Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 19  Następna strona
  Drukuj

Re: Słowo na każdy dzień:)
Autor Wiadomość
PostNapisane: poniedziałek 20 maja 2013, 21:24 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 sty 2012, 14:49
Posty: 222
Miejscowość: Rzeszów
Tylko Duch Święty, którego dar jest dla nas owocem męki Zbawiciela, może nas wyzwalać od przesadnej troski o siebie. Kiedy pozostajemy na Niego zamknięci, dają o sobie znać nasze żądze. Nawet modlitwa może być skażona pychą, egoizmem i powierzchownością. Aby się z tego wyzwolić, trzeba się zgodzić, by Słowo Boże nas osądziło. Bronimy się przed tym, bo nie chcemy utracić dobrego mniemania o sobie. Ale upokorzenie się przed Bogiem daje wolność - odkrywamy, że nie musimy udawać lepszych i doskonalszych, żeby zasłużyć na Jego miłość.

/ ks. Jarosław Januszewski, "Oremus" maj 2008, s. 93 /

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc

OnSam


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 25 maja 2013, 16:22 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 16 sty 2013, 21:55
Posty: 91
Miejscowość: Śląsk
Wczoraj wieczorem wybrałem się na Mszę św., by podziękować za pomyślnie zakończony tydzień pracy i podczas Liturgii Słowa (I czytanie) usłyszałem ten piękny „Hymn o przyjaźni”:
„Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia. Żyjących z tobą w pokoju może być wielu, ale gdy idzie o doradców, [niech będzie] jeden z tysiąca! Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku. Bywa przyjaciel, który przechodzi do nieprzyjaźni i wyjawia wasz spór na twoją hańbę. Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku. W powodzeniu twoim będzie jak [drugi] ty, z domownikami twymi będzie w zażyłości. Jeśli zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i skryje się przed twym obliczem. Od nieprzyjaciół bądź z daleka i miej się na baczności przed twymi przyjaciółmi. Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana. Kto się boi Pana, dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego bliźni” (Syr 6,5-17).

_________________
„Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze mroki, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść” („Lumen fidei”).


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 30 maja 2013, 09:47 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba… Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym… Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim… Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki…
…bierzcie i jedzcie z tego wszyscy… bierzcie i pijcie z niego wszyscy…

Niegodni Jezusa jesteśmy wszyscy, ale to On nas zaprasza. On tego chce. Upokorzmy się przed Nim! Nie chciej być innym, skoro takim jesteś, ale pragnij być dobrym na własną miarę. /Św. Ojciec Pio /

O Władco Wszechświata w Tabernakulum skryty
Ty szukasz serc ludzkich na Swoje mieszkanie
Boską tajemnicą w małym opłatku ukryty
dla pragnących pokarmem na zawsze się staniesz

W Eucharystii Świętej dajesz nam Siebie
jednoczysz się z duszą darujesz łask zdroje
czyste ludzkie serce mieszkaniem dla Ciebie
ogień Twej miłości zmienił życie moje

Bo opłatek biały jest Twym Ciałem Panie
który karmi dusze i daje zbawienie
chlebem żywym dla wiernych zostanie
da radość , nadzieję ,ufność w Twe istnienie

Jak żebrak przychodzę przed oblicze Twoje
przed Wielkością Boga uginam kolana
mocą silnej wiary obdarz dziecko Swoje
które marnym pyłkiem wobec Swego Pana

Przed Twym Majestatem dzisiaj cześć składamy
Bo Tyś jest w Najświętszym Sakramencie utajony
z szacunkiem przed Trójcą głowę pochylamy
w której Ojciec, Syn i Duch Święty w jedno połączony


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 11 cze 2013, 09:53 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

"Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie...."
Idźcie i głoście… nie słowem, ale czynem uzdrawiajcie… wskrzeszajcie… oczyszczajcie… za darmo! Konkretne zadanie dla każdego ochrzczonego, bez żadnego wyjątku. Co ja dziś zrobiłem, aby ten najbliższy mi świat był lepszy, szczęśliwszy, piękniejszy… To pytanie które sobie zadaję prawie każdego dnia i wciąż ta sama odpowiedź- nic wielkiego… szczególnego… żadnego uzdrowienia… cudu, same drobnostki. W natłoku codziennych zajęć nie raz i o nie jest trudno. Ciężko dostrzec potrzeby innych, gdy się myśli tylko o swoich. Trudno wysłuchać, zrozumieć innych, gdy się jest przekonanym o własnej nieomylności. Nie da się usłyszeć cudzej prośby, problemów gdy się nadaje o swoich. Brakuje wyrozumiałości dla starego, chorego, cierpiącego… gdy zdrowie dopisuje, a młody organizm funkcjonuje sprawnie. To nie teoria, to fakty! Może trzeba wreszcie mi zapomnieć o sobie i zacząć się dzielić bezinteresownie z innymi: życiem, czasem, wiarą… - Wielkimi Skarbami, które za darmo, ale na krótko otrzymałem. Przecież nic innego Jezus nie oczekuje.
Za darmo otrzymałam - za darmo chcę dawać, ale wciąż… Jezu, pomóż mi...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 14 cze 2013, 10:57 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

„Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie….”

Czy w takim razie osoby mające problem z masturbacją lub pornografią mają sobie obcinać ... (wiadomo co) lub wyłupywać oczy? Jeśli tak, to kto utrzyma nastoletnich inwalidów? Kto się nimi zajmie? Czy Panu Jezusowi chodzi o doprowadzenie ZUS-u do bankructwa? Oczywiście, że NIE. Jezusowi nie chodzi o jakiekolwiek samookaleczenie. Przeciwnie - zależy Mu, by każdy z nas miał oboje oczu, sprawne ręce, nogi i…. Jezus chce powiedzieć coś innego - że ciężki grzech to niezwykle poważna sprawa, to coś więcej niż świadome i dobrowolne złamanie Bożego. Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; każdy grzech, przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego nasze serca. Trwanie w grzechu prowadzi do wiecznego potępienia; to samobójcza śmierć duchowa! Dlatego musimy być gotowi nawet na wielkie ofiary, żeby zawsze, pomimo naszych słabości, upadków… żyć w stanie łaski uświęcającej. Systematyczne „zażywanie ściśle wg wskazań Lekarza, skutecznego lekarstwa” jakim jest sakrament pokuty, eucharystia, modlitwa… to podstawowe warunki naszego uzdrowienia i trwania przy Jezusie.
Odciąć zaś trzeba wszystko, co prowadzi do grzechu. Nie oszukujmy się, jeśli źródło pokus jest na wyciągnięcie ręki, istnieje duże prawdopodobieństwo, że się po nie sięgnie. Im więcej było upadków wcześniej, tym łatwiej o kolejne. Nie ma co udawać twardziela, czy świętego, a potem być wściekłym na siebie, że się nim nie jest. Trzeba być realistą. Jesteśmy słabi, co nie znaczy, że nic nie da się zrobić. Trzeba zrobić wszystko co możliwe! Słowa Jezusa z dzisiejszej ewangelii należałoby zinterpretować w następujący sposób: Jeśli zdarza Ci sie niewłaściwie używać komputera postaw obok niego „strażnika” – Jezusa na krzyżu- niech czuwa!; jeśli internet jest dla Ciebie ciągłym powodem do grzechu – zablokuj go lub odetnij !; jeśli wyjazd na basen, do sauny, wieczorne wyjście do parku… jest okazją do grzechu – zrezygnuj i omijaj te miejsca szerokim łukiem!; jeśli koledzy nakłaniają Cię do grzechu - odsuń się od nich! To konkretne kroki, jedne z wielu… to mocne postanowienie poprawy...sprawdzone i skuteczne.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 23 cze 2013, 23:32 
Offline

Dołączył(a): sobota 23 cze 2012, 11:46
Posty: 70
Miejscowość: Warszawa
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

Chrystus mówi bardzo radykalnie, nie daje łatwiejszej alternatywy, bocznej furtki : „jeśli kto chce iść za Mną, to niech się zaprze” …swoich marzeń o wielkiej życiowej miłości, budzenia się w środku nocy obok ukochanej osoby, kartki na walentynki, wspólnego wyjazdu na wakacje, stawiania obok swojego -drugiego talerza.
Chrystus mów wyraźnie: „niech co dnia bierze swój krzyż” -krzyż samotności, niespełnionych oczekiwań, nie zrealizowanych pragnień.
Czasami zastanawiam się, czy tak musi być. Może życie innych jest łatwiejsze, może mówią prawdę, że są naprawdę szczęśliwi żyjąc w swoich niesakramentalnych związkach, w drobnych rzeczach doświadczając poczucia bliskości, zachłannie czerpiąc radość z obecności drugiego człowieka, przez perspektywę drugiej osoby nadając znaczenie swojemu istnieniu. Może mają bardziej czytelny punkt odniesienia, gdy podczas bezsennych nocy analizują życie i nie włączają telewizji tylko po to, by usłyszeć w domu głos drugiego człowieka. Może jest im łatwiej, kiedy rano robią kawę w dwóch kubkach, nie jednym... Czasem tak bardzo moje serce pragnie „zachować swoje życie”.
A Jezus mówi bardzo radykalnie: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.”.
Czasem chciałabym aby było inaczej… lecz Jezus innej drogi niż mój krzyż dla mnie nie ma.

„nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka przychodzi spoza nas”
/
ks. Jan Twardowski /

http://www.youtube.com/watch?v=YkPKgAXN5Hg

_________________
"Wybaw mnie, Boże, bo woda mi sięga po szyję (...).
Niechaj mnie nurt wody nie porwie, niech nie pochłonie mnie głębia(...)"


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 01 lip 2013, 00:22 
Offline

Dołączył(a): sobota 23 cze 2012, 11:46
Posty: 70
Miejscowość: Warszawa
Słowa refrenu z dzisiejszego psalmu brzmią: „Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem”

Wielu z nas nosi w sobie niezabliźnione rany w relacjach z rodzicami. Złe wspomnienia lub brak wspomnień, może okrucieństwo i przemoc, może manipulację, krzyki i wyzwiska. Może realne lub psychiczne opuszczenie bądź odrzucenie. Czasem z przyczyny naszych rodziców brakuje nam doświadczenia zdrowej ludzkiej miłości, która nie rani, nie wywołuje poczucia winy i nie uzależnia. Trudno nieraz na tych ranach budować swoje życie, być dojrzałym człowiekiem, tworzyć zdrowe relacje, prawdziwie kochać innych i siebie. Może odczuwamy w swoim życiu pustkę, czujemy się niczyi bo nie łatwo zbudować swoja tożsamość nie mając korzeni. Może chwiejemy się jak łódka na jeziorze podczas burzy nie mogąc zawinąć do żadnego portu, bo nie znamy żadnej bezpiecznej przystani. Może mamy nadmierne poczucie kontroli, które zostało nam z czasów gdy będąc bezbronnymi dziećmi musieliśmy liczyć na siebie. A psalmista śpiewa: „Pan mym dziedzictwem”
http://www.youtube.com/watch?v=LkJ6UBHlviw
http://www.youtube.com/watch?v=jrE_tQzzY1g
Może słuchając takich piosenek, czujemy, że rozdziera nam serce, bo coś nas ominęło. Psalmista śpiewa, że to nie nasi rodzice, nie inny człowiek, ale że to „Pan [jest] mym dziedzictwem”, źródłem mojej tożsamości i mojego człowieczeństwa, Tym, który daje doświadczenie bezinteresownej rodzicielskiej miłości, poczucie oparcia i bezpieczeństwa.

Może czujemy również, że w naszym życiu już nic się nie może wydarzyć, gdyż wiele lat czekaliśmy na przełom, a przełom nie nastąpił. Może wielu z nas nie potrafi się już cieszyć życiem, jakby podświadomie czekając tylko na to, że życie się kiedyś wreszcie skończy. Może świadomość pustki i utraty tak wielu pięknych chwil, które nigdy się nie wydarzyły odbiera nam nadzieję na lepsze jutro i chęć walki o naszą przyszłość i o samych siebie. Może przygnieceni ciężarem homoseksualizmu, uciekamy od jakichkolwiek relacji i nie widzimy przed sobą żadnej drogi, która dałaby nam prawdziwe szczęście oraz spełnienie. A psalmista śpiewa: „Pan moim przeznaczeniem” -moją przyszłością, nie po śmierci, ale już tu, na Ziemi.

Pan ma w swoich dłoniach moją przeszłośc i moją przyszłość.
„Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem”

_________________
"Wybaw mnie, Boże, bo woda mi sięga po szyję (...).
Niechaj mnie nurt wody nie porwie, niech nie pochłonie mnie głębia(...)"


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 01 lip 2013, 00:42 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 gru 2012, 15:00
Posty: 124
Miejscowość: Warszawa
Ewangelia z poprzedniej niedzieli jest dla mnie szczególna. Chciałem się tym podzielić ale ... stchórzyłem, to znaczy powiedziałem sobie - podzielę się jak będzie wersja z Mateusza, a nie z Łukasza - no i bach - w sobotę na Św Apostołów Piotra i Pawła była wersja z Mateusza. No więc piszę.

Dla mnie szczególny jest dialog Jezusa z uczniami i odpowiedź Piotra. Na pytanie Jezusa "za kogo wy mnie uważacie" Piotr odpowiada "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie". Chciałbym się skoncentrować na tej odpowiedzi Jezusa (jej własnie nie ma w wersji Łukasza a jest u Mateusza). Jezus mówi do Piotra: brawo Piotrze, wiesz kim jestem bo objawił Ci to sam Ojciec, tego sie nie dowiedziałeś od ludzi.

I to jest właśnie dla mnie osobiście takie ważne. Znać Jezusa osobiście, wiedzieć kim jest z mojego doświadczenia z Nim, a nie z tego co inni mi powiedzieli. Tego szukam. Tego chcę doświadczyć, a nie ludzkiej gadaniny, nawet najbadziej wzniosłej. Dlatego też sceptycznie odnoszę się do wielu rekolekcji i wielu kaznodziei - jeżeli nauczanie o Jezusie nie powadzi do osobistego doświadczenia, to coś jest nie tak (nawet fakt że jest to nauczanie o Jezusie tego nie zmienia). Jeżeli ten kto naucza nie wycofa się, aby zrobić przestrzeń dla osobistego spotkania z Jezusem, tylko wypełnia sobą całą przestrzeń to coś jest nie tak. Wiem, że sam jestem odpowiedzialny za moją relację z Jezusem i sam muszę rozeznawać, co mnie do Niego przybliża, a co oddala. Tego nie zrobią za mnie żadnie rekolekcje, żadni nauczyciele ani autorytety. Mogę się na nich oprzeć, skorzystać, ale oni nie zastąpią MOJEJ relacji z Jezusem.

Tym chciałem się podzielić.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 14 lip 2013, 10:34 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?... Idź, i ty czyń podobnie!

Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?... miłuj Boga i bliźniego swego, jak siebie samego. Co to znaczy? Wyjaśnia Jezus, chyba w najpiękniejszej, wzruszającej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie i dodaje: Idź, i ty czyń podobnie! …a będziesz żył. Zauważ obok siebie Człowieka, zwłaszcza potrzebującego, odepchniętego, samotnego, bezradnego, starego… to Jezus przechodzi z krzyżem obok mnie. Dlaczego, tak trudno mi Go dostrzec ? Podejść do Niego, by choć na chwilę z własnej woli… tak zwyczajnie, po ludzku Mu pomóc, ulżyć… Dlaczego, wciąż postawa św. Weroniki jest powodem wyrzutów mojego sumienia? Dlaczego ta kobieta mnie zawstydza ? Tak łatwo mi wydać sąd na podstawie wyglądu, zachowania, jednego zdania, zeznań fałszywych świadków… przejść obojętnie, nie słyszeć, nie widzieć… minąć, bo…. Najpiękniejsze słowa, deklaracje, wyrazy współczucia, solidarności, żalu… to za mało. Czyń podobnie! ... pochyl się z miłością nad człowiekiem w potrzebie, choć będziesz musiał stracić czas, parę złotych,… zrezygnować z własnych planów… by być bezinteresownym darem dla drugiego.

Jezu, nie omijaj mnie leżącego na poboczu, przy drodze. Pochyl się nade mną ogołoconym przez moje własne grzechy. Obmyj i opatrz moje rany… spłać moje zobowiązania i długi, które sam nie jestem wstanie spłacić,… i pomóż mi kochać bliźniego-każdego jak siebie samego.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 18 lip 2013, 10:39 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Czas wypoczynku, wakacji… niedługo już półmetek, przed nami szczyt urlopów, wyjazdów… upragniony czas realizacji różnych form odpoczynku od codziennych zajęć, obowiązków. Tysiące przeróżnych ofert… wśród nich ta jedna, wyjątkowa… z dzisiejszej Ewangelii skierowana do każdego, a zwłaszcza do człowieka utrudzonego codziennym zmaganiem się z własnymi słabościami, walką o swoja godność, przytłoczonego ciężarem własnych grzechów… Przyjdzie wszyscy… z prostotą, zaufaniem i wiarą małego dziecka. Jezus czeka na każdego, bez wyjątku… w konfesjonale, w Eucharystii… Przyjdźcie… z brzemieniem wad zamiast cnót, z zeszpeconą, okaleczoną duszą, i nie tylko z pustymi rękami, lecz z grubą księgą złych czynów. Czy tak wypada? czy tak można ? Można, i nie tylko można, lecz trzeba iść, bo to jest jedyna mądra rzecz, którą bezsilny wobec własnych słabości człowiek jest wstanie uczynić.
By doświadczyć pokrzepienia… cudu uzdrowienia… pokoju serca… radości ducha… trzeba uwierzyć że, Bóg nas zawsze kocha mimo naszej nędzy, głupoty, totalnej klęski, nieudanego życia. On przygarnia, przebacza, pokrzepia, leczy krwawiące rany i zbolałe serca… bo jesteśmy dla Niego zawsze tak samo ważni i cenni, ale trzeba uwierzyć… uznać swoje słabości… zaufać - to warunek i konieczność!, a to nie jest łatwe. Wstyd i fałszywa ambicja uważają to za kompromitację. Jezus to rozumie, dlatego zaprasza i cierpliwie czeka, na mnie i na Ciebie Drogi Bracie, byśmy przyszli… On nas pokrzepi !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 14 sie 2013, 06:21 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy.

…. upomnij go w cztery oczy. Życie pokazuje co innego, najczęściej zamiast upomnienia w cztery oczy publiczny skazujący wyrok. Wystarczy odmienny wygląd, jedno zdanie, niekiedy nawet wyrwane z kontekstu, zwłaszcza inne niż nasze jedynie słuszne przekonania, i ulegamy pokusie bycia sędzią. Zapominamy niestety o tym że, kto drugich ocenia sam siebie potępia, bo sam się przyznaje to tego, że najważniejsze przykazanie, miłości Boga i bliźniego, tak naprawdę dla niego niewiele znaczy, że w jego sercu nie ma miejsca dla drugiego człowieka i Boga. Tak łatwo publicznie krytykować, negować, wytykać błędy, oskarżać… zepchnąć drugiego na pobocze drogi, tak trudno się nad nim z miłością pochylić, upomnieć, kiedy trzeba, a jeszcze trudniej samemu przebaczyć, darować, puścić w niepamięć… Nie upominamy, bo brakuje nam odwagi… bo sami nie potrafimy z pokorą przyjąć upomnienia. Na niewiele zda się prośba… „i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, bo serce wypełnione po brzegi żalami, pretensjami, urazami… pozostaje zamknięte na Boże miłosierdzie, a przekonane o własnej „świętości” odrzuca przebaczenie. To człowiek, swoją postawą wobec winowajców pisze uzasadnienie ostatecznego wyroku we własnej sprawie. Bóg uszanuje wolę człowieka …odczyta… i być może z bólem w sercu zatwierdzi… „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni; bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą”… ale idź i upomnij go w cztery oczy.
Warto o tym pamiętać


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 21 sie 2013, 09:01 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.

To słowa z wczorajszej i dzisiejszej Ewangelii. Kim są ci ostatni, którzy będą pierwszymi? A kim są ci pierwsi, którzy będą ostatnimi? To trudne pytania…

Jezus mu odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” Kim jest ów człowiek, który usłyszał jeszcze za życia tak radosną wiadomość ? Czego dokonał ? jakie odniósł sukcesy? że Jezus w godzinie swojej śmierci do niego kieruje te słowa. To Łotr- przestępca, złoczyńca…. sprawiedliwie skazany za swoje czyny na karę śmierci, bo nie dawał nadziei na zmianę swojego postępowania, był zagrożeniem dla innych, trzeba go było wyeliminować… skreślony, odepchnięty, opuszczony przez najbliższych, ale nie przez Boga, został powieszony na krzyżu poza murami miasta, tuż obok Jezusa. Czym sobie zasłużył, że Jezus zabrał go do Raju? Dlaczego jego pierwszego, a nie nikogo z tych zasłużonych, co pozostawili wszystko i poszli za Jezusem ? Łotr… z pokorą przyjął sprawiedliwy wyrok - nie tłumaczył się, nie narzekał, nie prosił o wiele, uwierzył i nie zwątpił w Jezusa chociaż tak samo jak on wisiał na krzyżu, stanął po Jego stronie, nie spodziewał się żadnej /poza karą śmierci/ nagrody, a tym bardziej tego, że pójdzie do Nieba. Być może był przekonany, tak jak wielu, że Niebo jest tylko dla doskonałych i zasłużonych. Tymczasem Jezus pokazuje, że Niebo jest dla grzeszników, którzy całą nadzieję pokładają w Bożym Miłosierdziu. To pokorne przyznanie się do własnych słabości, grzechów…. i głęboka wiara, a nie moralna doskonałość i konto „zasług” jest „biletem wstępu” do królestwa niebieskiego. „Kodeks” stosowany przez Boga opiera się na innych niż my sądzimy podstawach, a Jego miłosierdzie przekracza granice sprawiedliwości i dlatego ostatni staje się, poprzez pokorę i wiarę, pierwszym, a wielu pierwszych, doskonałych – pycha duchowa spycha na ostatnie miejsca…. tak mi się wydaje, ale czy tak jest?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 16 wrz 2013, 13:29 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój…. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony…

To słowa setnika – rzymianina, poganina szczerze zatroskanego o zdrowie swojego sługi-niewolnika. Podczas Eucharystii wypowiadamy bardzo podobne słowa, ale czy z podobną pokorą? czy z podobną wiarą? Może i do mnie, i do nas - ludzi ochrzczonych, uważających się za wierzących, Jezus kieruje również te słowa: nawet wśród was nie znajduję tak wielkiej wiary! Czy ma racje???...czy się myli???


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 19 wrz 2013, 10:58 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała.

Wzrusza, … i jest powodem wyrzutów sumienia postawa tej kobiety. Była znaną w mieście grzesznicą, prawdopodobnie „dobrą w swoim fachu”. Ciężko z takimi grzechami żyć, a jeszcze trudniej się do tych grzechów przyznać. Ona potrafiła, wszystko zaryzykowała, wszystko poświęciła, bo pragnienie pojednania było silniejsze od lęku, wstydu, obaw… Wiedziała, że nie może liczyć na nic innego, jak tylko na darmowe i niezasłużone przebaczenie. I nie zawiodła się.
Czy z takim samym pragnieniem, zaufaniem, szczerością… klękam u kraty konfesjonału? O czym wtedy myślę?
Zauważmy, że Jezus nie pyta kobiety o szczegóły, o okoliczności… ale zauważa autentyczny żal, szczerą wiarę i miłość -to podstawowe, najważniejsze warunki przebaczenia. Bóg przebacza grzechy, jest to zawsze akt Jego łaski, a nie nagroda za nasze „zasługi”. Na ten dar nie jesteśmy w stanie niczym zasłużyć, niczym zapracować, możemy, co najwyżej o ten dar pokornie prosić i z wielką wdzięcznością go przyjąć. Trzeba czasem, spoglądając na siebie w prawdzie, oderwać wzrok od siebie, od swoich grzechów, słabości /Bóg je doskonale zna/…i podnieść oczy ku górze, by dostrzec Boga, by się zachwycić Jego pięknem, wszechmocą… bezgraniczną, bezwarunkową miłością do każdego człowieka.
Ta Miłość czeka na naszą odpowiedź… na naszą miłość proporcjonalną do Jego miłosierdzia!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 02 paź 2013, 12:12 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.

A u nas wciąż trwa dysputa na temat ustawy antyaborcyjnej. Przykazanie Boże „Nie zabijaj!” dziś już nie wystarcza, w określonych sytuacjach, wg niektórych, nie obowiązuje- można zabić, to zabieg nie zabójstwo, głośno przekonują. Tysiące pomordowanych; gdzie są ich groby? Wielu oburza ubój rytualny zwierząt, ale mordowanie bezbronnych dzieci NIE! To wyjątkowo okrutne morderstwo dopuszcza się i toleruje… Smutne, tragiczne, przykre fakty… w katolickim kraju. Słowa Jezusa każą zastanowić się, w jaki sposób traktowane są dzieci, a tragiczne zgony Magdy, Szymona… i wielu innych współczesnych męczenników wołają o łaskę opamiętania. Cóż złego uczyniły te dzieci, że zasłużyły na takie cierpienia? Dlaczego zamiast miłości, ciepła… cierpienie, ból, tortury, odrzucenie, rozciągnięta w czasie śmierć? Niełatwo odpowiedzieć na to niepokojące pytanie. Jezus kochał dzieci i cenił ich prostotę
i radość życia, ich spontaniczność i pełną zachwytu wiarę. A my jak je traktujemy? To pytanie nie tylko do rodziców, opiekunów… w każdym z tych „maluczkich” jest obecny Jezus. /„A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje”/ Ławy oskarżonych w głośnych procesach w ostatnim okresie czasu zbyt krótkie i puste… w wypowiedziach, oświadczeniach, … broni się sprawców, zapominając o ich ofiarach…

Dziś wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów. Z tej okazji szczere wyrazy wdzięczności Temu z Nich, któremu Bóg zlecił opiekę nade mną… ma co robić ... i nie próżnuje. Wiem o tym, ale proszę … zaprowadź mnie do żywota wiecznego… bo sam nie dam rady.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 25 paź 2013, 13:30 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Do postawionego w dzisiejszej Ewangelii pytania Jezusa, św. Paweł dodaje kolejne: Dlaczego chcąc dobra, wybieramy zło? „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę”. Dlaczego?... Dlaczego, pomimo, iż wiele razy się nad tym zastanawiałem wciąż nie wiem dlaczego popełniam te same błędy. Dlaczego w moim sercu są dwa przeciwstawne sobie pragnienia: dobra i skłonność do czynienia zła? Dlaczego nie potrafię skończyć z grzechem nieczystości, pychy, egoizmu…. i ciągle ulegam pokusom szatana, choć wiem, że to złe?, że nie przynosi mi to radości, pokoju, zadowolenia… Dlaczego mam chwile słabości i czasem poddaje się, a później jestem wściekły sam na siebie, że znowu to się stało, że znowu zraniłem, zawiodłem Boga, chociaż szczerze pragnąłem już nie grzeszyć? Dlaczego, właśnie tak, a nie inaczej jest w moim życiu? Kto mnie zrozumie? Tylko Ten, który mnie kocha, takim jakim jestem, Jezus! To przekonanie daje mi siłę, by, mimo wszystko powstawać, by się nie poddać, by nie zrezygnować… chociaż wiem, że kilka kroków dalej znów potknę się o ten sam kamień i kolejny raz uderzę twarzą o ziemię. I chociaż na chwilę o Nim zapomnę, On jest i będzie przy mnie, nie zostawi mnie, nie opuści… bo jak pisał ks. Jan Twardowski: „Całe szczęście kryje się w tym, że Pana Jezusa zgubić nie można, ponieważ On nas stale szuka. To my możemy się pogubić jeśli nie zobaczymy Go w naszym życiu”.
Dlatego, za św. Pawłem powtórzę: Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 03 lis 2013, 19:44 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:
Zacheuszu… dziś muszę się zatrzymać w twoim domu… Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło.

Ponad 2 tysiące lat temu Jezus przechodził ulicami Jerycha. A dziś? Dziś, Jezus wędruje nadal drogami ludzkich serc i wiąż szuka człowieka którego pragnie uleczyć. Tłum zasłania nam Jezusa, a nam brak odwagi by wejść na wysokie drzewo, bo co inni o nas pomyślą, to nie poważne. Brak wiary i radykalizmu, obawa by nie stać się pośmiewiskiem, obiektem drwin, żartów… nie pozwala usłyszeć słów Jezusa które On kieruje do każdego z nas: dziś muszę się zatrzymać w twoim domu, by razem zasiąść przy jednym stole. Wierzymy w Boga Ojca Wszechmogącego, a mimo to, czasem mówimy przecież to niemożliwe, nierealne… Zacheusz swoim zachowaniem daje nam przykład, że i nasze pragnienie spotkania z Jezusem może stać się rzeczywistością. Właśnie dlatego, że jesteśmy słabi, nie akceptowani, nie rozumiani,inni… powinniśmy wejść na najwyższe drzewo i krzyczeć z całych sił, by przechodzący Jezus nas zobaczył. Nie lękajmy się spotkania z Nim, nie obawiajmy się co będzie dalej. On zna nasze słabości i nasze czyny. Szuka nas, nie po to, by nas ośmieszyć, potępić… ale po to by nam pomóc, by uleczyć nasze rany, zaspokoić nasze pragnienia… Zaufajmy, otwórzmy szeroko drzwi naszych serc - pozwólmy Mu wejść, usiąść przy stole. Niech szczere spotkanie z Jezusem stanie się początkiem nawrócenia, by zbawienie stało się również i naszym udziałem.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 03 lis 2013, 23:05 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
Kiedy obawa o to, co powiedzą inni, powstrzymuje mnie w radykalnym przyjęciu Ewangelii, przypomnij mi Panie, historie Zacheusza, daj mi doświadczyć jego radości, kiedy mógł przyjąć Cie w swoim domu.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 03 lis 2013, 23:25 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 17 paź 2013, 23:13
Posty: 30
Miejscowość: Warszawa
Opowieść o Zacheuszu to historia wielu z nas, także mnie. On wiedział, ze to, co robi, jest złe. Gardził sobą ze względu na swoje czyny. Był mały! Dlatego czul, ze jest zbyt słaby, by poradzić sobie ze swoim życiem. Szukał więc kogoś, kto odmieni jego nędzną egzystencję. I się nie pomylił, bo właśnie do takich szedł Jezus. Ludzi, którzy są świadomi swej grzeszności ijuz nie polegają jedynie na własnych siłach.

_________________
Kostek
Niech każdy dzień będzie zwycięstwem!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 05 lis 2013, 12:20 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe

To zaproszenie otrzymał każdy z nas. Jednak /może z małymi wyjątkami/ za często nie korzystamy z niego – nie mam czasu, bo… To najczęstsza odpowiedź, czy prawdziwa? Nie mam czasu, czy raczej nie chce mieć czasu? Czas, może bym znalazł, ale trochę głupio tak samemu wśród „starych dewotek” być na Eucharystii w tygodniu, z różańcem w ręku, na kolanach powtarzać jedno i to samo - przecież nie ma takiego obowiązku, co inni o mnie pomyślą? Odbiło mu, chce zostać świętym, nie ma co robić…? i rezygnujemy, chowamy się w tłumie, bo tak bezpieczniej, wygodniej… po co się wychylać i narażać. Brak czasu? czy brak wiary i świadomości czym jest Uczta Eucharystyczna na którą Jezus zaprasza. Chyba to nic ważnego- można nie przyjść, spóźnić się,… można przyjść niewłaściwie ubranym, niestosownie zachowywać się, rozmawiać… Jaka to Uczta, która niekiedy trwa zaledwie kilkanaście minut, byle szybko, byle jak, byle zbyć? Czy nie jest to prawdą? Czy są to tylko pojedyncze, wyjątkowe przypadki ? Czy i nasza postawa, nie jest czasem przyczyną lekceważenia i odrzucenia zaproszenia przez innych? Może trzeba sobie przypomnieć czym jest Eucharystia… przecież, to największy cud jaki Bóg uczynił dla grzesznego człowieka… przecież, to ten sam Bóg, który każdego z nas z Miłości powołał do istnienia, przychodzi do nas… potrzeba tylko wiary, by się samemu o tym przekonać.

Bogu dziękuję za obecność na forum Tych, którzy codziennie spotykają się z Jezusem na Uczcie Eucharystycznej. To autentyczne świadectwo wiary - przykład godny naśladowania.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 07 lis 2013, 08:19 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.


Dość powszechnie jest znany obraz Jezusa Dobrego Pasterza - obraz Jezusa dźwigającego na swoich barkach zagubioną owieczkę; i chyba każdy z nas widział Jezusa wiszącego na krzyżu. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tych obrazów bezgranicznej Miłości Boga do człowieka. Ale bardzo rzadko uświadamiamy sobie, że ta Miłość skierowana jest do każdego z nas. To my, podobnie jak owca, skuszeni widokiem kęp bujnej, soczystej trawy odłączmy się od stada. I chociaż słyszymy nawoływanie Pasterza nowo poznany smak zmusza nas do szukania kolejnych kęp trawy, by zaspokoić rozbudzony apetyt. W poszukiwaniu nowych wrażeń, przyjemności… gubimy stado, Pasterza i w końcu siebie. Tak się dzieje, kiedy owcy wydaje się, że jest mądrzejsza od Pasterza, kiedy chcemy żyć po swojemu. Pasterz nas szuka, ale my uciekamy, coraz dalej, w coraz to bardziej niedostępne, gęste zarośla i krzaki, choć ciernie boleśnie ranią nasze ciało, choć po grząskiej, bagnistej drodze trudno iść. Brak życiodajnej wody, dotkliwy ból, krwawiące rany,… z każdym dniem ubywa sił… ale pycha, urażona duma i fałszywy wstyd zamyka usta- nie pozwala wołać o ratunek. Powoli, w poczuciu osamotnienia, beznadziei, życiowej klęski.. gaśnie duchowe życie, zbliża się ciemna noc, w oddali widać wygłodniałe wilki. To właśnie wtedy, kiedy wydaje się nam, że to już koniec, że wszystko stracone, przegrane… pochyla się nad nami Dobry Pasterz - Jezus, dźwiga z ziemi, przytula mocno do serca, opatruje doznane rany, bierze na swoje ramiona i wraca do owczarni. To ja i Ty Drogi Bracie jesteśmy tą nierozważną, zagubioną owieczką. To za Ciebie i za mnie Ten wiszący na krzyżu, w koronie cierniowej Skazaniec –Syn Boży oddał swoje życie, by nasze uratować od śmierci wiecznej. To wypaczone i skażone egoizmem … pojęcie miłości, sprawiedliwości… utrudnia nam zrozumienie Miłości Boga. Ale mimo to, uwierzmy: Bóg nas kocha takimi jakimi jesteśmy; dla nas zaryzykował WSZYSTKO – stado owiec … i swojego Syna. Gdy się zagubimy- dla własnego dobra nie chowajmy się w krzaki, miejmy odwagę wołać o ratunek - pozwólmy Mu jak najszybciej nas odnaleźć, a każdy nasz powrót do owczarni stanie się wielką radością naszą i całego nieba, czego wszystkim, i sobie również życzę.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 08 lis 2013, 13:51 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.


Przyznam szczerze, że po przeczytaniu dzisiejszej Ewangelii nie kumam o co tak naprawdę chodzi Jezusowi w przypowieści o nieuczciwym rządcy. Wielki zgrzyt w mojej świadomości wywołuje postawa zarówno rządcy jak i właściciela majątku. Rządca narobił długów, sprawa wyszła na jaw, grozi mu dyscyplinarka, nie panikuje, nawet nie próbuje się tłumaczyć, niby się zastanawia, ale robi kolejne głupstwo: zamiast żądać od dłużników natychmiastowej spłaty długów wraz z wysokimi odsetkami, by ratować swoje stanowisko, zmusza dłużników do fałszowania dokumentów i jeszcze bardziej powiększa straty. Zamiast ostrej reprymendy właściciela, natychmiastowego doniesienia do prokuratury bądź wniosku o powołanie komisji śledczej otrzymuje pochwałę. Szok! Gdzie w tym sens, gdzie logika ? Chyba każdego szokuje stwierdzenie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. Dlaczego? To pytanie nurtuje mnie od samego rana. Dlaczego? Doszedłem do wniosku /może błędnego/, że chyba Jezus nie chciał nam powiedzieć wprost, że to my, synowie światłości, jesteśmy gorsi od owego nieuczciwego rządcy. To, że rządca był nieuczciwy to fakt, ale doskonale wiedział po co ma głowę i rozum i umiał z niego umiejętnie skorzystać nawet w dość kłopotliwej dla siebie sytuacji. Jezus na pewno nie pochwala niesprawiedliwości, korupcji, malwersacji, ale spokój, rozwagę pomysłowość, która pozwala wyjść z krytycznej sytuacji. Nieuczciwy rządca potrafił wykorzystać krótki czas, by zyskać sobie przyjaciół i zdobyć aprobatę swego pana. Zrobił to co prawda nieuczciwie, ale bardzo inteligentnie. Dalej trwoni majątek właściciela, ale z korzyścią dla innych. Oszukując swego pana, zaryzykował bardzo wiele- postawił wszystko na jedną kartę. I wygrał. To nam, bardzo często brakuje odwagi, gotowości podjęcia ryzyka, oryginalności, spontaniczności, radości życia, entuzjazmu, fantazji… bo nie wypada, bo co inni pomyślą… W życiu duchowym chcemy być precyzyjni, perfekcyjni, mamy gotowe schematy, wzory, wyuczone odpowiedzi... które czasem bezmyślnie powielamy, co przynosi skutek odwrotny od oczekiwanego. Nie oszukujmy się, gdybyśmy wszyscy z taką samą troską, zaangażowaniem… zabiegali o sprawy duchowe, z jaką zabiegamy o sprawy doczesne, świat wyglądałby zupełnie inaczej. Może warto, aby każdy z nas zastanowił się jak zarządza majątkiem darmo otrzymanym od Pana. Co ja bym zrobił?, jak ja bym się zachował? gdyby dziś, mnie Pan przywołał do siebie i polecił mi zdać sprawę z mojego zarządu?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 13 lis 2013, 12:06 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Gdzie jest dziewięciu? żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec.

To pytanie Jezus kieruje dzisiaj do każdego z nas. Wczoraj podobne: A gdzie reszta? zadałem na forum. Nie umiemy się niestety cieszyć tym co mamy, dzielić się tym, co każdego dnia otrzymujemy-nam się wszystko należy. W sytuacji zagrożenia poczucia bezpieczeństwa umiemy prosić, zabiegać… gdy ono minie, nie potrafimy dziękować, cieszyć się z otrzymanego daru. Po co? Taka roszczeniowa postawa widoczna jest w intencjach Mszy Św., w intencjach modlitwy różańcowej… i osobistej chyba też. Długa litania próśb, życzeń… ciągle nowych, stosownie do sytuacji i potrzeb. Nie ukrywam podobnie było i w moim życiu parę lat temu. To nagłe i niespodziewane zagrożenie utraty życia, później, realna groźba trwałego kalectwa zmusiła mnie zmiany sposobu myślenia. Dziś szczerze i przy każdej okazji Bogu dziękuję za ponowny dar życia, za każdy dzień, za każdą przespaną noc –żyję, poruszam się samodzielnie, mogę pracować, cieszyć się pięknem świata, obecnością tylu wspaniałych ludzi, spotykać się codziennie i w każdą II sobotę miesiąca /choć tylko w sposób wirtualny/ na wspólnej modlitwie różańcowej… to wielki, niczym nie zasłużony dar Boga. Przyjmuje go każdego dnia z wielką wdzięcznością; żyję… Bóg nie chciał nagłej śmierci łajdaka, ale jego nawrócenia. Dlatego wówczas, podobnie jak trędowatym, pozwolił mi doświadczyć Jego Wszechmocy, Miłości, Dobroci… by choroba ciała stała się początkiem uzdrowienia duszy, odzyskiwania utraconej wiary, zmiany sposobu patrzenia na otaczający świat…

BOGU NIECH BĘDĄ DZIĘKI TERAZ I NA WIEKI !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 16 lis 2013, 16:12 
"Pierwszym warunkiem, aby po porażce móc odkryć nowe życie jest jej całkowite zaakceptowanie. Przyznanie się przed sobą, że inaczej wyobrażałem sobie życie.

To boli i ten ból utraty iluzji należy przetrzymać. Niektórzy próbują szukać powodów własnej porażki u innych, inni nadmiernie oskarżają siebie. Obie drogi nie są właściwe.

Lepiej pogodzić się z tym, że nasza droga przebiegła tak, jak przebiegła. Akceptacja przeszłości oznacza, że rezygnuję już także z wszelkich prób usprawiedliwiania się, rozpamiętywania i rozdrapywania przeszłości. Widzę ją taką jaka ona była i koniec. Ktoś Inny już mnie dawno usprawiedliwił.

To bolesne - przyjąć i przyznać się do tego. Bóg da siłę, ale da jej tyle, ile uzna za najlepsze. Wcale nie trzeba poczuć się lepiej, aby trwać przy Bogu. Można go doświadczać mając złe samopoczucie i doświadczając smutku."

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. (Mt 11,28)



Umocnij wiarę, nadzieję i miłość, które wlałeś w nasze serca,
- aby zawsze w nas trwały.
Wysłuchaj nas, Panie. LG, Jutrznia, 16 XI 2013.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 16 lis 2013, 16:25 
Offline

Dołączył(a): środa 04 wrz 2013, 19:11
Posty: 32
Miejscowość: Gdynia
qer88 - nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłeś tymi słowami - są one teraz tak adekwatne do mojej sytuacji... Teraz mogę spróbować inaczej, aby z Bogiem..


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 16 lis 2013, 16:27 
Chwała Panu!


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 17 lis 2013, 10:36 
"Kiedy szukasz pomocy lub uzdrowienia dla ludzi, których znasz, nie oczekuj
natychmiastowych czy powierzchownych rezultatów... Bądź jednak przekonany,
że twoja modlitwa uwalnia moją moc uzdrawiania i rozluźnia więzy złego.

Dziękuj Mi, że osoba, za którą się modlisz, znalazła się bliżej Mnie i że
jest obdarowywana. Dziękuj Mi, że wszystkie twoje modlitwy - wznoszone
wytrwale z głębi serca ze względu na moją miłość i moc - przynoszą wielki
pożytek. Dzięki tobie, w miarę jak pogłębiać się będzie twoja ufność, serca
wielu ludzi będą napełnione pokojem i nadzieją."







Wszystko, o co w modlitwie prosisz, stanie się tobie, tylko wierz, że
otrzymasz.


(Mk 11,24)






Z całego serca składamy Ci dziękczynienie
- za Twoje niezliczone dobrodziejstwa.
Panie, Ty jesteś naszym życiem i zbawieniem. LG, Jutrznia 17 XI 2013.


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 17 lis 2013, 14:37 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): piątek 23 sie 2013, 19:57
Posty: 48
Miejscowość: kraków
Polecam głębie tych przemyśleń!
[yt]http://youtu.be/qGJaae9zLdE[/yt]


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 18 lis 2013, 12:25 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!...Jezus mu odrzekł: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga.

Chyba każdy z nas przeżywał w swoim życiu moralnego kaca i zna gorzki smak bólu duchowego upadku, zwłaszcza, jeśli upadek ten zdarzy się po głęboko przeżytych rekolekcjach czy spowiedzi. Tyle wiary, nadziei w nas, że tym razem będzie lepiej, że się uda… i nagle uderzamy twarzą o ziemię. Potworny ból, jak mogłem ?, gdzie ja miałem rozum?, co ja zrobiłem?, przecież tego nie chciałem, jestem do niczego… Świadomość, że kolejny raz, powiedziałem Bogu NIE, nie pozwala spokojnie zasnąć. Z własnego wyboru stajemy się ślepym żebrakiem na poboczu drogi . Co robić dalej ?... leżeć czy próbować mimo wszystko wstać . Ból wymusza decyzję, a szatan to wykorzystuje i natychmiast oferuje zestaw środków przeciwbólowych i uspakajających: przecież nic się wielkiego nie stało, daj spokój, masturbacja nikomu nie szkodzi przecież tak mówią fachowcy…jeden „numerek” więcej, jeden mniej, to niewielka różnica, ale jaka… Obejrzenie wieczorem filmu pornograficznego to też nie tragedia, trudniej zasnąć, to prawda, ale jest na to skuteczny sposób… przecież z tego powodu nie nastąpi koniec świata, po co panikować, po co znów iść do spowiedzi, dopiero co byłem, co on o mnie pomyśli, przecież zrobię z siebie błazna… tak nie wypada… spoko, mam czas, pójdę na przedświąteczne „badania okresowe” to o tym wspomnę, tak po cichu , żeby mnie ksiądz nie „zjechał” i najlepiej o nic nie pytał. To od mojej wiary zależy jakiego wyboru dokona niewidomy żebrak, któremu na imię Cezary, gdy znów znajdzie się na poboczu drogi. Czy będzie miał odwagę prosić Jezusa o ratunek? czy też ulegnie presji tłumu… i umilknie.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 18 lis 2013, 17:48 
„Cieszę się, że każdego dnia rozpoczynasz od nowa. Nie ma lepszego sposobu prowadzenia życiu duchowego, niż stale zaczynać od nowa i nigdy nie myśleć, że zrobiło się już wystarczająco wiele.”



Nie szczyć się swą mądrością.
(Jr 9,23)


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 01 gru 2013, 09:48 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Oto Pan Bóg przyjdzie

Pokój zamieszka,
kiedy Pan przybędzie.
W adwentowej refleksji,
W skupieniu przy konfesjonale,
W ciszy wyczekiwania na wigilijną gwiazdę,
Do gorącego i otwartego serca,
Niech przyjdzie Pan
i umocni nas swoim pokojem,
Byśmy go mogli rozdawać
wszędzie tam, gdzie niepokój.

….Pan Bóg przyjdzie! Czy znajdzie dla siebie STAŁE miejsce w naszych sercach? A może tylko na pobyt czasowy- świąteczno-noworoczny, bo tak wypada… a później ?… później kolejne wygnanie, bo ogranicza wolność, nie pozwala żyć, tak jak się chcę, wiele wymaga, nie spełnia oczekiwań…
"Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego"- to zadanie dla każdego z nas. Nasze życiowe drogi to nie autostrady, to kręte, słabo oświetlone, wyboiste dróżki, wiele na nich kamieni , dołów, grzechów, słabości… Dokąd mnie prowadzą ?
Pan Bóg przyjdzie za kilka tygodni… i za kilka, a może za kilkadziesiąt lat, nieważne…– ilu z nas jest gotowych na to spotkanie? Nadchodzi czas równania dróg wiodących do Boga i do człowieka… tego obok mnie którego omijam, unikam,…
To bardzo trudne zadanie, czasu niewiele…
Ten Adwent się już nigdy nie powtórzy.

Idźmy z radością na spotkanie Pana.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 04 gru 2013, 19:34 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): piątek 23 sie 2013, 19:57
Posty: 48
Miejscowość: kraków
Ruszyła piękna akcja ze Słowem Boży przed ŚDM Kraków 2016. Dla tych, którzy chcą żyć tym Słowem podaję adres strony: kdm.org.pl.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 05 gru 2013, 15:48 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale… On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.

Co to znaczy budować na skale? Wyjaśniał Piotr naszych czasów - Papież Benedykt XVI w przemówieniu do młodzieży wygłoszonym w 2006 roku na Krakowskich Błoniach.
„…Budować na skale to przede wszystkim budować na Chrystusie i z Chrystusem.
Budować na Chrystusie i z Chrystusem znaczy budować na fundamencie, któremu na imię miłość ukrzyżowana. To budować z Kimś, kto znając nas lepiej niż my sami siebie… To budować z Kimś, kto zawsze jest wierny, nawet jeśli my odmawiamy wierności,… To budować z Kimś, kto stale pochyla się nad zranionym ludzkim sercem i mówi: „Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz” (J 8, 11). To budować z Kimś, kto z wysokości krzyża wyciąga ramiona i powtarza przez całą wieczność: „Życie moje oddaję za ciebie, bo cię kocham, człowieku”. Budować na Chrystusie to wreszcie znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia, ambicje i plany na Jego woli…
Budować na skale, to znaczy mieć świadomość, że mogą pojawić się przeciwności. …Chrystus nie obiecuje, że na budowany dom nie spadnie ulewny deszcz, nie obiecuje, że wzburzona fala ominie to, co nam najdroższe, nie obiecuje, że gwałtowne wichry oszczędzą to, co budowaliśmy nieraz kosztem wielkich wyrzeczeń. Chrystus rozumie nie tylko tęsknotę człowieka za trwałym domem, ale jest w pełni świadomy wszystkiego, co może zburzyć trwałe szczęście człowieka. Nie dziwcie się więc przeciwnościom, jakiekolwiek są! Nie zrażajcie się nimi! Budowa na skale to nie ucieczka przed żywiołami, które są wpisane w tajemnicę człowieka. Budować na skale znaczy liczyć na świadomość, że w trudnych chwilach można zaufać pewnej mocy.

...Drodzy, młodzi Przyjaciele, lęk przed porażką może czasami zniweczyć nawet najpiękniejsze marzenia. Może sparaliżować wolę i odebrać wiarę, że istnieje dom zbudowany na skale. Może skłonić do uwierzenia, że tęsknota za domem to tylko młodzieńcze pragnienie, a nie projekt na życie. Odpowiedzcie na ten lęk razem z Jezusem: „Nie runie dom, gdy na skale będzie utwierdzony!” Odpowiedzcie na wątpliwości razem ze św. Piotrem: „Kto wierzy w Chrystusa, na pewno nie dozna zawodu!”. Bądźcie świadkami nadziei, tej nadziei, która nie boi się budować domu swojego życia, bo dobrze wie, że może liczyć na fundament, który nie zawiedzie nigdy: Jezusa Chrystusa, naszego Pana.”

pełny tekst:
http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/b ... zy_na.html
http://gloria.tv/?media=294154


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: środa 11 gru 2013, 16:00 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Wśród zaproszonych jest każdy z nas, bo każdego z nas Jezus jednakowo kocha. Czy często korzystamy z tego zaproszenia? Czasem odwrotnie…odchodzimy, dlaczego?... bo nie wierzymy… że Bóg nas bezwarunkowo kocha takimi jakimi jesteśmy, bo nie akceptujemy siebie, chcemy być super pod każdym względem, mieć sukcesy, chcemy by nas uznawano za dobrych i silnych… a jesteśmy tylko ludźmi. To nie nasze skłonności do grzechu, błędy, upadki,… są przeszkodą na drodze do Boga, ale nasza pycha, duma… która nie pozwala nam stanąć przed Bogiem w prawdzie o sobie, czasem czyni z nas trudnych do rozpoznania „przebierańców”. Ta rola wielu odpowiada. Bóg jednak zna całą prawdę o każdym z nas lepiej niż my sami. Wie, że jesteśmy słabi, że mamy problemy, że mamy „doświadczenia” i „dorobek” do którego trudno się przyznać, że… a mimo to zaprasza: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Jezus nie stawia warunków, wystarczy Mu szczere, otwarte serce i nasza codzienna zgoda, by w nim zamieszkał na stałe; tzn. pokora, wiara i zaufanie. Tylko tyle i aż tyle, by móc doświadczać Jego obecności, pomocy, zatroskania o nas. Warto, choć z może i z wielkim trudem i na chwiejnych nogach przyjść raz jeszcze do Jezusa, by Jemu powierzyć swoje życie takie, jakie ono jest, takie szare, zwykłe…nijakie, całkowicie inne, niż to wymarzone, planowane… Niech On, nasz ból, cierpienie, niespełnione oczekiwania, głód miłości, wewnętrzne rozdarcie, … swoją wszechmocą zamieni w pokój, radość i szczęście.
Idźmy z radością na spotkanie Pana.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 11 sty 2014, 15:50 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:
…Gdy Jezus przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”

Często za trędowatym powtarzam: Jezusie, jeżeli chcesz, dotknij mnie i uzdrów we mnie wszystko, co potrzebuje Twego uzdrowienia, ale czy te słowa, wypowiadam z taką samą wiarą?...z taką samą odwagą jak ów trędowaty? Każdy z nas, w jakiejś mierze jest trędowatym… czuje na swoich ramionach ciężar krzyża, wyjątkowego… o dziwnych, niezrozumiałych dla innych i dla nas samych kształtach… każdy z nas potrzebuje uzdrowienia- zrozumienia, wsparcia, wolności… darów które dać może tylko Bóg. By ich doświadczyć trzeba uwierzyć, w Boga, a nie tylko w siebie…nie tylko w swoje sukcesy, zasługi możliwości, talenty… ale i w swoje wady, słabości…. To świadomość własnych ograniczeń, a nie zasług, otwiera Bogu możliwość działania - czynienia cudów uzdrowienia w życiu każdego z nas. Nie raz przeżywamy trudne chwile, zamiast oczekiwanego uzdrowienia - kolejny upadek… ból, rozczarowanie. Dlaczego?... wiele różnych odpowiedzi, a jaka jest moja odpowiedź? ta najbardziej prawdziwa, najbardziej szczera...jaka jest moja wiara?...czy mam odwagę, wbrew opiniom, sądom innych… postawić WSZYSTKO na Jezusa? tak jak ten człowiek cały pokryty trądem? jakie są moje codzienne wybory i decyzje? To ciągle te same, ale wciąż aktualne pytania, na dziś, na jutro…i na każdy darowany mi dzień przyszłości.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: poniedziałek 13 sty 2014, 15:30 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.

Wiele razy w swoim życiu słyszałem te słowa, zwykle w Środę Popielcową- dzień rozpoczynający w kościele okres Wielkiego Postu. W tym roku jakby nieco wcześniej, bo już na początku karnawału słychać wołanie do nawrócenia. Pierwsza myśl: ono dotyczy tych co … ale nie mnie. Nic bardziej błędnego, słowa te, dotyczą właśnie mnie. To do mnie Jezus kolejny raz kieruje to wezwanie, bo choć po każdej spowiedzi postanawiam poprawę, to na kolejnej mógłbym powiedzieć „to samo co ostatnio”. Czyżby szczere prawdziwe nawrócenie przekraczało moje siły? a może muszę kolejny raz podjąć na nowo wysiłek przemyślenia różnych swoich spraw? kolejny raz przeszukać najgłębsze, najciemniejsze zakamarki własnego umysłu i serca by odnaleźć to, co mnie od wewnątrz niszczy. Jeśli ciągle popełniam te same błędy, to najwyższy czas „przeprogramować” swoje myśli, zasady , schematy… skonfrontować je z Ewangelią, a wnioski – prawdę o sobie przedstawić Bogu. Bóg nie oczekuje ode mnie i od nikogo poprawnej, perfekcyjnej „gry aktorskiej”, moralnej poprawności, niewolniczego, ślepego posłuszeństwa, ale chce byśmy byli wobec Niego prawdziwi. To przecież nie grzesznicy wywoływali gniew Jezusa, ale zakłamani faryzeusze. Wszyscy, bez wyjątku, nie tylko możemy, ale powinniśmy przyjść do Jezusa z całą prawdą o naszym wewnętrznym rozdwojeniu, o naszych nieuporządkowanych pragnieniach… i pozwolić, by to Jego Słowo autentycznie i trwale przemieniało nasze życie. Czy jest to moim szczerym pragnieniem? Czy chcę cokolwiek zmienić w swoim życiu? Czy jestem na to gotowy?...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 18 sty 2014, 10:58 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z Ewangelii ostatnich dni:

…Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił.

…A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

…Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca.

…Cały lud przychodził do Niego…

Nieco ponad 20 wieków później…. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło,… rozpoczyna się Eucharystia o uzdrowienie duszy i ciała. Przed drzwiami – pustki; w środku tłumu też nie ma, zaledwie kilkadziesiąt osób, choć ten sam Jezus, z tą samą Miłością pochyla się nad chorym, cierpiącym, opętanym, trędowatym, paralitykiem … niewiele osób chce skorzystać z Jego pomocy. Wreszcie mamy raj na ziemi bez bólu, bez cierpienia, bez żadnych chorób…. Nareszcie super! a kolejki w przychodniach, w szpitalach… to też już przeszłość?, czy to tylko medialna propaganda antyrządowa? Czy dziś pomoc Boża jest zbędna i niepotrzebna? Czy dzisiaj nie ma już ludzi cierpiących, potrzebujących uzdrowienia…? są, i to znacznie bardziej chorzy niż ci współcześni Jezusowi. Nie mają już siły by przyjść, innym również brak siły, by ich przynieść. Epidemia ! Jednymi i drugim dolega to samo- brak wiary i zaufania do Boga –najcięższy przypadek duchowego trądu. Smutna prawda o nas- ochrzczonych, niby wierzących, a NIE(?) wierzących Dzieciach Bożych. Teraz, z reguły, nie mamy czasu, by się spotkać z Ojcem, czy będziemy go mieć kiedy zostaniemy wezwani z tego świata? kiedy, jak zwykle zbyt wcześnie i niespodziewanie, śmierć zapuka do naszych drzwi?.
„Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”- to pytanie o moją, o naszą wiarę… „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 18 sty 2014, 21:53 
Z czytań z Księgi Samuela z ostatnich dni:
"(Pan mówił:) Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha".
Odrzucił lud radę Samuela i wołał: "Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak inne narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny!"

Można chcieć robić po swojemu - Izraelici chcieli bardzo mieć króla (a czemu? bo inni tak mieli, nie chcieli się wyróżniać), mimo że tłumaczone im było łopatologicznie co się wtedy będzie działo. Można chcieć robić po swojemu - czterech z Ewangelii przez dach spuściło paralityka. Można robić po swojemu - sw. Antoni, opat, który rozdał swój majatek i poszedl na swoją pustynię. A moje, Twoje "po swojemu"? Jakie będzie?

"Był pewien dzielny wojownik z rodu Beniamina, a na imię mu było Kisz (...) Miał on syna imieniem Saul, wysokiego i dorodnego, a nie było od niego piękniejszego człowieka wśród synów izraelskich. (...)
Samuel odparł Saulowi: "To ja jestem Widzący. Chodź ze mną na wyżynę! Dziś jeść będziecie ze mną, a jutro pozwolę ci odejść, powiem ci też wszystko, co jest w twym sercu".
Samuel wziął wtedy naczyńko z olejem i wylał go na jego głowę, ucałował i rzekł: "Zaprawdę Pan namaścił cię na wodza swego ludu, Izraela"

Piękny opis wybrania Saula na króla - powołanie wiąże się z poznaniem serca. I my jesteśmy powołani, my dowiadujemy się co jest w naszym sercu. I my jesteśmy powołani, choć nie jesteśmy najpiekniejszymi ludźmi (no dobra - ja nie jestem ;d). Ale Pan Bóg nas stworzył - mało tego - pokazuje nam co jest w naszym sercu - mało tego - wybiera nas. I najwazniejsze - sprawia że ja, Ty, każdy jest po swojemu piękny, bo nikt nie ma w sercu tego co ma drugi. Jakie to budujące!
Warto dodać że Saul mimo że był najprzystojniejszy, mądry, namaszczony na króla nad Izraelem staje sie niepewny, chce więcej, staje sie zazdrosny (o Dawida - niepozornego chłoptasia) - gdy pojawia się grzech, choćbyśmy byli naj, naj, naj, jesteśmy z siebie niezadowoleni. Warto więc trwać przy Panu. :)


Góra
  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 01 lut 2014, 10:21 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

…Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?

Z różnych okazji składamy sobie życzenia, zwykle życzymy sobie tego, co dla nas najważniejsze: zdrowia, szczęścia, pomyślności. W życiu niestety bywa inaczej przychodzi moment kiedy zaczyna brakować zdrowia, kiedy szczęście opuszcza, przychodzą mniejsze i większe kłopoty, problemy…. życiowe tragedie, niektóre, sadząc po ludzku bez najmniejszej szansy na pomyślne rozwiązanie. To właśnie w takich momentach, tak jak w dzisiejszej Ewangelii, powtarzamy: Boże czy Cię nie obchodzi to że ja ginę? … bo nie mam z czego żyć… nie mam pracy, bo dopadła mnie przewlekła choroba, ból, cierpienie…bo moje wysiłki są daremne, znów leżę na ziemi…co mam dalej robić ? Bóg na nasze prośby, potrzeby… nie pozostaje obojętny, ale nam trudno usłyszeć Jego propozycje, dostrzec Jego pomoc, bo to my mamy swój plan i chcemy, aby go tylko Bóg zatwierdził, poparł i pomógł zrealizować A jeśli jest inaczej? tzn. że Bóg mnie nie kocha… że zapomniał o mnie…że jest głuchy na moje prośby… zbyt dużo wymaga itd. A jaka jest prawda? BÓG MNIE KOCHA I PRAGNIE MOJEGO SZCZĘŚCIA ! I NIGDY NIE JESTEM SAM ! i trzeba w to uwierzyć! … i mieć odwagę, nie bać się, gdy w życiu panuje ciągle burza, gdy zrywa się silny wiatr wołać o pomoc: Panie ratuj! To nie tchórzostwo! choć może niektórym tak się wydaje. Jezus wisząc na krzyżu też wołał „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”… ale, po chwili dodał „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”- oddał siebie całkowicie w miłujące ręce Boga…i zwyciężył. Jeśli my zrobimy to samo- powierzymy siebie całkowicie Bogu, odkryjemy Jego wszechmoc, Jego miłość… która pozwoli przetrwać życiowe burze. Jezus pyta każdego z nas: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Czy nie ma racji?

…”Zamiast więc lękać się o swoją przyszłość, zamiast podejmować nieroztropne decyzje pod wpływem różnych lęków, lepiej zaufać Panu. Ta ufność zmniejszy lub pokona wszystkie obawy, jeśli będzie wielka….Jesteśmy słabi, ale musimy być odważni w naszej słabości… Nie lękać się i zawsze spoglądać na Pana!".
(Hom. Papieża z 2.07.2013)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 25 lut 2014, 17:56 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

„Jeśli ktoś chce być pierwszy, niech będzie ostatni ze wszystkich i sługą wszystkich!"

Kto chce być pierwszym ?... Każdy, bo to pragnienie zakodowane w sercu człowieka, nikt nie chce być, nie tylko ostatnim, ale nawet drugim. Przecież po to organizuje się olimpiady, egzaminy, wyścigi i współzawodnictwo we wszystkich dziedzinach pracy i życia ludzkiego, by ktoś mógł być pierwszym. Myślę, że nie ma w tym nic złego, jeśli tylko człowiek w sposób uczciwy stara się być liderem. Niestety, często żeby być pierw¬szym depcze się, w bardzo różny, czasem bardzo perfidny sposób innych. Jesteśmy tego świadkami na każdym kroku. Za wszelką cenę do stanowiska, do władzy, do pieniędzy – żeby tylko, choć na krótko być pierwszym, by rządzić innymi , by wykorzystywać innych , by innym narzucać swoją wolę, dyktować warunki… to szalone, ale prawdziwe pragnienie współczesnego człowieka. Dlatego Jezus, być może wykorzystuje aktualną sytuację… i napomina: ,,Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich". My też nie jesteśmy inni , czasem zapominamy po co żyjemy, nie dostrzegamy człowieka obok siebie, byle do przodu. I chociaż jesteśmy naocznymi świadkami wielkich dramatów, a czasem nawet wielkich tragedii ludzi, którzy krótko byli pierwszymi nie potrafimy zrozumieć, że żyjemy po to, by kochać Boga i bliźniego, by stale dzielić się tym co otrzymujemy, by służyć innym na miarę swoich możliwości, sił… w tym miejscu i w tym czasie w którym żyjemy. Pycha, egoizm, przekonanie o własnej doskonałości, nieomylności, świętości… nie pozwala być sługą. Dziś coraz trudniej żyć, dziś co raz trudniej pracować, dziś co raz trudniej wytrzymać z drugim człowiekiem… narzekają pracownicy, emeryci, lekarze, nauczyciele, księża… dlaczego? bo każdy chce być panem, a mało kto służącym.
Każdy z nas, jeśli zapomni o sobie i stanie się… ostatnim ma szansę być pierwszym. To trudna sztuka, ale trzeba próbować.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 14 mar 2014, 15:29 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

„Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.

Ostre, jednoznaczne słowa Jezusa skierowane do każdego z nas, bez żadnego wyjątku. Żyli uczeni w Piśmie, faryzeusze w czasach współczesnych Jezusowi i żyją również dziś. Doskonale, perfekcyjnie znają wszelkiego rodzaju „przepisy”, maja odwagę i potrafią innym wytykać błędy. Sami nie potrafią z pokorą przyjąć choćby jednej krytycznej uwagi, przyznać się choćby do jednego błędu. Przekonani o własnej świętości, doskonałości, moralnej poprawności…. sądzą , że wezwanie do nawrócenia skierowane jest do innych, a im niebo się słusznie należy. Dlatego nie dostrzegają siebie w tłumie potrzebujących nawrócenia i Bożego miłosierdzia. Porządni… zasłużeni… a jednak napiętnowani przez Jezusa. Dlaczego? Czyżby Jezus nie zrozumiał ich skrótów myślowych! Dlaczego sama sprawiedliwość nie wystarcza? Jezus oczekuje od nas znacznie więcej -miłości Boga i bliźniego i to nie słowem ale czynem. Słowem jednakowo łatwo „dokopać”, „dobić”, „współczuć’,” „wspierać”…… znacznie trudniej podać rękę, pomóc z bagna wstać, otrzeć oplutą twarz, zrozumieć ból, cierpienie, bezradność … człowieka- brata zniewolonego przez nałóg / nie ważne jaki/.Dla sprawiedliwego który nigdy nie doświadczył w swoimi życiu żadnego bólu, żadnej potrzeby pomocy ze strony drugiego…to najważniejsze zadanie miłości Boga i bliźniego jest niezwykle trudne. Na forum dość często zadajemy sobie pytania: co robić, żeby żyć bez grzechu? może warto zadać inne pytanie: jak żyć żeby kochać, żeby nie mijać obojętnie Jezusa, Tego którego codziennie spotykamy w pracy, na ulicy, obok siebie…głodnego, spragnionego, nagiego…niesłusznie skazanego, leżącego pod krzyżem, opuszczonego…Bądźmy Szymonami z Cyreny nie z przymusu ale z miłości.
Nie zapominajmy, że pierwszym błogosławionym był nie sprawiedliwy, zasłużony….ale łotr, skazany za popełnione czyny na karę śmierci. Z pokorą przyjął zasłużoną karę – rozpoznał w półnagim Skazańcu wiszącym obok, JEZUSA - zaufał Mu i wszedł do królestwa niebieskiego, bynajmniej nie z powodu swoich zasług i sprawiedliwości.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 30 mar 2014, 09:33 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

"Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?"

Uzdrowienie niewidomego od urodzenia- jeden z wielu cudów Jezusa, który chyba jak żaden inny, został poddany szczegółowej, dociekliwej analizie przez współczesnych Mu uczonych w piśmie. Dwa tysiące lat później, współcześni, ochrzczeni poganie- naoczni świadkowie cudów Jezusa, zadają te same pytania: jak to jest możliwe? przecież to jest nierealne, niezrozumiałe, nielogiczne… Dlaczego?... bo wciąż brak wiary, zaufania do Jezusa. Dla wielu Jezus jest postacią historyczną- owszem żył, działał, uzdrawiał… ale umarł, wisi na krzyżu prawie w każdym kościele i nie tylko …zmartwychwstał dodają niektórzy, ale wstąpił do nieba…przeszłość - koniec. A przecież ten sam Jezus żyje i działa z tą samą mocą wśród nas, bo nie przestał kochać człowieka, bo jego los nie stał Mu się obojętny… My jednak „wolimy” Jezusa ukrzyżowanego, przyzwyczailiśmy się do tego widoku i dlatego być może, tak trudno nam dostrzec Jezusa tego obok nas – żywego, obecnego w drugim człowieku, być może dlatego, cuda które On dziś czyni są dla nas tylko zbiegiem okoliczności, niewytłumaczalną zagadką medycyny… bzdurą, bajką. Brak wiary jest przyczyną naszej ślepoty. Dlatego Jezus, w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, woła do mnie i do każdego z nas: zaufaj Mi, pozwól sobie nałożyć błoto na swoje oczy byś przejrzał, nie pytaj dlaczego?, po co?, jak to się stanie? Uwierz i zaufaj Mi, pozwól Mi działać, a doświadczysz cudu uzdrowienia!

Co odpowiem Jezusowi? Jaka będzie moja postawa? Ślepca czy faryzeuszy ?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: wtorek 01 kwi 2014, 14:34 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

„Czy chcesz stać się zdrowym?…. Nie grzesz już więcej…”

Kolejne cudowne uzdrowienie poprzedzone tym razem pytaniem „Czy chcesz wyzdrowieć?” To pytanie, skierowane do człowieka cierpiącego trzydzieści osiem lat z pozoru wydaje się pytaniem nie na miejscu, niestosownym… przecież to oczywiste, że chce być uzdrowionym. Jezus doskonale wie , że człowiek z czasem przyzwyczaja się do swojego kalectwa, choroby… i pomimo nawet znacznych ograniczeń potrafi sobie doskonale radzić w życiu , a nawet uczynić ze swojego nieszczęścia sposób na życie. Jezus szanuje też wolność człowieka, jego prawo wyboru, dlatego pyta: czy chcesz?
To samo pytanie Jezus dziś zadaje każdemu z nas, mnie również. /…i nie jest to żart primaaprilisowy/

Czy chcesz stać się zdrowym?
tzn. :
- czy jestem świadomy swojego kalectwa, choroby, słabości… ograniczeń, wad… uzależnienia, nałogu…. i szczerze pragnę uzdrowienia?
- czy wierzę, że tylko On- Jezus może mnie uzdrowić?; czy Mu całkowicie ufam?
- czy naprawdę chcę wyrzec się wszystkiego co przeszkadza mi żyć zgodnie z Jego Słowem?
, co przeszkadza mi wypełniać Jego wolę?
- czy jestem gotowy, choć będzie to dla mnie niewątpliwie trudne, bolesne, przykre… zmienić swoje wieloletnie złe przyzwyczajenia, nawyki,… odrzucić to wszystko co mnie pociąga i fascynuje, co mi sprawia przyjemność, by zachować Jego przykazania ?
- czy jestem gotowy przebaczyć sobie, innym ludziom, a może nawet Panu Bogu, że jestem taki jaki jestem?
- czy moje zranione serce jest gotowe na nowo pokochać siebie, człowieka obok i Boga?
- czy świadomie chcę wziąć na swoje ramion ciężar odpowiedzialności za życie swoje i swoich bliskich?
- czy…..?

To pytania, na które muszę sobie i Jezusowi szczerze odpowiedzieć, by darowany mi, może po raz ostatni, czas Wielkiego Postu, nie był czasem straconym, by stał się czasem mojego nawrócenia-uzdrowienia-zmartwychwstania.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 06 kwi 2014, 09:48 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?

Czy wierzysz? Czy wierzysz… jeśli tak, odsuń kamień który zamyka grób i więzi twoje życie; pozwól by to cud zmartwychwstania stał się w faktem w twoim życiu. Odsuń kamień bolesnych wspomnień ze swojej przeszłości, zapomnij o bólu doznanych ran od osób których obdarzyłeś zaufaniem, wybacz niesłuszny wyrok, skazanie… i pozwól by twoje życie rozkwitło na nowo, by zmartwychwstało. To nic że jesteś martwy, że twoje życie jest w stanie daleko posuniętego rozkładu, że twoi bliscy już cię nie rozpoznają… być może nad tobą również Jezus zapłacze i wyda polecenie by usunięto kamień, twój kamień, którego sam nie jesteś już wstanie odsunąć. Uwierz, bo wiara pozwala wyjść z grobu, odrzucić przepaski z rak i nóg, chustę z twarzy, czyli odrzucić to wszystko co nie pozwala swobodnie oddychać, cieszyć się życiem. Zaufaj, by to co niemożliwe, nierealne…. stało się: wyjdź na zewnątrz! Powstań, weź swoje łoże i idź!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: sobota 12 kwi 2014, 22:35 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
cezary napisał(a):
Z dzisiejszej Ewangelii:

„Czy chcesz stać się zdrowym?…. Nie grzesz już więcej…”

Kolejne cudowne uzdrowienie poprzedzone tym razem pytaniem „Czy chcesz wyzdrowieć?” To pytanie, skierowane do człowieka cierpiącego trzydzieści osiem lat z pozoru wydaje się pytaniem nie na miejscu, niestosownym… przecież to oczywiste, że chce być uzdrowionym. Jezus doskonale wie , że człowiek z czasem przyzwyczaja się do swojego kalectwa, choroby… i pomimo nawet znacznych ograniczeń potrafi sobie doskonale radzić w życiu , a nawet uczynić ze swojego nieszczęścia sposób na życie. Jezus szanuje też wolność człowieka, jego prawo wyboru, dlatego pyta: czy chcesz?
To samo pytanie Jezus dziś zadaje każdemu z nas, mnie również. /…i nie jest to żart primaaprilisowy/

Czy chcesz stać się zdrowym?
tzn. :
- czy jestem świadomy swojego kalectwa, choroby, słabości… ograniczeń, wad… uzależnienia, nałogu…. i szczerze pragnę uzdrowienia?
- czy wierzę, że tylko On- Jezus może mnie uzdrowić?; czy Mu całkowicie ufam?
- czy naprawdę chcę wyrzec się wszystkiego co przeszkadza mi żyć zgodnie z Jego Słowem?
, co przeszkadza mi wypełniać Jego wolę?
- czy jestem gotowy, choć będzie to dla mnie niewątpliwie trudne, bolesne, przykre… zmienić swoje wieloletnie złe przyzwyczajenia, nawyki,… odrzucić to wszystko co mnie pociąga i fascynuje, co mi sprawia przyjemność, by zachować Jego przykazania ?
- czy jestem gotowy przebaczyć sobie, innym ludziom, a może nawet Panu Bogu, że jestem taki jaki jestem?
- czy moje zranione serce jest gotowe na nowo pokochać siebie, człowieka obok i Boga?
- czy świadomie chcę wziąć na swoje ramion ciężar odpowiedzialności za życie swoje i swoich bliskich?
- czy…..?

To pytania, na które muszę sobie i Jezusowi szczerze odpowiedzieć, by darowany mi, może po raz ostatni, czas Wielkiego Postu, nie był czasem straconym, by stał się czasem mojego nawrócenia-uzdrowienia-zmartwychwstania.


Amen!

Dzięki Cezary za te słowa! Czytam Twoje komentarze do czytań i chwalę za nie Pana!

Ale... No właśnie - moja uczciwa odpowiedź na większość tych pytań, które bardzo słusznie nam sugerujesz, brzmi niestety "nie wiem".

Tak, jestem świadom swojego kalectwa, lecz czy wystarczająco mocno wierzę, że tylko On - Jezus może mnie uzdrowić?; czy Mu całkowicie ufam?

Chcę, lecz nie wiem, czy jestem gotowy … odrzucić to wszystko, co mnie pociąga i fascynuje, co mi sprawia przyjemność.

Czy moje zranione serce jest gotowe na nowo pokochać siebie? Rozum każe traktować siebie jako stworzonego przez Boga na Jego obraz i podobieństwo. Tak trudno mi jednak uwierzyć, że ktoś TAKI jak ja jest istotnie na tę miarę. Nie czynię dobra, którego pragnę, lecz zło, którego nie chcę, to czynię.

Tak trudno wszak samemu uznać, że umarłem już dla grzechu, żyję zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie (Rz 6, 11). Raczej przeciwnie - grzech mój jest zawsze przede mną (Ps 51, 5). I znam wprawdzie całą resztę Psalmu 51 i próbuję się nim modlić, lecz czy starczy mi tego Wielkiego Postu, a choćby i następnych, bym poczuł w sobie serce czyste?

Spraw, bym usłyszał radość i wesele, Boże!

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 13 kwi 2014, 12:19 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Dla nas Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu.

-Kim ja jestem? Kim jestem w obliczu mego Pana? Kim jestem przed Jezusem, który uroczyście wjeżdża do Jerozolimy? Czy jestem w stanie wyrazić moją radość i Go wychwalać czy też się dystansuję?
-Kim jestem w obliczu Jezusa, który cierpi?
-Czy jestem jak Judasz, który udaje, że kocha i całuje mistrza, by go przekazać innym, by zdradzić? Czy jestem zdrajcą? Czy jestem jak ci przywódcy, którzy urządzają doraźny sąd i szukają fałszywych świadków?
-Czy moje życie jest uśpione? A może jestem jak uczniowie, którzy nie rozumieli, co to znaczy zdradzić Jezusa albo jak ten z nich, który chciał wszystko rozwiązać mieczem?
-Czy jestem jak Piłat i gdy widzę, że sytuacja jest trudna, umywam ręce i nie umiem wziąć na siebie odpowiedzialności i pozwalam skazać innych albo sam skazuję?
-Czy jestem jak ten tłum, który nie wiedział dobrze, czy jest na spotkaniu religijnym, w sądzie czy w cyrku i wybrał Barabasza, bo był bardziej zabawny, po to, by upokorzyć Jezusa? – pyta dziś Papież Franciszek.. i zachęca, by te pytania towarzyszyły nam przez cały Wielki Tydzień.

Kim ja jestem?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: czwartek 24 kwi 2014, 18:50 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?

Chrystus Zmartwychwstał! czy to prawda?... a jeśli tak, to co z tego? Celowo zadaję te prowokacyjne pytania. Chrystus Zmartwychwstał, to fakt, ale po dwóch dniach już cicho o tym wydarzeniu, Jego uczniowie nie rozmawiają między sobą o tym co się wydarzyło, na twarzach znudzenie zamiast radości, ten sam klimat, ta sama atmosfera w autobusie, w pracy, na ulicy... tu i ówdzie można usłyszeć jedynie wspomnienia z minionych chwil spędzonych przy stole. Nic się nie stało… kilka kilogramów więcej, pytanie jak się ich pozbyć, plany na majowy weekend i … oczekiwanie na wypłatę…„święta, święta i po świętach”. Z tą naszą wielkanocną radością jest coś nie tak, a przecież mamy być świadkami, przecież mamy głosić prawdę o Zmartwychwstaniu Jezusa, nią żyć! Dlatego może warto sobie zadać te pytania i zastanowić się, co znaczy dla mnie zmartwychwstanie Jezusa. Czy tak naprawdę wierzę w zmartwychwstanie Jezusa… i swoje? Czy zmartwychwstanie Jezusa jest dla mnie radością?, źródłem nadziei?, fundamentem wiary?... a może budzi lęk, obawę… bo krzyż, grób…bo to co wydaje się końcem… staje się początkiem. Po co cierpienie, ból, śmierć? Zmartwychwstały Jezus pokazuje, że nawet cierpienie może prowadzić do szczęścia niemającego końca, nawet śmierć może prowadzić do życia. Nic nie jest ostatecznie tragiczne i bezsensowne, ale trzeba uwierzyć w zmartwychwstanie, w zwycięstwo Chrystusa nad grzechem, śmiercią…. Wiara w zmartwychwstanie Jezusa zobowiązuje do podjęcia wysiłku, trudu podążania za Nim, i daje siłę do codziennych zmartwychwstań z własnych słabości, grzechów… do codziennej rezygnacji z pozorów; dla nikogo nie jest to ani proste, ani łatwe. To prawda, ale bez wiary w zmartwychwstanie Jezusa, życie traci sens, a zmartwychwstanie staje się niemożliwe.
Czy ja w to wierzę?

Boże, pomóż mi tak żyć, abym kiedyś mógł się spotkać ze Wszystkimi, których Ty postawiłeś na mojej drodze życia, którym zawdzięczam tak wiele.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: piątek 25 kwi 2014, 15:33 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
W rozważaniach na czwartek 24 kwietnia znalazłem modlitwę, która wydała mi się szczególnie trafna:

Cytuj:
O Panie, przyjdź do duszy mojej i powiedz moim władzom i zmysłom: „Pokój niech będzie z wami”. ... Zaprowadź pokój między moim ciałem a moim duchem, między moimi władzami wewnętrznymi a zewnętrznymi. Daj pokój z Ojcem Twoim i moimi braćmi. O Panie, powiedz duszy mojej: „Ja jestem; nie bój się”, bo jeśli Ty jesteś ze mną, znika wszelka bojaźń.

    Panie, zaprowadź pokój między moim ciałem a moim duchem!!!

Na marginesie: Jeśli dobrze zrozumiałem zapis na stronie http://www.mateusz.pl/czytania/2014/20140424.htm#oremus, że autorem tej modlitwy jest Lorenzo da Ponte, to także skłania do refleksji. Ten osiemnastowieczny libertyn, urodzony w rodzinie żydowskiej, ochrzczony w wieku 15 lat, wyświęcony na księdza a następnie wypędzony z rodzimej Wenecji za bluźnierstwa, profanacje, bezbożność, jawny konkubinat i zdradę Kościoła, autor librett do trzech najwybitniejszych oper Mozarta jako autor takiej modlitwy!? Jeśli to rzeczywiście on, to wiedział o co prosi Pana, wołał z otchłani.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Święty Janie Pawle II módl się za nami!
PostNapisane: niedziela 27 kwi 2014, 22:12 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Z dzisiejszej homilii papieża Franciszka w czasie mszy kanonizacyjnej Jana XXIII i Jana Pawła II:

    Osiem dni później Jezus ukazał się ponownie w Wieczerniku, pośród uczniów i był tam również Tomasz. Zwrócił się wówczas do niego i poprosił, by dotknął Jego ran. Wówczas ten szczery człowiek, przyzwyczajony do osobistego sprawdzania, ukląkł przed Jezusem i powiedział: "Pan mój i Bóg mój" (J 20, 28).

    Rany Jezusa są zgorszeniem dla wiary, ale są również sprawdzianem wiary. Dlatego w ciele Chrystusa Zmartwychwstałego rany nie zanikają, lecz pozostają, gdyż rany te są trwałym znakiem miłości Boga do nas i są niezbędne, by wierzyć w Boga. Nie po to, by wierzyć, że Bóg istnieje, ale aby wierzyć, że Bóg jest miłością, miłosierdziem i wiernością. Święty Piotr, cytując Izajasza, pisze do chrześcijan: "Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni" (1 P 2, 24; por. Iz 53, 5).

    Jan XXIII i Jan Paweł II mieli odwagę oglądania ran Jezusa, dotykania Jego zranionych rąk i Jego przebitego boku. Nie wstydzili się ciała Chrystusa, nie gorszyli się Nim, Jego krzyżem. Nie wstydzili się ciała swego brata (por. Iz 58, 7), ponieważ w każdej osobie cierpiącej dostrzegali Jezusa. Byli to dwaj ludzie mężni, pełni parezji [męstwa] Ducha Świętego i złożyli Kościołowi i światu świadectwo dobroci Boga i Jego miłosierdzia.

Te słowa bardzo trafiły do mnie. Tomasz to mój chrześcijański patron, to ja - niedowiarek. Po raz pierwszy usłyszałem pozytywną ocenę jego sceptycyzmu: jego niewiara wobec świadectwa innych jest "szczera"; przyzwyczajony do osobistego sprawdzania, musiał dotknąć. I Jezus mu to umożliwił! Nie potępił go za to, dał mu Siebie sprawdzić! Ale też powiedział: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Tomasz niejako za nas dotknął ran Chrystusa i w naszym imieniu ukląkł przed Jezusem i powiedział: "Pan mój i Bóg mój". Dzięki niemu nie musimy powtarzać próby włożenia palca w rany Chrystusa - WIEMY i WIERZYMY, dzięki czemu jesteśmy błogosławieni. Alleluja!

Po drugie - obaj dziś kanonizowani papieże nie wstydzili się ciała Chrystusa, nie gorszyli się Nim, ... nie wstydzili się ciała swego brata ... ponieważ w każdej osobie cierpiącej dostrzegali Jezusa. Tomasz Terlikowski - tak, ten sam, który naraził się wielu z nas radykalizmem swoich wypowiedzi nt. homoseksualizmu - zinterpretował te słowa papieża Franciszka mniej więcej tak (odtwarzam z pamięci): nie ważne, czy jesteś ... w związku homoseksualnym, Chrystus i tak cię kocha i pragnie twojego zbawienia; a jeśli już Go spotkałeś, oczekuje zdecydowanego posłuszeństwa, pójścia za Jego wskazaniami.. Czy to nie jest wprost do nas skierowane? Zarówno do tych, którzy wciąż szukają i są niepewni miłości Chrystusa wobec swej "gorszości" i słabości, jak i do tych, którzy przylgnęli do Niego w nadziei, że to jedyne źródło pocieszenia?

Pewnie więc zasługujemy na to, co św. Piotr pisze do nas dziś w swym pierwszym liście: radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz.

Przy okazji dzisiejszej kanonizacji komentatorzy katoliccy wyrażali obawę, że po tym swoistym apogeum czci dla JPII nastąpi teraz wygaśnięcie Jego oddziaływania na nas, wiernych. Myślę, że - niestety - te obawy nie są pozbawione racji. Ale też jestem przekonany, że wspólnota tego Forum kumuluje w sobie potencjał wiary znacznie powyżej przeciętnej i że my tutaj (bez fałszywej skromności) jesteśmy w stanie podjąć wyzwanie, by z myśli i nauczania świętego Jana Pawła II czerpać siłę i inspirację do duchowego wzrostu. Ze swej strony zamierzam (i celowo składam tu tę publiczną deklarację, by samego siebie wobec Was zobowiązać) podjąć próbę przestudiowania teologii ciała Jana Pawła II. Myślę, że to może być szczególnie pożyteczne dla mnie, jako osoby zmagającej się z - było nie było - cielesnym problemem potrzeb homoseksualnych. Proszę Was o modlitwę, by to moje zamierzenie przyniosło owoce.

I nie traćmy nadziei: wszak ucieszymy się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniemy cel naszej wiary - zbawienie dusz

Q.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Słowo na każdy dzień:)
PostNapisane: niedziela 11 maja 2014, 11:24 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Z dzisiejszej Ewangelii:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec.

Słuchając słów dzisiejszej Ewangelii w naszej wyobraźni powstaje przepiękny obraz Jezusa Dobrego Pasterza. Rozległa, ukwiecona łąka na niej stado owiec z Przewodnikiem-z Jezusem dźwigającym na swoich ramionach maleńka, najsłabszą owieczkę. Ewangelista dodaje…a owce słuchają jego głosu… a owce postępują za nim…ponieważ głos jego znają. Czy tak jest ? A jeśli tak, to dlaczego maleje stado? Dlaczego tak trudno zaufać Jezusowi i bezpiecznie iść za Nim? Jesteśmy przecież ludźmi ochrzczonymi, należymy do owczarni, do Jezusa, a mimo to chyba nie znamy Jego i Jego głosu. W codziennym zgiełku, wśród głosów wielu przekrzykujących się nawzajem najemników trudno usłyszeć ten jedyny właściwy głos Dobrego Pasterza, trudno rozeznać kto dziś jest pasterzem, a kto rozbójnikiem, złodziejem. Po drugie, wielu z nas przeraża ten długi kij /laska pasterska/ jaki Jezus, Dobry Pasterz trzyma w swojej dłoni: nie cudzołóż… nie kradnij…itd. Boimy się, Pasterza z kijem w ręku bo On jest zbyt wymagający, ogranicza wolność, nie pozwala czynić to co się chce.. i dziesiątki innych różnych powodów. Zapominamy, że ten „kij” który niby ogranicza wolność chroni nas przed pożarciem przez wygłodniałe wilki. Ten Jezusowy „kij” krytykowany, niezrozumiały, odrzucany…. to jedyny sposób naszej obrony,… bo w imię źle pojętej tolerancji strzelać do wilków nie wolno.
Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości.

Kto jest moim pasterzem? Komu ufam? Za kim idę?


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 19  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL