się serce.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:) - Niedziela, 30 XII 2012
PostNapisane: sobota 29 gru 2012, 21:43 
"Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie."

Miłość rodziców przejawia się w odpowiedzialności za swoje dzieci... Za te małe istoty, które są darem Boga. Darem? Niezupełnie... Dzieci powierzone są rodzicom, dopóki nie dorosną. Nie są jednak ich własnością.

Każdy z nas, gdy pojawił się na świecie, jeśli miał szczęście, trafił na kochających, opiekuńczych rodziców. Pewnie mieli wspaniałe wyobrażenia o naszej przyszłości, snuli plany, pragnęli być z nas dumni. Pewnie te plany każdego z nas w jakimś stopniu denerwowały, ograniczały... prowokowały do buntu.

Droga, którą podążam, pewnie nie jest taka, jaką wymarzyli sobie moi rodzice. Nie zbiega się też z moimi własnymi, dawnymi wyobrażeniami. Czasami czuję się, jakbym nie miał już żadnych wyobrażeń i oczekiwań co do własnego życia. Jakbym widział przed sobą tylko ciemność.

Ale jest jeszcze Ojciec. Ten Ojciec, któremu powtarzam co dnia: "Bądź wola Twoja". Jego wola jest dla mnie jak pochodnia w ciemności. Czasem przygasa, innym razem rozbucha jasnym ogniem. Czasami spokojnie idę za nią, kiedy indziej zatrzymuję się, bo dalsza droga wydaje mi się zbyt trudna.

Jakie to szczęście: znać swój cel i swoje powołanie. I do niego wzrastać.

Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.

Życzę każdemu z Was, by w Nowym Roku i w całym życiu Boża pochodnia jaśniała ciepłym blaskiem, dając poczucie pewności, sensu i bezpieczeństwa.

Pokój niech będzie z Wami.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 31 gru 2012, 09:30 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:
… „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało… A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas…”

Nie tak bystro płynie rzeka, jak nam prędko czas ucieka.
Dzień za dniem, a rok za rokiem przemija niezwrotnym tokiem.
Tak prędko rok przeszły minął, niby w okamgnieniu zginął,
Stracił się z tej doczesności w bezdenne morze wieczności.
Szczęśliwy, komu wspomina: że każdy dzień i godzina
Była Bogu poświęcona i zbawiennie przepędzona…

Znów minął rok, to już ostatnie jego godziny, za niedługo witać będziemy nowy. Może warto przy tej okazji zastanowić się jaki był dla mnie ten miniony rok? Odpowiedź na to niby proste pytanie, nie jest wcale taka łatwa, oczywista, jednoznaczna… Zapewnie tak jak w życiu wielu z nas, tak samo w moim nie brakowało codziennych kłopotów, trosk, problemów… bo zdrowia zaczyna brakować, do „starych” problemów zdrowotnych doszły nowe, miesiąc spędzony w szpitalu, wiele mało przyjemnych badań …. a do tego brak wygranej, sukcesów… nieplanowane wydatki… i można by tak wymieniać, narzekać, ale czy taka ocena byłaby sprawiedliwa obiektywna… przynajmniej w moim przypadku NIE ! Pomimo tych codziennych trosk Bóg pozwolił mi w swojej dobroci przeżyć ten kończący się rok, samodzielnie się poruszać, cieszyć się niepowtarzalnym pięknem każdego dnia, spotkać wielu wspaniałych ludzi, doświadczać ich dobroci, mądrości, życzliwości… Przecież każdego dnia byłem obdarowywany przez Boga darami i łaskami , dzięki którym mijający rok nie był tylko krokiem w czasie, ale był to także krok i to duży krok w drodze do Boga, choć były również potknięcia i upadki. To On pozwolił mi doświadczać Jego dobroci, wszechmocy, czuć Jego obecność za swoimi plecami. Mogłem się z Nim spotykać na Eucharystii, w konfesjonale, a przecież nie zawsze tak było. To On mnie zapraszał i czekał , abym Mu powierzył swoje problemy, kłopoty, troski… i nie pozostał obojętny kiedy wołałem o ratunek, o dar życia dla młodej brzemiennej matki i jej dziecka, u której rozpoznano nowotwór mózgu. To On, otarł łzy, darował życie, przywrócił radość, uśmiech… szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał.
TO OGROMNY DAR I WIELKA, NICZYM NIE ZASŁUŻONA ŁASKA.
Mijający rok kończę z wielką radością i szczerą wdzięcznością wobec Boga i ludzi, których miałem okazje spotkać na swojej drodze, myślę tu również o Was Drodzy Bracia obecni na forum. Dziękuję Bogu za kończący się rok, za kolejny przeżyty etap mojego życia, za wszelkie otrzymane dary i łaski, za każdy darowany dzień nie ważne jaki… i za wszelkie dobro, które nie jestem tu wstanie nazwać, wymienić… Myślę i jestem pewny, że i w przyszłym, Nowym Roku Kochający Ojciec o nas i o mnie nie zapomni.

Ciebie Boga wysławiamy,
Tobie Panu wieczna chwała…

Boże! bądź i w roku nowym nam na ratunek gotowym,
Błogosław, Ojcze łaskawy, nasze prace i zabawy.
Do cnoty udzielaj chęci, wyrysuj nam to w pamięci,
Że czas niezwrotnie ucieka, a śmierć goni i sąd czeka…
Skończą się nasze dni, lata, my pójdziemy z tego świata.
Któż wie, na kim kolej stoi, przetoż niech się każdy boi.
Tenć nowy rok poświęcamy, w Tobie ufność pokładamy,
Bądź naszym Ojcem i Panem, teraz i na wieki. Amen.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 01 sty 2013, 16:36 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Z dzisiejszych czytań

Drogi Bracie, droga Siostro,

Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. (Lb 6, 24-26)


Nie potrzeba komentarza.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 06 sty 2013, 09:49 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Uroczystość Objawienia Pańskiego.

Z dzisiejszej Ewangelii:
….”Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę…"

Staff, * * *
Patrzyli z oczu ogromną dziwota
Pasterze, owiec porzuciwszy straże,
O, trzej królowie, gdyście Panu w darze
Przynieśli mirrę, kadzidło i złoto,
Lecz o Melchiorze, Kasprze, Baltazarze,
Tajnej mądrości słynęliście cnotą
I z swych uczonych ksiąg doszliście oto,
Że się w Betlejem cud boski ukaże.
Cóż to wielkiego, Magowie ze Wschodu,
Żeście odkryli po roku podróży
Pana na sianie, między bydłem, gnojem,
Gdy ja, bez gwiazdy szczególnej przewodu,
Znalazłem Boga — błądząc wiele dłużej —
W jeszcze podlejszej stajni: w sercu swojem.

Kogo ja znalazłem w swoim sercu? Co mi pozostało po Bożym Narodzeniu AD 2012?...- zeschnięta choinka, jakiś upominek, wspomnienia…, kilka kilogramów nadwagi… i nic więcej?...

