Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 19  Następna strona
  Drukuj

Re: Słowo na każdy dzień:)
Autor Wiadomość
PostNapisane: sobota 08 sie 2020, 08:57 
Mt 17, 14-20

Cuda Jezusa spędzały sen z powiek niejednemu bibliście. Jedni deprecjonując tę cześć działalności Jezusa, mówili o cudownościach, które były niby popularne w antyku. Inni grupowali je na te, które faktycznie mogły się wydarzyć jako efekt placebo i na te zmyślone przez ewangelistów celem ukazania boskości Jezusa. Owszem, mamy historyczne świadectwa na cuda np. Wespazjana czy wędrownego filozofa Apolloniusza. Jednak porównując ich opisy z opisami Ewangelii, widzimy bardzo głębokie różnice: cuda antyczne mają za zadanie uwiarygodnić cudotwórcę, ukazać go jako człowieka współczującego i bardzo ludzkiego (Apolloniusz) czynione są za sprawą magicznych sformułowań. My dziś w rozumieniu cudów Jezusa posługujemy się niestety oświeceniową krytyką cudu, która twierdzi, że cuda są w brew naturalnemu porządkowi, Bóg przez cuda przełamuje naturę. Jezusowi nie chodziło o nic z powyższych rzeczy. Cuda są znakami tego, że królestwo niebieskie już się uobecnia wśród wierzących. To Bóg w osobie Jezusa dokonuje nowego stworzenia i ustanawia nowy porządek. Cuda Jezusa nie przełamują natury, tylko przenoszą ja na wyższy poziom relacji człowieka z Bogiem. Cuda dokonują się tylko wtedy, gdy człowiek wierzy, to wiara w Jezusa uzdrawia. Tu jest inaczej niż w antyku, gdzie chodzi o to, czy świadkowie i sami beneficjenci dadzą się przekonać o zaistnieniu cudu. Cud Jezusa zakłada wiarę, bez niej nie może on zaistnieć. Jest to wiara w to, że Bóg działa w moim życiu, że już teraz mnie zbawia. Panowanie Boga potrzebuje naszego otwarcia się na nie w całkowitej wolności. Może niektórzy głęboko wierzący proszą o cud uzdrowienia z homoseksualizmu i dlatego setki godzin spędzili na różańcach, modlitwach o uzdrowienie i sądzą, że nic nie działa. No właśnie, a skąd wiesz, że to jest wola Boża? Może Bóg pragnie dokonywać cudów w Twoim życiu w inny sposób, np. że po mimo tej skłonności będziesz z Nim, że nie odejdziesz z Kościoła, że nie rzucisz się w wir randek i nocek zakrapianych alkoholem i seksem. Wiara wymaga poszukiwania woli Boga.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 09 sie 2020, 14:57 
Mt 14, 22-33

Centrum Jezusowego posłania stanowi wezwanie do wiary w panowanie Boga. Jezus proklamuje Królestwo Niebieskie, pokazuje, że ono realizuje się już tu i teraz a nie gdzieś dopiero w zaświatach. Wiara pozwala przetrwać wichry, trzęsienia ziemi i ogień życia, jest jak lekki powiew wiatru w skwarny dzień. Przychodzi mi tu na myśl pytanie żony do męża jakby określił swoją miłość do niej. W odpowiedzi porównał ja właśnie do lekkiego powiewu w upalny dzień. Każdy kto fizycznie pracował czy pracuje w upale wie , jak cenny jest taki powiew dający wytchnienie. Relacje oparte na wierze, to właśnie ten nowy świat, to coś konkretnego, co proponuje Jezus. W obliczu tego, co się teraz dzieje wokół lgbt, trzeba nam chyba pamiętać, że wicher, trzęsienie ziemi, ogień, generalnie siła, to nie są postawy, o które chodzi Jezusowi. Tylko lekki powiew, coś tak małego ale jak bardzo znaczącego, może przynieść wszystkim stronom ukojenie.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 10 sie 2020, 09:45 
J 12,24-26

W dzisiejszej Ewangelii moją szczególną uwagę zwróciły te oto słowa Jezusa: „A kto by chciał mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”. Za czasów Jezusa różni ludzie w rożny sposób służyli Jezusowi. Powołał dwunastu, którzy stanowili jądro Nowego Izraela, byli tez tacy, którzy nie należąc do tego grona, chodzili za Nim w te miejsca gdzie nauczał, inni przyjmowali Go i uczniów na noc a jeszcze inni może zetknęli się tylko jednorazowo z nim, uwierzyli i poszli w swoje strony głosić prawdę o Jezusie. No i jeszcze Józef z Arymatei, który wyprosił u władz wydanie ciała Jezusa (nie było to tak oczywiste, gdyż zawsze ukrzyżowani mieli pozostać na szubienicy bez pogrzebu aż ich ciała zostawały pożarte przez ptactwo) i pochował Go po królewsku w swoim grobie. Jak widać, wielu zaczęło służyć sprawie panowania Boga już tu i teraz. Jednak wróćmy jeszcze do apostołów, powołanych do radykalnego zostawienia wszystkiego i pójścia za Nazarejczykiem. Ciekawa jest relacja Jezusa z nimi. Intrygująca jest ich służba Jezusowi. Rabini tez mieli swoich uczniów, których nauczali Tory. Taki uczeń miał mieszkać z nauczycielem i mu służyć również w codziennych obowiązkach, aby w ten sposób mógł podejrzeć jak rabin wypełnia przepisy Prawa. U Jezusa relacja tak nie wyglada, uczniowie maja naśladować swojego mistrza. A w czym ma się przejawiać to? Otóż w rzeczywistości to nie oni Jemu służą, tylko On im. Z reszta Jezus służy tez i innym: organizuje uroczysty posiłek dla pięciu tysięcy osób, rozmnaża wino aż 700 litrów, leczy chorych fizycznie i duchowo. Jezus jest w swej służbie panowania Boga cały dla innych. Służba Jezusa oparta jest na regule miłości. A ta ma takie cechy jak: przychylność, nadzieja, bezinteresownosć, szczodrość. U Jezusa to prawo miłości wiąże się również z nadmiarem, bo zostało jeszcze piec koszów ułomków no i kto wypije 700 litrów dobrej jakości wina?
Ziarno musi obumrzeć. To jest etap krytyczny dla rolnika. Gdy już wyrośnie, rolnik jest pełen nadziei na duży plon. Jezus pragnie, żebyśmy obumarli dla swoich planów uszczęśliwiania siebie i sukcesu według własnej woli a pozwolili Mu służyć. On chce każdemu dać obficie. Jezus nie był gołosłowny, każda przypowieść odnosi się również do Niego. Sam umarł jak ziarno, żeby być całkowicie dla Boga i stać się po wieczność naszym sługą.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 11 sie 2020, 08:25 
Mt 18, 1-5. 10. 12-14

Dziś przytoczę rozważanie ks. prof. Andrzeja Draguły, kapłana , którego z przyjemnością zawsze się mi czyta:
Są takie fragmenty Ewangelii, które wydają mi się ekstremalnie trudne do naśladowania. Należy do nich na pewno czytana dzisiaj przypowieść o pasterzu, co pozostawia 99 owiec, by poszukać tej jednej. Stan posiadania jest wciąż dla nas ważniejszy niż stan nieposiadania. Zadowolenie z pierwszego skutecznie zagłusza niepokój z tego drugiego. Jeśli mi czegoś brakuje w tych dniach, to jakiegoś radykalnego, ewangelicznego gestu ze strony Kościoła. Trudno bowiem za taki uznać milczącą zgodę na kordon policji wokół świątyni. W dyskursie publicznym ci protestujący - bez względu na to czy oni byli prowokowani, czy prowokujący - zostali szybko zakwalifikowani do kategorii wrogów Kościoła. Ewangelia tu się jednak nie kończy, ale zaczyna. Nie na darmo czytałem wczoraj Herberta. "Bądźmy szczerzy - to jest także boży lud". Kto zdobędzie się na ewangeliczną odwagę, by do niego pójść? [To jest wpis z mojej bezradności].


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 12 sie 2020, 07:55 
Offline

Dołączył(a): piątek 24 lip 2020, 12:11
Posty: 98
Miejscowość: PL
Mt 18,15-20

Mamy problem z upominaniem. Albo robimy to zbyt ochoczo, wpadając w krytykanctwo, albo unikamy tego jak ognia, bojąc się pogorszenia relacji. Tymczasem Chrystus wyraźnie wskazuje, że jest to wyraz troski o naszych bliźnich. Jeżeli czynimy to z miłością i delikatnością, zaczynając od dyskretnego upomnienia w cztery oczy, jeżeli kierujemy się pragnieniem nieba dla człowieka który być może swojego grzechu nie dostrzega, działamy w imię Chrystusa. Oczywiście, upomnienie nie zawsze będzie dobrze przyjęte. Chrystus wyraźnie zaznacza, że są i tacy którzy w zatwardziałości serca odrzucą nawet wezwanie Kościoła. Ale czy zwalnia nas z miłości bliźniego?

Pomyślmy o chwilach w których czyjeś upomnienie pomogło nam podjąć wysiłek nawrócenia. Dziękujmy Bogu za to i u Niego szukajmy pomocy.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 13 sie 2020, 07:49 
Mt 18, 21 – 19, 1

Przebaczenie to nie jest coś, co przychodzi nam gładko. Jezus dobrze o tym wiedział, dlatego pokazuje w przypowieści, że jest to proces. Często postawą wyjściową jest chęć zemsty, solidnej odpłaty temu, kto nam zawinił. Królem jest Bóg, który podarował nam wszystko, dał nam swoją świętość, wszczepił w nas swój obraz. Czyż to nie największy skarb? Jest to ogromna nobilitacja dla nas, od nas zależy, co z tym wszystkim zrobimy. Jednak jeśli pójdzie coś nam nie tak, Bóg nie jest katem wtedy, który pragnie naszej chłosty. Ustanowił przecież dla nas drogę przebaczenia i pojednania z Nim. Może komuś cyfra 77 wydawać się naiwna. Szczególnie w świecie, w którym liczy się chęć zysku za wszelką cenę, interesów, dominacji. Jednak dla Boga przebaczenie, to wygrana. To czyste serce pozbawione chęci zemsty, to ukojone na dłuższą metę uczucia ale jednak niekoniecznie odnowiona relacja, bo to już droga pojednania, czyli uznania przez krzywdziciela swojego błędu, skruchy i naprawy. Wspólnota, która tworzy Jezus ma być wspólnotą opartą na przebaczeniu, które wynika ze zrozumienia ludzkiej natury jako skłonnej do grzechu. Ranimy siebie nawzajem, jednak mamy tez wzajemnie leczyć swoje rany.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 14 sie 2020, 07:56 
Offline

Dołączył(a): piątek 24 lip 2020, 12:11
Posty: 98
Miejscowość: PL
Ez 16, 1-15. 60. 63

Bóg słowami wypowiedzianymi przez proroka porównuje przywrócenie godności człowiekowi do zaopiekowania się porzuconym dzieckiem. I chociaż te słowa odnosiły się do Narodu Wybranego, możemy je odnieść także do nas. Bo tak się czasem czujemy - pokrwawieni, porzuceni, nikomu nie potrzebni. A Bóg mówi nam: Żyj! On nas obmywa, odziewa, daje nam siłę do wzrostu. I nawet jeżeli błądzimy jest gotów przyjąć nas z powrotem i zawrzeć z nami przymierze.

W języku biblijnym, kiedy Bóg zwracał się do narodu, określenie nierząd oznaczało najczęściej bałwochwalstwo, zwracanie się ku obcym bogom. My możemy rozumieć to dosłownie, ale także jako każde odwrócenie się od Boga. Chociaż pragniemy żyć w Jego bliskości i tak dopuszczamy się zdrady. A On nie przestaje mówić o przebaczeniu. Taki jest Bóg. Stawia nam wymagania bo chce naszego wzrostu w łasce, ale kiedy nie podołamy nie odrzuca nas definitywnie. Daje kolejną szansę. Ważne jest abyśmy uczyli się dostrzegać jak wiele od Niego otrzymaliśmy, jak On się o nas troszczy. I niech to rodzi w nas postawę skruchy i wierności.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 15 sie 2020, 10:37 
Łk 1,39-56

Dzisiejsze Święto ukazuje nam wzór spełnionego życia Maryi. Chociaż Pismo Święte niewiele wspomina o Matce Jezusa, jednak z tych fragmentów, które przekazała nam Tradycja, wyłania się bogactwo życia duchowego Matki Bożej. Mamy tu cały wachlarz przeżyć duchowych radosnych stanowiących niejako klamrę jej życia ale również doświadczeń duchowych wynikających ze zmaganiem się z ciemnością, zwykłym ludzkim cierpieniem i radością. Postać Nowej Ewy pokazuje nam, że dojrzewanie do nieba to droga, czasami trudna i to droga dla ludzi wytrwałych a nie słabeuszy, i to droga owocna.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 16 sie 2020, 08:10 
Mt 15, 21-28

Dzisiejsza ewangelia opowiada historię zdumiewającą. Dlaczego? Otóż misja Jezusa była związana z Narodem Wybranym. „Przecież zostałem posłany tylko do owiec, które zginęły z domu Izraela”. Jezus ma konkretny cel: zgromadzić ponownie Izrael i poddać go panowaniu Boga. Czyni to za pomocą słów i czynów zrozumiałych w kontekście Starego Testamentu. Dopiero odnowiony Izrael miałby swoją misję wobec innych narodów świata. I nagle pojawia się na Jego drodze ktoś z całkowicie innego świata, kobieta kananejska, poganka. Jest ona osobą wierząca po swojemu, ma swój świat bogów. Przecież ona może Jezusa zrozumieć na swój sposób, jako wędrownego uzdrowiciela a nie Mesjasza. Jednak Jezus czyni cud, bo zobaczył jej wiarę, która jest ufnością w Niego. Nie jest to już wiara w pewien zbiór prawd, świat bogów, teraz manifestuje się ona jako wiara ku Jezusowi, wiara obecna w działaniu. Czyn Jezusa jest partycypacją w tym, co stanie się później, gdy wiara przekroczy granice kultur. Miłosierdzie Jezusa i ufność w Niego stanowią centrum dzisiejszej perykopy.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 17 sie 2020, 08:13 
Mt 19, 16-22

Młodzieniec przychodzi do Jezusa i pyta, co może jeszcze uczynić, żeby być doskonalszym, świętszym. Zwróćmy uwagę, że Jezus pyta go o przykazania odnoszące się do relacji z bliźnimi. Dopiero po tym, następuje moment, który dotyczy relacji z Bogiem. Otóż młodzieńcowi się wydawało, że doskonałość i co za tym idzie- zbawienie, jest w zasięgu jego własnych możliwości. Tak na prawdę Jezusowi nie chodzi o to, żeby ten młody dostojnik sprzedał wszystko ale chodzi o zaufanie. Jeśli mi zaufasz, będziesz dopiero w stanie zostawić wszystko i stać się moim uczniem. Warto porównać tę historie z opowiadaniem o Zacheuszu. Tamten fascynat Jezusem, mówi że odda cześć swojego majątku a kogo skrzywdził, temu wynagrodzi. Jezus stwierdza, że dziś zbawienie stało się udziałem domu Zacheusza. Dlaczego? Bo w sercu zaufał Jezusowi. Jezus wskazuje na właściwy porządek w życiu młodzieńca. Uczynki powinny wynikać z chęci pełnienia Bożej woli. Niektórzy szczycą się, że są porządni i wcale nie potrzebują w tym wszystkim wiary, Jezusa, Kościoła. W swoim bogactwie są ubodzy. Ta ich doskonałość odbiera im możliwość dotarcia do Chrystusa. Podobnie dzieje się w życiu bogatego młodzieńca.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 18 sie 2020, 10:31 
Mt 19, 23-30

Logika Jezusa i Jego Królestwa jest całkowicie inna od tej, która kierują się ludzie zachłanni czy polegający na szczęściu z posiadania i konsumpcji tego co mają. Jezus wciąż poszerza horyzont patrzenia na rzeczywistość. Wielkim staje się to, co skromne a prawdziwe szczęście opiera się na wolności od tego, co w ludzkim rozumieniu przynosi spełnienie. Niektórzy wierzący maja przekonanie o zbawieniu, które jest swego rodzaju wymianą: my Bogu dobre uczynki a On nam zbawienie. Jednak Jezus mówi: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe”. Świętość Boga jest niedościgniona, również nasze dobre uczynki bledną wobec niej. Zbawienie może być tylko darowane a my jesteśmy zaproszeni, żeby w nie wejść. Już teraz.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 19 sie 2020, 09:02 
Offline

Dołączył(a): piątek 24 lip 2020, 12:11
Posty: 98
Miejscowość: PL
Mt 20, 1-16

Na pierwszy rzut oka postępowanie właściciela winnicy wydaje się być niesprawiedliwe. Przecież zrównuje tych którzy cały dzień męczyli się, z tymi którzy pracowali jedną godzinę. Z drugiej strony, ci pierwsi dostali dokładnie tyle na ile się umówili. Zapewne zaczęli opowiadać, że u tego człowieka nie ma co pracować, że nie jest sprawiedliwy. Ale własnie na tym przykładzie Chrystus pokazuje nam, na czym polega miłosierdzie. Każdy ma szansę, każdy może otrzymać nagrodę jeśli tylko podejmie trud pracy, trud nawrócenia. Mamy róże historie życia. Są wśród nas tacy, którzy całe życie trwali przy Panu, zmagając się ze słabościami. Są i tacy, którzy się oddalili, pogubili, ale w pewnym momencie postanowili z Bogiem ogarnąć swoje życie. Chrystus nie mówi, że jedni są lepsi od drugich. Pokazuje, że każdy zasługuje na zapłatę, każdy zasługuje na zbawienie. To daje nam nadzieję, że nawet ci, być może nam bliscy, którzy są daleko od Boga, mogą do niego wrócić. Ważne, byśmy nie czuli się pokrzywdzeni, nie dali się myśleniu, że my sobie wielu rzeczy odmawiamy, a oni sobie używają życia. Ważne by było w nas Chrystusowe patrzenie na człowieka.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 19 sie 2020, 11:33 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 30 lip 2012, 12:35
Posty: 556
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
Bóg nie może dać więcej, bo dał wszystko co miał...
Ważne, aby być na tym placu, mieć w sobie gotowość...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 20 sie 2020, 07:57 
Mt 22, 1-14

Przypowieść opowiada szaloną, wręcz niewyobrażalną historię: wszyscy zaproszeni na ucztę odmawiają. Co więcej, ostatecznie zabijają sługi. Jakaż to upiorna i groteskowa historia. Jednak król potrafi sobie poradzić: sprowadza sobie innych gości. Podobnie jak kuriozalna jest odmowa wszystkich zaproszonych gości, tak kuriozalne jest zaproszenie zastępczych gości, złych i dobrych. Ci pierwsi zaproszeni, to z pewnością Izrael, do którego Jezus adresuje swoją dobrą nowinę. Bóg jednak sobie radzi i zaprasza pogan, uczta musi się odbyć, bo wszystko jest przygotowane. Będzie to uczta połączona z sądem. Nie nam oceniać, kogo mamy zaprosić do Kościoła. Bóg posyła nas do wszystkich ze swoją nowiną. Mamy pokusę sami decydować, kto jest godzinę zaproszenia. Według własnych kryteriów oceniać poglądy i styl życia innych i według tej oceny decydować o zaproszeniu. Jednak ten przywilej należy tylko do Boga. My jako Jego słudzy mamy tylko iść i nawoływać. Wszystko zostało przygotowane, dobra nowina o tym musi być wszystkim głoszona.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 21 sie 2020, 09:08 
Mt 22, 34-40

Jezus dokonuje zogniskowania całej Tory i Proroków. Wszystkie zawarte w nich prawa dotyczą tak na prawdę miłości Boga i człowieka. Co więcej, sam Jezus jest wypełnieniem tych przykazań, urzeczywistnieniem żydowskiego nauczania.
Były ksiądz a teraz działacz lgbt napisał na swoim Facebooku:
„Dzisiaj jest Dzień Wyznawania Miłości.
Chcę więc dzisiaj powiedzieć, że wyznaję miłość. Nie identyfikuję się aktualnie z żadnym konkretnym wyznaniem chrześcijańskim. Wyznaję miłość. Miłość, która nie należy do żadnej religii. Miłość, która nie należy do żadnej partii. Miłość, która nie należy do żadnego światopoglądu. Miłość, która nie należy do żadnej orientacji seksualnej.
Wyznaję miłość, która jest wolna. Wyznaję miłość, która jest katolicka, to znaczy powszechna. Miłość, do której każdy ma prawo. Miłość, która należy do wszystkich. Miłość, która jest różnorodna”.
Jakie piękne słowa? Czyż nie? Jednak jest to utopia, czyli coś, co nie istnieje, czego nie ma i nie będzie. Miłość opiera się na prawdzie, która oczywiście może być różnie rozumiana. Ten kto kocha, zwróci uwagę, gdy trzeba. Nie ma miłości bez norm, bo taka prowadziłaby ostatecznie do unicestwienia. Przykazania nie służą zabijaniu miłości, tylko jej wspomaganiu i ochronie.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 22 sie 2020, 09:23 
Łk 1,26-38

Tajemnica Boga jest dla Maryi wyzwaniem. Nie zostaje nic innego, jak przyjąć ją w wierze i rozważać w swoim sercu. W wierze jest duża przestrzeń na aktywność człowieka. Ojcowie pustyni ciagle rozważali w sercu Słowo Boga, bo Bóg udziela nam z siebie ciagle na nowo. Ewangelia jeszcze wspomni o tym, że Maryja będzie rozważać w sercu sprawy Boga. Robi to po sam krzyż i z pewnością dalej.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 23 sie 2020, 09:28 
Offline

Dołączył(a): piątek 24 lip 2020, 12:11
Posty: 98
Miejscowość: PL
Mt 16, 13-20

Dzięki swojej działalności, nauczaniu i cudom Jezus stał się celebrytą swoich czasów. Był sławny. Z pewnością bardziej interesowano się plotkami niż tym, czego naprawdę nauczał. Czy i dzisiaj nie jest podobnie? Czego oczekujesz dzisiaj od Jezusa i Jego Kościoła? Co cię w nich najbardziej interesuje?
Wielu ludzi nigdy nie spotkało i nie spotka Jezusa z powodu plotek na jego temat. Ile osób nie doświadczy Jego łaski, bo ktoś im wmówił, że wszyscy księża to interesowni dewianci i złodzieje? Ile osób nigdy nie doświadczy ciepła miłości i przebaczenia, gdyż są przekonane, że Bogu należy się przypodobać dobrymi uczynkami i duchowym perfekcjonizmem? Co tobie powiedziano o Jezusie? Jaki jest twój Jezus?
Bez osobistego doświadczenia i łaski Bożej każda, nawet najlepiej dopracowana odpowiedź, będzie błędna. Jeśli nie pozwolisz działać Duchowi Bożemu w sobie, tak jak zrobił to Piotr, nie będziesz w stanie powiedzieć „Panem jest Jezus”. Piotr nie był doskonały. Miał też swoje błędne wyobrażenie o Jezusie. A nawet się Go zaparł. Jednak nawrócił się i oddał za Niego życie.
Każdy człowiek ma chwile słabości. Każdy życzy sobie takiego Boga, jakiego obraz kształtuje się w jego sercu. Jezus zaprasza nas do tego, by ten obraz się w nas oczyszczał, byśmy mieli w sobie dość otwartości na Jego przemieniającą łaskę.
A tak na marginesie, czas epidemii pokazał dobitnie, że dla wielu Jezus jest co najwyżej jednym z proroków. Po co więc niepotrzebnie się narażać i iść do kościoła na Mszę św.? Ale za to do zatłoczonego supermarketu, czy na wypełnioną po brzegi plażę to co innego!
Kiedy po mowie eucharystycznej Jezusa wielu z jego uczniów odeszło, On zadał pytanie do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga” (J 6,67-69).


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 24 sie 2020, 08:12 
J 1,45-51

Ewangelie synoptyczne przedstawiają powołanie uczniów tak, że Jezus przychodzi do nich, wkracza w ich środowisko życia i pracy i ich powołuje. Narracja Janowa skupia się na tym, że to uczniowie przyprowadzają swoich krewnych do Jezusa. Ewangelista chciał pokazać, jak ważne jest doświadczenie wiary i wzajemne dzielenie się nim. Filip mówi do Natanaela: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Filip miał wyostrzony zmysł wiary. A nie było to łatwe w świecie, gdzie Mesjasz w powszechnym przekonaniu miał być kimś wielkim: „czy może być co dobrego z Nazaretu?”. I w tym momencie Filip mógłby Natanaela przekonywać o autentyczności Jezusa, mógł mu wygłosić konferencje, jak to na Jezusie spełniają się przepowiednie proroków, mogli się sprzeczać w dyskusji, która pewnie niewiele pożytku by przyniosła. Zamiast tego Filip mówi: „Chodź i zobacz”. Ewangelista stawia te słowa jakby w centrum opowieści. Doświadczenie Jezusa jest kluczowe.
Nie wystarczy studium, znajomość teologii, jeśli brakuje prawdziwego spotkania z Jezusem. Pewnie nie jeden teolog jest zaabsorbowany różnymi teoriami teologicznymi na Jezusa a brakuje mu osobistego doświadczenia spotkania Jezusa we własnym życiu. Wiedza, opinie, plotki stanowią warstwę zewnętrzną, często utrudniającą prawdziwe doświadczenie Jezusa. Filip sam w swoim życiu szukał, żeby móc później powiedzieć: znaleźliśmy. Dziś wielu z nas nie szuka, tylko tonie w tym co ma, w wielości dóbr, wiedzy, informacji, samowystarczalności...Jezus chce mieć w nas nauczycieli, którzy są świadkami, którzy mówią z własnego doświadczenia spotkania Jezusa.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 25 sie 2020, 07:07 
Mt 23, 23-26

Jezus pokazuje, jak bardzo religijność uczonych w Piśmie i faryzeuszów została wypaczona. Przestrzegają oni skrupulatnie wszystkich rytuałów ale pozbawili ich ducha, czyli celu jakiemu służą: uwielbieniu Boga i wzroście miłości do człowieka. Bez tej istoty, stają się one pustymi a wręcz komicznymi czynnościami.
Ten osąd Jezusa jest bardzo potrzebny. Dokonuje się on przy pomocy samego słowa Bożego. Jeśli religijność służy temu, abym czuł się lepszy wobec innych, bardziej umiłowany przez Boga, to Jezus mówi: jesteś obłudnikiem. Jezus jest tu bardzo stanowczy, bo istota rzeczy została zgubiona a to przynosi wielką szkodę nie tylko zainteresowanemu ale wszystkim. I jeszcze jedna ważna tu rzecz. Pisma Święte trzeba interpretować w kontekście całości, bo ono stanowi jedność mówiąca o tym, jak Bóg udziela się człowiekowi, jak człowiek odpowiada Bogu i jak ta relacja przepełniona jest miłością.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 26 sie 2020, 09:08 
J 2,1-11

Ewangelista bardzo szczegółowo opisał to, co zadziało się na tym weselu. Podał rodzaj naczyń, do jakich nalano wody, stad wiemy, że to było ok 700 litrów, dodaje z pieczołowitą dokładnością opisu, że „napełnili je aż po brzegi”. Przywołuje tez tzw. regułę wina: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze”. Czemu służy tak szczegółowa narracja? Królestwo Jezusa to obfitość, bogactwo, luksus a nie ciągły brak, bieda, utyskiwanie. Jezus jest samym bogactwem życia przelewającym się z obfitości i Jego pragnieniem jest dać wszystkim udział w tym życiu. Bóg nie skąpi swej miłości. Nie obdarowuje nią według kryteriów dobrego zachowania czy zasług.
Wino jest przedniej jakości, goście weselni bawią się w najlepsze. Pełnia, która przychodzi w raz z Jezusem, obfitość życia i miłości nie ogranicza się tylko do świata przyszłego, czy tylko duchowego. Jezus pragnie przemieniać nasze tu i teraz, całe nasze życie a nie tylko dusze.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 26 sie 2020, 15:49 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 30 lip 2012, 12:35
Posty: 556
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
Polecam o. Groszewskiego, komentarz do Ewangelii

https://www.youtube.com/watch?v=wlm5h2FCYL8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 28 sie 2020, 09:02 
Mt 25, 1-13

Wśród niektórych teologów i kaznodzieii z obszaru języka niemieckiego zajmujących się tą przypowieścią, pojawiają się interpretacje, które krytykują jakoby egoistyczne postępowanie pięciu panien roztropnych. Uważa się, że powinny one pomóc swoim towarzyszkom a nie myśleć tylko o sobie.
Zapomina się przy tym jednak, że jest to oczekiwanie na Znawiciela a tu jakość przygotowania dotyczy konkretnej osoby. Zostajemy zbawieni we wspólnocie ale jednak jako osoby. Kosmetyka duszy od czasu do czasu niczego nie załatwi, jeśli człowiek nie zostanie całkowicie przemieniony przez łaskę. Postawa panien roztropnych była od początku do końca nastawiona na przyjście pana młodego.
Przyjście Jezusa jest aktem przemieniającym każdy wymiar naszego życia. Zbawienie to nie jakaś wirtualna rzecz dodana kiedyś do naszego życia ale to wydarzenie dziejace się już teraz, które zostanie dopełnione radykalnym przebywaniem z Bogiem w wieczności.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 29 sie 2020, 08:30 
Mk 6,17-29

Herod wiedząc, gdzie leży prawość i świętość, idzie jednak na układy z czymś, co jest przeciwieństwem tych wartości. Herod to symbol człowieka, który dobrze rozpoznaje, co jest w życiu cenne, o co warto zabiegać czasami z wysiłkiem, jednak ostatecznie wygrywa w nim pójście z głównym nurtem. Pozostaje mu tylko odbyć żałobę po stracie („A król bardzo się zasmucił”) i pójście w nowe.
Adoracja prawdy, dobra i piękna to jeszcze za mało. Również w Kościele czujemy przesyt pięknych słów i mądrych dokumentów. Ciagle mało jest czynu. Siedzimy na Facebooku, w sposób apologetyczny dyskutujemy może z przeciwnikami a za mało uobecniamy Królestwo Boże czyniąc z niego konkret w postaci własnego życia. Jezus nie mówił do ludzi poszukujących zbawienia: posłuchajcie moich słów, zobaczcie jakie przesłanie niosą. Zamiast tego powiedział: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię”(Mt11,5).


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 30 sie 2020, 08:58 
Mt 16, 21-27

Czyżby wesela w Kanie Galilejskiej, o którym czytaliśmy w środę, się skończyło? Czyżby 700 litrów dobrego wina zostało wypite i teraz nadchodzi droga cierpienia? To jest wizja Piotra, który dziś staje na przeciw Jezusa i chce Go przekonać do rezygnacji z planów pójścia do Jerozolimy. Widać, że Piotrowi w zrozumieniu Jezusa ciagle przeszkadza żydowska optyka błogosławieństwa. Według niej Bóg jest po naszej stronie, gdy nam się powodzi, gdy kręci się biznes, gdy księża są świeci a w domu nikt nie choruje. Jeśli jednak staje się coś przeciwnego, to oznacza, że Bóg się obraził i przestał się nami interesować pewnie z powodu jakiegoś naszego grzechu.
Piotr nie pojmuje, jak to Mesjasz może cierpieć. Wtedy Jezus zwraca się do Piotra bardzo konkretnie: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”. Σατανᾶς, to znaczy przeciwnik, przeszkoda na drodze. Dalej następują słowa Jezusa, które porządkują sytuację z Piotrem: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.
Piotr ma zejść z oczu Jezusowi, bo wciąż stoi jak przeszkoda na przeciwko i zająć miejsce za Jezusem. Wesele trwa dalej, dobra nowina się wydarza, bo to Jezus wraz ze swoim krzyżem staje się przewodnikiem. Jeśli ktoś myśli jak Piotr, że Jezus usunie teraz cierpienie, wszelkie zło, to się myli. Perspektywa jest inna i polega na pójściu ze swoim krzyżem za Jezusem.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 31 sie 2020, 09:32 
Łk 4, 18

«Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». Jezus proklamuje królowanie Boga. Nie czyni z niego zapowiedzi ale mówi: „dziś”. Bardzo ważna jest w teologii, szczególnie sakramentologii łacińska fraza hic et nunc, tu i teraz. Mówi ona o tym, że w ludzkim życiu wydarza się już Boże zbawienie. Obecność Boga w tym świecie polega na tym, że jest On w dialogu z człowiekiem. Samo oczekiwanie na przyszłe życie nieśmiertelne w oderwaniu od „dziś” Boga jest nieporozumieniem. Pozostawanie w dialogu z Bogiem wymaga od nas wyruszenia w drogę. Ziomkowie Jezusa zwyczajnie wzbraniają się przed tym. Trudno im porzucić stare wyobrażenia, przywykli do nich po prostu, bo nie wymagają one od nich większego zaangażowania, świadomości i wciąż nowych decyzji. „Dziś” to ciągła nowość daru, który wymaga naszej inicjatywy, owoców, wspólnoty i świętowania.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 01 wrz 2020, 11:59 
Łk 4, 31-37

Wszyscy byli zdumieni jak wielką moc mają słowa Jezusa. Trzeba przyznać, że Jezus był świetnym mówcą potrafiącym połączyć przesłanie słowa Bożego zawartego w Torze z konkretem życia. Do tego słowa Jezusa miały moc odsłaniania nowej rzeczywistości. I to chyba głównie wzbudziło podziw słuchaczy. Czuli po prostu, że moc słów Jezusa objawia się w dotknięciu ich duszy.
Świadkowie Jezusa mieli możliwość słuchania Go osobiście. Widać wtedy było całą dynamikę osoby, jej emocje, ton. Dziś mamy tylko możliwość czytania Pisma Świetego. Wierzymy jednak, że towarzyszy nam moc Ducha Świetego, która ożywia słowa Jezusa. Dlatego sięgamy po Biblię nie jak po książkę z informacjami o Jezusie, o Jego słowach i czynach ale jako po samo słowo Jezusa, którym chce nas dziś przemieniać. Spróbujmy nie czynić z Jezusa zakładnika naszych światów, nie projektujmy na Jego słowa naszej wizji socjo-kulturowej. A pozwólmy Jezusowi przemieniać nasze świat, nasze wizje i doświadczenia.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 02 wrz 2020, 09:22 
Łk 4, 38-44

Dobrze im się działo z Jezusem więc nie dziwi ich prośba o to, żeby nie odchodził. Chcieli Go mieć tylko dla siebie. Otrzymali przecież upragnione poczucie bezpieczeństwa, lęki i troski zostały uleczone. Jednak Jezus chce iść dalej, aby i w innych miastach głosić dobra nowinę.
Może i wśród nas krążyć pokusa zatrzymania Jezusa tylko dla siebie. Może czujemy się dla Niego jak najbardziej odpowiedni, bo u nas nie zostanie ośmieszony, sprofanowany a godnie przyjęty. W innym miejscu Jezus jednak jeszcze powie: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt7,6). W głoszeniu Jezusa ważna jest umiejetność wyjścia i powrotu do siebie, nawet czasem na pustynie, gdzie jest zupełna cisza i tylko ja z Bogiem.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 03 wrz 2020, 08:53 
Łk 5, 1-11

Dziś Ewangelia opowiada o postawie Piotra, która jest zgoła inna, niż osób z wczorajszej opowieści, chcących zatrzymać Jezusa u siebie. «Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym». Może ktoś pomyśli: wow, jaka pokora Piotra...Piotr nie potrafi pomieścić w sobie napięcia między świętością Jezusa a własna grzecznością. Nikt z nas nie jest całkowicie święty albo grzeszny. Toczy się w nas walka między tym co Jezusowe a tym, co grzeszne. Tak już jest i zostaje nam to tylko zaakceptować. Pójście na łatwiznę oznaczałoby odejście od Jezusa albo przeświadczenie o swojej całkowitej doskonałości.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 04 wrz 2020, 13:52 
Łk 5, 33-39

Jezus powiedział, że młodego wina nie można wlewać do starych bukłaków.
Stare bukłaki nie są elastyczne i niechybnie by się rozerwały. Dobra nowina jest dynamiczna, słowo Boże jest wciąż żywe i skuteczne w poruszaniu i przemienieniu nas samych. Dobrym winem jest Jezus i Jego panowanie. Niektórzy duszpasterze mają czasami pokusę pozostawania przy starych formach, które już niezbyt przemawiają do współczesnego świata. Świat ciagle się zmienia, mamy inne rozumienie człowieka, operujemy innym językiem i jego pojęciami. Jezus jest wciąż młody, Ewangelia jest wciąż najlepszą propozycja na życie. Szukamy wciąż odpowiednich bukłaków czyli form przekazu i dobrej nowiny światu.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 05 wrz 2020, 21:46 
Offline

Dołączył(a): niedziela 20 sie 2017, 09:19
Posty: 228
Miejscowość: Łódzkie/Śląskie
Łk 6, 1 - 5
„Syn człowieczy jest Panem szabatu” - to jedno zdanie jest kluczowe w przedstawieniu osoby Jezusa Chrystusa. Z dniem Pańskim połączona jest tajemnica naszego zbawienia. Czy jesteśmy przygotowani na autentyczne spotkanie z Panem?

_________________
Rozbudzając świadomość swoich niedoskonałości, zdobywam moc i nadzieję.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 06 wrz 2020, 17:54 
Offline

Dołączył(a): niedziela 20 sie 2017, 09:19
Posty: 228
Miejscowość: Łódzkie/Śląskie
Mt 18, 15 -20
Czy upomnienie swojego brata jest w ogóle możliwe w dzisiejszym świecie, pełnym sprzeczności związanych z promowaniem zachowań godzących w przywiązanie do życia zgodnie z zamysłami Bożymi? Upomnienie powinno wynikać z naszej troski o zbawienie drugiego człowieka – winno być drogowskazem do życia w oderwaniu od grzechu.

W dzisiejszej Ewangelii otrzymujemy wskazanie kogo należy upominać oraz w jaki sposób podejść do tak delikatnej materii – często sprowadzającej się do życia osobistego. Myślę, że intensywność zaangażowania w relację bywa szczególnie ważna, ponieważ połączona jest z odpowiedzialnością za drugiego człowieka. Natomiast ewangeliczne stopnie upomnienia są równie istotne, niemniej nigdy nie powinny być pozbawione pomocy w wyjściu z trudnej sytuacji – ponieważ nawet najcięższe upomnienie nie oznacza potępienia.

W gruncie rzeczy nasze upomnienia powinny opierać się na głębokiej refleksji nad własnym życiem oraz być przepełnione miłością wobec bliźniego.

_________________
Rozbudzając świadomość swoich niedoskonałości, zdobywam moc i nadzieję.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 07 wrz 2020, 11:52 
Łk 6,6-11

Oto wydarzył się cud, stało się konkretne dobro upragnione przez chorego. Reakcja żydowskich uczonych w tym kontekście jest jakimś absurdem. Zamiast cieszyć się z ukazanej się mocy Boga, knują intrygi. I jeszcze żeby było mało, to wydaje im się mocno, że bronią Boga i Jego prawa. Słowa Jezusa: «Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?», są jakby sądem nad uczonymi i pokazują, że stoją oni w istocie po stronie szatana a nie Boga. To jest wielki dramat tych ludzi, którym się wydaje, że bronią Boga a tak na prawdę służą szatanowi.
Takich religijnych absurdów również i dziś jest sporo. Przychodzi mi na myśl nieustanna dyskusja o przyjmowaniu Komunii na rękę. Już dawno Kościół się wypowiedział a jednak wciąż jest nie mało osób, które posądzają osoby preferujące taką formę, szczególnie w okresie pandemii, o świętokradztwo i brak należytej czci.
Jezus jest panem szabatu i to Jego należy adorować i słuchać w Kościele a nie wszelkich religijnych projektantów i pseudo obrońców Boga i religii.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 08 wrz 2020, 14:14 
Mt 1,1-16.18-23

W Święto Narodzenia NMP czytamy w liturgii słowa rodowód Jezusa Chrystusa. Jezus ma konkretne ludzkie korzenie i jak to z genealogia bywa, są w niej różni ludzie, także różni pod względem moralności swojego życia. To ugruntowanie w rzeczywistości życia przez fakt rodziny nigdy nie jest idealne. Ważna jest świadomość wspólnej rodzinnej pamięci, aby samemu żyć dobrze i nie wchodzić w destrukcyjne schematy wytyczone przez przodków.

Przychodzi na świat Maryja, która w całym swym jestestwie jest zwrócona ku Bogu. Później sama usłyszy z ust swojego syna, że również więzy duchowe wynikające z „ku Bogu” są bardzo ważne. Jednak one nie są w opozycji do rodowodu a mogą stanowić nawet dobroczynny wpływ na rozumienie własnej historii i przyczyniać się do jej uzdrowienia.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 09 wrz 2020, 09:44 
Łk 6, 20-26

Można z łatwością słowa Jezusa potraktować jako tanią pociechę dla smutnych w życiu i jako pogrożenie palcem wszelkiej maści egocentrykom. Jednak czy takie ujęcie ich oddaje w pełni dynamikę ludzkiej egzystencji i istotę Bożego daru? Jezus chce nam powiedzieć, że nie jest być dobrze zamkniętym w sobie, czy to w swoim cierpieniu, czy bogactwie. Nie jesteśmy samowystarczalni. Nawet pod względem ekonomicznym czy społecznym dziś jesteśmy bardziej zależni od innych osób i instytucji niż to było kiedyś w świecie ludzi zamkniętych w ramach swoich gospodarstw, które były samowystarczalne.
Zamknięcie się w swoim cierpieniu czy bogactwie jest bardzo destrukcyjne dla człowieka. Doświadczane cierpienie podzielone z bratnią duszą jest już tylko połową cierpienia a szczęście podzielone z innym, jest podwójnym szczęściem.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 10 wrz 2020, 09:59 
Łk 6, 27-38

Ewangelia wymaga od nas patrzenia na nieprzyjaciela oczami Boga. Jest to duże wyzwanie, bo słuchając swoich emocji, chciałoby się w przypadku konfrontacji z takim człowiekiem odpłacić mu albo po prostu izolować się od niego na wszelki możliwy sposób. Oczywiście, że słowo Boże nie zabrania nam samoobrony czy po prostu trzymania dystansu od człowieka toksycznego. Przesłanie Jezusa podąża w kierunku dobra, które jest również potencjałem trudnych relacji. Jakże jest to inna optyka do etyki wzajemności dominującej w świecie antycznym. Hezjod w VIII w. przed Chr. pisał:
Kochającego kochaj,
życzliwy bądź życzliwemu.
Dawaj temu kto daje,
niedającemu nie dawaj.

Stary Testament rozwija dopiero w całej pełni pojęcie miłości, która dotyczy każdego, kto w żaden sposób nie może nam się przydać. W postawie wobec słabego, ubogiego, wdowy i wrogów narodowych-Egipcjanina czy Edomity, zaczyna się dopiero rozwijać prawdziwa miłość.
Jezus bardzo mocno na nowo akcentuje przykazanie zawarte już w Torze, a które zostało przysypane w toku wszelkich konfliktów narodowych toczących Izrael. Historia tego narodu często kształtowała się w opozycji do idei uniwersalnego pokoju i sprawiedliwości oczekiwanych przez proroków.
I nam grozi dziś okopanie się na pozycji obronnej i zdrada tego uniwersalnego przesłania o miłości nieprzyjaciół. W efekcie tworzymy własną religię plemienną z której znika Bóg z przesłaniem miłości a religia sama w sobie staje się bożkiem, które trzeba bronić.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 11 wrz 2020, 07:45 
Łk 6, 39-42

Pewien brat w Sketis zgrzeszył; zwołano zebranie i posłano także po abba Mojżesza, ale nie chciał przyjść. Ponownie kapłan posłał do niego wezwanie: „Przyjdź, bo cały lud na ciebie czeka”. Wstał więc i poszedł, ale wziął dziurawy koszyk, napełnił go piaskiem i poniósł na plecach. Ci, którzy wyszli na jego spotkanie, zapytali go: „Ojcze, co to znaczy?” Odpowiedział im starzec: „Moje grzechy sypią mi się za plecami, ale ja ich nie widzę, a przychodzę dzisiaj sądzić cudze winy”. Kiedy to usłyszeli, nic już nie powiedzieli tamtemu bratu, ale mu przebaczyli / Apoftegmaty Ojców Pustyni, tom 1 /


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 12 wrz 2020, 07:38 
Łk 6, 43-49

Z listu do Diogneta (IIw.)

„Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich. Mieszkają w miastach greckich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz nie do uwierzenia prawa, jakimi się rządzą.
Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. Są zapoznani i potępiani, a skazywani na śmierć zyskują życie. Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im niedostaje, a opływają we wszystko. Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani, radują się jak ci, co budzą się do życia. Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Grecy ich prześladują, a ci, którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści.
Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie. Duszę znajdujemy we wszystkich członkach ciała, a chrześcijan w miastach świata. Dusza mieszka w ciele, a jednak nie jest z ciała; i chrześcijanie w świecie mieszkają, a jednak nie są ze świata. Niewidzialna dusza zamknięta jest w widzialnym ciele i o chrześcijanach wiadomo, że są na świecie, lecz kult, jaki oddają Bogu, pozostaje niewidzialny. Ciało nienawidzi duszy i chociaż go w niczym nie skrzywdziła, przecież z nią walczy, ponieważ przeszkadza mu w korzystaniu z rozkoszy. Świat też nienawidzi chrześcijan, chociaż go w niczym nie skrzywdzili, ponieważ są przeciwni jego rozkoszom. Dusza kocha to ciało, które jej nienawidzi, i jego członki. I chrześcijanie kochają tych, co ich nienawidzą. Dusza zamknięta jest w ciele, ale to ona właśnie stanowi o jedności ciała. I chrześcijanie zamknięci są w świecie jak w więzieniu, ale to oni właśnie stanowią o jedności świata. Dusza, choć nieśmiertelna, mieszka w namiocie śmiertelnym. I chrześcijanie obozują w tym, co zniszczalne, oczekując niezniszczalności w niebie. Dusza staje się lepsza, gdy umartwia się przez głód i pragnienie. I chrześcijanie, prześladowani, mnożą się z dnia na dzień. Tak zaszczytne stanowisko Bóg im wyznaczył, że nie godzi się go opuszczać”.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 13 wrz 2020, 08:06 
Mt 18, 21-35

Obrazy, którymi posłużył się Jezus by przekazać prawdę o przebaczającym Bogu i pójściu w Jego ślady, były wzięte z dziennego porządku. Nierówności społeczne były ogromne w ówczesnym społeczeństwie. Opowiadanie o darowaniu długu całego życia musiało być wyzwaniem dla wyobraźni i uczuć słuchaczy. Prośba o powstrzymanie egzekucji i jej motywacja, że dług zostanie zwrócony, to tylko entuzjastyczne myślenie na przyszłość. Dług jest po prostu tak ogromny, że nigdy nie zostanie oddany, nawet przy najszczerszych chęciach i maksymalnym wysiłku.

Człowiek w swym zasięgu nie ma niczego, czym mógłby uprosić Boga, On nie przyjmuje łapówek. Wystarczy tylko wejść w przestrzeń przebaczenia, darowania winy. Myśle, że świadomość chrześcijańska, to świadomość przebaczenia. Wina została darowana z całą mocą. Bóg zaprasza nas do pojednania z Nim.

Przesłanie Ewangelii jest bardzo wymagające. Przebaczenie to postawa, której wciąż się uczymy. Mając w świadomości dar Bożego przebaczenia, może czasami jest łatwiej?


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 14 wrz 2020, 08:00 
J 3,13-17

Brak zaufania Bogu przynosi w życiu często dramatyczne konsekwencje. Narodowi wybranemu wydaje się na pustyni, że Bóg mógłby lepiej się o niego zatroszczyć. Skutkiem tego przeświadczenia była chęć polegania tylko na sobie, co prowadzi do zguby, bo pojawiają się węże.

„Plaga jadowitych węży na pustyni dobrze obrazuje konsekwencje, jakie sprowadzamy na siebie swoim odejściem od Bożego prawa. Jeśli w naszym życiu zaczyna królować kłamstwo, to – chcemy, czy nie chcemy – przestajemy sobie wzajemnie ufać. Jeśli w naszym społeczeństwie rozpusta zaczyna być uważana za coś normalnego, to – chcemy czy nie chcemy – rośnie, i to na skalę społeczną, niezdolność do prawdziwej miłości”. o. J. Salij

Przed nami staje w końcu Jezus ze swoim krzyżem, dowodem swej miłości i znakiem dobra, którego pragnie dla nas. Chyba nie można lepiej podsumować tej prawdy, jak w ten sposób: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

Czasami wątpimy, stawiamy na swoim i błądzimy. Jednak zawsze możemy liczyć po wszystkim na uzdrowienie naszego stanu. Boża miłość jest tym największym lekarstwem dla naszej duszy.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 15 wrz 2020, 14:33 
J 19,25-27

W osobie ucznia każdy z nas został powierzony Matce Bożej a ona została powierzona nam. Któż mógłby być lepsza matką w wierze od tej, która przyniosła największe jej owoce? Maryja kroczyła ścieżka wiary łącząc w sobie aktywne działanie wraz z głęboką medytacją Bożego daru i wrażliwością duszy na Boże impulsy. Przeszła też przez dolinę cierpienia wsparta siłą wiary. Matką może być tylko ta, która sama poznała drogę i może na niej towarzyszyć.

Jako uczniowi/uczennicy Jezusa, zostaje mi tylko przyjąć Maryję do swojego życia. Mogę uczyć się od niej jak iść aktywnie przez życie do przodu i jednocześnie jak być wrażliwym na działanie w nim Boga.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 16 wrz 2020, 22:43 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Zachęcam do wczytania się w dzisiejszy fragment, którym jest "Hymn o Miłości"

(1 Kor 12, 31 – 13, 13)
Bracia: Starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał – byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jednak jest miłość.

Czy to nie mrzonka, aby w życiu kierować się tak radykalnie miłością, tą miłością w Bożym ujęciu? Bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że "jeżeli w hymnie w miejsce słowa „miłość” wstawimy imię Jezus, zobaczymy opis życia Pana, opis ścieżki, którą podążał w czasie swojego życia na ziemi." To w życiu Jezusa znajdziemy wskazówki jak podążać drogą miłości. http://mateusz.pl/czytania/2020/20200916.html

Czy jest to proste? Nie jest. Jezus wie o tym i porównuje do krzyża, który sam weźmie na swoje ramiona. Jednak nie ma innej drogi:

(Łk 9, 23-26)
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów.

Ale Bóg nie pozostawia nas samych na tej drodze. Zachęca do podążania za Nim i obiecuje pomoc:

(Mt 11, 28-30)
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».

Mówią, że będziemy sądzeni tak naprawdę z tego, jak wywiązaliśmy się z miłości. I jest to prawda, wszak Pan Jezus powiedział:

(Mt 22, 34 – 40)
Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?» On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy».

Rozważajmy miłość opisaną w Piśmie Świętym, wcielajmy ją w nasze życie, prośmy Boga by udzielił nam wszelkich łask abyśmy jak najlepiej zrozumieli i wypełniali przykazanie miłości.

(1P 4, 8)
Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 17 wrz 2020, 09:43 
Łk 7, 36-50

Wczoraj trafiłem na Christianitas na wideokomentarz Tomasza Rowińskiego o manipulacjach homobiografiami. Przywołuje on postać Oscara Wildea, z którego postaci homoaktywiści zrobili sobie ikonę homoseksualizmu. Jednak pomijają oni w opowieściach o nim fakt wewnętrznej walki, zmagania się z grzeszną naturą i fakt nawrócenia. Jeśli wspominają o tym ostatnim, to tylko jako o przymusie wywartym na nim przez znajomego na łożu śmierci.
Jednak Oscar ma tu ostatnie zdanie. Ze szczerością pisał:

"Kiedy zobaczyłem starego papieża w bieli, następcę apostołów i ojca chrześcijaństwa, niesionego wysoko ponad głowami zgromadzonych, który mijając mnie klęczącego odwrócił się w moją stronę i udzielił mi błogosławieństwa, poczułem, że słabość ciała i duszy opada ze mnie jak znoszony łachman i zostałem uzdrowiony".

"Świat zawsze wielbił świętych jako najbliższych doskonałości Boga" - napisał w "De Profundis". "Chrystus zawsze miłował grzeszników jako najbliższych doskonałości człowieka… Chwila skruchy jest chwilą inicjacji. A nawet czymś więcej. To sposób na zmianę swej przeszłości. Myśliciele greccy uważali to za niemożliwe. Często powiadali: »Nawet bóg nie może zmienić przeszłości«.Chrystus pokazał, że potrafi tego dokonać nawet najpospolitszy grzesznik".

Niesamowita historia, podobna do dzisiejszej opisanej przez ewangelistę. Żeby dać się prowadzić Chrystusowi, potrzebna jest niesamowita pokora serca. Grzeszna kobieta postąpiła jak niewolnica, bo tylko niewolnicy czasami użyczali swoich włosów do ocierania nóg swoim panom. Jednak w jej przypadku nie jest to tylko funkcja ale znak szczerej zmiany. O pokorze pisał też Oscar Wild:

„Odnajduję teraz gdzieś w głębi swego jestestwa ukryte «coś», mówiące mi, że nic na tym świecie nie jest pozbawione sensu, a już szczególnie cierpienie. To «coś», schowane w głębi mej natury na podobieństwo zakopanego w polu skarbu - to pokora. Pokora jest tym, co mi pozostało. Jest tym, co najlepszego posiadam: dokonanym przeze mnie samego odkryciem o wadze ostatecznej, punktem wyjścia dla dalszego rozwoju. Wychynęła z głębi mnie samego, wiem więc, że przyszła we właściwym czasie. Nie mogła przyjść ani wcześniej, ani później. Gdyby ktokolwiek opowiedział mi o niej - odrzuciłbym ją. Gdyby mi ją przyniesiono - nie przyjąłbym. Ale gdy ją sam znalazłem - zatrzymam. Muszę zatrzymać. Jest jedyną rzeczą, zawierającą w sobie pierwiastki życia, nowego życia, jakiejś Vita Nova dla mnie. Najdziwniejsze jest to, że nie można jej odrzucić i że nikt nie może jej dać drugiemu. Nie można jej zdobyć w inny sposób, jak tylko oddając wszystko, co się posiada. Tylko wtedy, kiedy się wszystko utraci, wie się, że się ją zdobyło".


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 18 wrz 2020, 13:18 
Łk 2,41-52

Poszukiwania Jezusa trwały kilka dni. Przez ten czas Maryja z Józefem musieli przeżyć koszmar. Nie wpadli odrazu na pomysł, że Jezus może przebywać w świątyni. Byli świętą Rodzina, jednak pomysł, że należy sprawdzić w świątyni, przyszedł dopiero z czasem a nie odrazu.
Z drugiej strony mamy postać Jezusa już od dziecka zaangażowanego w duchowość i studium Tory. Odpowiada On swoim rodzicom na ich wyrzuty w sposób bardzo asertywny.
Historia ta wyraźnie pokazuje, że Rodzina ta mierzyła się z normalnymi trudnościami i nieporozumieniami w własnym szeregu.
„A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”. Życie wciąż przynosi nowe dane, na które potrzeba spojrzeć w kontekście wiary, większego sensu. Takie jest życie, że wystawia nas na konfrontacje ludzkiej historii z Bożym planem. Z wiarą w sercu trzeba iść do przodu.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 19 wrz 2020, 11:46 
Łk 8, 4-15

Siewca sieje bez staranności, nawet traci cenne ziarno, które pada na miejsca przypadkowe. Tylko to wysiane na urodzajną glebę, przynosi plon maksymalny. W postępowaniu siewcy brakuje logiki. Przecież zdawałoby się, że powinien oszczędzać ziarno, którego jest niewiele.
Podobnie jest i z królestwem Jezusa, z Jego panowaniem w ludzkich sercach. On chce dać siebie każdemu, bez kalkulacji. Jego królestwo jest jak ziarno pełne potencjału czekające na żyzną glebę. U Marka (4, 3-9) plon jest stopniowalny: 30, 60, 100. Każdy z nas według własnych starań może przynieść owoce łaski. Moc Bożego słowa zasiana w nasze serca jest potężna. Od nas zależy, czy się otworzymy na to działanie i czy pozwolimy Bogu rosnąć w nas.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 20 wrz 2020, 09:40 
Mt 20, 1-16a

Przypowieść została bardzo mocno osadzona w realiach społecznych jakich świadkiem był Jezus. Oto praca stała się mozołem, utraciła swój dawny urok, kiedy to winobranie było wspólnym świętowaniem a pracownicy w winnicy byli pozdrawiani przez przechodniów słowami błogosławieństwa. Rolnicy z racji dużych podatków, musieli sprzedać swoje winnice i sami szukać pracy u większych gospodarzy. Stąd w ciągu dnia ciagle się ktoś pojawia, kto szuka zatrudnienia, żeby za dniówkę można było na następny dzień kupić coś do jedzenia. Brak dniówki, to głodowanie na następny dzień.
Stąd zrozumiałe po ludzku wydaje się to, że pracujący cały dzień maja za złe, że dostali taką samą zapłatę jak i ci, którzy nie pracowali w porze najsilniejszego upału. Gdzie pojawia się grzech, niesprawiedliwość, musi wkroczyć prawo, które jest dla człowieka jedynym ratunkiem.
Jednak gospodarz nie liczy się ze sprawiedliwością a jeszcze śmie o sobie twierdzić, że jest dobry. Wydaje się to być jakimś ogromnym zakłamaniem i nieść ogromną niesprawiedliwość. Ktoś mógłby powiedzie: Boże !, widzisz i nie grzmisz”.
Gospodarz swoim postępowaniem partycypuje w novum jakim jest panowanie Boga.
Powołani przez Jezusa wszyscy razem pracują we winnicy. Praca staje się znowu radością, kto zarobi mniej, dostanie pomoc od innych. Liczy się wspólne święto ludu zgromadzonego wokół Boga. Denar to już nie zapłata ale dar przebywania w obliczu Boga i we wspólnocie.
Niesamowite, że Jezus zaprasza wszystkich do wspólnoty ze sobą. Po naszej stronie zostaje chęć pójścia za nim, akt stanięcia w tym miejscu, z którego Pan wola robotników do swojej winnicy. Gdzie jest to miejsce w Twoim życiu, w którym spotykasz Gospodarza winnicy?


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 21 wrz 2020, 20:25 
Mt 9,9-13

Postępowanie Jezusa podważa wyobrażenie o autonomii sacrum i profanum. Nie raz wskazywał na wewnętrzną walkę, która dokonuje się w sercu człowieka. Każdy człowiek ma w sobie pokłady dobra. Nigdy nie jest tak, że ktoś jest doszczętnie zniszczony tak, że nie ma już dla niego drogi nawrócenia i przemiany. Jezus o tym dokładnie wiedział. Spożywa posiłek, który jest wyrazem wspólnoty z grzesznikami a jednak niczego nie zatraca ze swej
tożsamości, nie rozpływa się w odmętach cudzego grzechu. Grzeszność i świętość mogą tak bardzo blisko być obok siebie.
Przybywanie Jezusa z grzesznikami jest aktem miłosierdzia, w którym zostaje ukazane oblicze miłującego Boga. Dopiero spotkanie z takim Bogiem, doświadczenie Jego miłości jest uzdrawiające. W historii chrześcijaństwa często niestety nawracanie dokonywało się szantażem, przymusem, obietnicą ziemskiego dobra. Postawa Jezusa nie ma w sobie nic z tych rzeczy. On nawraca, powołuje uczniów wskazując na oblicze miłosiernego Ojca.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 22 wrz 2020, 11:58 
Łk 8, 19-21

Relacja z Jezusem oparta na słuchaniu Jego słowa i realizowaniu go w życiu jest wyjściem do tworzenia się wspólnoty braci i sióstr. Tu nie chodzi o podczepienie się z własnymi prywatnymi wizjami pod Jezusa i tworzenie własnej teologii opartej na projekcji. Ci co słuchają słowa, są nim tak poruszeni, że pragną przemieniać swoje życie. Słowo Jezusa czasami tez w nas napotyka na opór i protest. Dzieje się to wtedy, gdy boimy się może coś utracić, gdy brakuje nam wiary w to, że Jezus chce tylko dobra dla nas.
Pozwolić się przemieniać Bożemu słowu, to zaakceptować ten wewnętrzny opór, jako część przygody z Bogiem i naturalny element relacji. Pójść za słowem Jezusa to też uznać swoją kruchość, swój lęk, pychę, wątpliwości, zdradę...
Żródło słowa Bożego jest obfite, każdy jest zaproszony, żeby z niego czerpać.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 22 wrz 2020, 19:13 
„Uczestniczyłem ostatnio w pewnym spotkaniu, bardzo interesującym, na temat kryzysu w Kościele. Jeden z uczestników (zresztą ksiądz i zakonnik) zwrócił uwagę, że jednym z elementów kryzysu, wyłaniającym się z analizy naszej pobożności, jest to, że w Kościele wcale nie szukamy Prawdy, Boga, sakramentów, ale... wsparcia od kapłana, oparcia się na nim, zaufania mu i prowadzenia przez niego. A to niestety prowadzi do jednego z dwóch zjawisk: albo sekciarstwa, w którym to kapłan jest najważniejszy, albo do zawodu. Izajasz - którego po raz nie wiem, który znowu czytam, i który jest dla mnie prorokiem miłosierdzia, taką św. Faustyną sprzed tysiącleci, mówi zaś do nas, z głębi tamtego kryzysu, który wówczas dręczył naród wybrany, tak jak teraz nas dręczy kryzys Kościoła: "przestańcie polegać na ludziach! Nie mają nic prócz tchnienia w nozdrzach, jakże więc na nich liczyć?" (Iz 2, 22). Wiara nie opiera się na ludziach, na charyzmatycznych kapłanach, ani nawet na biskupach, ale na Bogu. On jest jedynym godnym zaufania, Jedynym, na którym możemy się oprzeć, jedynym dla którego warto i trzeba być we wspólnocie Kościoła. Nie szukajmy w Kościele kapłanów, objawień prywatnych, ale... samego Boga”.
Tomasz Terlikowski


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 24 wrz 2020, 15:33 
Łk 9, 7-9

Ewangelia pokazuje jak próbowano sobie przy pomocy starych pojęć wyjaśnić tajemnicę Jezusa. Umysł nie lubi niewiadomej, a z drugiej strony lubi oszczędzać energię, dlatego posługuje się często rutyną. Myślę, że jest ona wrogiem łaski, która jest żywym strumieniem daru życia Bożego. Rutyna w wierze jest zabójcza dla duszy. Jeśli Bóg daje się nam wciąż na nowo, to Jego dar musi być ciagle rozpoznawany i przyjmowany.
Często również używamy różnych określeń odnoszących się do próby zrozumienia tajemnicy Boga, jednak nie czujemy ich. Co znaczy, że Jezus jest dla mnie Panem? Co oznacza dla mnie, że Bóg jest moim Ojcem? Jeśli Bóg przebacza, to czy faktycznie odczułem tę łaskę na sobie?


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 25 wrz 2020, 23:53 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Czytania na dzień 25.09.2020r.

Kohelet w dzisiejszym czytaniu zauważa, że życie składa się zarówno ze szczęśliwych jak i smutnych chwil, spotykają nas rzeczy dobre i złe, jest praca i odpoczynek, w końcu narodziny i zdrowie, jak i choroba i śmierć. "Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje?" pyta. Jednak nie są to słowa dołujące lecz słowa nadziei! Bo naszą nadzieją nie jest to życie i ten świat, ale Bóg i Królestwo Boże. I zarówno rzeczy dobre jak i złe (w ludzkim rozumieniu), które nas tu spotkają, nie mają wielkiego znaczenia, gdyż przeminą kiedyś na zawsze - najważniejszym jest to, czy żyjąc tu staramy się o Królestwo Boże, a Bóg jest dla nas, jak przywołuje psalmista "mocą i warownią moją, osłoną moją i moim wybawcą, moją tarczą i schronieniem."

Często trudno nam zrozumieć, dlaczego spotyka nas także cierpienie, Kohelet pisze "Uczynił [Bóg] wszystko pięknie w swoim czasie, dał im [ludziom] nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca". Pozostaje nam wiara, ale nie jako pusty slogan - nie mam naukowego dowodu na istnienie Boga, więc jest to wiara - ale wiara jako zawierzenie się Bogu, oddanie się Jego Mądrości, Woli, oddanie się nadziei płynącej z wiary.

Ale czy Bóg nie jawi nam się czasem jako daleki obserwator, który poklepie po plecach mówiąc - kiedyś będzie lepiej, a teraz każe nam męczyć się na tym świecie nie doświadczając samemu naszych trudów? Jest wręcz przeciwnie. W ewangelii Jezus pyta za kogo go uważają ludzie, słyszy odpowiedzi: za Jana Chrzciciela, za Eliasza, za któregoś z dawnych proroków, który zmartwychwstał. Jezus wtedy był uważany za kogoś wielkiego, ludzie do Niego przychodzili, słuchali, on ich uzdrawiał, rozmnażał pokarm i czynił inne cuda, można rzec miał dobre życie. Czy Jezus nie mógłby tak żyć na ziemi aż do późnej starości a potem wstąpić do Nieba? Jednak Jego los miał być inny. Gdy Piotr powie, że Jezus jest Mesjaszem, Jezus oznajmi "Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Sam Bóg w osobie Jezusa doświadczył cierpienia, i to cierpienia zadanego przez ludzi, którzy wcześniej Go wychwalali. Jezus wiedział, że tak będzie, wiedział co Go czeka, jednak nie zrezygnował w chwili cierpienia, nie poddał się, ale oparł się na Bogu Ojcu, Jego Woli i wypełnił swoje powołanie, dopiero po męczeńskiej śmierci i zmartwychwstaniu wstąpił do Chwały Nieba.

W chwilach słabości, w chwilach trudnych patrzmy na Jezusa i naśladujmy Go, pozwólmy mu prowadzić się do Boga Ojca, który ma być dla nas wspomożeniem, nadzieją i siłą.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 19  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL