Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 102 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
  Drukuj

Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właściwy?
Autor Wiadomość
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 11:52 
Nie potrafię zrozumieć, jak osoba o skłonnościach homoseksualnych może żyć w małżeństwie.
Czy wtedy nie jest niejako brudna i nieprawdziwa w pewnego rodzaju więzi z żoną?
Nie pojęte to jest dla mnie, jak homoseksualista może chcieć mieć "żonę", skoro jego serce bije wyłącznie do mężczyzn. A jeśli nie tylko do mężczyzn, ale też do kobiet, to dlaczego i w imię czego ten mężczyzna nazywa siebie 'homoseksualistą'? Wtedy raczej powinien zmienić terminologię, bo ma niewłaściwy obraz siebie.

Zawsze można oczywiście do pewnego momentu udawać, ale prawda ma inne korzenie niż kłamstwo i w końcu się coś w życiu przechyli! Bliskie relacje z człowiekiem zawsze demaskują.

...


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 12:37 
Offline

Dołączył(a): środa 28 gru 2011, 19:56
Posty: 12
Teraz-tu, w tym wszystkim jest Boży Plan i tajemnica, której sam nie mogę zrozumieć. Proszę, abyś nie wyciągał pochopnych wniosków, gdyż wcześniej trzeba znać bardzo dobrze każdą taką sytuację i do każdej podchodzić bardzo indywidualnie. Homoseksualista może chcieć mieć rodzinę i dzieci i ma do tego pełne prawo. Biorąc pod uwagę wiarę katolicką oraz aspekt biologiczny to jest tylko jedna możliwość zostania ojcem. Bóg jest miłosierny i może nam dać wiele. W moim przypadku z pewnością nigdy nie mógłbym ożenić się biorąc pod uwagę swoje zachcianki czy wyrachowanie albo naciski rodziny, społeczeństwa itp. - w takim przypadku zostałbym sam. Jako osoba samotna też mógłbym służyć Panu na bardzo wiele sposobów. Też nie należy doszukiwać się brudu czy nieprawdziwości w relacji z żoną. "Brudy" mogą zaistnieć w każdym małżeństwie. Odnośnie "bicia serca do mężczyzny", to nie jest tak, że żonaty facet taki jak ja nieustannie rozmyśla o innych mężczyznach i myśli tylko o jednym. Konkludując w ten sposób moglibyśmy stwierdzić, że serce mężczyzny w związkach hetero jest nastawione na "bicie do serc innych kobiet" oprócz żony. Małżeństwo to nie zabawa, której można spróbować, po czym zrezygnować. Nigdy nie namawiałbym żadnego chłopaka homoseksualnego do małżeństwa, na zasadzie, że może się udać. Jak na samym początku wspomniałem to jest tajemnica i tylko Bóg mógłby odpowiedzieć Tobie na to pytanie. Ponadto odnośnie odczuć i terminologii, to w pełni świadomości mogę siebie określić, jak również swój obraz i zapewniam nie udaję swojej miłości wobec mojej Żony. Jesteśmy homoseksualnymi chrześcijanami, Bóg dał nam więcej i więcej od nas wymaga. Proszę wszystkich Braci i Siostry o modlitwę abyśmy wytrwali na tej drodze i byli dobrym świadectwem dla Was jak i wszystkich innych. Szczęść Boże.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 12:47 
Jaśku, tak to jest jakaś tajemnica, której nie rozumiem i nie czuję. NIGDY nie zaakceptuję.
Dla wielu istnieją tajemnice, które do końca ich życia będą nieodkryte. Innymi słowy: nigdy w życiu nie poznają odpowiedzi na pytania o ich prawdziwość i wartość. Czy więc warto jest według nich żyć, z ryzykiem- 'co jeśli nie są prawdziwe'?
Jeśli więc ludzie w nie uwierzą i będą według nich żyć, nie rozumiejąc do końca lub wcale ich wartości, ale jedynie ufając, że są prawdziwe to gdy okażą się jednak kłamliwymi- nie dowiedzą się o tym, bo zawsze będą dla nich tajemnicami, którym trzeba ufać, mimo, że nie są prawdziwe. Do końca życia można w nie ufać, zupełnie ich nie poznając, lub czynić to niekonsekwentnie i jednowarstwowo, aby znaleźć jedynie uzasadnienia dla siebie. Tajemnica to sekret. Wielu sekretów się nie zdradza czasem, bo można kogoś wciągnąć w tarapaty. Wiele też powstało bajek, które można urzeczywistniać przez całe życie, na końcu zrozumiawszy jednak, że to była jednak iluzja. Wiele jest dróg. Wiele prowadzi do Boga. Wiele różnych.
Bezpieczniej jest mi zatem nie wierzyć w to, o czym piszesz.
W kwestiach, których absolutnie nie rozumiem jestem w stanie zaufać tylko Bogu.

Mój system nerwowy jest poturbowany. Serce zupełnie nie może przyjąć możliwości prawdy: 'homoeksualista może mieć żonę'.

Kiedyś napisał mi pewien franciszkanin: Bóg nie powołuje do życia kapłańskiego homoseksualistów. Jeśli więc czuję powołanie, nie jestem homoseksualistom. I odwrotnie. ten franciszkanin według tej 'tajemnicy' żyje i prowadzi wiele spotkań dla młodych poszukujących mężczyzn we względzie powołania franciszkańskiego.
Ja jego 'tajemnicy' nie przyjmuję. Nie potrafię i nie chcę.

...

Jaśku, czy Twoja żona wie o Twoich homoseksualnych skłonnościach? Jestem ciekaw jej spojrzenia na Ciebie.


Ostatnio edytowano czwartek 16 lut 2012, 13:07 przez teraz-tu, łącznie edytowano 1 raz

Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 13:04 
Offline

Dołączył(a): środa 28 gru 2011, 19:56
Posty: 12
Moje małżeństwo jest oparte na dialogu, bardzo dużo rozmawiamy i szybko wyjaśniamy różne problemy. Boleję nad tym, że żona moja nie wie i czuję w tym dyskomfort jak i dylemat. Już było parę sytuacji, w których chciałem powiedzieć, ale ....Też pytam się o tę prawdę Boga i ludzi mądrzejszych i bardziej doświadczonych ode mnie. Jakie owoce byłyby związane z tą sytuacją. Co jest najważniejsze w życiu? Muszę być dobrym mężem i ojcem, z tego będę rozliczony przed Panem. To jest część mojej służby. Ciągle poznaję Boga i Jego Miłosierdzie. Jestem maleńkim ziarenkiem piasku w Jego dłoni i w pełni ufnosci oddaję się Jemu. Zrobię to czego będzię On ode mnie żądał.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 13:11 
jasiek napisał(a):
Boleję nad tym, że żona moja nie wie i czuję w tym dyskomfort jak i dylemat. Już było parę sytuacji, w których chciałem powiedzieć, ale ....Też pytam się o tę prawdę Boga i ludzi mądrzejszych i bardziej doświadczonych ode mnie.


Jeśli ona nie wie o Twoich homoseksualnych skłonnościach to jesteś w stanie powiedzieć z głębi serca, że Wasze małżeństwio jest budowane na Prawdzie i czystym Zaufaniu?


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 13:21 
teraz-tu napisał(a):
Jeśli ona nie wie o Twoich homoseksualnych skłonnościach to jesteś w stanie powiedzieć z głębi serca, że Wasze małżeństwio jest budowane na Prawdzie i czystym Zaufaniu?

Zamin Teraz-Tu zrobisz kolejny wpis - bardzo będę Cię prosił o odpisanie
mi w korespondencji - na dwa moje wcześniejsze prywatne zapytania, okej?


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 13:40 
Szanuję Wasze wybory.

Pamiętajcie, ze zawsze macie w życiu wybór.

Nie musicie odpowiadać. Nic nie musicie.

Trudne pytania czasem dyskwalifikują i odbierają zaufanie temu, kto je zadaje.

Żadna nowość.

Rzeczywistość.


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 13:42 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 sty 2012, 14:49
Posty: 222
Miejscowość: Rzeszów
teraz-tu napisał(a):
Jaśku, tak to jest jakaś tajemnica, której nie rozumiem i nie czuję. NIGDY nie zaakceptuję.
Dla wielu istnieją tajemnice, które do końca ich życia będą nieodkryte. Innymi słowy: nigdy w życiu nie poznają odpowiedzi na pytania o ich prawdziwość i wartość. Czy więc warto jest według nich żyć, z ryzykiem- 'co jeśli nie są prawdziwe'?
Jeśli więc ludzie w nie uwierzą i będą według nich żyć, nie rozumiejąc do końca lub wcale ich wartości, ale jedynie ufając, że są prawdziwe to gdy okażą się jednak kłamliwymi- nie dowiedzą się o tym, bo zawsze będą dla nich tajemnicami, którym trzeba ufać, mimo, że nie są prawdziwe. Do końca życia można w nie ufać, zupełnie ich nie poznając, lub czynić to niekonsekwentnie i jednowarstwowo, aby znaleźć jedynie uzasadnienia dla siebie. Tajemnica to sekret. Wielu sekretów się nie zdradza czasem, bo można kogoś wciągnąć w tarapaty. Wiele też powstało bajek, które można urzeczywistniać przez całe życie, na końcu zrozumiawszy jednak, że to była jednak iluzja. Wiele jest dróg. Wiele prowadzi do Boga. Wiele różnych.
Bezpieczniej jest mi zatem nie wierzyć w to, o czym piszesz.
W kwestiach, których absolutnie nie rozumiem jestem w stanie zaufać tylko Bogu.

Mój system nerwowy jest poturbowany. Serce zupełnie nie może przyjąć możliwości prawdy: 'homoeksualista może mieć żonę'.


Tak, jak nie ma jednego wzorca człowieka w Sevres pod Paryżem, tak nie ma jednego wzorca homoseksualisty. Można być osobą o orientacji homoseksualnej, można mieć skłonności homoseksualne, można mieć lęki homoseksualne, można być biseksualnym. To, co dla mnie jako osoby o orientacji homoseksualnej jest może dziwne, dla mojego kolegi, "który ma inaczej",może być rzeczą normalną. I nie ma w tym - moim zdaniem - nic dziwnego.

A swoją drogą, Pana Boga bym nie ograniczał w jego dziele stworzenia i prowadzenia każdego człowieka jego własną drogą :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 13:50 
OnSam napisał(a):
Tak, jak nie ma jednego wzorca człowieka w Sevres pod Paryżem, tak nie ma jednego wzorca homoseksualisty.


Nie można być jednak księżycem i słońcem jednocześnie. Oboje świecą, ale słońce nie w nocy, a księżyc nie oświetla świata w dzień. Noc to taki moment, kiedy słońce znika. Czasem na zawsze.. Niekiedy pojawiają się na niebie obydwoje, ale wtedy oświetla świat jedynie słońce. Księżyc znajduje się tam wtedy przypadkowo. Jest obecny, ale bezużyteczny. Dla jednej części świata daje światło, a dla drugiej jest jedynie dodatkiem. Przy najbliższej nocy zaświeci jeszcze mocniej lub zgaśnie zupełnie. Wiele jest chmur i planet, które przyćmiewają.. nie zawsze tylko na chwilę. Czasem na wieki...

OnSam napisał(a):
A swoją drogą, Pana Boga bym nie ograniczał w jego dziele stworzenia i prowadzenia każdego człowieka jego własną drogą :)


Nie wszystko co obecne jest w życiu człowieka, pochodzi od Boga.


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 14:06 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 sty 2012, 14:49
Posty: 222
Miejscowość: Rzeszów
A można być jednocześnie chrześcijaninem i homoseksualistą ?

Pan Bóg dopuszcza czasem w naszym życiu rzeczy, które nie od Niego pochodzą. Ale jeśli pokłada się w Nim nadzieję, On ze wszystkiego wyprowadzić może dobro. Także z tego, że mogę osądzać drugiego człowieka, choć Słowo Boże mówi co innego /por.Mt7.1/.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 14:22 
Offline

Dołączył(a): piątek 20 sty 2012, 22:39
Posty: 45
Bardzo się cieszę, że pojawił się wtek małżenstw osób o skłonnociach homoseksualnych.
Cezary, Jasiek, jesteście dowodem na to, że Bóg pisze dla każdego odrębny scenariusz, także tak dla niektórych nieprawdopodobny jak Wasz. Nie jest przecież tak, że skłonności homoseksualne to wyrok. To raczej zadanie do rozwiązania (dla jednego jako życie w pojedynkę, dla drugiego w stanie duchownym, dla jeszcze innego w małżestwie, w każdym jednak przypadku niezbędna jest praca nad sobą). Założenie rodziny to od zawsze moje pragnienie. Czuję, że to moje naturalne środowisko, mimo wiadomych dysfunkcji, które, wierzę, że są możliwe do przezwyciężenia. Uczę się jednak pokory i oddałem to w ręce Jezusa. Być może dane mi jest życie w pojedynkę.
Jestem jednak głęboko przekonany, że małżestwo jest możliwe nawet wówczas, gdy nie do konca wygasi się swoje homoseksualne preferencje. Istotne jest jednak, zaparcie się samego siebie i świadome wzięcie na ramiona swego krzyża (co, jak wczeniej zauważylimy, nie musi oznacza cierpiętnictwa). Oczywicie, założenie rodziny nie może by rodzajem zabawy, odskocznią. Bazą winno by z pewnością głębokie zaufanie, szczególne porozumienie ze współmałżonkiem. Istotna jest też uczciwośc w tej newralgicznej przestrzeni, choć Jasiek pokazuje, że w jego przypadku jest inaczej, a w związku z tym pewnie znacznie ciężej. Zresztą nie ja w tej dziedzinie jestem specjalistą.
Reszta, tak jak to zostało ujęte, okryte jest tajemnicą. Spróbujmy zaufać Bogu i prowadzić nas Jego ścieżkami, choć w wielu miejscach stycznych, to jednak unikatowych dla każdego z osobna.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 15:11 
teraz-tu napisał(a):
jasiek napisał(a):
Boleję nad tym, że żona moja nie wie i czuję w tym dyskomfort jak i dylemat. Już było parę sytuacji, w których chciałem powiedzieć, ale ....Też pytam się o tę prawdę Boga i ludzi mądrzejszych i bardziej doświadczonych ode mnie.


Jeśli ona nie wie o Twoich homoseksualnych skłonnościach to jesteś w stanie powiedzieć z głębi serca, że Wasze małżeństwo jest budowane na Prawdzie i czystym Zaufaniu?


Dlaczego Jaśku nie udzielasz odpowiedzi na to pytanie?

Jeśli odpowiedź brzmi 'nie' - to jaki jest sens takiego małżeństwa? ...
Jeśli odpowiedź brzmi 'tak' - to dlaczego zatem tak trudno jest Ci napisać to jedno słowo? ...
Jeśli odpowiedź brzmi 'nie wiem' - i wyrażasz tym swoją wielką wątpliwość, to pytam: jakim prawem przekonujesz innych do wartości takiej relacji w kobietą, skoro sam gubisz się w przekonaniach i decyzjach podejmowanych na jej rzecz?

Nie unikajmy na tym forum trudnych pytań. Jesteśmy tu w końcu anonimowi.
Po to tu jesteśmy. NIE BÓJMY SIĘ ZATEM!!!


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 15:24 
Offline

Dołączył(a): środa 28 gru 2011, 19:56
Posty: 12
Teraz-tu, myślę, że już odpowiedziałem na Twoje pytanie we wcześniejszych odpowiedziach. Drążysz temat i już nie rozumiem jakie są Twoje intencje. Najważniejsze w tym wszystkim jest nasze zbawienie: Twoje, moje, mojej Żony, moich Synów, Nas wszystkich. To co Ty myślisz czy co ja myślę nie ma znaczenia. Najważniejsza jest wiara a później uczynki. Zbawienie dokonuje się przez wiarę a nie przez orientację seksualną czy oprawdzanie się o niej. Same uczynki mnie nie zbawią. W zbawieniu może mi pomóc druga osoba, w moim przypadku jest to Żona. Ja oczywiście mam za zadanie pomóc w zbawieniu mojej Żonie. Nie mogę robić nic złego, nie mogę szkodzić, gdyż nikt nie dał mi takiego prawa. I nikomu z nas nikt nie dał prawa do wyrządzania szkody. Niech Pan Ciebie prowadzi.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 15:24 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Teraz-tu, Bracie, proszę zacznij dokładniej czytać to co forumowicze piszą Tobie w odpowiedzi, ale też spróbuj się bardziej otworzyć na drugiego człowieka. Warunkiem do tego jest jednak najpierw próba zaakceptowania siebie samego i faktu że Bóg Cię naprawdę kocha. Przepraszam jeśli to brzmi trochę jak moralizowanie, ale zaakceptowanie siebie samego takim jakim się jest, drugiego człowieka takim jakim jest i otaczającego świata takim jaki jest stanowi dopiero podstawę zmiany ku lepszemu. Bóg dla każdego, dla każdego bez wyjątku ma plan. Zaufaj Mu :). Pozdrawiam.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 15:52 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 13:08
Posty: 200
Lokalizacja: Poznań
Miejscowość: Poznań
Widzę, że temperatura rozmowy wzrosła, więc i ja się przyłączę.
Muszę powiedzieć, że trochę rozumiem wkurzenie się teraz-tu, bo jest to coś nienamacalnego, co wprowadza człowieka w rozterkę. Choć również mój drogi brat teraz-tu kiedyś napisał i orzekł w jednym z postów, tu na tym forum, że nie ma czystych związków homoseksualnych. Bardzo mnie to wtedy zdenerwowało, bo jak już pisałem w jednym z bardzo długich postów, ja jestem w takim czystym białym związku z mężczyzną. Wytłumaczyłem to najlepiej jak potrafię w temacie http://chrzescijanin-homoseksualny.pl/forum/phpBB3/viewtopic.php?f=7&t=51#p196. Tak więc jak wówczas teraz-tu zanegował istnienie takich relacji, tworząc w zasadzie wrażenie, że jedynie samotność jest błogosławiona i tylko w niej jest Bóg, tak teraz jest to kolejny moment, w którym okazuje się, jak już tu stwierdzono, że różne są drogi do Boga. I w każdej z nich, Twojej drogi teraz-tu, mojej, oraz tych tutaj wyżej wspomnianych jest Bóg. Osobiście ciężko mi się przekonać do tych wspomnianych tutaj dróg, ale wiem, że nie wolno osądzać na zasadzie przyłożenia linijki "to nie mój wzór, więc jest źle". Bardzo dużo w ogóle w tej przestrzeni jest osądzania, komentowania i wyrokowania. Bardzo łatwo zranić. To są trudne tematy, bo każdy z nas w tym swoim homoseksualizmie wypracował bądź wypracowuje jakieś swoje jestestwo, to jest kwestia tożsamości i przyłożenie czegoś innego może wywołać lęk.
Spójrzmy na to łącząc nas wszystkich.
Czy teraz-tu ma czuć się winny, że nie poszedł w stronę małżeństwa ?
Czy ja mam czuć się winny, że nie pozostałem samotny ?
Czy jasiek ma czuć się winny, że jest w małżeństwie ?

Odpowiem wam za pewnego jednego śmierdzącego typka - tak ! Mamy czuć się winni, bo jemu na tym zależy, abyśmy czuli się winni. Ha ! On bardzo intensywnie nad tym pracuje, dzień i noc oskarża braci naszych.... Czy jeszcze nie wiecie kto to ? :D

_________________
Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 15:54 
jasiek napisał(a):
Teraz-tu, myślę, że już odpowiedziałem na Twoje pytanie we wcześniejszych odpowiedziach.


bla, bla, bla.. a ktoś ciągle boi się udzielić konkretnej odpowiedzi na moje pytanie...


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 16:05 
admin napisał(a):
Odpowiem wam za pewnego jednego śmierdzącego typka - tak ! Mamy czuć się winni, bo jemu na tym zależy, abyśmy czuli się winni. Ha ! On bardzo intensywnie nad tym pracuje, dzień i noc oskarża braci naszych.... Czy jeszcze nie wiecie kto to ?

Ów "śmierdzący typek" ma swoją specyficzną taktykę -
często działa przez złość, złosliwość, zacietrzewienie,
zakopane wspomnienia, niewybaczone wydarzenia,
pusty niepokój, mnożenie mętlików, piętrzenie krzyków.

Może zabrzmialo jak kolejne bla bla bla, ale... proszę Go -
- Teraz-Tu - niech Pan rozpromieni swój pokój na Tobą!


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 16:09 
Offline

Dołączył(a): środa 28 gru 2011, 19:56
Posty: 12
Teraz-tu, przemyśl całą sprawę i przemódl, nie bla, bla, bla ....., tylko wycisz swoje wnętrze i słuchaj co On Tobie powie. Ktoś się nie boi :) Ktoś z całą świadomością robi to co robi. Chwała Panu :) AMEN


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 16:17 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 14:40
Posty: 176
Lokalizacja: Górny Śląsk
Miejscowość: Katowice
Jest to dział zatytułowany Pytania i odpowiedzi. Pytania na tym forum stawiane są też i w innych miejscach. Proponuję żeby niektórzy zadający pytania starali się jednak wczytywać w odpowiedzi. Wtedy to ma sens. Poza tym gorzej jak pytania staja się równocześnie niejako oskarżeniami.

_________________
IN OMNIBUS CARITAS

http://www.youtube.com/watch?v=4L0eM4tODYc


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 16:24 
W ŻYCIU NATRAFIAMY NA RÓŻNE RELACJE, NIEKTÓRE SĄ NAM NADANE, ZASTANE PRZEZ NAS, INNE TWORZYMY MY SAMI.

DOŚWIADCZENIA POZWALAJĄ Z KAŻDYM DNIEM ROZUMIEĆ I CZUĆ WIĘCEJ.

PODRÓŻ ŻYCIA TO ODKRYWANIE RÓŻNYCH NAPOTYKANYCH ENERGII, RÓŻNYCH RELACJI. TYLKO TE PRAWDZIWIE CZYSTE OTWIERAJĄ NAJSILNIEJSZĄ RADOŚĆ TWORZENIA.

CELEBRUJMY PRAWDĘ...

ALE NIE NA TYM FORUM...

AMEN.


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 16:40 
Moderator
Offline

Dołączył(a): czwartek 29 gru 2011, 10:30
Posty: 148
Miejscowość: PL
Miałem się nie wtrącać do tego tematu, ale nie wytrzymałem.

Celebrujmy Prawdę, ale w Bożym świetle, bo czymże jest (bywa) Prawda bez Miłości?

Okrucieństwem? Pychą?

Ja wiem teraz-tu, że chodzi Ci o dążenie do Prawdy, tylko że Prawda bez Miłości (czytaj TEJ postawy Miłości w odkrywaniu Prawdy) jest bez znaczenia, a to jest Prawda relacji małżeńskiej Jaśka, a nie Twoja i nie masz prawa żądać odpowiedzi od Jaśka, tym bardziej, że sam wcześniej w tym temacie napisałeś, że nie trzeba odpowiadać na zadane przez Ciebie pytania. A teraz co: odpowiedzi od Jaśka się domagasz?

Rozmawiajmy, stawiajmy trudne i potrzebne pytania (Twoje pierwsze pytanie teraz-tu uważam, że takie było), ale przede wszystkim szukajmy dialogu w dążeniu do Prawdy, lecz tylko w świetle Miłości. Bez Niej dialog i docieranie do Prawdy nie ma sensu.

_________________
"Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic nie zgoła". /św. Ignacy Loyola/


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 18:47 
Offline

Dołączył(a): wtorek 27 gru 2011, 07:30
Posty: 203
Lokalizacja: okolice oświecimia
Miejscowość: Brzeszcze, Oświęcim, Pszczyna
Św. Paweł w Liście do Koryntian pisze wiara przeminie, nadzieja przeminie, jedynie miłość pozostanie, jeżeli nasze czyny i to co robimy jest odbiciem Bożej miłości, i zwierciadłem jest miłość to wszystko jest na najlepszej drodze do naszego zbawienia, jeżeli Jasiek czy Cezary swój związek małżeński postrzega w relacji prawdziwej Bożej miłości to to są błogosławione związki, jeżeli nasz drogi admin w swoim związku z drugim mężczyzną żyje w cieniu Bożej miłości to jego związek jest błogosławiony, jeżeli my samotni też swoje czyny odnosimy do bożej miłości to jesteśmy błogosławieni. A błogosławiony jest szczęśliwy. Ale żeby nie było za różowo tam gdzie jest obraz bożej miłości, gdzie jest szczęście z niej płynące jest i "śmierdziel" ten który nie cierpi i znieść nie może szczęścia człowieka wynikającego z Bożego działania, i potrafi uderzyć, skopać i solą posypać żeby tylko bolało, ale znów z odsieczą przychodzi nam Boża miłość miłosierdzie które nie zna granic i którego nie możemy ograniczać.
Bracia ważne żeby w naszych sercach gościła miłość bo jak ona zajmie miejsce w naszym serduchu nie będzie miejsca dla śmierdziela, ale jak nie daj Bóg zrobimy choć trochę miejsca złemu on już będzie umiał to wykorzystać.
To są moje przemyślenia, możecie się z nimi nie zgodzić ale ja tak czuję:)

_________________
W Panu mym złożyłem całą swą nadzieję, On pochylił się nade mną prośby wysłuchał:)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 20:58 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 sty 2012, 22:17
Posty: 23
Forum, na którym piszemy, zostało stworzone dla osób, które pomimo odczuwanych pragnień homoseksualnych, chcą być wierne Panu Bogu we wszystkim.
Uczciwie trzeba powiedzieć, że taka postawa wydaje się być w dzisiejszym świecie wyjątkowa, nawet jeżeli okazało się, że na forum jest nas niemało i można przeczytać tu wiele pięknych świadectw.
Każdy chrześcijanin doświadczający problemu homoseksualnego musi doświadczyć tego wewnętrznego rozdarcia pomiędzy tym, co czuje w sferze seksualności a świadomością tego, co Bóg od niego oczekuje.
Wielu nie potrafi się z tymi oczekiwaniami pogodzić, ale na tym forum spotykają się Ci, którzy chcą spróbować.

Emocje, które pojawiły się w wielu wypowiedziach w tym wątku, w moim odczuciu mają swoje źródło w jeszcze jednej kwestii.
Nie mamy problemu w udzieleniu odpowiedzi na pytanie, czego Bóg od nas oczekuje w sprawie realizacji lub nie pragnień homoseksualnych, ale różnimy się, gdy przychodzi nam zmierzyć się z odpowiedzią na pytania: skąd wzięły się te pragnienia? dlaczego akurat ja? czy mogę coś z tym zrobić? czy one będą ze mną już do końca? czy kiedyś będę mógł być osobą heteroseksualną i założyć rodzinę? czy jestem skazany raczej na samotność?

Próby odpowiedzi na te pytania mogą boleć bardziej niż sama świadomość, że bliskość fizyczna z innym mężczyzną nie jest zgodna z wolą Boga. A próbując jednak zająć jakieś stanowisko w tej sprawie wpadamy w sam środek niezwykle zaciekłej debaty na temat pochodzenia i możliwości zmiany orienatacji homoseksualnej, z wszystkimi możliwymi tego konsekwencjami.

I wiem, że nawet wśród nas będą tacy, którzy uważają, że zawsze tacy byli i nic się tu już nie zmieni. Dla nich małżeństwo z kobietą będzie wydawało się nieosiągalne i sądząc, że takie rozwiązanie byłoby oszukiwaniem drugiej strony, będą patrzeć się podejrzliwie na tych, którzy w takich związkach jednak żyją. Inni będą uważali, że zmiana (lub chociażby poprawa) jest możliwa i że będzie można uczciwie i zgodnie z wolą Pana Boga żyć w wymarzonej rodzinie.

Pomimo wielu manipulacji i natrętnej gejowskiej propagandy nie udało się na razie stwierdzić w sposób naukowy wrodzoności i niezmienności orientacji homoseskualnej a nawet wręcz przeciwnie wiele jest przypadków, które świadczyłyby o możliwości takiej zmiany. Nie chciałbym tu prowokować nowej dyskusji i wiem, że przynajmniej niektórzy z forumowiczów próbowali poddać się terapii i zostali czasem bardziej zranieni niż doświadczyli pomocy. Powiem tyle, że świadczy to w moim przekonaniu o niewłaściwym podejściu do sprawy tego czy innego terapeuty lub grupy, ale nie o braku możliwości takiej terapii w ogóle.

Już pisałem o tym wcześniej, ale powtórzę to jeszcze raz. Kiedy ja zaczynałem moje życie zakonne i drogę do kapłaństwa nie miałem do końca świadomości swojego problemu. Człowiek potrafi sam siebie okłamywać i prawda o problemie z pragnieniami homoseksualnymi docierała do mnie powoli. Gdy dziś patrzę wstecz nieśmiało myślę, że było to jednak Opatrznościowe.
Nigdy nie nawiązałem grzesznych relacji z żadnym mężczyzną, ale problem, który dzielę z Wami jest niewątpliwie krzyżem. Dodatkowo jestem przekonany, że "podręcznikowo" podpadam pod teorie Nicolosiego i przypuszczam, że coś dałoby się z tym zrobić, choć w sytuacji, w której jestem, raczej jest to niemożliwe i dlatego czasem zastanawiam się, czy gdybym z tą wiedzą, którą mam dzisiaj, mógł się cofnąć, nie spróbowałbym poszukać pomocy przed rozpoczęciem życia zakonnego. Ale to tylko gdybanie a może nawet i pokusa.

Osobiście cieszę się, że jasiek dał radę założyć rodzinę i z tego, co pisze nie wydaje mi się to ucieczką, tylko bardziej darem od Boga. Na pewno nie jest łatwo i warto wziąć sobie do serca to, co napisał Cezary.

Ogólnie zgadzam się z tym, że pomimo wielkiej chęci uzyskania jednoznacznej odpowiedzi i stworzenia jakiejś "złotej reguły", która obowiązywałaby wszystkich zawsze i wszędzie, tak, jak może chciałby teraz-tu, to każdy przypadek jest światem samym w sobie i nie da się do nich przyłożyć jakiejś jednej miarki.

Może tyle, że osobom, które prowadziły już aktywny homoseksualny tryb życia odradzałbym zdecydowanie zawarcie związku małżeńskiego lub rozpoczęcie życia zakonnego (lub kapłańskiego), o ile nie nastąpiłaby zmiana orientacji (dla tych, którzy wierzą, że jest to możliwe). Doświadczenie seksualnej relacji z drugą osobą (dotyczy to też osób heteroseksualnych) bardzo silnie wdrukowuje się w nas i w sytuacjach zniechęceń i pokus zdecydowanie trudniej o zachowanie wierności.
Ale chciałbym podkreślić, że to moje osobiste przekonanie (choć chyba zbieżne ze stanowiskiem Kościoła, przynajmnie gdy chodzi o kapłaństwo).


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: czwartek 16 lut 2012, 21:33 
Dziękuję Jasiek, dziękuję Cezary za Wasze świadectwo. Ma ono dla mnie bardzo duże znaczenie. Ja dotąd nie miałem okazji skonfrontować własnych wyobrażeń czy nawet lęków dotyczących małżeństwa.
Mt 7,15-20 – pozostaje dla mnie argumentem, dla którego nie wątpię w Wasze przekonania. Podpisuję się tym samym pod postem Mario.

Dodam tytułem usprawiedliwienia, że każdy z nas jest inny, inaczej też przeżywa swoją słabość. Ja nie potrafię się wrzucić w którąkolwiek z kategorii: bi, homo, ze skłonnościami czy lękiem homoseksualnym. Był taki czas, kiedy szukałem odpowiedzi czytając wcześniej już wspominane na forum książki, spotykając się z duchownym, specjalistą. Wszystkie te interpretacje mojej osoby powierzam Panu Bogu.
Wiem, że mężczyźni są moją słabością, wiem, też, że to dziewczyny budzą moje dreszcze i byłem też raz po uszy zakochany w jednej z nich. Było to dla mnie namiastką tego o czym pisał Cezary i Jasiek. Dałem się poddać uczuciu i czułem się wspaniale, nie było w tym fałszu ani próby wzbudzenia tego co normalne – choć od czasu do czasu spojrzenie czy myśli uciekały w grzesznym kierunku, to jeśli tylko nie poddawałem się temu nurtowi, nie miałem wyrzutów sumienia. Z perspektywy czasu rozumiem ten czas jako dar od Pana Boga, doświadczenie, które pozwoliło mi umocnić się w przekonaniu, którą z dróg chcę wybrać. Chciałbym przez to powiedzieć, że ufam, że wybór małżeństwa wcale nie musi być wyłącznie próbą tuszowania własnych skłonności czy ucieczką od nich.

Moc w słabości się doskonali, ilekroć niedomagam tylekroć jestem mocny, dlatego chcę wierzyć w to, że mój krzyż nie musi być ograniczeniem ale może być źródłem dojrzałości i gotowości by móc świadomiej i z większym zaangażowaniem przeżyć sakrament małżeństwa.


Góra
  
 

Re: Co decyduje o tym którą drogą pójść?
PostNapisane: piątek 17 lut 2012, 00:36 
bardzo trudny temat - mnie on przerasta


Góra
  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 20 lut 2012, 20:02 
W tym kontekście, szukam odpowiedzi na jeszcze jedno pytanie i prosiłbym bym raczej o odpowiedź merytoryczną, popartą prawem kościelnym, stąd to pytanie kieruję zwłaszcza do osób które znają się na rzeczy... a mianowicie, czy małżeństwo zawarte w sytuacji kiedy jeden z małżonków zataił swój homoseksualizm (nie mam na myśli praktyk – wyłącznie skłonności) jest zawarte ważnie ? Czy ujawnienie prawdy o skłonnościach homoseksualnych osobie z którą chce się zawrzeć związek małżeński jest konieczne ?


Góra
  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 20 lut 2012, 20:56 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 13:08
Posty: 200
Lokalizacja: Poznań
Miejscowość: Poznań
Znalazłem coś takiego:
Nieważne jest małżeństwo, jeżeli jedno z nupturientów wprowadza podstępnie drugą stronę w błąd co do przymiotu swojej osoby, na skutek czego z natury rzeczy wspólnota życia małżeńskiego może być poważnie zakłócona (kan. 1098)21. Dlatego duszpasterz przy 144 spisywaniu protokołu przedślubnego powinien pytać narzeczonych, czy któreś z nich nie ukrywa czegoś, co mogłoby w małżeństwie zakłócić w sposób poważny życie wspólnoty (zob. Instrukcja 1986 r., n. 67).

Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby to zataić. Wiadomo, że tego typu preferencje mogą prędzej czy później się odezwać, z mniejszym bądź większym natężeniem. Co wtedy ? Z dokumentów kościelnych wynika, że najwazniejsza jest intencja. Głos w tej sprawie mam nadzieję zabierze tu jakiś kapłan.
Osobiście znam gościa, który powiedział swojej dziewczynie o tym i od maja 2011 są małżeństwem. Na pewno nawet jeśli potknie mu się noga, czy cokolwiek, będzie miał wsparcie bądź przynajmniej będzie miał prawo tego wsparcia u swojej małżonki oczekiwać, bo nie zakrył tego przed nią. Wchodzenie z związek małżeński ukrywając swój homo-bi-seksualizm może przynieść wiele ran i bólu. Lepiej pomyśleć o wspólnocie. Jeśli kobieta wie i to akceptuje, to idziesz do Boga w pełnej prawdzie. Czego możesz wtedy się bać? Ale w przeciwnym razie chyba prowadzi to do życia w nieustannym lęku, który z pewnością będzie wykorzystywany i będzie ciągnąć w dół.

Osobiście w ogóle nie rozumiem wchodzenia w tego typu związki w przypadku osób nie-heteroseksualnych. Też chciałbym mieć np. syna, ale nie zrobię czegoś takiego dla uzyskania swojej 'zachcianki'. Mocno zastrzegam, że nikogo nie oceniam ;-)

_________________
Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 21 lut 2012, 09:53 
Polecam ciekawy artykuł ks. profesora Jacka Salija, który dotyczy omawianych w tym wątku zagadnień /pozwoliłem sobie wkleić go w całości/.

„CZY MOJE MAŁŻEŃSTWO JEST WAŻNE?” - O. Jacek Salij

- Jesteśmy z żoną prawie dziesięć lat po ślubie, tworzymy zgodną parę, wielkim skarbem są dla nas dzieci, których miłość i ufność nie mają chyba sobie równych. Uchodzimy za bardzo szczęśliwą parę i taką faktycznie jesteśmy. Nawet żona nie przeczuwa problemu. A tkwi on w moich skłonnościach homoseksualnych. Pojawiły się bardzo wcześnie, początkowo nie uświadomione, razem z okresem dorastania. Nikt nie ponosi za nie winy, wychowałem się w porządnej, kochającej rodzinie, bez żadnych patologii. Po prostu mi się "przytrafiły", tak jak przytrafia się nieszczęście. Kiedyś pragnąłem je jakoś wyrugować, jako dorastające dziecko wierzyłem, że żarliwa modlitwa zdziała cud. W okresie studenckim poszukiwałem usilnie specjalisty, który by mnie wyleczył. Od kilku różnych seksuologów i psychologów dowiedziałem się, że moja przypadłość nie poddaje się terapii. Otrzymywałem różne głupie rady, których tu nie warto nawet przytaczać. Jedyną zaś mądrą wskazówką, jaką wtedy usłyszałem, było zalecenie, żebym unikał spoglądania na wizualnie atrakcyjnych mężczyzn. Dziś mam prawie czterdzieści lat i perspektywa dochowania żywota w takiej właśnie kondycji nie jawi mi się już jako największy z ludzkich dramatów.
W okresie studenckim (przednarzeczeńskim), przytrafiły mi się niestety, trzy, może cztery kontakty cielesne - wszystkie z tym samym mężczyzną. Pamiętam do dziś wydźwięk słów spowiednika: "Unikaj go jak ognia, w przyszłości zaś załóż rodzinę i wytrwaj w wierności, ilekolwiek by cię to kosztowało". Wskazówka ta była zresztą w zupełności zgodna z tym, co sam w głębi serca odczuwałem.
Na szczęście moje skłonności, choć zdecydowanie dominujące, nie są jedynymi. Jestem zdolny do posiadania dzieci, jestem też zdolny do dochowania mojej żonie wierności. Problem zaś w tym, że niestety jej nie dochowałem. W ciągu minionych lat zdarzyły się dwa przypadki, kiedy moja wola wytrwania w wierności jakoś "pękła". W obydwu sytuacjach niemal natychmiast się z tego podniosłem. Rozumiem wagę swojego grzechu, wiem, że bardzo głęboko zraniłem miłość Bożą i miłość mojej żony. Wiem, też, że absolutnie nie musiało się tak stać. Od spowiednika usłyszałem jednak, że w takich przypadkach, jak mój, małżeństwo jest nieważne. Rozgrzeszenie otrzymałem, mój żal z powodu popełnionego grzechu był zresztą jak najszczerszy. Czuję też bardziej niż kiedykolwiek, że do podobnej sytuacji już nie dopuszczę. Swoje zaś przekonanie opieram na ufności Panu Bogu.
Zastanawiałem się nieraz, czy powinienem powiedzieć swojej żonie o moich skłonnościach. Z jednej strony, gdyby wiedziała, gdyby potrafiła zrozumieć, że nie umniejsza to mojej miłości do niej, i gdyby nie umniejszyło to jej miłości do mnie, byłbym pewnie szczęśliwszy. Nie jestem jednak pewny, czy to zrozumie. Ale czy ona będzie przez to szczęśliwsza? Bardzo wątpię. Uważam, że absolutna szczerość w relacjach między małżonkami wcale nie wychodzi na dobre. Sądzę na przykład, że gdyby moja żona przelotnie mnie z kimś zdradziła, a potem zrozumiała wagę swojego postępku i się z niego podźwignęła - to wolałbym o nim nie wiedzieć.
Wreszcie ja sam niezmiernie wstydzę się tych swoich skłonności i bardzo, ale to bardzo, ich nie lubię. Nie umiem sobie jakoś wyobrazić sytuacji, że ktokolwiek z mojego otoczenia, nawet ona, mógłby to wiedzieć. Ma się rozumieć, jeszcze trudniej byłoby mi przyznać się, że owe skłonności niestety się zmaterializowały.
A oto pytania, które mnie wręcz zadręczają: czy rzeczywiście moje małżeństwo jest nieważne? Czym więc jest - konkubinatem? Czy ta, którą szczerze kocham, choć moja miłość aż dwukrotnie okazała się zbyt mała, nie jest moją żoną i, co gorsza, nigdy nią nie była? Czy w naszym związku nie ma i wcale nie było Pana Boga? Zawsze myślałem, że jest, i nie wyobrażam też sobie, żeby miało być inaczej. Na samą taką myśl ogarnia mnie panika. Proszę mi powiedzieć, co mam robić? Zupełnie, ale to zupełnie nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu, w innej sytuacji, niż w sakramentalnym małżeństwie z moją żoną.

- Aż mi się w głowie nie mieści, żeby spowiednik aż do tego stopnia nie znał nauki Kościoła i prawa kanonicznego. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że nastąpił - jak to się dzisiaj mówi - "szum na łączach", tzn. albo on Pana źle zrozumiał, albo Pan jego. Tak czy inaczej, niech Pan mu prześle odbitkę niniejszych obu naszych listów.
Zacznę od przypomnienia kanonu 1060. Kodeksu Prawa Kanonicznego, który stanowi, że "małżeństwo cieszy się przychylnością prawa", toteż jego ewentualna nieważność musi być udowodniona, zaś wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść ważności małżeństwa.
Jednak co do Pańskiego małżeństwa, to nie ma w ogóle najmniejszej wątpliwości, że jest ono ważne, godziwe i święte. Z tego, że Pan stwierdza istnienie w sobie tendencji homoseksualnych, wynika jedynie zadanie moralne, aby nie pozwolić im nad sobą zapanować. To zaś, że kilka razy Pan tym skłonnościom uległ, zostało już powierzone Bożemu miłosierdziu - a Pańska pewność, że więcej się to już nie powtórzy, ma wszystkie cechy ufności przenikniętej mocą wiary.
Wśród wymienionych w prawie kanonicznym przeszkód, które czynią małżeństwo nieważnym albo niegodziwym, w ogóle nie znajdziemy skłonności homoseksualnych. Bo tylko w pewnych bardzo szczególnych okolicznościach skłonności te mogą przyczynić się do nieważnego zawarcia małżeństwa. Ale z całą pewnością żadna z tych okoliczności nie dotyczy Pańskiego małżeństwa.
Zdarzyło mi się kilka razy w życiu, że szukał u mnie rady ktoś mający wątpliwości, czy wolno mu przystępować do ślubu, jeśli odczuwa w sobie niechęć do podjęcia normalnego współżycia małżeńskiego. Rzecz jasna, każda ludzka sytuacja jest niepowtarzalna, generalnie jednak odradza się takim ludziom wchodzenia w związek małżeński. Jeżeli zaś małżeństwo zostanie przez taką osobę zawarte, będzie ono jednak ważne, chyba że owa niechęć okaże się czymś więcej: gdy mianowicie okaże się, że w rzeczywistości chodzi o niemożność podjęcia normalnego współżycia małżeńskiego. Ale zauważmy: małżeństwo jest wówczas nieważne nie z powodu skłonności homoseksualnych jednego z małżonków, ale z powodu jego trwałej niezdolności do pełnego aktu małżeńskiego.
Najwybitniejszy polski znawca katolickiego prawa małżeńskiego, ks. Marian Żurowski, wymienia jeszcze inną sytuację, kiedy homoseksualizm może stać się powodem nieważności małżeństwa. Mianowicie ktoś może popaść tak głęboko w nałóg folgowania swoim homoseksualnym skłonnościom, że czyni go to obiektywnie niezdolnym do zachowania wierności małżeńskiej.
"Anomalia psychoseksualna - pisze śp. ksiądz Żurowski - pociągająca za sobą niezdolność do zachowania wierności małżeńskiej, ma miejsce np. u zaawansowanych homoseksualistów. (...) W niejednych przypadkach anomalie psychoseksualne są tak wielkie, że człowiek już nie jest panem samego siebie, nie potrafi odeprzeć powstających pożądań, a tym samym nie może zobowiązać się do zachowania wierności. Nienasycenie bowiem w dążeniu do zaspokojenia seksualnego skierowuje się do jakiejkolwiek osoby, uniemożliwiając z racji perwersji seksualnej przyjęcia zobowiązań, które byłyby właściwym przedmiotem zgody małżeńskiej"1 .
Potrafię sobie wyobrazić jeszcze tylko jedną sytuację, kiedy skłonności homoseksualne mogą pośrednio stać się przyczyną nieważności małżeństwa. Ale najpierw może krótka informacja na temat kanonu 1097, który stanowi, że w zasadzie "błąd co do przymiotu osoby, chociażby był przyczyną zawarcia małżeństwa, nie powoduje jego nieważności, chyba że przymiot ten był bezpośrednio i zasadniczo zamierzony". Co to znaczy w odniesieniu do naszego tematu? Samo to, że ktoś nie przyznał się przed swoją narzeczoną (narzeczonym) do swoich skłonności homoseksualnych albo do sporadycznych grzechów w tej dziedzinie, jest czymś psychologicznie zrozumiałym i nie czyni małżeństwa nieważnym. Może się jednak zdarzyć, że ktoś wskutek swojego postępowania stał się notorycznym homoseksualistą. Otóż sądzę, że gdyby narzeczona (narzeczony) takiego człowieka aż do dnia ślubu o tym nie wiedziała, byłaby to podstawa do zadania sądowi kościelnemu pytania o ważność małżeństwa zawartego w takich okolicznościach.
Krótko mówiąc, niech Pan w pokoju i radości dziękuje Bogu za dar swojego małżeństwa i za to, że jest ono tak udane. I proszę nie żałować wysiłków, ażeby Wasza rodzina była prawdziwie małym Kościołem, wypełnionym Bożą obecnością, wzajemną miłością oraz świadectwem wiary. A ta skłonność nieszczęsna w żaden sposób Pana nie brudzi ani nie umniejsza wartości Pańskiego małżeństwa, dopóki Pan jej nie ulega, dopóki stara się Pan stać wiernie na gruncie Bożych przykazań.

Przypisy:
Marian Żurowski, Kanoniczne prawo małżeńskie Kościoła katolickiego, Katowice 1987, s. 234.


Góra
  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 21 lut 2012, 13:49 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Dzięki !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 21 kwi 2014, 19:34 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 04 sty 2014, 14:58
Posty: 11
Miejscowość: Europa
Powrócę do tego już trochę archiwalnego tematu, żeby nie dublować podobnych wątków.

Moje refleksje są jeszcze bardziej teoretyczne, ale przywiązuję duże znaczenie do tej sprawy. Otóż jak wielu z wypowiadających się tutaj osób sam muszę potwierdzić, że moim pragnieniem zawsze było mieć własną rodzinę i dzieci. Od kilku lat mój instynkt ojcowski jest nieraz bardzo mocno pobudzany w kontakcie z dziećmi. Co do skłonności homo, to w moim przypadku nie są one bardzo silnie zarysowane, w związku z czym nie mam do tej pory pewności co do mojej prawdziwej orientacji. Nigdy nie miałem jakichkolwiek doświadczeń z facetem.

Otóż gdy w pełni zdałem sobie sprawę z ryzyka, że mogę mieć skłonności homoseksualne, a było to jakieś 3 lata temu, wymyśliłem sobie, odnosząc się do teorii wdrukowania (imprintingu), ale też widząc podobne sugestie w jakiejś z książek o homoseksualizmie, że mógłbym odnieść korzyść "na siłę" wdrukowując sobie wzorce heteroseksualne. Mimo że nigdy nie miałem fantazji homoseksualnych, od tamtej pory postawiłem świadomie zacząć rozwijać te heteroseksualne. Z taką też intencją kilkakrotnie niejako "zmusiłem się" (nigdy nie przepadałem i nie przepadam za jakimikolwiek) do obejrzenia filmików porno stricte hetero. Również od tamtej wtedy gdy zdarza mi się ulec pokusie masturbacji, wyobrażam sobie stosunek z kobietą.

Muszę przyznać, że dzięki zastosowanej strategii zacząłem prawdziwie pragnąć takiej realizacji swojej seksualności. Jednocześnie pewne elementy skłonności homo nie zmieniły się i do dzisiaj moje zainteresowanie wzbudza przystojny chłopak, choć wg mojego aktualnego podejścia tłumaczę sobie to wyłącznie zainteresowaniem estetycznym.

Biorąc pod uwagę moje dotychczasowe "eksperymenty" w imprintingu w pojedynkę, mam w tej chwili przeświadczenie, że mógłbym je rozszerzyć na pozostałe aspekty życia płciowego i nie zważając na skłonności spróbować wejść w relację hetero z zamiarem przeżycia inicjacji seksualnej z kobietą. Prawdę mówiąc to byłem już bliski realizacji takiego planu 2 i pół roku temu, jednak spłoszyłem się przeżywając nawrócenie do Boga i postanowiłem znów żyć w czystości.

Jednak obecnie, gdy moja wiara jest o wiele słabsza i, prawdę mówiąc, wydaje mi się, że jestem agnostykiem, znowu intensywnie myślę o rozpoczęciu życia seksualnego z kobietą, a w dalszej perspektywnie wejścia w trwały związek, z chęcią małżeński i zostanie ojcem.

Czytając Wasze wypowiedzi zacząłem jednak znowu sobie stawiać pytania, czy mój tok rozumowania jest słuszny. Zorientowałem się, że jest tu kilka osób ze skłonnościami, którzy są w małżeństwie, a nawet mają dzieci. Inni natomiast są przeciwni takiemu rozwiązaniu. Zapewne wszystko zależy od okoliczności, ale wydaje mi się, że w moim przypadku mogłoby to zadziałać.

Chcielibyście się podzielić jeszcze Waszymi przemyśleniami, ale tym razem patrząc na to może trochę szerzej, czyli czy wejście w relacje heteroseksualne (i w szczególności współżycie płciowe) osoby ze skłonnościami homoseksualnymi jest właściwe?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 29 kwi 2014, 11:45 
Coraz bardziej wydaje mi się, że taka wizja się oddala. Zawsze chciałem się ożenić, ale im jestem starszy, czuję, że takie coś tylko na nielicznych z nas. Nigdy bym nie chciał zranić dziewczyny, tylko dlatego, że mam taką potrzebę. To nie było by fair w stosunku jej. Ostatnio zagłębiając się w temat i rejestrując się na forum zagranicznym, bardzo podobnym do tego, myślałem, że coś nowego się dowiem, ale nic z tego. Uświadomiłem sobie tylko, że takich ludzi jest więcej. Czucie pociągu seksualnego nie jest równoznaczne ze świadomym wyborem. Intelektualnie nie jestem w stanie sobie wyindukować popędu do tego, co sobie wybiorę/wymyślę. Samo agape nie wystarczy. Pozdrawiam i każdemu życzę siły i wytrwałości:)


Góra
  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 29 kwi 2014, 14:17 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Łukasz napisał(a):
Coraz bardziej wydaje mi się, że taka wizja się oddala. Zawsze chciałem się ożenić, ale im jestem starszy, czuję, że takie coś tylko na nielicznych z nas. Nigdy bym nie chciał zranić dziewczyny, tylko dlatego, że mam taką potrzebę. To nie było by fair w stosunku jej. Ostatnio zagłębiając się w temat i rejestrując się na forum zagranicznym, bardzo podobnym do tego, myślałem, że coś nowego się dowiem, ale nic z tego. Uświadomiłem sobie tylko, że takich ludzi jest więcej. Czucie pociągu seksualnego nie jest równoznaczne ze świadomym wyborem. Intelektualnie nie jestem w stanie sobie wyindukować popędu do tego, co sobie wybiorę/wymyślę. Samo agape nie wystarczy. Pozdrawiam i każdemu życzę siły i wytrwałości:)

Łukaszu,

Wszystko, co piszesz, brzmi słusznie i wyraża Twoją odpowiedzialność. Po ludzku mogę tylko ofiarować Ci modlitwę o Twoja siłę i wytrwałość. To prawda - rozumem nie zmienimy swojej seksualności. Czytam jednak ostatnio o cudownych uzdrowieniach dokonanych za wstawiennictwem św. Jana Pawła II i tak sobie myślę - wszystkie te przypadki były niemniej "beznadziejne" w kategoriach ludzkiej wiedzy niż to, czego wielu z nas tak bardzo by pragnęło. A jednak ... JPII szczególnie wiele miejsca w swojej całej posłudze poświęcił rodzinie, wiele bezdzietnych małżeństw po zwróceniu się do Niego o wstawiennictwo otrzymało błogosławieństwo potomka. Może więc powinniśmy i my do Niego się modlić o wstawiennictwo?

Wreszcie nie każde małżeństwo mężczyzny odczuwającego popęd do mężczyzn musi być oszukiwaniem kobiety. Bardzo wiele zależy od obojga, zarówno od ich potrzeb psychoseksualnych (np. potrzeba odczuwania bycia seksualnie pożądaną przez mężczyznę nie jest jednakowo silna u wszystkich kobiet, wiele z nich na pierwszych miejscach w małżeństwie stawia to, co może dać równie dobrze mężczyzna taki, jak Ty: wierność, odpowiedzialność, czułość, wrażliwość, opiekuńczość i ... agape właśnie) , jak też od ich postaw życiowych, wiary, zdolności i woli zbudowania rodziny na fundamencie przede wszystkim miłości wzajemnej i zanurzonej w tej przez duże "M". Pomyśl o tych wszystkich facetach heteroseksualnych, którzy odczuwają potrzeby seksualne wobec kobiet innych niż żona - jeśli jest to dobry mąż, wierny, nie ulega pokusom i korzysta, tak jak wielu na tym forum, z pomocy Jezusa do życia w czystości (czyli tylko z żoną, nawet kiedy z wiekiem traci swój dziewczęcy seksapil), to czym to się różni od "naszego" przypadku? Rodzajem pokusy - że nas fizycznie ciągnie (bardziej) do facetów niż kobiet? Ale skoro ciągnie nieskutecznie, to nie jest to chyba różnica zasadnicza. Skoro same potrzeby są moralnie obojętne, to ich odczuwanie nie może być źródłem zła w związku małżeńskim, a już ich opanowanie i przezwyciężanie można wręcz uznać za dobro! Jeśli wartość jakiegoś dobra mierzyć ceną jego zdobycia, to wierność męża jest tym cenniejsza dla żony, im większe jego seksualne potrzeby i silniejsze pokusy, które zwalcza. O ile zwalcza, rzecz jasna :)

Nie chcę nadmiernie się tu rozpisywać, choć temat wydaje mi się daleki od wyczerpania. Gdybyś był zainteresowany dalszą rozmową, możemy kontynuować mailowo.

Pozdrawiam i życzę - Tobie i nam wszystkim - nadziei i wiary, a może wtedy i miłość objawi nowe oblicze?

Querens

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 29 kwi 2014, 21:44 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
Querens pozwolę sie z Tobą jednak nie do końca zgodzić. Mniej wiecej wiem o co Ci chodzi ale jednak nie ukrywajmy, iż dla człowieka sfera seksualna jest bardzo ważna. Jednak nie całkiem uznawalbym, iż jedyna różnica pomiędzy żonatym mężczyzną a nami jest odmienny podmiot pożądań.

Myślę, ze przynajmniej jak dla mnie samo agape, przynajmniej na poczatku jednak nie byłoby wystarczające.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 29 kwi 2014, 22:33 
Ostatnio usłyszałem od spowiednika że jest jedna seksualność (przepraszam jak mówię rzeczy oczywiste, ale mnie to uderzyło ostatnio), tylko z jakiś powodów (nic nie dzieje się bez przyczyny) psychologicznych większość statystyczna ludzi ma seksualność heteroseksualną, a mniejszość jest homoseksualna. Więc zgodziłbym się z Querensem, że zarówno homoseksualista jak i hereroseksualny facet może być dobrym lub złym mężem, że jeden i drugi może zdradzać lub trwać w wierności żonie. Myślę że dyskusja toczy się (domyślnie) na temat facetów, którzy są rzeczywistości po części biseksualni (bo mało jest 100% homoseksualistów, takich którzy odczuwają niechęć, całkowity brak zainteresowania kobietami, tak jak większość heteroseksualnych mężczyzn na myśl o stosunku z innym mężczyzną). Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jest tylko i wyłącznie miłość agape, że nie ma ani trochę chemii między małżonkami. I teraz stawiam pytanie dalej : czy bardziej kobietę zaboli, jak się dowie że jej mąż jest uzależniony od masturbacji, że się samogwałci, zamiast budować jedność małżeńską przez seks, czy że podobają się mu faceci (poza żoną, bo jak powiedziałem, nie wyobrażam sobie mażeństwa z rozsądku w takim wypadku) ale trwa w czystości, mimo tak wielu pokus.


Góra
  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 29 kwi 2014, 23:31 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
StudentS napisał(a):
Querens pozwolę sie z Tobą jednak nie do końca zgodzić. Mniej wiecej wiem o co Ci chodzi ale jednak nie ukrywajmy, iż dla człowieka sfera seksualna jest bardzo ważna. Jednak nie całkiem uznawalbym, iż jedyna różnica pomiędzy żonatym mężczyzną a nami jest odmienny podmiot pożądań.

Myślę, ze przynajmniej jak dla mnie samo agape, przynajmniej na poczatku jednak nie byłoby wystarczające.

Szymonie, może Cię zaskoczę, zgadzając się z Tobą. Rzecz w tym, wg mnie, że nie ma jednego przepisu na nas wszystkich. Kiedy pisałem o nieistotności różnicy między pokusą homo- i heteroseksualną z punktu widzenia wartości małżeństwa (a nie o tym, że to jedyna różnica pomiędzy żonatym mężczyzną a nami!), to nie chciałem przez to powiedzieć, że każdy facet homoseksualny może (a tym bardziej, że powinien!) żenić się. Chodzi mi jedynie o to, byśmy nie ulegali takim argumentom o rzekomo uniwersalnej ważności. Np. że dla człowieka sfera seksualna jest bardzo ważna. Owszem, dla człowieka jako gatunku jest bardzo ważna, i to obiektywnie - bez tego nie byłoby nas i naszego dylematu homoseksualnego. (Niedawno od zdeklarowanego geja usłyszałem, że teraz to już nawet małżeństwo kobiety i mężczyzny nie ma żadnego znaczenia i lepiej, żeby ludzi "robić" w probówkach. Pewnie najlepiej od razu z zachowaniem odpowiedniego parytetu homo/hetero :D .) Ale kiedy przez "człowieka" rozumiemy konkretną osobę, to już to rzekomo uniwersalne twierdzenie albo nie ma sensu, albo po prostu bywa prawdziwe lub fałszywe w odniesieniu do różnych osób. Nie wątpię, że Ty odczuwasz to tak, jak napisałeś (i jak napisało kilka innych osób na tym forum): że bez silnego pociągu seksualnego do kobiety nie wyobrażasz sobie możliwości zbudowania odpowiedzialnego małżeństwa. I w takiej mierze, w jakiej trafnie rozpoznajesz swoje pod tym względem możliwości, to nieszukanie żony jest postawą bardzo odpowiedzialną. Ale to nie znaczy, że tak jest z każdym człowiekiem, że to zasada powszechna i bezwyjątkowa. Ba, powiem nawet, że nie jest nieprawdopodobne, że ktoś o takim nastawieniu przy pewnej pracy duchowej i psychologicznej, ukierunkowanej na taki cel, mógłby odkryć w sobie znacznie większy potencjał "małżeński", znacznie wykraczający poza słaby pociąg do kobiet. A tym bardziej może to się zmieniać w czasie.

Myślę, że do życia człowieka ufającego Bogu można stosować postulat: nigdy nie mów "nigdy". W polityce to samo powiedzenie bywa wyrazem cynizmu, w relacji z Miłosiernym Bogiem przeciwnie - może wyrażać pełnię nadziei.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: środa 30 kwi 2014, 00:22 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Iaan napisał(a):
Ostatnio usłyszałem od spowiednika że jest jedna seksualność (przepraszam jak mówię rzeczy oczywiste, ale mnie to uderzyło ostatnio), tylko z jakiś powodów (nic nie dzieje się bez przyczyny) psychologicznych większość statystyczna ludzi ma seksualność heteroseksualną, a mniejszość jest homoseksualna. Więc zgodziłbym się z Querensem, że zarówno homoseksualista jak i hereroseksualny facet może być dobrym lub złym mężem, że jeden i drugi może zdradzać lub trwać w wierności żonie. Myślę że dyskusja toczy się (domyślnie) na temat facetów, którzy są rzeczywistości po części biseksualni (bo mało jest 100% homoseksualistów, takich którzy odczuwają niechęć, całkowity brak zainteresowania kobietami, tak jak większość heteroseksualnych mężczyzn na myśl o stosunku z innym mężczyzną). Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jest tylko i wyłącznie miłość agape, że nie ma ani trochę chemii między małżonkami.

Pełna zgoda, Iaanie. Oczywiście warunkiem koniecznym samego rozważania małżeństwa jest jakiś stopień biseksualności czy też braku wstrętu do płci przeciwnej. Ale chyba silna koncentracja na sferze seksualnej także w przypadku heteroseksualistów nie jest dobrym gruntem do budowania małżeństwa. Jedność małżeńska to znacznie więcej niż seks. Warto pamiętać, że Kościół w pewnym sensie na równi - jako sakrament! - traktuje stan małżeński z kapłańskim, pozbawionym wszak całkowicie aspektu seksualnego. Co więcej, małżeństwo to jedyny sakrament, którego wierni udzielają sobie sami nawzajem. To musi więc być coś znacznie przewyższającego nasze biologiczne uwarunkowania, to rzeczywistość mistyczna.

Iaan napisał(a):
I teraz stawiam pytanie dalej : czy bardziej kobietę zaboli, jak się dowie że jej mąż jest uzależniony od masturbacji, że się samogwałci, zamiast budować jedność małżeńską przez seks, czy że podobają się mu faceci (poza żoną, bo jak powiedziałem, nie wyobrażam sobie mażeństwa z rozsądku w takim wypadku) ale trwa w czystości, mimo tak wielu pokus.

Tu znowu będę argumentował przeciw generalizacji - jedną kobietę zaboli bardziej to, inną tamto. Tego chyba nie można tak porównywać po prostu. Dalej - ból żony jak się dowie to wprawdzie ważna okoliczność dla oceny "dobroci" małżeństwa, ale przecież nie kluczowa. Bo jak się nie dowie, to będzie ok? A wreszcie - ucieczka w masturbację to nie jest wyłączna specjalność żonatych homoseksualistów. Zdaje się, że pod tym względem "heterycy" wcale nie są lepsi. No może z poprawką na większą łatwość zaspokojenia nadmiaru libido z innymi kobietami (w porównaniu z facetami potrzebującymi do tego innych facetów). To wszystko w mojej ocenie przemawia za tym, by nie przeceniać seksu jako czynnika więziotwórczego dla budowy małżeństwa. A przynajmniej by nie krzewić takiego przekonania jako normy obowiązującej wszystkich. To na teraz. Bo w dłuższej perspektywie skłania mnie to tego, by głębiej i szerzej zarazem spojrzeć na te problemy w kategoriach antropologicznych i teologicznych. Może uda mi się rozwinąć te wątki i przedstawić coś w rodzaju mojej prywatnej "teologii homoseksualizmu" jako punktu wyjścia do dalszej dyskusji.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: piątek 09 maja 2014, 18:32 
Offline

Dołączył(a): wtorek 05 lut 2013, 17:56
Posty: 16
Miejscowość: Warszawa
Wypomiem sie tu z troszke innego punktu widzenia. Jestem kobieta, heteroseksualna. Dla mnie nie byloy problemem nie do pokonania bycie w zwiazku z mezczyzna homoseksualnym. Dla mnie najwazniejsza jest milosc (agape) i szczerosc, rozmowa. Moze to jest kobiecy punkt widzenia, moze moj wlasny, ale jesli kochasz prawdziwie to druga osoba liczy sie jako OSOBA. Oczywiscie seks, pociag fizyczny sa wazne. Ale dla mnie wazniejsze jest bycie z ukochana osoba.
Nawet w malzenstwach czysto heteroseksualnych moga przytrafic sie rozne choroby ktore uniemozliwia seks. Czulosc i bliskosc mozna wyrazic na rozne sposoby, ktore moga byc zupelnie pozbawione erotyki. Nie mowie ze brak seksu w takim zwiazku bylby dla mnie czyms latwym. Ale jesli mialabym wybrac bialy zwiazek z homoseksualnym mezczyzna ktory jest dla mnie wyjatkowy albo zwiazek z udanym seksem ale z mezczyzna ktory bylby dla mnie mniej wazny, bez zastanowienia wybralabym ten pierwszy.
Z mojego punktu widzenia bylby to swiadomy wybor celibatu, zapewne z nadzieja ze moze jednak cos kiedys. Musialabym pracowac nad soba, nad zaakceptowaniem ze byc moze jednak nic nigdy. To nie byloby latwe. Ale bycie z ukochana osoba, dzielenie z nia zycia byloby duzo wazniejsze.
Od tej drugiej osoby oczekiwalabym jednak wiernosci. Dokladnie tak samo jak w zwiazku z osoba heteroseksualna. Mowie tu o wiernosci fizycznej i emocjonalnej. Bo to ze fizycznie inni mezczyzni go pociagaja tez musialabym zaakceptowac.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 12 maja 2014, 15:03 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Pytanie zawarte w temacie jest myślę pytaniem:
"Jak mam rozeznać czy wybór małżeństwa przeze mnie jako osobę posiadającą skłonności homoseksualne jest właściwy?"

Natrafiłem na coś takiego:

Składniki miłości, które wyróżnia Robert Sternberg:

1) intymność - na intymność składają się pragnienie dbania o dobro partnera, przeżywanie szczęścia w jego obecności i z jego powodu, szacunek dla partnera, przekonanie iż można liczyć na partnera, wzajemne zrozumienie i dzielenie się przeżyciami i dobrami (duchowymi jak i materialnymi), dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia, wymiana intymnych informacji oraz uważanie partnera za ważny element własnego życia.

2) namiętność - tutaj będzie troszkę zaskoczenie, ale seks i namiętność to nie to samo. Namiętność to konstelacja silnych emocji, zarówno pozytywnych (zachwyt, tkliwość, pożądanie, radość), jak i negatywnych (ból, zazdrość, tęsknota, niepokój), często z mocno uwydatnionym pobudzeniem fizjologicznym. Wyniki badań: wiele kobiet relacjonuje doświadczanie namiętności bez angażowania się w seks, a jeszcze więcej mężczyzn - doświadczanie seksu bez namiętności.

3) zobowiązanie/zaangażowanie - zależy od satysfakcji ze związku (im bardziej jesteśmy zadowoleni ze związku, tym bardziej się angażujemy), od poziomu dotychczasowych inwestycji w ten związek (czyli dobra włożone w związek i dobra poniechane, z których zrezygnowaliśmy przez wgląd na jego istnienie) oraz od jakości alternatyw dla związku (czyli im mniej pociągające są alternatywy np związek z inną osobą albo życie w pojedynkę, tym większe są szanse na zaangażowanie się w związek w którym jesteśmy).

A co, jeśli mężczyzna z artykułu ks. profesora Jacka Salija co jakiś czas upada, bo jego relacja z żoną wypełnia punkty 1 i 3, ale nie bardzo 2? Co jakiś czas "pęka" ze względu na brak namiętności emocjonalnej w związku i odreagowuje ją namiętnością seksualną z mężczyzną? Żona jest de facto jego bardzo bliską przyjaciółką, ale nie stanowią jedności, czyli jego małżeństwo jednak jest nieważne?

Madzia piszesz o wierności emocjonalnej. Ja gdzieś pisałem, że biorę pod uwagę, że gdy załatwię sprawy męskich przyjaźni to może i na dziewczynę spojrzę. Idąc dalej, widzę się z żoną i silnymi więziami przyjacielskimi. Te więzi chronią mnie przed upadkiem seksualnym (co się nigdy nie wydarzyło i nie chcę by się stało). Załóżmy, że ona nie wie o moich skłonnościach hmx. Od razu ciśnie mi się przed oczy scena, jak ona mi mówi - "Szymon, ty tych swoich kolegów kochasz chyba bardziej ode mnie" gdy widzi, jak się cieszę na wspólne spotkanie z nimi, a ona takiej euforii emocjonalnej z mojej strony nie doświadcza (już z mamą miałem trochę podobną sytuację - powiedziała raz, że chyba się zakochałem tam w jakiejś dziewczynie skoro się tak cieszę na imprezę, a ja się cieszyłem, że kumpel ze mną miał jechać, który się obawiałem, że nie bardzo będzie chciał mieć ze mną coś wspólnego ze względu na moje dziwne zachowanie w stosunku do niego przy poprzednim wyjeździe). Czy to nie jest już zdrada emocjonalna i to taka stała, wciąż trwająca? A co, gdyby wiedziała o moich skłonnościach? Jakby się wtedy czuła widząc moje zaangażowanie w męskie przyjaźnie?

I kolejna sprawa - by mieć współmałżonka, trzeba mieć wpierw dziewczynę/chłopaka! Dlatego też piszę w tym temacie teraz, bo pojawiła się dziewczyna. Rozeznałem jej intencje już raczej dobrze i sytuacja jest taka, że wszystko teraz zależy ode mnie. I nie wiem co robić... Na razie traktuję ją jako przyjaciółkę i rozeznaję. Nie mogę jednak ciągnąć tego w nieskończoność jej kosztem. Ona widzi we mnie faceta i będzie chciała w końcu konkretnych decyzji...

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: sobota 17 maja 2014, 00:35 
Offline

Dołączył(a): wtorek 06 mar 2012, 23:23
Posty: 143
Lokalizacja: Gorlice
Miejscowość: Gorlice
nowyuzytkownik7 napisał(a):
I kolejna sprawa - by mieć współmałżonka, trzeba mieć wpierw dziewczynę/chłopaka! Dlatego też piszę w tym temacie teraz, bo pojawiła się dziewczyna. Rozeznałem jej intencje już raczej dobrze i sytuacja jest taka, że wszystko teraz zależy ode mnie. I nie wiem co robić... Na razie traktuję ją jako przyjaciółkę i rozeznaję. Nie mogę jednak ciągnąć tego w nieskończoność jej kosztem. Ona widzi we mnie faceta i będzie chciała w końcu konkretnych decyzji...


Szymon dla mnie męską deczyzją było by porozmawianie ze swoja sympatią szczeże, chociarz to bardzo trudne, myślę że pomogło by to w rozwiązaniu większości dylematów. Czyli albo ta dziewczyna Cię naprawde kocha i szczerze budujecie związek, razem szukacie rozwiązania, albo nie jest w stanie zakceptować takiego stanu rzeczy i rezygnuje.

Sam taką opcję wybrałem, i jetem z tego powodu zadowolony :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: sobota 17 maja 2014, 13:35 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
Dzięki za tę krótką, jasną odpowiedź ;) Zdecydowanie się z nią zgadzam, sam coś takiego kiedyś przemyślałem "w teorii" i chyba na forum gdzieś już pisałem, ale jak samemu trzeba się do swoich rad zastosować "w praktyce", to nie jest tak łatwo...

Wyobraziłem sobie możliwe następstwa pogadania z nią już / pogadania później / nie pogadania / różne inne... A wątpliwości wynikają z tego, że nie wiem na ile będę potrafił zaangażować się w relację z nią jako mężczyzna.

Boję się stracić (gdyby odrzuciła mnie jak powiem jej już) lub samemu odrzucić (mówiąc teraz, że możemy być tylko przyjaciółmi) coś co by mogło odmienić moje życie. A z drugiej strony boję się sprawić jej wielkie cierpienie, gdybym doszedł po dłuższym czasie do wniosku, że w relacji z nią nie ma tej chemii i wyszłoby, że "badałem to" jej kosztem. I nie wiem czy gorzej, gdyby tak się stało, gdyby o problemie dowiedziała się po tym dłuższym czasie (bo poczułaby się przez ten czas oszukiwana, a wręcz wykorzystywana), czy gdyby wiedziała cały czas, nie odrzuciła mnie tylko poszła w to i bardzo się dla mnie poświęciła (tutaj ja miałbym ciężko ją odrzucić jako kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę i możliwe, że bym z nią jednak został razem, nie czując, że to jest tym czym powinno być).

Zupełnie inna możliwość, to potraktowanie tego jako budowanie relacji dwóch heteroseksualnych osób. Nie jest powiedziane, że musiałoby się udać, gdybym nie miał skłonności hmx. Mógłbym podać inny powód pozostania tylko na poziomie przyjaźni, np. to, że ona nie jest z medycyny, i że brakuje mi tego, że ona nie daje mi wsparcia w tym temacie. W zasadzie to ta wersja wydarzeń teraz się dzieje. I tu ja czuję się rozdwojony, gdy naraz staram się z nią budować relacje, jak i z kumplami. Pięknie napisałeś darek86 o tym, co dała Ci prawdziwa przyjaźń z heterobratem w temacie radzenia sobie ze skłonnościami. Ja właśnie takowych przyjaźni szukam. I dziwnie się czuję, gdy akurat naraz rozmawiam przez fb z nią jak i z pewnym kolegą, i na razie ewidentnie widzę, że bardziej emocjonalnie podchodzę do niego niż do niej. Gdy jest jakieś ciekawe wydarzenie, chciałbym wziąć nią i kumpla lub paru, a wiem, że ona chciałaby ze mną tylko we dwoje iść. Napisałeś darek86 "Przez te bliskie czyste meskie relacje, wygasają "głody fizyczne", które (takie moje zdanie) są wynikiem niezaspokojenia głodów emocjonalnych z przeszłości." I ja tak uważam, sam pisałem parę razy, że może, gdy ułożę sobie sprawy dotyczące męskich przyjaźni, to i na dziewczynę spojrzę. No i właśnie - "gdy ułożę, to spojrzę" - następstwo czasu. A teraz to mi się dzieje jednocześnie i nie wiem co z tego wyjdzie.

Proszę zatem o modlitwę w intencji ułożenia sobie tego wszystkiego, dobrego rozeznania, żebym ani jej przykrości nie sprawił, ani nie zadręczał się, że odrzuciłem coś, co Bóg zesłał, bym żył inaczej. Bo w tej chwili wszystko biorę pod uwagę i nie wiem jeszcze, jaka wersja będzie mi najbliższa.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 26 maja 2014, 00:40 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
darayavahus napisał(a):
Preferencja, to preferencja. Ja jestem homoseksualistą - takie mam preferencje i potrzeby. Zdolny jednak jestem też do współżycia z kobietą, ale to nie zaspokaja moich potrzeb. Moja żona wie o mnie i zawsze wiedziała. Wie, że kocham ją i staram się na tyle, na ile tylko mogę, a reszta... cóż, tak po prostu jest.


Mhm, dokładnie tak wyobraziłem sobie już dawno moje funkcjonowanie z ewentualną żoną. Jednak teraz mam niestety wrażenie, że nie zakocham się w kobiecie... A może jednak tak? Boże, podpowiedz coś, bo chcę wykorzystać taką ewentualność jeśli jest mi ona pisana.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 26 maja 2014, 08:42 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
nowyuzytkownik7 napisał(a):
darayavahus napisał(a):
Preferencja, to preferencja. Ja jestem homoseksualistą - takie mam preferencje i potrzeby. Zdolny jednak jestem też do współżycia z kobietą, ale to nie zaspokaja moich potrzeb. Moja żona wie o mnie i zawsze wiedziała. Wie, że kocham ją i staram się na tyle, na ile tylko mogę, a reszta... cóż, tak po prostu jest.


Mhm, dokładnie tak wyobraziłem sobie już dawno moje funkcjonowanie z ewentualną żoną. Jednak teraz mam niestety wrażenie, że nie zakocham się w kobiecie... A może jednak tak? Boże, podpowiedz coś, bo chcę wykorzystać taką ewentualność jeśli jest mi ona pisana.

Szymonie,

Dla mnie nie ma znaku równości między "miłością małżeńską" (czy w ogóle miłością między mężczyzną a kobietą, która wszak powinna znaleźć swe miejsce w małżeństwie) a kierunkiem i odmianą popędu seksualnego. Wielokrotnie można usłyszeć w Kościele, że miłość to nie uczucie, lecz decyzja. Warto byłoby o tym szerzej podyskutować na tym forum, ale teraz nie mam takich możliwości. Tobie tylko życzę, byś zaczął myśleć w tym kierunku.

Tymczasem pozdrawiam i życzę Bożej pomocy w Twych rozważaniach,
Q

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: poniedziałek 21 lip 2014, 23:09 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
nowyuzytkownik7 napisał(a):
darayavahus napisał(a):
Preferencja, to preferencja. Ja jestem homoseksualistą - takie mam preferencje i potrzeby. Zdolny jednak jestem też do współżycia z kobietą, ale to nie zaspokaja moich potrzeb. Moja żona wie o mnie i zawsze wiedziała. Wie, że kocham ją i staram się na tyle, na ile tylko mogę, a reszta... cóż, tak po prostu jest.


Mhm, dokładnie tak wyobraziłem sobie już dawno moje funkcjonowanie z ewentualną żoną. Jednak teraz mam niestety wrażenie, że nie zakocham się w kobiecie... A może jednak tak? Boże, podpowiedz coś, bo chcę wykorzystać taką ewentualność jeśli jest mi ona pisana.


No i mam dziewczynę :D Powiedziałem jej już co i jak ;) Ale to było szalenie trudne... Teraz proszę o modlitwę żeby to się wszystko dobrze poukładało ;)

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: wtorek 22 lip 2014, 18:01 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): piątek 18 lip 2014, 16:06
Posty: 5
Miejscowość: Kraków
Będę pamiętał w modlitwie! Otwórz swoje serce... ;-)

_________________
Nasze słabości i braki wcale nie stanowią o tym, kim jesteśmy.

diurnarius.blog.pl


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: środa 23 lip 2014, 00:00 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
nowyuzytkownik7 napisał(a):
No i mam dziewczynę :D Powiedziałem jej już co i jak ;) Ale to było szalenie trudne... Teraz proszę o modlitwę żeby to się wszystko dobrze poukładało ;)


Gratuluję, Bracie! Będę pamiętał o Was w modlitwie. Myślę, że szczególnie ci z nas, którzy są żonaci, powinni Ci kibicować. Ja w każdym razie będę :)

Szczęść Boże!
Q

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: środa 23 lip 2014, 22:13 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
No to mńie zaskoczyłes:) powodzenia zycze:)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: piątek 15 sie 2014, 19:45 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 23 sie 2012, 17:37
Posty: 48
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
Powodzenia!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: sobota 16 sie 2014, 23:30 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 03 sie 2014, 17:30
Posty: 9
Miejscowość: Kujawsko-Pomorskie
Byle odpowiadało to JEMU, JEJ i przy tym było ok sumieniem z Bogiem, to niech robią co chcą :)

_________________
You are not as bad as everyone says you are.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: sobota 21 lut 2015, 10:25 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): wtorek 17 lut 2015, 07:41
Posty: 14
Miejscowość: Warszawa
Cześć Panowie!

Chciałem podnieść temat, który został trochę przykurzony, a który jest dla mnie ważny.
Od kilku miesięcy jestem mimo swych skłonności z Dziewczyną.
Ona wie o moim problemie i bardzo mnie wspiera. Jest wspaniałą osobą.
Jesteśmy ze sobą już prawie rok.
To dla mnie zupełnie nowa sytuacja w życiu, do tej pory, a mam już prawie 30 lat, nie byłem z żadną kobietą, ani z żadnym mężczyzną w związku.
To, że zacząłem myśleć o byciu z kobietą to na pewno jakiś owoc terapii, na pewno też łaska Boża ( tak to odczuwam).
Zawsze uważałem się za osobę tylko homoseksualną.
Nic nie czułem do kobiet. I teraz też, mam odczucia w sumie tylko do mężczyzn.
Jest jednak pewna zmiana - pobudza mnie bliskość z moją Dziewczyną ( nie chodzi tu o seks, bo tego nie uznaję, ale zwyczajne przytulenie, powiedzenie czegoś miłego).

Od pewnego czasu zastanawiam się nad ważnymi życiowymi decyzjami - chodzi mi o małżeństwo.
Chciałem zapytać Was, zwłaszcza tych, którzy są z kobietami i są już po tej decyzji, jak to u Was było.
Dzięki za każdy wpis,
Chris


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Czy wybór małżeństwa przez osobę homoseksualną jest właś
PostNapisane: niedziela 22 mar 2015, 15:29 
Offline

Dołączył(a): wtorek 29 lip 2014, 06:19
Posty: 20
Miejscowość: polska
Żyję w związku mażeńskim od blisko 3 lat. Wcześniej, wiele lat temu rozeznawałem tez powołanie kapłańskie. To były czasy, kiedy temat homoseksualimu nie był tak odważnie podejmowany i wiedza na ten temat była skąpa. Bardzo szybko to się zmieniło w ostatniej dekadzie. Na gruncie biologii, psychologii czy nawet w kontekście chrześcijaństwa.

kiedy z moją obecną żoną podejmowaliśmy decyzje o wspólnym życiu musieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy będziemy mieli w sobie determinację aby RAZEM stawić czoła trudnościom, ktore na pewno się pojawią. Ona wiedziała zanim się oświadczyłem wiec byliśmy oboje świadomi, że podejmujemy nie łatwe zadanie. Staraliśmy się jednak nie demonizowac i nie dramatyzować. Każdy związek przezywa różne trudności, skłonności homo jednej strony nie muszą być szczególnie wyjątkowe czy super trudniejsze.

Nie ma prostej odpowiedzi, czy osoby homo powinny pakować sie w zwiazki malzenskie. tutaj nie ma algorytmu, wg ktorego kazdy powinien dzialac.

Podejmując decyzję wiedziałem, że mam jedno życie i chcę je dobrze przeżyć, aby nie żałować. nie czułem się na siłach rzucić się w wir homo świata, z różnych powodów...

A że chrześcijaństwo nie było i nadal jeszcze :) nie jest mi obce, staramy się budować naszą relację na tym fundamencie.

Powiem jedno, że jest to szalenie szalenie trudne. Ciężar przeszłości, grzesnych nawyków, egoizm zarówno mój jak i mojej Wybranki, jak w każdym innym przypadku jest materiałem do ciągłej pracy.
Kiedyś, krótko przed tym jak poznałem "Obecną", pewna kobieta, kórej powiedziałem z czym pryszło mi się w życiu borykać, powiedziała mi, że będzie mi trudniej być szczęśliwym. Miała rację... Jednoczenie jedne z ostatnich słów, które mi zostawiła zanim odeszła z tego świata były: spróbuj. I się wydarzyło

nie wiem, czy gdyby nie moje skłonności, czy mielibyśmy tak silną świadomość, że o związek trzeba dbać, że romantyczna miłość nie dzieje się sama. że trzeba bardziej jeszcze bardziej ufać Bogu. że trzeba jeszcze bardziej kochać siebie i jeszcze bardziej sbie wybaczać, jeszcze bardziej. Bo ona nie zawsze i nie do końca zrozumie mnie, a ja jej, bo nie wiem, jak to jest być żoną osoby homoseksualnej, a ona nie wie jak być mężem z takim "zjawiskiem" w sobie.

Myślę, że dobrze, że takie osoby tutaj na tym forum piszą, że funkcjonują w takich związkach. Chociaż statystycznie takie związki się najczęściej rozpadają to jednak wcale tak być nie musi.

Pozdrawiam Wszystkich
dzisiaj szczgólnie facetów homo, co mają żony :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 102 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL