chrzescijanin-homoseksualny.pl
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/

Zbawienie - jak to właściwie z nim jest?
http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/viewtopic.php?f=6&t=1027
Strona 1 z 1

Autor:  Maks [ niedziela 18 cze 2017, 20:36 ]
Tytuł:  Zbawienie - jak to właściwie z nim jest?

Ostatnio dużo myślałem nad tym, co właściwie mówi biblia o osobach homoseksualnych, które realizują swoje skłonności. Czy aktywny homoseksualista może zostać zbawiony?

Z jednej strony czytamy "Nie łudźcie się! (...) mężczyźni współżyjący ze sobą (...) nie odziedziczą królestwa Bożego."

Z drugiej, Jezus mówi "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane." oraz "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą."

Jeżeli aktywna osoba homoseksualna odpuszcza wszystkim grzechy, nikogo nie osądza i jest ogólnie dobrym człowiekiem - to czy może zostać ona zbawiona? Jak myślicie?

Autor:  tex [ poniedziałek 19 cze 2017, 17:12 ]
Tytuł:  Re: Zbawienie - jak to właściwie z nim jest?

Aktywny homoseksualista może zostać zbawiony, jeżeli zaprzestanie współżycia i uzyska odpuszczenie grzechów. Jednym z warunków uzyskania odpuszczenia grzechów, a nie ich zatrzymania jest chęć poprawy, jak to Jezus powiedział "Idź i nie grzesz więcej".

Wydaje mi się, że odnoszenie fragmentu nieosądzaniu, jako metodzie na uniknięcie sądu Bożego jest nadinterpretacją. Jakby tak zrobić porównanie, wyjdzie że można zabić człowieka i planować uśmiercić jeszcze kilku, poza tym być dobrym człowiekiem, nikogo nie osądzać i zbawienie jest pewne.

Autor:  IaanPO [ wtorek 20 cze 2017, 07:27 ]
Tytuł:  Re: Zbawienie - jak to właściwie z nim jest?

Nie porównujmy zabijania do życia z kimś z miłości.
Nikt nie zna serca człowieka, nawet on sam. Nie wiem ile miłości jest we mnie teraz - może więcej niż gdy spowiadałem się co 2 tygodnie, cierpiąc z powodu upadków, skupiając się jedynie na sobie i swoim grzechu, starałem się siebie uświęcic. A może jest jej bardzo mało mimo że dbam o osobę którą kocham, staram się być wierny, oddany itd. A może odwrotnie.
Kościół ma od Chrystusa władzę - zauważam że nie do potępienia ale do pokazywania świętych, mówienia : to jest godna i sprawiedliwa droga. Niewielu nią idzie w pełni. Może kiedyś każdy z nas dojdzie, a może dopiero po śmierci.
Wiem że mówię okrągło i gładko, mało konserwatywnie ale czuję właśnie tak.

Autor:  tex [ piątek 23 cze 2017, 15:57 ]
Tytuł:  Re: Zbawienie - jak to właściwie z nim jest?

IaanPO napisał(a):
Nikt nie zna serca człowieka, nawet on sam.

Nie jest tak, że nikt nie zna. Bóg zna. Aby nam pomóc zrozumieć Siebie, nas i otaczający świat dał nam konkretne wskazówki. Religia chrześcijańska jest spójnym i najbardziej kompletnym systemem wartości ukierunkowanym na osiągnięcie pełni bycia człowiekiem tu na ziemi i osiągnięcie wiecznego szczęścia z Bogiem w wieczności. Niestety obawiam się, że brak konserwatyzmu może w znacznym stopniu, lub nawet całkowicie, rozbić ten system, poplątać drogę i w efekcie uniemożliwić dojście do celu.

Przeżywanie swojej religijności jest kwestią indywidualną, każdy człowiek przeżywa ją tak jak uważa za dobre dla siebie. Ale czym innym jest długość modlitwy i częstotliwość przystępowania do sakramentów świętych, a fakt grzeszenia i nie grzeszenia.

IaanPO napisał(a):
Nie porównujmy zabijania do życia z kimś z miłości.

Dlaczego nie?
Według Kościoła oba czyny są złe. Jeśli zgodzimy się ze św. Pawłem, że trzeba unikać wszystkiego co ma choćby pozór zła, można, dla podkreślenia wagi problemu, zastosować to porównanie. Chciałam poprzez zastosowanie wyraźniejszego przykładu, nieobciążonego naszymi subiektywnymi osądami (bo w większości tutaj jesteśmy homo a nie mordercami), pokazać, że sam fakt nieosądzania nie zmazuje grzechów. Próba powiązania trzech prawd w jedną całość, której dokonał Maks, z pozoru wygląda ciekawie i spójnie, ale patrząc z dystansu uważam że jednak nie.
A tak poza tym, czy coś co sprzeciwia się wytycznym Boga, jedynej Miłości i źródła miłości, może być miłością? Czy raczej ubieraniem zła w szaty dobra? To jedna z ulubionych metod złego ducha.

IaanPO napisał(a):
czuję właśnie tak.

Ja gdzieś w środku ciągle mam przekonanie, żeby opierać się na tym co zostało nam powiedziane przez Boga, a nie na tym co czuję. Może dlatego że moje uczucia są zmienne, niestałe i czasami sprzeczne. Potrzebuję czegoś pewnego.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/