O gwiazdo Betlejemska,zaświeć na niebie mym.
Tak szukam Cię wśród nocy,tęsknię za światłem Twym.
Zaprowadź do stajenki,leży tam Boży Syn,
Bóg - Człowiek z Panny świętej,dany na okup win.
……
Ja nie wiem; o mój Panie,któryś miał w żłobie tron,
Czy dusza moja biedna milsza Ci jest, niż on.
Ulituj się nade mną, błagać Cię kornie śmiem,
Gdyś stajnią nie pogardził,nie gardź i sercem mym.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 13 sty 2013, 20:53 
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 wrz 2012, 13:50
Posty: 59
Miejscowość: malopolska
Dziś w dniu wspomnienia Chrztu Pańskiego chciałam się podzielić słowami, które mówią o miłości Boga do nas. Przeczytałam je kiedyś w książce J. Langforda MC "Matka Teresa. Ukryty ogień":

"Miłość jest owocem dojrzewającym w każdym czasie i w zasięgu każdej dłoni. Każdy może go zerwać, i to bez ograniczeń. Oznacza to, że nie ma potrzeby czekać, poprawiać własną sytuację, zanim powróci się do wielkiej miłości, którą otrzymaliśmy i którą wciąż otrzymujemy w modlitwie. (...)
Kochaj Mnie taki, jaki jesteś. Znam twoją biedę, wewnętrzne zmagania trwogę serca, udręki duszy, słabość ciała. Znam twoje grzechy, wady. Lecz mówię do ciebie tak samo: daj Mi swoje serce. Kochaj Mnie TAKI, JAKI JESTEŚ. Jeśli czekasz, by stać się aniłem, zanim poddasz się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochał. Nawet jeśli często popełniasz grzechy, o których wolałbyś nie pamiętać, nawet jeśli jesteś leniwy w praktykowaniu cnót, nie pozwalam ci nie kochać Mnie. Kochaj Mnie taki, jaki jesteś, w każdej chwili i w każdym stanie, w jakim się znajdujesz: w żarliwości, oschłości lub ltności, wierności lub niewierności, kochaj Mnie TAKI, JAKI JESTEŚ.
Chcę miłości twojego biednego serca. Jeśli decydujesz się być doskonałym, zanim Mnie pokochasz, nigdy nie będziesz Mnie kochał. (...) Zamierzam cię kształtować, lecz tymczasem kocham cię takiego, jaki jesteś. Ty (...) kochaj Mnie taki, jaki jesteś. Pragnę zobaczyć, jak miłość, którą w sobie nosisz, podniesie się i wzrośnie z dna twojej nędzy. Kocham w tobie nawet słabość, kocham miłość ubogich."


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 13 sty 2013, 21:41 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 13:08
Posty: 200
Lokalizacja: Poznań
Miejscowość: Poznań
fantastyczne !

_________________
Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 14 sty 2013, 13:58 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…„ Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię…
… Pójdźcie za Mną,…”

To nie pomyłka… to wezwanie skierowane do mnie, a może i do Ciebie …

….Nie ma znaczenia jak bardzo się oddaliłeś, nie ma znaczenia jak często zapominasz o Mnie, nie ma znaczenia ile krzyży nosisz w tym życiu. Jest tylko jedna rzecz, o której chcę, abyś zawsze pamiętał, jedna rzecz, która nigdy się nie zmieni: PRAGNĘ CIĘ - takim jaki jesteś. Nie potrzebujesz się zmieniać, by uwierzyć w Moją miłość, bo to będzie Twoja wiara w Moją miłość, która Cię przemieni. Zapominasz o Mnie. JA jednak szukam Cię w każdej chwili dnia i nocy. Stoję u drzwi Twego serca i kołaczę. Czy trudno Ci w to uwierzyć? Popatrz więc na Krzyż, popatrz na Moje Serce przebite dla Ciebie. Czyż nie zrozumiałeś Mojego Krzyża? Wsłuchaj się ponownie w wypowiedziane tam słowa, ponieważ one mówią Ci wyraźnie dlaczego zniosłem to wszystko dla Ciebie: "PRAGNĘ . . ."
…. Przyjdź do Mnie z Twoją nędzą i Twoimi grzechami, z Twoimi kłopotami i potrzebami, z całym Twoim pragnieniem bycia kochanym. JA stoję u drzwi Twego serca i kołaczę... Otwórz Mi, ponieważ CIĘ PRAGNĘ..."

Matka Teresa z Kalkuty

Nawracajcie się… Pójdźcie za Mną ….Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 20 sty 2013, 13:28 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce. (1 Kor 12,4-11)

To co mnie zawsze zastanawiało w tym fragmencie to to, że Bóg rozdzielił swoje dary tak, abyśmy siebie nawzajem potrzebowali. To nie jest tak, że jeden jest jakoś szczególnie duchowo uzdolniony a inny ma go tylko słuchać. Każdy ma dar, jakiś rodzaj wrażliwości, jakiś sposób widzenia Boga, świata i ludzi. Musimy pielęgnować dar w sobie, aby służyć innym i odkrywać dar w innych.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 05 lut 2013, 13:30 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

….żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa…. On zaś rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!...
Nie bój się, wierz tylko!

Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje - to nie pusta obietnica, ale fakt, który potwierdzają cudowne uzdrowienia z dzisiejszej Ewangelii. Jednak czasem jest inaczej- modlitwa, prośba o uzdrowienie i nie tylko, pozostaje bez odpowiedzi. Dlaczego tak jest? Kto zawiódł? Najszybciej podpowiada nam szatan- no oczywiście Bóg, bo nas nie słucha… bo jest niesprawiedliwy… i w wielu przypadkach zaczynamy w to niestety wierzyć. Wróćmy do słów dzisiejszej Ewangelii: On zaś rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!... TWOJA WIARA CIĘ OCALIŁA… bądź uzdrowiona.. i to jest odpowiedź na postawione pytanie dlaczego nasza modlitwa, prośba pozostaje bez odpowiedzi - bo brak wiary. Prosimy, ale tak naprawdę nie wierzymy w to, że nasze prośby zostaną spełnione; innym razem prosimy, ale uważamy, że to, o co prosimy tak naprawdę to się nam słusznie należy, bądź wola Twoja wypowiadamy słowami, ale tak naprawdę oczekujemy na akceptację naszych własnych koncepcji, rozwiązań, gotowych planów…
Myślę, że taka i podobna postawa krępuje Bogu ręce i czyni Go „bezsilnym” na nasze prośby.
Jezus mówi: Nie bój się, wierz tylko! Nie pytaj, dlaczego?, czy stanie się cud?, czy to jest możliwe? czy to jest realne?, co o mnie pomyślą inni?, …. tylko uwierz i zaufaj.
Z własnego doświadczenia wiem, że całkowite zaufanie Bogu to jedyne, skuteczne lekarstwo na moje słabości… i najskuteczniejsza terapia. Choć nie jest łatwo, choć są kryzysy, trudne chwile i upadki, choć efekty są dalekie od moich oczekiwań, a życie wciąż uczy mnie pokory innej alternatywy dla siebie nie widzę.

JEZU UFAM TOBIE ! prowadź


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 13 lut 2013, 08:44 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
„ Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15).

Przed nami Wielki Post. Po co?… by zrzucić kilka kilogramów dla zdrowia ? dla lepszego samopoczucia ? dla poprawy wyglądu ?...a Gorzkie Żale, Droga Krzyżowa, rekolekcje… po co ? JAKI TO DLA MNIE MA SENS I CEL ?
Tyle już razy w moim życiu przeżywałem Środę Popielcową, tyle już razy rozpoczynałem Wielki Post ... I co się w moim życiu zmieniło? Niewiele, tak łatwo mi dostrzec, korygować, naprawiać cudze błędy, a tak trudno zobaczyć własne grzechy i skorygować siebie, swoją ciemną stronę złe nawyki, przyzwyczajenia, wady, popełnione zło. Wielki Post dla mnie to czas poszukiwania prawdy o sobie. Jaki jestem ? Dokąd zmierzam ? Czego tak naprawdę pragnę? to podstawowe pytanie na które muszę znaleźć odpowiedz, bo to pierwszy krok w kierunku nawrócenia. Czy ja znam siebie? Owszem, na koleżeńskich, towarzyskich spotkaniach mogę wiele opowiadać o sobie, a o innych jeszcze więcej, a tak niewiele na spotkaniu z Bogiem w konfesjonale i w zasadzie zawsze prawie to samo. Jaki ja jestem? co dla mnie w życiu jest najważniejsze? to wciąż aktualne pytania. Nikt mnie nie krytykuje, rzadko kto zwraca mi uwagę… dlaczego? czy jestem tak dobry? a może ze mną jest już tak źle, że brakuje ludziom wśród których żyję odwagi, by mi zwrócić uwagę, wytknąć moje błędy, wskazać moje nieprawidłowości… bo to już nie ma sensu… bo ja nie potrafię przyjąć prawdy o sobie. Kim jestem naprawdę? co we mnie nie jest zdrowe, co w mojej osobowości niszczy mnie samego, dlaczego w moim sercu zamiast radości, pokoju tyle lęku, obaw… dlaczego nie czuję się szczęśliwym ? W nadchodzącym Wielkim Poście chciałbym, raz jeszcze, z Bożą pomocą i łaską, zweryfikować swoje myślenie i zachowanie, hierarchię wartości i sens mojego życia, naprawić na miarę swoich możliwości wyrządzone krzywdy, szkody… i świadomie podjąć nowe zobowiązania, decyzje na przyszłość, po to, by nie zmarnować życia i ocalić siebie.

Jezu, pomóż mi poznać prawdę o sobie, nawet jeśli okaże się ona bolesna i przykra, daj mi siłę, abym mógł, pomimo bólu, wstydu… ściągnąć ze swojej twarzy wszystkie maski, nawet te, który zdążyły już mocno przyrosnąć… i odwagę, abym ze strachu przed pokazaniem swojej prawdziwej twarzy nie zasłonił ją, kolejną wersją maski obłudy i zakłamania.

Po co Ci nawrócenie?
……

Byś wyszedł z potrzasku.
Byś czuł się wolny.
Byś się cieszył.
Byś się nie bał.
Byś rozeznał, co jest prawdą.
Byś stawał się silnym.
Byś był świadomy siebie.
Byś poznał dobro i zło.
Byś odzyskał spokój.
Byś nie czuł się bez sensu i byś wiedział kim jesteś.
Byś poznał Miłość, która cię przyciąga.
Byś poznał szczęście, które cię czeka.
Byś poznał swego Boga, który cię wyzwala.
Byś uwierzył, że dzięki Bogu pragniesz kochać.
Justyna Kostecka


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 13 lut 2013, 22:49 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Co prawda nie z dzisiejszych czytań, ale bardzo piękny tekst o poście z Izajasza 58, który bardzo mnie dotyka za każdym razem gdy go czytam.

Po pierwsze Izajasz mówi do narodu wybranego, że wcale nie są tacy święci jak im się wydaje.

1 Krzycz na całe gardło, nie przestawaj!
Podnoś głos twój jak trąba!
Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa
i domowi Jakuba jego grzechy!


Że szukają ale nie rozumieją. Skarżą się, że pomimo swojej „pobożności” Bóg zignorował ich prośby.

2 Szukają Mnie dzień za dniem,
pragną poznać moje drogi,
jak naród, który kocha sprawiedliwość
i nie opuszcza Prawa swego Boga.
Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa,
pragną bliskości Boga:
3 "Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś?
Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?"


I Bóg odpowiedział:

Otóż w dzień waszego postu
wy znajdujecie sobie zajęcie
i uciskacie wszystkich waszych robotników.
4 Otóż pościcie wśród waśni i sporów,
i wśród bicia niegodziwą pięścią.
Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie,
żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.


O co chodzi w poście? Bóg stawia pytanie.

5 Czyż to jest post, jaki Ja uznaję,
dzień, w którym się człowiek umartwia?
Czy zwieszanie głowy jak sitowie
i użycie woru z popiołem za posłanie -
czyż to nazwiesz postem
i dniem miłym Panu?


I odpowiada.

6 Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram:
rozerwać kajdany zła,
rozwiązać więzy niewoli,
wypuścić wolno uciśnionych
i wszelkie jarzmo połamać;
7 dzielić swój chleb z głodnym,
wprowadzić w dom biednych tułaczy,
nagiego, którego ujrzysz, przyodziać
i nie odwrócić się od współziomków.

8 Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza
i szybko rozkwitnie twe zdrowie.
Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie,
chwała Pańska iść będzie za tobą.
9 Wtedy zawołasz, a Pan odpowie,
wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "Oto jestem!"
Jeśli u siebie usuniesz jarzmo,
przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie,
10 jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu
i nakarmisz duszę przygnębioną,
wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach,
a twoja ciemność stanie się południem.
11 Pan cię zawsze prowadzić będzie,
nasyci duszę twoją na pustkowiach.
Odmłodzi twoje kości,
tak że będziesz jak zroszony ogród
i jak źródło wody, co się nie wyczerpie.
12 Twoi ludzie zabudują prastare zwaliska,
wzniesiesz budowle z odwiecznych fundamentów.
I będą cię nazywać naprawcą wyłomów,
odnowicielem rumowisk - na zamieszkanie.


Każdy wybierze sobie jakąś formę postu na ten Wieki Post. Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram …


Wiersz Ks Twardowskiego na Wielki Piątek

W piątek nie jeść mięsa
to grubo za mało
nie wystarczy spoważnieć
nie robić takich na przykład spostrzeżeń
siostra Konsolata bo kąsa i lata
w piątek nie wypada udawać Ludwika XIV
rządzić
patrzeć z góry
prowadzić siebie pod rękę
być dygnitarzem
osobną osobą która w pierwszej osobie
mówi tylko o sobie

w piątek
w tym dniu w którym Bóg
opuścił Boga


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 15 lut 2013, 08:23 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszych czytań:

…Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków….

Kolejny krok mojego nawrócenia – to przejść od słów do konkretnych czynów – łaknących nakarmić, pragnących napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać i dalej: grzesznych upominać, nieumiejących pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. To przecież nic nowego, wiem, że tak trzeba, ale… nie mam czasu, tyle własnych kłopotów, problemów w domu, w pracy, nie mam pieniędzy, by wesprzeć, pomóc, tyle oszustów, naciągaczy… A Jezus co na to ? „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40) i .. .„kto nie miłuje bliźniego, którego widzi, jakże może miłować Boga, którego nie widzi?" (1J 4, 20b) Czego Jezus oczekuje ode mnie?...bym wreszcie zapomniał o sobie, o swoich problemach, potrzebach… bym dostrzegł potrzeby tych, którzy żyją obok mnie… bym spojrzał wokół siebie nie poprzez własne JA i własny egoizm, ale miłością, z taką miłością z jaką On przeszedł drogę krzyżową, by oddać na krzyżu WSZYSTKO za mnie (za łajdaka i oszusta). „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich ‘’(J 15, 12-13). Już dziś I lekcja prawdziwej miłości - Droga Krzyżowa. Opatrzność Boża daje mi możliwość uczestnictwa w tej trudnej szkole miłości, poznania poprzez wiarę, czym tak naprawdę jest Miłość, co znaczy Kochać. Czy skorzystam z tej szansy?

„Jedynie miłość nadaje sens życiu. Dlatego im bardziej zdolni będziemy do miłości i dawania siebie innym, tym bardziej sensowne będzie nasze życie.”
Hermann Hesse

Jezu, obym nigdy nie przeszedł obojętnie obok potrzebującego człowieka, pomóż mi, odpowiadać miłością na Twoja miłość i potrzeby bliźnich.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 17 lut 2013, 01:57 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Dzisiejsza Ewangelia

(Łk 4,1-13)
Jezus pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i czterdzieści dni przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem. Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek. Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Lecz Jezus mu odparł: Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Gdy diabeł dokończył całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu.


Zaobserwowałem nie raz jak słabi są ludzie, którzy nie potrafią sobie nic odmówić. Podążanie za każdą zachcianką ma swoje odbicie w życiu duchowym ale także w charakterze człowieka. Dlatego dobrze jest wyjść na pustynię i pościć. Żyć w prostocie. Czasem nawet odmówić sobie tego co konieczne. Wtedy wygody, komfort pełnego brzucha, dobrego samopoczucia tracą władzę nad człowiekiem. Rodzi się silna wola. Pojawia się miejsce dla Ducha Świętego, który daje rozeznanie, co pochodzi od Boga a co już nie; gdzie jest granica między tym co dobre, a tym co już jest przedobrzeniem; tym co jest Wolą Bożą, a tym co jest wystawianiem Pana Boga na próbę. Ale wpierw trzeba zadbać o tę wewnętrzną wolność, oderwanie od przywiązań, przyzwyczajeń, wygód.

Dzisiejsza Ewangelia prowokuje także drugą myśl. Diabeł posłużył się wersetem z Pisma Świętego. Jezus nie poddał się tej zaczepce. Ta sytuacja pokazuje, że Pismo Święte może być źle użyte, może być użyte do złego - zwłaszcza wers wyrwany z kontekstu, gdyby padł na podatny grunt duszy uwikłanej w samozadowolenie, uzależnienie od wygód. Tu też trzeba pokory i rozeznania Ducha Świętego, trzeba tej wewnętrznej wolności, aby rozeznać właściwe albo niewłaściwe użycie Pisma.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 19 lut 2013, 23:26 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 23 sie 2012, 17:37
Posty: 48
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
To jest fragment!

Mk 11,24
Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie.

:D


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 21 lut 2013, 00:22 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Amen.

Kiedyś słyszałem i sam mogę to potwierdzić, że jak Pan Bóg chce coś komuś powiedzieć albo dać, to najpierw daje tej osobie taki wewnętrzny głód do poszukiwania, bo inaczej byśmy nawet nie wiedzieli na co czekamy. Myślę więc że modlitwa jest wyrazem tego właśnie wewnętrznego głodu - modlimy się o coś i wtedy zdajemy sobie sprawę że tego potrzebujemy, a to właśnie Pan Bóg chce nam dać.

Z drugiej zaś strony - istnieje kwestia modlitw niewysłuchanych - wierzcie mi, łatwo na ten temat teoretyzować dopóki nie spotkacie kogoś poszkodowanego przez los, któremu nawet nie wypada tłumaczyć dlaczego jego właśnie spotkało nieszczęście - tu najbardziej stosowną jest cisza i delikatność.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 21 lut 2013, 10:57 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

„Jezus powiedział do swoich uczniów: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą”

Chyba każdy z nas wiele razy słyszał te słowa Jezusa, przypominamy sobie o nich zwłaszcza wtedy, gdy jest nam ciężko, gdy spotyka nas nieszczęście, cierpienie, trudny problem… Czasem można usłyszeć słowa zupełnie odwrotne: moja modlitwa, prośba… nie została wysłuchana. Czyżby zatem Jezus był kłamcą ?oszustem?, niestety niektórzy tak myślą. Nie Jezus „jest temu winny” to my zachowujemy się jak małe rozkapryszone dzieci. Prosimy o to, co wg nas jest nam koniecznie potrzebne do zbudowania na ziemi własnego ogródka szczęścia. Bóg myśli innymi kategoriami, kocha nas, dba i troszczy się o to, by nam zapewnić prawdziwe szczęście. Który rozsądny ojciec spełni prośby dziecka wiedząc, że mu sytuacja materialna na to nie pozwala, bo braknie mu pieniędzy na chleb? Czy odmowę ze strony ojca w takiej sytuacji można uznać za brak miłości? Czy ojciec dając dziecku , zamiast, kolorowej zabawki i słodyczy o które prosi, gorzkie ale skuteczne lekarstwo czyni dziecku krzywdę ? Zaufajmy Bogu. On naprawdę wie, co nam jest najbardziej potrzebne; wcale nie musimy stale, codziennie „odmawiać” litanii próśb. Doceńmy i podziękujmy Bogu za to, czym zostaliśmy obdarowani. Nie narzekajmy, że róża ma kolce, podziwiajmy piękno jej kwiatu!, cieszmy się nim! Czasem trzeba doświadczyć bólu, cierpienia… by poznać smak prawdziwej radości, wdzięczności, zadowolenia z tego co mam… I choć to trudna lekcja, niekiedy jest konieczna-otwiera oczy, pozwala więcej pojąć, zrozumieć… to nie teoria, to wnioski z moich własnych doświadczeń.
Szczerze dziękuję Bogu za każdy przeżyty dzień, za przespaną noc… żyję !... to największy dar i… największa moja radość, przecież mogło być inaczej…


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 22 lut 2013, 13:35 
Polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=6sZZqIzsMC8


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 22 lut 2013, 14:26 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
… „Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie?”

Konkretne pytania na czas refleksji Wielkiego Postu: Kim dla mnie jest Jezus? Za kogo Go uważam? Czy idę za Nim? Czy Go naśladuję? … Jaką odpowiedz na postawione pytania daję codziennym życiem: swoją postawą, zachowaniem, swoimi decyzjami, wyborami…? potwierdzam czy też zaprzeczam słowom Szymona Piotra: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego? Szczerze ?… i tak i nie… różnie, … bo były wielkie wzloty i jeszcze większe upadki… całkowita porażka własnych koncepcji na życie i własnego JA, totalna klęska… Kim był wówczas dla mnie Jezus? … Kto i co było wtedy najważniejsze ?...wstyd się przyznać, na szczęście to już przeszłość, Bogu znana … myślę, że i wybaczona. Kim dziś, po latach buntu, błądzenia, poszukiwania… jest dla mnie Jezus?

Drogą- bo wskazuje mi jedynie słuszny i niezawodny kierunek, pokazuje i uczy jak iść, a gdy, mimo tego, zawracam, upadam… co mi się niestety zdarza, podnosi i prowadzi mnie za rękę, gdy brakuje mi sił bierze mój ciężar na swoje ramiona-jest obok mnie i pozwala mi odczuć Jego obecność. Nie jest mi łatwo iść za Jezusem, są chwile trudne, zwątpienia, … są ciężkie, czarne dni , ale świadomość płynąca z wiary że On mnie naprawdę kocha, rozumie, że oddał za mnie życie, że nie jestem Mu obojętny… czyni ten wysiłek radosnym, a w sercu rodzi prawdziwy pokój. Dziś wiem, tylko z Jezusem mogę dojść do właściwego celu mojego życia.

Prawdą- bo wierzę , że tylko On- Syn Boga / i nikt inny /wie wszystko i zna odpowiedz na każde moje pytanie, wątpliwości… To Jezus daje mi wyzwolenie od tego, co mnie zniewala, to On rozświetla najbardziej ciemne zakamarki mojej duszy , w jednej chwili pozwala dostrzec i zrozumieć to, czego sam nie nauczyłem się przez wiele lat. Przekonałem się, że jeśli się Jemu zaufa, tak naprawdę całym sercem , życie staje się łatwiejsze-mniej lęku, obaw, niepokoju… nawet w sytuacjach trudnych, z pozoru beznadziejnych.

Życiem- bo wielokrotnie pozwala mi doświadczać radości duchowego zmartwychwstania dając mi kolejną szansę na nowe-lepsze życie. To On przywrócił mnie do życia , choć byłem powoli rozkładającym się duchowym trupem, leżącym bezwładnie w moralnym rynsztoku. Wiara w Jego zmartwychwstanie nadaje sens mojemu życiu i mojej śmierci , do której przecież z każdym dniem się zbliżam, rodzi nadzieję na moje ostateczne zmartwychwstanie, na życie wieczne bez bólu, cierpienia… "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie"

Wiara i zaufanie, pozwala mi trwać przy Jezusie. To nie moja zasługa, to ogromny dar i wielka łaska… to koło ratunkowe które Bóg rzucił w moja stronę bym mógł do Niego wrócić . By jej nie zmarnować, by nie zawrócić, nie zrezygnować, by nie dać się ponownie oszukać , by trwać, pomimo zdarzających się potknięć, przy Jezusie, by za Nim iść, choćby na czworaka, muszę sobie codziennie stawiać pytania: Kim jestem? Dokąd zmierzam? Czego ode mnie oczekuje Jezus?
JEZU UFAM TOBIE! prowadź


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 25 lut 2013, 09:44 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Dzisiejsza Ewangelia:
„Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.

To takie proste, oczywiste, jednoznaczne, a takie trudne. Przecież większość ludzi i ja także postępuje odwrotnie. Jesteśmy lepsi od wykształconych, doświadczonych, zawodowych sędziów. Ci, aby wydać wyrok potrzebują prokuratorów, adwokatów, świadków, opinii biegłych, ekspertyz..; nam wystarczy jedno zdanie, nawet wyrwane z kontekstu wypowiedzi, by szybko i sprawnie wydać skazujący-jedynie słuszny wyrok. Mało jest chyba ludzi, którzy nigdy nie wydali obciążającego i niesprawiedliwego sądu o bliźnich. Nie ma też chyba nikogo, kto sam nie cierpiałby z powodu czyjegoś niesłusznego sądu. Doskonale znana medialna wrzawa po tragicznej śmierci małego dziecka z Sosnowca jest na to najlepszym dowodem. Zanim ruszył sądowy proces już zostały wydane wyroki skazujące jej matkę- Katarzynę, chociaż odczytywanie aktu oskarżenia nadal trwa, to tu i ówdzie słychać okrzyki: ukrzyżuj! Zastanawiam się, czym się kierują osoby wydające wyroki? dobrem oskarżonego? miłością bliźniego? chrześcijańską troską o jego nawrócenie? o jego zbawienie? Dlatego tak się dzieje? dlaczego tak trudno zrezygnować z roli sędziego? Przecież takim postępowaniem sami sobie zamykamy drogę do Bożego miłosierdzia, a przecież nikt z nas nie jest bez grzechu i wszyscy potrzebujemy przebaczenia. Nie mamy sądzić, nie mamy potępiać, mamy odpuszczać, przebaczać, darować.. i dawać, by kiedyś nam zostały odpuszczone winy i ofiarowane dobro, „miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą". Pragniemy ludzi życzliwych wokół, sami bądźmy dla każdego życzliwymi, chcemy sprawiedliwości, bądźmy sprawiedliwi, oburzamy się na plotkarzy, to o innych nie plotkujmy, prosimy, odpuść nam nasze winy, to sami też przebaczajmy… nie nośmy w sercu pretensji, urazów, żali… czyńmy dobro, ono kiedyś do nas wróci...

Miałem to wielkie szczęście, że wychowałem się w domu, w którym nie wolno było plotkować i mówić źle o drugim człowieku, ktokolwiek by to nie był. Jako dziecko nie rozumiałem dlaczego. Zrozumiałem, gdy w dorosłym już życiu sam się znalazłem na środku bagna, gdy przekonałem się jak trudno z niego wyjść, jak ciężko wytrwać jeden dzień bez grzechu, jak mocno zło zniewala człowieka, jak można słowem łatwo człowieka skrzywdzić, pozbawić nadziei, chęci do życia, dobić, … myślę, że gdy Bóg słyszy niektóre nasze sądy, wyroki... o naszych braciach -Jego dzieciach – nie raz Mu serce z bólu pęka.
Na koniec przestroga zaczerpnięta z myśli ks. M. Malińskiego: Nigdy nie schylaj się, i nie bierz do ręki kamienia, którym cię uderzono; on jest skażony złem i nienawiścią do człowieka; zanim się zorientujesz, sam zostaniesz zarażony tym samym.

Ojcze nasz… odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 04 mar 2013, 23:46 
Cezary, jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich rozważań. Czytam wszystkie i wszystkie uderzają prosto w moje serducho. Wielkie dzięki za ten kawał dobrej forumowej roboty!


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 06 mar 2013, 08:49 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

„ Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni…”

Był taki okres w moim życiu kiedy wydawało mi się, że gdyby w Dekalogu nie było tylko jednego przykazania – VI "Nie cudzołóż" moje życie było by o wiele radośniejsze, przyjemniejsze, a świat byłby piękny-prawdziwy raj na ziemi. Tylko to jedno skreślić, przeredagować, zmienić,… bo tyle z nim problemów, nieporozumień… reszta mogłaby pozostać. Mijały lata… nie doczekałem się nowelizacji tego przykazania, ale przekonałem się jak moje oczekiwania były NIE mądre i bezsensowne. Zaliczałem kolejne upadki, bagno-zło wciągało z coraz to większą siłą… zniewalało… a w sercu zamiast radości, spokoju, zadowolenia… coraz to większe wyrzuty sumienia i poczucie całkowitej bezsilności. Nie chciałem zrozumieć sensu tego przykazania, musiałem się przekonać jak bardzo „ znak STOP-Nie cudzołóż” był i jest mi potrzebny. Ciężko przestrzegać prawa, zakazu, przepisu, przykazania …. jeśli nie chce się zrozumieć jego sensu, celu,…
Jezus niczego nie zmienia, ale wszystko wypełnia, dlaczego? "Ojcze, …nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"- postawa całkowitego zaufania, nawet w tak bardzo dramatycznej sytuacji-w obliczu potwornej męki i śmierci. My codziennie mówimy podobnie „Ojcze nasz… bądź wola Twoja.” czy to oznacza to samo? Bóg kocha człowieka i z miłości przestrzega go: NIE … NIE WOLNO zrobisz sobie krzywdę! popełnisz duchowe samobójstwo!...tak wiemy o tym, ale nasza pycha często podpowiada nam co innego. My uważamy inaczej – można, w wyjątkowych sytuacjach, przypadkach … i cytujemy słowa, wypowiedzi… by uciszyć głos sumienia…. by uzasadnić swoją pogardę dla Prawa i dla Boga. Owszem, łatwiej, prościej odrzucić niż zrozumieć, poddać się, niż podjąć próbę by wytrwać… to prawda, ale czy tak można, jeśli się naprawdę kocha?
Jezus przestrzega: „ Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim”… i o tym warto pamiętać.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 09 mar 2013, 20:52 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Dzisiejsza Ewangelia

(Łk 15,1-3.11-32)
W owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedzał ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się.


Na temat przypowieści o synu marnotrawnym napisano kilometry tekstu. To chyba jedna z najczęsciej komentowanych przypowieści. Nazywana jest także przypowieścią o miłosiernym ojcu. Ja chciałbym tutaj przedstawić ją jako przypowieść o młodszym i starszym bracie.

Otóż ten młodszy opuścił ojca i żył po swojemu. Można powiedzieć, poużywał życia niezgodnie z wolą ojca, zgrzeszył i zaznał wszystkich tego konsekwencji. Doświadczył tego na włąsnej skórze. Zobaczył całą nędzę wynikającą z tego sposobu życia i wrócił do domu ojca skruszony. A tam doświadczył czegoś niesamowitego - ojciec wypatrywał go, przebaczył mu i urządził dla niego imprezę. Doświadczenie młodszego bata - bezcenne.

Starszy zaś nie był "taki głupi". Żył z ojcem i niby wszystko do niego należało, ale on z tego nie korzystał, nie czuł że to wszystko ma. Stał się zgorzkniały gdy młodszy brat wrócił. Bo ten młodszy nie dość że poużywał sobie życia to jeszcze otrzymał przebaczenie i urządzono mu imprezę. Coś okropnego. Wniosek? Ojciec nie jest sprawiedliwy.
Myślę że wielu z nas może się pod odczuciami starszego brata podpisać (niestety). A jak inaczej mógł sie ten starszy zachować? Przypowieść mogła się zakończyć na przykład tak: Starszy brat mówi do młodszego po jego powrocie: nie wiesz ile straciłeś, ja byłem z ojcem cały czas, to wszystko było moje, ojciec urządzał regularnie imprezy dla mnie i moich przyjaciół - nie wiesz ile straciłeś.

No właśnie. Jeżeli jesteśmy w pozycji starszego brata, to trzeba czym prędzej zacząć dobrze korzystać z tego wszystkiego co Bóg nam daje. Żebyśmy Broń Boże nie byli zgorzkniali jak ten starszy brat z Ewangelii. Trzeba korzystać w pozytywny sposób z tego wszystkiego co życie nam daje, żebyśmy nie zazdrościli tym co sobie grzesznie poużywają. Żebyśmy raczej im powiedzieli - nie wiecie ile straciliście, ja zawsze byłem z Ojcem i miałem wszystko co do Ojca należy. Żeby ludzie którzy od Boga odchodzą, patrząc na nas mieli chęć wrócić.

Bo w dzisiejszej Ewangelii to ten młodszy brat był lepszym wzorem do naśladowania niż ten starszy (kto by chciał być w miejscu tego starszego - nikt chyba). Więc ta Ewangelia (oprócz przekazu o miłosiernym Ojcu) przestrzega także, aby nie być jak ten starszy brat. Jezus powiedział tę przypowieść do faryzeuszów i uczonych w Piśmie, i ten starszy brat to aluzja do nich.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 09 mar 2013, 21:38 
Ta Ewangelia jest z jutrzejszej niedzieli (właściwie dzisiejszej). Ewangelia z soboty też niczego sobie (także fragment z Ewangelii wg Sw. Łukasza): o celniku i faryzeuszu, o tym jak faryzeusz wymawia swoje (dobre) czyny przed Bogiem dla swojego dobrego samopoczucia, nie kryjąc swojego samozadowolenia, o tym jak celnik nie śmie zbliżyć się do Pana Boga który czuje się tak niegodnym, że nie chce nawet spojrzeć w niebo. I Jezus mówi jasno - kto się poniża będzie wywyższony... Ile jest we mnie z faryzeusza, który trwa przy Bogu dla swojego samopoczucia, dla poczucia spełnienia? Ktory wypełnia Prawo w 100% aby móc się z tego chlubić? Ile razy ja rozmawiam z Bogiem, nie z milosci do mego Stwórcy? Kto się wywyższa, będzie poniżony.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 10 mar 2013, 10:44 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Zawsze, gdy słyszę słowa przypowieści z dzisiejszej Ewangelii bardziej o miłosiernym Ojcu niż synu marnotrawnym zaskakuje mnie reakcja Ojca: ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go, bez pretensji, żalu, wymówek… A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie – tak niewiele po wielu latach błądzenia… nawet bez słowa „przepraszam”…. To prawdziwe spotkanie miłości z pokorą , którego skutkiem jest wielka radość Ojca i syna.
Również i w naszą stronę wychodzi Ojciec na spotkanie i czeka , czasem bardzo długo… na nasz powrót. Nie oczekuje od nas żadnych tłumaczeń, uzasadnień, wielkich słów… On wszystko wie, wystarczy pokorne, szczere przyznanie się do winy i otwarcie swojego serca na przebaczająca Miłość Ojca, by prawdziwa radość stała się i naszym udziałem. Nie lękajmy się tego spotkania, pozwólmy działać Duchowi Świętemu, bo ON doskonale wie jak z grzeszników „zrobić” wielkich świętych, ma w tym naprawdę duże doświadczenie. Zaufajmy.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 14 mar 2013, 14:04 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…”Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?”

Trudno uwierzyć w Boga, jeśli jest się przekonanym o własnej „świętości”, doskonałości, samowystarczalności, … jeszcze gorzej, gdy drugi człowiek stale fałszywie to potwierdza. Bardzo lubimy i dbamy o to, by zawsze i w każdej sytuacji być „naj-” większym, mądrzejszym, bogatszym…. Najmniejsza i słuszna uwaga wydaje się nam rażąco niesprawiedliwa, krzywdząca… bo jakim prawem? jak on tak może, jak sam… i strzelamy z armaty do mrówki, by więcej nie usłyszeć prawdy o sobie. Budowane z wielka troską przez lata przekonanie o samym sobie dźwiga nas do góry, nasze stopy tracą kontakt z ziemią,… stajemy na wysokim , ale bardzo kruchym cokole pychy, z którego wygodnie traktować z góry, szczególnie słabszych, gorzej ubranych… a Bóg? No cóż - staje się tylko świątecznym dodatkiem do naszego wizerunku, bo wypada… co inni powiedzą… tak trzeba… miejsce przewidziane dla Boga zajmuje nasze JA. Nie chcemy prawdy o sobie, która pochodzi od Boga… czasem dla nas niewygodnej, bolesnej, zmuszającej do refleksji, do rezygnacji z …. po co pytać o zdanie? po co się nad tym zastanawiać? Wolimy to, co inni mówią o nas; z reguły to, co chcemy usłyszeć, to nas zadawala, to odpowiada naszym oczekiwaniom, do tego jesteśmy przyzwyczajeni… To z czasem całkowicie usypia nasza uwagę i lecimy w dół uderzając z hukiem twarzą o ziemię… upadek, wielka tragedia? a może kanał łaski? szczelina przez którą chce się przecisnąć Bóg. Boli zraniona pycha, doznane rany,…. jak ja tak mogłem? gdzie ja miałem rozum ?... wstyd i wyrzuty sumienia. Co z tym zrobię ? wykorzystam szansę i zrezygnuje z własnego JA ?, pozwolę Bogu by wszedł do mojego serca?, do mojego życia? uwierzę?, zaufam Mu ? pójdę za Nim?…. czy szybko posklejam fałszem i obłudą roztrzaskaną maskę… może wymienię „starą”, uszkodzoną na nawą, bardziej doskonałą…. i dalej będę trwał w przekonaniu o własnej doskonałości.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 21 mar 2013, 10:36 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”

Niewątpliwie i bezspornie życie dla każdego z nas jest wielką wartością. To może z tego powodu najczęściej życzymy sobie zdrowia i cieszymy się gdy ono jest, i dobrze. Pomimo najszczerszych życzeń samo zdrowie prędzej czy później ulega pogorszeniu, i nie jest ono gwarantem niekończącego się życia, o czym dolegliwości ciała takie czy inne skutecznie przypominają.
Jedyną gwarancję na ŻYCIE bez końca daje Jezus w dzisiejszej Ewangelii, ale czy ja naprawdę chce żyć? czy myślę o życiu wiecznym?...czy moje myśli biegną poza horyzont doczesności?... przecież się tam jeszcze nie wybieram, jeszcze zawczasu… trzeba myśleć o codziennych sprawach ważnych , pilnych… Jezus daje mi gwarancję i wskazuje drogę, ale oczekuje, abym tu i teraz zachowywał Jego naukę opartą na miłości, bym kochał i przebaczał jeśli sam oczekuje na przebaczenie, bym oddawał, to co sam darmo otrzymałem jeśli pragnę pozyskać wszystko, bym sam powstawał jeśli pragnę iść za Nim, nie martwił się swoimi słabościami, upadkami, bo one są i będą, bym nie odrzucał swojego krzyża jeśli pragnę swojego zwycięstwa- zmartwychwstania , bym zrobił tyle, na ile mnie stać i pozwolił Jemu dokonać reszty, bym uwierzył i zaufał.

Panie, przymnóż mi wiary, chcę ŻYĆ !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 13 kwi 2013, 12:37 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:
On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się!

Po okresie Wielkopostnej ciszy i Wielkanocnej zadumy przyszła pierwsza wiosenna burza: gwałtowna, natarczywa, niespodziewana… I kolejny raz zawiodły moje siły, umiejętności… Na krótko straciłem z oczu Jezusa… wystarczyło… poczułem smak upadku… rozczarowania samym sobą, a przecież nie tak dawno zapewniałem, że Go kocham… i co ?, wydawało mi się, że sobie tym razem poradzę, co za naiwność i głupota ! i kolejna lekcja pokory.
W dzisiejszej Ewangelii, w dniu naszej wspólnotowej modlitwy skierowałeś Jezu do nas i do mnie słowa JA jestem. Nie bójcie się ! …i czekałeś na mnie, by mi kolejny raz przebaczyć bym mógł z czystym sercem uklęknąć przed Tobą i dziękować Ci za tych Braci, którzy wiernie idą Twoją drogą, choć krzyż ich mocno dociska do ziemi, prosić Cię o siły, o wytrwałość, o światło Ducha Św. dla siebie i Tych, co wciąż upadają, a o opamiętanie dla Tych, którzy całkowicie zwątpili w Twoją wszechmoc i Twoje miłosierdzie… i odeszli.

Jezu, dzięki za chwile spędzone dzisiaj razem z Tobą w modlitewnej łączności ze wszystkimi Braćmi, za odzyskaną radość i pokój serca.
Obym nigdy nie zapomniał i nie zwątpił, że Ty jesteś Panem ponad wszelkimi burzami mojego życia …i tylko z Tobą mogę się bezpiecznie dostać na drugi brzeg.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 14 kwi 2013, 09:38 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”

...I ten był razem z Nim. Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: "Nie znam Go, kobieto".
…I ty jesteś jednym z nich. Piotr odrzekł: "Człowieku, nie jestem".
…Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem. Piotr zaś rzekł: "Człowieku, nie wiem, co mówisz"…
…Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.

…Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?
…„Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”
…„Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”
…„Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham ”..
….Pójdź za Mną!

Nie ważne, ile razy… dlaczego… kiedy… dla chwili przyjemności zdradziłeś, uderzyłeś Go w twarz, oplułeś Go, wcisnąłeś na Jego głowę koronę z cierni… Nie ważne, ile razy, zdarłeś z Niego Jego szaty, by nasycić swój wzrok, by się chwilę zabawić, by zrobić z Niego pośmiewisko… Nie ważne, że uciekłeś, że zostawiłeś Go samego… Jezus o to nie pyta. Ważne, czy szczerze żałujesz i naprawdę chcesz Go kochać - zmagać się ze sobą, swoim egoizmem, wygodnictwem, pychą, miłością własną… i uczyć się prawdziwej miłości.
Jezus zaprasza: Pójdź za Mną! i dodaje: Ja jestem, nie bój się! Odwagi! Pozostaw swoje lęki, obawy, wątpliwości… swoją przeszłość... zaufaj Mi i choć za Mną, taki jaki jesteś, tak jak potrafisz… Droga Piotra od grzechu do wyznania miłości jest dla nas pełna nadziei. Nie temu, który stał wiernie pod krzyżem Jezus powierzył swoją owczarnię, ale temu, który tyle razy Go zawiódł. Nasze upadki to nie tragedia. Tragedią jest zamknięcie serca dla Boga; postawa Judasza.

Jezu, obym nigdy nie zwątpił w Twoje Miłosierdzie!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 21 kwi 2013, 00:53 
Z okazji Niedzieli Dobrego Pasterza - z dedykacją dla wszystkich Forumowiczów, z których każdy jest tą malutką owieczką z filmiku :)

http://www.youtube.com/watch?v=Tx2yeCd5UQM


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 25 kwi 2013, 10:19 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii

….Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!...

Zawarte w dzisiejszej Ewangelii polecenie Jezusa : Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu mnie nie dotyczy: bo się do tego nie nadaję, po drugie, żyje w katolickim kraju gdzie Ewangelia jest powszechnie znana, po trzecie, od tego są księża, zakonnicy, rekolekcjoniści itd… to nie moje zadanie. To niestety dość powszechny pogląd, ale czy słuszny? To, że ja jestem żonaty, że jestem ojcem, teściem, pracownikiem dużej firmy /powszechnie słusznie krytykowanej /, ….że wciąż mam problemy sam ze sobą, że jestem słaby, grzeszny… to prawda, ale, czy to mnie zwalnia z obowiązku głoszenia Ewangelii ?, dawania świadectwa? .... a może odwrotnie, stawia przed mną dodatkowe zadania. Zostałem ochrzczony - więc się nadaję; żyję – więc głoszę Ewangelię swoim codziennym życiem, postawą, czynem… Czy przekaz ten, dla innych, wśród których żyję , pracuję,… jest jednoznaczny? czytelny?.... czy raczej mało wiarygodny, budzący pytania, wątpliwości? jeśli tak, to dlaczego?

Jezu, Ty znasz moje serce i wiesz co mu dolega! Proszę, ulecz je i pomóż mi, być Twoim świadkiem na co dzień zawsze i wszędzie, niezależnie od tego, co inni o mnie pomyślą, powiedzą …


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 25 kwi 2013, 10:58 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 kwi 2013, 02:17
Posty: 41
Miejscowość: Niebo
W Nim mamy odkupienie przez krew Jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski Jego Efz. 1;7

Kochani dziś Bóg mówi do nas, że mamy w Nim odpuszczenie win. Cokolwiek zrobiłeś-aś, jakkolwiek żyłeś-aś dziś masz oczyszczenie z grzechów, wystarczy się po nie schylić. Jeżeli wyznasz grzech Bogu masz oczyszczenie ale również i uwolnienie. Bóg dziś nam oferuje wolnośc, ale rodzi się pytanie, czy my tego chcemy?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 26 kwi 2013, 13:02 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii

„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem”

Codziennie tysiące informacji, reklam, potop przeróżnych słów…., a serce wciąż niespokojne i pyta o Prawdę. Tysiące porad, wskazówek…. wielu specjalistów, doradców…. a wciąż szukamy odpowiedzi na pytanie: jak żyć? Staramy się, nie szczędzimy trudu, wysiłku… by wiele pozyskać … po to, by zostawić, oddać wszystko… chcemy mieć dużo by zabrać niewiele, jedynie to, co nam dadzą do ręki. Chcemy żyć jak najdłużej, to takie oczywiste, naturalne, a każde spojrzenie w lustro mówi co innego… z reguły zaskakuje nas śmierć, choć z każdym dniem do niej się zbliżamy. Wielki paradoks naszych pragnień, oczekiwań i naszych możliwości. Gdzie w tym wszystkim jest sens? Kto odpowie na wszystkie pragnienia naszych serc - Ja jestem drogą i prawdą, i życiem… Niech się nie trwoży serce wasze… zapewnia nas Jezus, bo… " Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki”, "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” .
„Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”. Nadzieja, że i do mnie Jezus skieruje te same słowa nadaje sens mojemu życiu. Wciąż pozostaje jednak pytanie: Ile i co jeszcze muszę zmienić w swym życiu, aby być blisko Niego, by być z Nim. Każdy dzień to nowa próba, to nowe wyzwanie życiu....czy wytrwam, czy nie zwątpię, czy dla chwili własnej przyjemności nie zdradzę Go raz jeszcze... to ciągła walka o mnie samego z mymi pokusami, z grzechem…. bo szatan wciąż kusi, uderza w najsłabsze miejsca… podsuwa fałszywych proroków i wygodne rozwiązania.

Jezu ! Ty wiesz, jak ciężko porzucić mi kajdany zniewolenia grzechem ... jak ciężko mi iść za Tobą…. ale nie jestem sam-Ty jesteś ze mną, bo mnie kochasz… oddałeś swoje życie, by na zawsze ocalić moje. Ufam Tobie! prowadź


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 30 kwi 2013, 17:47 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 sty 2012, 14:49
Posty: 222
Miejscowość: Rzeszów
Niechaj Słowo nas stwarza !

http://www.youtube.com/watch?v=y3T73XPeC5s


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 17 maja 2013, 08:53 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:
…czy miłujesz Mnie?... Pójdź za Mną!

Panie Jezu, czy Ty się nie pomyliłeś kierując również do mnie to zaproszenie? Po Ci potrzeby stary łajdak, osoba homoseksualna, w dodatku żonaty, oszust, ani przystojny, ani urodziwy… bez szczególnych uzdolnień, zasług… przecież wstyd się z takim zadawać ! co inni o Tobie powiedzą… Czy nie wiesz, że takich jak ja /wg „ mądrych, porządnych”/ powinno się wieszać albo przynajmniej obowiązkowo kastrować! Przecież tyle razy Cię zdradziłem… dla kilku minut przyjemności. Czy o tym zapomniałeś?

Panie, Ty wszystko wiesz. Ty Jeden znasz moje serce… wiesz co mu dolega, czego mu najbardziej brakuje… ja wiem, że Ty, mimo wszystko mnie kochasz, takim jakim jestem- oddałeś swoje życie, by moje miało sens. Ufam Tobie… Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego… i w Jezusa Chrystusa… wierzę w… grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny.

Panie, przyjmuję Twoje zaproszenie, pójdę za Tobą, choć wiem , że nie będzie to ani proste, ani łatwe… liczę tylko na Ciebie , na Twoją wszechmoc i Twoje miłosierdzie… Jezu prowadź!

Maryjo, orędowniczko grzeszników- módl się za nami, abyśmy zawsze byli gotowi uczynić WSZYSTKO, cokolwiek nam Twój Syn powie.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 17 maja 2013, 09:08 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
P.S. Nie zgadzam sie z uwagą, iż użyłem bardzo wulgarnego słowa itd... zacytowałem jedynie dość powszechnie używane i znane określenie osób o skłonnościach homoseksualnych; niemniej jednak dziekuję za zwrócenie uwagi.


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 19  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL