Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ] 
  Drukuj

A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
Autor Wiadomość
PostNapisane: niedziela 25 lut 2018, 13:59 
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 mar 2014, 14:04
Posty: 68
Miejscowość: Elbląg
I jednak się związać z kimś przeciw całemu światu, polskiemu społeczeństwu i wierze?

Modliłem się tyle razy o znalezienie mojej drogi w życiu. Jestem zagubiony, a Bóg jak by był głuchy na moje wołanie. Tyle filmów oglądam na YT gdzie ludzie w trudnych chwilach prosili o pomoc, błagali i ją dostali. Czy ja muszę być na krawędzi popełnienia samobójstwa, żeby ją dostać ? Boże, jeżeli jesteś wszechmogący to na pewno wiesz o tym napisanym temacie i dlaczego mi nie pomagasz?
Czy jestem gorszy niż inni co otrzymali od Ciebie pomoc? Czy ja tego chcę, chcę być gejem? Nie, bo w Ciebie wierzę, ale nie otrzymuję od Ciebie żadnej pomocy, a jej potrzebuję. Patrzę tylko na te heteryckie pary i myślę sobie "Jak oni mają super".
Mam już dość tych pytań ze strony rodziny o dziewczynę, żonę, kiedy ślub itp. Do jasnej cholery odwalcie się, zajmijcie się sobą. Czy tak ciężko zauważyć, że nie chcę o tym rozmawiać ?

Jeżeli Ty mi Boże nie pomożesz, może jednak znajdę szczęście w objęciach innego mężczyzny.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..
PostNapisane: niedziela 25 lut 2018, 14:33 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 sty 2012, 14:49
Posty: 222
Miejscowość: Rzeszów
Nie warto "wszystkiego olać". :arrow: To "dobre" na chwilę. :idea:


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: czwartek 01 mar 2018, 08:38 
Offline

Dołączył(a): środa 06 lip 2016, 16:01
Posty: 230
Miejscowość: Poznań
Xavesie - problem jest niestety taki że szczęścia się nie znajduje. Czy w ramionach faceta czy kobiety. Szczęście się generuje. Ze swojej perspektywy (aktywny związek homoseksualny od 2 lat) widzę, że nie znalazłem szczęścia. Na pocieszenie mam przeświadczenie, że to tak jest, że jeśli ktoś ma bogate życie wewnętrzne to niezależnie od stanu cywilnego czy orientacji, statusu związku itp. ma w sobie brak (inni się nie zastanawiają pijąc codziennie wino albo zasypiając po seksie w którym się wyzywają). Związek w moim przypadku nie sprawił automatycznie że jestem szczęśliwy, są chwilunie szczęścia (ale singiel też je miewa). To długoterminowa lokata taki związek, na pewno nie źródło łatwego szczęścia. No ale wierzę, że miłość jest trudna jeśli jest prawdziwa. I że trzeba żyć tu i teraz - co nie oznacza od razu libertyńskich orgii.

No ale zanim nie spróbowałem myślałem inaczej. Źródło szczęścia widziałem w ramionach faceta. Napiszę coś za co dostanę chyba bana na forum, ale trudno. Jeśli uważasz, że tego chcesz to spróbuj poszukać kogoś. Może to zamknięcie (tak było z mojej strony), ciągły strach: co mam odpowiadać rodzicom na zmianę z: niech się ode mnie wszyscy odczepią, to wszystko jest bardziej niszczące niż kac moralny, że weszło się na drogę aktywnego gejostwa poprzez pójście na randkę (do seksu przecież nie dojdzie - u heteryków, którzy myślą głową a nie penisem też nie dochodzi).

Z drogi można zawrócić, ale ten akt odwagi może być przełomowy mentalnie. Wtedy dokona się wyboru swojej postawy chrześcijanina homoseksualnego, a nie będzie się siedziało w pokoju bo gdzieś tam jest strasznie.

Miałem kolegę, który miał trudną sytuację domową. Byliśmy na rekolekcjach. On pękł (i dobrze), powiedział księdzu na spowiedzi, że jest gejem. Ksiądz wyrozumiale w nurcie jak z tego forum mu tłumaczył, że to go nie wyklucza itd. Ale w swej mądrości wiedział, że sam nie jest mu w stanie pomoc. Na wyjeździe była rodzinka, mama była psychologiem chrześcijańskim i powiedziała dziwne jak na jej wyznanie zdanie: jak masz być nieszczęśliwy całe życie, to kiedyś kogoś porządnego kochającego znajdź...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: czwartek 01 mar 2018, 16:06 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 15 lut 2016, 18:58
Posty: 120
Miejscowość: Łódź
Matka jest osobą tak bliską, że zawsze się martwi.

Jeśli dwie osoby się kochają, to razem wytrwają. Nie piszę o "miłości fizycznej". Miłość i seks to dwie różne sprawy, które się uzupełniają, ale są jednocześnie bytami odrębnymi. Jeśli więc ktoś jest w związku, ale nie powstrzymuje się od współżycia - nikt nie ma prawa wmawiać mu, że grzeszy i postępuje przeciwko swojej religii. A Społeczeństwo, opinie, brak tolerancji... naprawdę to przeszkoda do szczęścia? Jeśli postępujesz w zgodzie z wartościami, które wyznajesz, będziesz szczęśliwy pomimo sprzeciwu całego społeczeństwa.
A tak na prawdę... przesadzasz. Całe społeczeństwo nie występuje przeciwko parom homoseksualnym. To nasze lęki powodują, że mamy takie błędne przekonanie. Są osoby, które dyskryminują osoby o innej orientacji niż heteroseksualna, ale wielu ludzi nie dyskryminuje takich osób. Nie przesadzajmy.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: sobota 03 mar 2018, 23:29 
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 mar 2014, 14:04
Posty: 68
Miejscowość: Elbląg
Może w tym momencie co to pisałem byłem trochę zrozpaczony, ale mimo 31 lat, które mam, nadal się nie zaakceptowałem i obawiam się, że nigdy tego nie zrobię. Po prostu ja tego na maksa nie chcę. Przeważnie żyję w przeświadczeniu, że w pełni się zaakceptowałem, ale nie chcę żyć gejowskim stylem życia co i tak robię...
Oglądam tyle filmików jak to Bóg pomógł wielu ludziom w wielu różnych sprawach jak błagali o pomoc, ja też błagałem i nadal błagam i Bóg jest głuchy na moje wołanie. Chciałbym, żeby chociaż wskazał mi drogę, którą miałbym iść.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: sobota 03 mar 2018, 23:36 
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 mar 2014, 14:04
Posty: 68
Miejscowość: Elbląg
IaanPO

Gdybyś miał dostać za pisanie swojej opinii na jakiś temat na forum gdzie panuje wolność słowa to mi by to nie przeszkadzało. Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy. Z tego forum korzysta kilkanaście, max 30-40 osób w sensie, że z raz na miesiąc. Codziennie to prawie nikt tu nie wchodzi. Niestety to forum wymiera, a to właśnie za banowanie tych co mówili co chcieli coś głośno powiedzieć, a się czynnie udzielali. Szkoda, szkoda... bo idea była ciekawa.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: niedziela 04 mar 2018, 18:36 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 15 lut 2016, 18:58
Posty: 120
Miejscowość: Łódź
Xaves - Twoja orientacja nie jest chorobą. Chorobą jest moja kifoskolioza oraz prawo-lewoskrętne, rotacyjne skrzywienie kręgosłupa piersiowo-lędźwiowego i wiele innych skrzywień. Wiem, że Ty też cierpisz, ale możesz funkcjonować w społeczeństwie tak jak ja, pomimo moich licznych chorób. Ja też cierpię, bo oprócz skrzywienia kręgosłupa mam depresję, żółtaczkę typu C i chroniczne bóle głowy. Nie mam jednak pretensji do Boga, do innych ludzi, do Służby Zdrowia i całego świata. Możesz pisać co chcesz, ale... jak Ci to pomoże?

Radzę sobie ze swoimi chorobami w ten sposób, że patrzę na to, co mogę zrobić, a nie na moje ograniczenia. Jestem wolontariuszem w Domu Dziecka, gdzie mam zaprzyjaźnione dzieci. Studiuję, piszę artykuły, jestem na tym forum kilka lat i napisałem tutaj kilkadziesiąt postów. Zobacz to, co jest w Tobie dobrego i to, co Bóg dał Ci dobrego. Są na pewno takie rzeczy.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: niedziela 04 mar 2018, 18:47 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 15 lut 2016, 18:58
Posty: 120
Miejscowość: Łódź
Mógłbym pogrążyć się w rozpaczy, a mam na to ochotę, bo co tydzień biegam na psychoterapie, biorę leki garściami, mam zaległości na uczelni, Dzieci mi chorują i mnie plecy bolą od ich dźwigania, muszę sobie załatwić jakąś fizjoterapię...
No gdybym zaczął wyliczać i skupiać się na tym, co złe i na tym, co muszę zrobić, żeby poczuć ulgę, bo cierpieć nie przestanę (kręgosłup mi się nie wyprostuje, Dzieci będą chorować, po studiach problemy z pracą i problemy w pracy na pewno będą), to rzeczywiście pisałbym takie same posty jak Ty.
Widzę jak dzieci rosną i się uczą, cieszą się, kiedy przychodzę. Widzę, że jestem im potrzebny. Na studiach masę rzeczy się nauczyłem i dostałem masę szans. Nie jestem w związku, jestem biseksualny, czego nikt nie rozumie, ale się nie poddaję - mam przyjaciół, którzy mnie akceptują takiego, jakim jestem. I niektórzy z tych przyjaciół są zagorzałymi Katolikami,niektórzy wierzą, ale nie praktykują, bo nie podoba im się wiele rzeczy w religii (w Kościele) niektórzy są Ateistami hetero, niektórzy są Ateistami homo lub biseksualnymi. Dzielimy się razem doświadczeniami i spotykamy się razem. Dziwi mnie to, że pomimo takiej różnorodności dogadujemy się i pomimo różnicy zdań, która jest czasem bardzo widoczna, nie dochodzi do awantur. Xaves - to, że Bóg nie zmienił Twojej orientacji na heteroseksualną, nie oznacza tego, że wyrządził Ci krzywdę. Być może Ty wyrządzasz sobie krzywdę, kiedy jej nie akceptujesz. Rozumiem Twoje cierpienie i chciałbym Ci pomóc, ale porzuć swoją rozpacz, bo przez nią nikt się nie przebije.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: niedziela 04 mar 2018, 22:47 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Cytuj:
"Szczęścia się nie znajduje. Szczęście się generuje." IaanPO.


Na studia medyczne poszedłem by tym się zająć w życiu i miałem nadzieję, że będzie mnie ta profesja wystarczająco spełniać, dając poczucie szczęśliwego życia. Okazało się jednak inaczej, też dopadło mnie poczucie głębokiego nieszczęścia.

Czynnikiem spustowym było poczucie osamotnienia. W 2011 roku zdałem wszystkie egzaminy w sesji letniej (po 2-gim roku studiów) i okazało się, że nie mam z kim spędzić wolnego czasu wakacyjnego. I dotarło do mnie ostatecznie, że brakuje mi kolegi, a nie koleżanki. Oddałem swoje sprawy Bogu, co przyczyniło się do pogłębienia wiary i relacji z Nim, jak i zacząłem aktywnie działać. I z perspektywy czasu widzę, że Bóg wspierał mnie po swojemu w moich działaniach.

Okres I:
Nie chciałem wstępować na drogę gejowskiego życia, dlatego zacząłem wpierw pogłębiać relacje z kolegami wokół siebie - a to z liceum, ze studiów, z koncertu, potem zaczęli pojawiać się znajomi znajomych. Poznałem wtedy również wspaniałych ludzi wierzących, którzy pomogli mi w moim budowaniu wiary. Doznałem trochę szczęścia. I zakochałem się pierwszy raz, w koledze ze studiów, ale on był heteroseksualny i miał dziewczynę. Okazało się, że brakuje mi jednak kogoś takiego jak ja, przed kim bym się nie bał mojej orientacji, kto by mnie rozumiał, z kim bym mógł o tym pogadać. Smutek powrócił.

Okres II: Dalej nie chcąc wstępować na drogę gejowskiego życia pomyślałem sobie, że muszą być inne wierzące osoby o orientacji homoseksualnej, które uznają grzeszność "czynów homoseksualnych" i jednocześnie wiedzą, że sama skłonność nie jest jednoznaczna z popełnianiem grzechów, jak i nie jest zapewne czymś, czego da się pozbyć. Tak w 2013 roku wpisałem w wyszukiwarce frazę "chrześcijanie homoseksualni" i znalazłem forum i powiązane blogi. Poczytałem wpierw wpisy na forum, co już bardzo dużo mi dało, jeszcze bardziej wzmogło zrozumienie wiary konkretnie w mojej sytuacji. Zacząłem pisać, odpowiadały mi na posty realnie istniejące osoby, w tym na PW, potem kontakty przezinternetowe, ale poza forum (np. gg), więc poczułem się znowu trochę szczęśliwszy. Jednak nie znałem nikogo w realu, brakowało mi tego.

Okres III: Po ponad roku bytności na forum - w styczniu 2014 roku, spotkałem się z pierwszą osobą z forum i w ogóle z pierwszą osobą, gdzie obydwoje wiedzieliśmy o swojej orientacji. Od lutego 2014 roku zaczęliśmy regularnie chodzić na spotkania w II sobotę miesiąca, gdzie poznaliśmy kolejne osoby, nie byłem osamotniony mając zarówno heteroseksualnych jak i homoseksualnych przyjaciół, ale to jeszcze nie było to, brakowało mi kogoś indywidualnie bliskiego, bliższego od innych osób.

Okres IV: Było wtedy tak, że brałem pod uwagę, że może jednak dałoby się ułożyć życie z dziewczyną, wiec jak mnie koleżanka zaprosiła na randkę, poszedłem w to. I nasza bytność razem (została oficjalnie moją dziewczyną wiedząc o mojej orientacji - w lipcu 2014r.) dała mi znów większe poczucie szczęścia. Rozstaliśmy się jednak, w zgodzie (wrzesień 2014r.), stwierdzając, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, ale to za mało by zostać w przyszłości małżeństwem, nie na tym to polega. I powrócił smutek związany z chęcią bycia z drugim chłopakiem bliżej w życiu niż jak ze zwykłym przyjacielem.

Okres V: W styczniu 2015 r. pojawił się kolega, który stał się dla mnie kimś bardzo ważnym. Dokonałem coming-outu przed rodzicami, jeździłem do niego. Relacja z nim dała mi dużo radości, ale i smutku. Chłopak był z problemami, a we mnie włączyła się chęć pomocy mu - na takim fundamencie nie da się nic zbudować. Sam zachowywał się tak border-line - to się otwierał na naszą relację, to się zamykał. Miałem nadzieję, że wyjdzie ze swoich problemów i będzie od tego momentu dobrze. Sytuacja jednak zaczęła rozwijać się w drugą stronę.

Okres VI: W okolicach lipca 2017 roku powrócił do mnie ten głęboki smutek osamotnienia z roku 2011, bo wiedziałem w jakim kierunku idzie ta relacja, że nie będziemy dla siebie osobami najważniejszymi w życiu. Chcąc coś zrobić, założyłem końcem lipca konto na portalu randkowym, a miałem nigdy tego nie zrobić... Napisałem tam jednak, że jestem wierzącym chrześcijaninem i nie chcę podejmować aktywności seksualnej w żadnej formie, tylko znaleźć kogoś by wspólnie ogarniać przestrzeń życiową. Pomyślałem sobie, że może ktoś się tym zainteresuje, napiszę mu o forum, nawet jakbym nie znalazł kogoś ukochanego, to i tak warto, jeżeli ktoś dzięki temu pójdzie drogą wiary. Na początku specjalnie nie nawiązałem tam z nikim kontaktu, ale też nikt nie napisał do mnie z negatywną opinią na temat tego co widniało w moi profilu, co mnie nawet ucieszyło. Jeden chłopak jedynie przestał się odzywać, jak po wymianie paru frazesów zapytałem, co to dla niego oznacza, że w sowim profilu zaznaczył, że jest wierzący - pewnie zdał sobie sprawę, że ja tak na poważnie. Dobiła mnie potem rozmowa, ostatnia rozmowa z wcześniej wspomnianym ukochanym kolegą, która zakończyła nasz kontakt. Odbyła się 16 sierpnia 2017 roku. Poczułem się, jakby moja egzystencja nie miała sensu, jakby moje starania nic nie znaczyły. Zacząłem się modlić tymi słowami - Boże, tyle zmieniłeś w moim życiu - mam przyjaciół, także takich jak ja, wymarzoną pracę (byłem wtedy już w trakcie specjalizacji, którą chciałem robić, a współpracownicy okazali się być wspaniali), rodzice na tyle ile potrafią mnie akceptują i rozumieją, jestem zdrowy, jak i rodzice, nie mamy problemów finansowych, a ja dalej jestem smutny! Zrób coś z tym! Bo jestem znowu zupełnie dysfunkcyjny. Nic mnie nie cieszy, nie mam zapału do życia, żyję z dnia na dzień bo trzeba. Spraw, by ta sytuacja, w której jestem mnie radowała, spełniała, albo niech pojawi się jednak odpowiednia dziewczyna,... albo chłopak. Nie proszę o to egoistycznie, by mnie było dobrze, ale nie potrafię dobrze służyć w pracy, w rodzinie, wśród znajomych, budować relacji z Tobą, będąc w takim stanie.
To co się stało zadziwiło mnie, nas, i zadziwiać będzie pewnie zawsze. 19 sierpnia (czyli po trzech dniach od opisanej rozmowy i modlitwy) odezwał się na portalu chłopak zainteresowany drogą, którą przedstawiłem. Po dosyć szybkim czasie usunęliśmy tam konta, a od 27 września zaczęliśmy budować tzw. biały związek. Stałem się przeszczęśliwy. Jednak mając już pewne doświadczenie, wiedziałem, że to zakochańcze zauroczenie nie będzie przecież trwało wiecznie, a nawet nie powinno. Pojawi się zwykłe życie, które też będzie dawać w kość.

Okres VII: Pojawiło się zwykłe życie, dające czasem w kość. Czasem mi się nie chce. Czasem nie umiem wstać rano do pracy i pouczyć się po powrocie. Czasem nie cieszy mnie jakieś zdarzenie, jak cieszyło za dziecka. Czasem nie mam cierpliwości do rodziców, współpracowników, przyjaciół, ukochanego przyjaciela. Czasem nie mam ochoty na modlitwę i czytanie Pisma Świętego. Czasem popełniam stare grzechy. A nieraz częściej niż czasem jest tak w moich emocjach, jakby nic się nie zmieniło od 2011 roku.

Konkluzja: Przytoczone słowa Iaana są bardzo ważne - generowanie szczęścia oznaczałoby dla mnie odpowiednie podejście do sprawy, to jak o szczęściu myślimy. Generalnie, to mój nastrój jest teraz nad kreską, jest pozytywny, ale są i jego wahania. Nie jest jednak tak jak kiedyś, gdy mój nastrój był generalnie pod kreską, byłem w ciągłym dołku, a czasem coś mnie uradowało. Jednakże codziennie muszę walczyć o to, by nie popaść w marazm, niesłuszny smutek, zniechęcenie, o co dalej jest bardzo łatwo, pomimo, że mam wszystko.

Po pierwsze to rozmawiamy własnie o ogólnym nastroju, nie o tym by chodzić ciągle z wielkim bananem na twarzy, ale ogólnie mieć pozytywny nastrój, a nie być w takim ciągłym dołku. Trzeba mieć świadomość, że wahania nastroju, różne smutki, stresy, będą zawsze.
W naszej sytuacji musimy siebie zaakceptować, bez tego nie ruszymy. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Nie będziemy radośni nienawidząc siebie za to, jakimi jesteśmy.
I gdy zaakceptujemy to, czego zmienić się nie da, to nie jest nieodpowiednim by to szczęście poszukiwać, co dla mnie oznacza zmienianie tego, co zmienić się da. I Bóg w tym dopomoże, ale On zwykle daje nam możliwości, a działanie musimy podjąć my sami, zazwyczaj nic nie staje się samo z siebie. Trzeba też dobrze rozeznać, w którą stronę iść, aby nie popaść w większe nieszczęście.
Jezus mówił, modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie. Kluczowe dla mnie było, że chciałem poczuć się lepiej, aby lepiej działać dla innych, nie chciałem tego tylko dla samego siebie.
Bóg też działa w swoim czasie, musimy się czasem czegoś nauczyć, coś zrozumieć, czegoś zaznać, aby potem wejść na właściwy tor. Może czasem nam pozwolić zbłądzić, byśmy po opamiętaniu i powrocie, byli jeszcze bardziej z Nim zjednoczeni i lepiej odkryli nasza drogę.
Jednak ostatecznie, to żadna rzecz, człowiek, sytuacja nie da nam pełni szczęścia. Prawdziwe szczęście może nam dać tylko bliska relacja z Bogiem, która daje nam wolność od tego świata. I to jest niesamowicie trudne, na pewno dla mnie, aby jednocześnie starać się działać tu na ziemi jak najlepiej, a jednocześnie tym światem się nadmiernie nie zamartwiać, tym co mnie spotyka, dotyka, co jest trudne i czego nie rozumiem, co mi nie wyjdzie tak jak powinno, a chciałem przecież dobrze. Bo pełnia szczęścia będzie dopiero w zjednoczeniu z Bogiem w raju.
Myślę, że trwanie długie lata w smutku może spowodować, że nie będziemy potrafili się radować, gdy nawet już będzie w miarę dobrze, a to jest po prostu depresja. Warto pomyśleć wtedy o psychiatrze i/lub psychologu.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: poniedziałek 05 mar 2018, 00:11 
Offline

Dołączył(a): niedziela 16 mar 2014, 14:04
Posty: 68
Miejscowość: Elbląg
Dzięki za ten przepiękny wpis. Nawet nie wiesz ile on mi dał ile siły i nadziei. Nie chcę też żebyście myśleli, że jestem w depresji, bo daleko mi do tego, a jedynie chwila załamki, która już w zasadzie minęła, a Twój post jeszcze bardziej mnie umocnił. Ja naprawdę wierzę w Boga ale czasem zwyczajnie nie rozumiem jego rozumowania, choć nie powinienem chyba nawet starać się rozumieć. Muszę wierzyć, że on chce dla mnie jak najlepiej i że nie mam co się zadręczać i zamartwiać.
Wiem, że na pewno jeszcze nie jedna taka chwila mnie dopadnie ale cóż widzę, że dopada to każdego z nas i to nie tylko ludzi na tym forum tylko chyba w ogóle wszystkich ludzi.

Jeszcze raz dziękuję słowa wsparcia i dzielenia się Twoją historią, która jest tak różna od mojej, a mimo wszystko odnajduje się w niej bardzo.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: środa 07 mar 2018, 18:30 
Offline

Dołączył(a): piątek 02 mar 2018, 20:11
Posty: 12
Miejscowość: Szczecin
Xaves wydaje mi się że każdy ma takie chwile zwątpienia w życiu codziennym. Wydaje mi się że każdy z nas chciałby założyć rodzinę, mieć dzieci i żeby było szczęśliwie. W życiu hetero też się okazuje że często wcale nie jest tak różowo, jak to się mówi trawa zawsze wydaje nam się bardziej zielona u sąsiada.
Ja też swojej orientacji nie do końca akceptuję i mam z nią problem. Kiedyś też miałem "pretensje" do Boga, a później zrozumiałem, że każdy z nas dostaje krzyż, który Bóg wie że będziemy w stanie udźwignąć. Często nawet pomaga nam go nieść i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jest ciężko ale dajmy radę, mimo przeszkód idziemy na przód.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: czwartek 08 mar 2018, 20:13 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 15 lut 2016, 18:58
Posty: 120
Miejscowość: Łódź
Heterycy mają bardzo podobne problemy do osób homoseksualnych i biseksualnych. Owszem - niektóre problemy są zupełnie inne, ale...

Mój przyjaciel, heteryk, twierdzi, że zazdrości mi tego spojrzenia na świat, jakie mam dzięki orientacji biseksualnej. Rzeczywiście - ja widzę to, czego On zupełnie nie zauważa - to dla Niego cenne i ciekawe. Tak samo mój znajomy Gej, doktor filozofii, stwierdził, że jest "bifilny", bo Biseksualni i Biseksualne patrzą na świat inaczej... Każda orientacja ma swoje gorsze i mocniejsze strony.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: niedziela 18 mar 2018, 21:20 
Offline

Dołączył(a): niedziela 20 sie 2017, 09:19
Posty: 228
Miejscowość: Łódzkie/Śląskie
Swego czasu myślałem bardzo podobnie i nie potrafiłem poradzić sobie z powracającym przygnębieniem. Czasem zastanawiam się czy musiałem przez to wszystko przechodzić i zapewne nigdy nie otrzymam odpowiedzi, chociaż mogę przypuszczać na podstawie znajomości samego siebie, że było to konieczne. W całym tym zamieszaniu wcale nie chodzi o sprowadzenie kogokolwiek do pozycji poddańczej w rozumieniu uległości i upokorzenia. Właśnie dzisiaj przypomniałem sobie, po kolejnej konfrontacji z wątpliwościami, że w gruncie rzeczy niemożliwe nie istnieje. Czy wypowiedzenie takiego sformułowania bez uważnego przyjrzenia się naszej życiowej sytuacji jest cokolwiek warte? Uważam, że porównania bywają niebezpieczne lecz czasem musimy uczynić wyjątek, tak bardzo potrzebny w obecnej sytuacji.

W żadnym wypadku nie unikniemy odpowiedzialności, i wchodząc w relację z drugim człowiekiem powinniśmy zadać sobie pytanie o nasze motywacje. Nie można przecenić takiego doświadczenia, ale poddanie się zmysłowej namiętności zakrawającej na euforię jest pozbawione pierwiastka prawdziwego ciepła i czułości. Obawiam się, że możemy łatwo wpaść niemal w pułapkę generowania pobieżnej szczęśliwości. I znowu wracamy do punktu wyjścia z zapytaniem o powody , dla których będziemy w stanie zrezygnować z wyznawanych wartości.

Niekoniecznie musimy poddawać się czyjemuś wyznaczaniu właściwego kierunku, czasem wystarczy tylko odpowiednia stymulacja. W swojej desperacji szukałem kolejnego pocieszenia, chociaż podświadomie zdawałem sobie sprawę z wielkiego ryzyka takiego zachowania. Czy mogę powiedzieć, że utraciłem wszystko co dotychczas stanowiło dla mnie nieprzecenioną wartość? Byłbym głupcem mówiąc, że polegałem wyłącznie na sobie w momentach słabości. Kiedy o tym wszystkim pomyślę, mam przed oczami obejmującego mnie chłopaka, który próbuje ułagodzić moje spazmatyczne szlochanie. Jeśli miałbym cokolwiek spróbować doradzić, to przede wszystkim podjęcie próby zrozumienia swoich pragnień. W moim przypadku okazało się to kluczowe, czego pod żadnym pozorem nie należy nazywać żadną ezoteryczną tajemnicą. Po wszystkim jestem przygotowany na zmiany, chociaż stateczne oczekiwania mogą okazać się nieco rozbieżne z naszymi potrzebami. I tak będziemy mogli dokonać kolejnego porównania w oparciu o spójną i wiarygodną historię naszego życia.

_________________
Rozbudzając świadomość swoich niedoskonałości, zdobywam moc i nadzieję.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: środa 28 mar 2018, 21:57 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 06 lip 2015, 21:09
Posty: 19
Miejscowość: Warszawa
Tak w kwestii spełniania oczekiwań: https://youtu.be/wBKGCo0A7jM


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: niedziela 01 kwi 2018, 22:39 
Offline

Dołączył(a): środa 09 sie 2017, 08:43
Posty: 27
Miejscowość: Śl/młp
nowyuzytkownik7, jestem pod dużym wrażeniem wpisu. U mnie by wyszły chyba trochę odmienne rozdziały życia, ale dość podobne wnioski.
Przyznam, że często mam tak, że rozsądek/życiowa mądrość mi te wnioski podsuwają, ale emocje wciąż swoje, a ich głos bywa silny i podpowiadający niedobre rozwiązania, dość często trzeba "zaciskać zęby", żeby im nie ulec, i znoszenie tych emocji bywa tak ciężkie, że w pełni rozumiem autora wątku, że chce się wszystko olać.
Hmm... chyba wtedy najciężej to przyjąć po prostu jako krzyż, który, kto wie, może tam na "górze" ma wielką wartość. Ale trzeba też nie złościć się na siebie, gdy ma się już "dosyć", już dłużej nie może, warto może wtedy próbować "olać", ale nie w sensie takim, że przekreślić swoje wartości, przekonania, polecieć całkiem po bandzie, tylko "olać" tak zastępczo: wnerwić się nie na siebie, tylko na zło, które nas chce zmiażdżyć smutkiem, w duchu powiedzieć "a g...o, właśnie będę mieć choćby znośne samopoczucie, idę zeżreć coś dobrego/walnąć kielonek czegoś dobrej jakości/idę na rower/wyciągam gdzieś kumpla/puszczam swoją muzę/ itp".


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: środa 13 cze 2018, 07:41 
Offline

Dołączył(a): czwartek 19 kwi 2018, 10:31
Posty: 11
Miejscowość: Polska
Czy tzw. "białe związki" są w ogóle możliwe?
I na czym to miałoby polegać?
Można się np. przytulać, obejmować, czy też ost. wspólnie masturbować, ale bez kontaktu cielesnego?
Nowyuzytkowniku7 - proszę rozwiń ten temat.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: czwartek 14 cze 2018, 19:24 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 15 lut 2016, 18:58
Posty: 120
Miejscowość: Łódź
Wzajemna masturbacja to już jest seks.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: środa 20 cze 2018, 00:12 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Zbyszek napisał(a):
Wzajemna masturbacja to już jest seks.

Samodzielna też (choć kiepski).

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: piątek 22 cze 2018, 16:13 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 15 lut 2016, 18:58
Posty: 120
Miejscowość: Łódź
Przymiotnik kiepski pochodzi od rzeczownika "kiep", który jeszcze dwadzieścia lat temu był wulgarnym określeniem waginy. Dziś używa się analogicznych, wulgarnych określeń dotyczących penisa.

Sformułowanie "kiepski" w tym kontekście mnie bawi...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: A dlaczego by jednak wszystkiego nie olać..?
PostNapisane: sobota 23 cze 2018, 22:42 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Marco napisał(a):
Czy tzw. "białe związki" są w ogóle możliwe?
I na czym to miałoby polegać?
Można się np. przytulać, obejmować, czy też ost. wspólnie masturbować, ale bez kontaktu cielesnego?
Nowyuzytkowniku7 - proszę rozwiń ten temat.


W paru miejscach na forum jest na ten temat napisane :)
viewtopic.php?f=6&t=532&hilit=bia%C5%82y+zwi%C4%85zek
viewtopic.php?f=7&t=51&hilit=bia%C5%82y+zwi%C4%85zek

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL