Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 
  Drukuj

Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościami?
Autor Wiadomość
PostNapisane: środa 16 maja 2012, 09:40 
Jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościami? Podejmujecie terapię, czytacie, pracujecie w grupie czy sami mierzycie się z tym problemem? Ja osobiście przeszłam krótką terapię ale w pewnym momencie ta psycholog rozłożyła ręce i powiedziała bym poszukała kogoś innego - więc szukam, przeczytałam kilka książek, artykułów, co pozwoliło mi lepiej zrozumieć ten problem i jest raz lepiej raz gorzej. Jest to nieustanne zmaganie się z sobą. Osobiście są chwile zwątpienia ale mam nadzieję, że uda mi się ułożyć życie z mężczyzną, że być może kiedyś dojdę do tego stanu - dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Czy podejmujecie konkretne wysiłki poza oczywiście modlitwą, rozwijaniem relacji z Bogiem i nawiązywaniem czystych przyjaźni z osobami tej samej płci, pytając się siebie np. co spowodowało, że wczoraj miałem/łam fantazje homoseksualne, a może staracie się po prostu żyć w "celibacie" w zgodzie z Bogiem ale pogodziliście się z tym, że do końca życia będziecie doświadczać takich skłonności?


Góra
  
 

Re: Praca nad sobą
PostNapisane: czwartek 17 maja 2012, 21:54 
Offline

Dołączył(a): wtorek 06 mar 2012, 23:23
Posty: 143
Lokalizacja: Gorlice
Miejscowość: Gorlice
Witam płeć piękną:-), moim zdaniem! i w moim odczuciu!, (bez urazy dla innych), homoseksualizm to dysfunkcja, zachamowanie rozwoju psychoseksualnego, niewiem czy do uleczenia czy nie, ja jestem w "drodze". Terapia? wybór bardzo ryzykowny bo może przynieść więcej szkody niż pożytku. Stawiam po Bożemu: na ufność i zawierzenie Jezusowemu Miłosierdziu, a po ludzku: na spontaniczność i naturalność. Rozwijanie przyjaźni, relacji, człowieczeństwa. Osobiście w moim życiu bardzo wiele się zmieniło na "+", ostatnio umówiłem się na kilka sesi psychoterapeutycznych, żeby ocenić swoją osobowość, bo trochę zaczynam się gubić w tym wszystkim. Życze wiary, nadzieji i miłości:-)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: poniedziałek 28 kwi 2014, 20:13 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 28 kwi 2014, 15:08
Posty: 2
Miejscowość: lubawa
mam pytanie czy będąc gejem jestem gorszym człowiekiem proszę o odpowiedz


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: poniedziałek 28 kwi 2014, 21:56 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 19 kwi 2014, 22:14
Posty: 23
Miejscowość: Lublin
z przykrością stwierdzam (dla tych wszystkich, którzy z jakiegoś powodu chcąc być lepszymi od innych, chcieliby podzielić ludzi na jakieś kategorie i najlepiej wielu innych określić właśnie jako gorszych z jakiegokolwiek powodu. Po to, żeby sami mogli poczuć się lepsi of course) że nie ma ludzi lepszych i gorszych. Czasem myślę sobie, że to nie fair, że skoro orientacji sobie nie wybieramy, to my (homo) mamy akurat to a nie to drugie, ale to chyba bardziej utrudnienie dla nas, niż powód, żeby ktokolwiek nam imputował, że jesteśmy przez to gorsi od reszty (co za niesprawiedliwość!). Czy ktoś Cię jakoś ostatnio tak określił? Chciał Ci coś takiego zasugerować? Z własnego doświadczenia wiem, że generalnie my ludzie chcielibyśmy mieć wokół siebie wszystko poukładane, proste i zrozumiałe. Jeśli czegoś nie rozumiemy i nie jesteśmy w stanie kontrolować (bo to o zgrozo jest coś innego!) to często się tego lękamy. (Może nawet nie uświadamiamy sobie, że to jest lęk?) a na ów lęk często reagujemy agresją. Tak trochę jak niektóre zwierzęta. Kiedyś wyszłam z moją suczką na spacer (gdy była jeszcze młoda) i mijała nas Pani idąca o lasce (w skutek czego kulała, więc nie poruszała się tak, jak inni ludzie, do których suczka była przyzwyczajona) i nie dało się przekonać psa, aby nie szczekała. Bała się tego co przekraczało jej zdolności poznawcze. I chyba tak właśnie jest z ludźmi. Nie wiele osób umie zachować się w sytuacji spotkania z kimś kto jest od nich inny. Myślę, że podobny problem mają ludzie z zespołem Downa, czy porażeniem mózgowym. Myślę tylko, że Ci mają jeszcze gorzej. Tak samo jak my nie wybierali sobie tej inności i tak samo jak my nie umieją czuć czy zachowywać się jak inni. I często budzą strach, nie wiem, może też często niechęć otoczenia i to nie koniecznie dlatego, że są kimś gorszym, albo, że komuś zrobili krzywdę. Ale otoczenie nie dorosło by pojąć, że nie wszyscy są tacy sami. Nie mówię, że popieram czynności homoseksualne, bo jako katoliczka zgodnie z nauką Kościoła uznaję je za grzech śmiertelny (kolejny powód by osoby z naszym problemem traktować z należytym szacunkiem i starać się dawać im raczej wsparcie niż odrzucenie, bo tak wielkie zagrożenie na nas czyha i to tak blisko, bo od naszego własnego środka). Mam nadzieję, że Cię nie obraziłam odnosząc się do osób upośledzonych umysłowo, nie chciałam może jako tako porównywać Ciebie do nich, ale pokazać na jaskrawym przykładzie, że są różne rodzaje inności i że każda z nich spotyka się z wrogością. Ale pytanie brzmi: Czy Jezus oddając życie za grzeszników ("Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale Ci co się źle mają"), płacąc tak niezmiernie wysoką cenę nie pokazał nam, że Ci, którzy potrzebują wsparcia i pomocy (gdybyśmy nie potrzebowali wsparcia i pomocy, nie było by potrzeby za nas umierać) nie są wcale gorszymi ludźmi, ale są w oczach Boga BEZCENNI?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: niedziela 29 cze 2014, 00:30 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 23 sie 2012, 17:37
Posty: 48
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
Jak miałoby wyglądać docelowe "poradzenie sobie ze skłonnościami"?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: niedziela 29 cze 2014, 11:05 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 30 lis 2013, 20:51
Posty: 50
Miejscowość: Śląsk
Dobre pytanie, nieostre jest też pojęcie "skłonności homo".
Skłonności rozumianych jako zainteresowanie się płcią tą samą, ocenę jej urody, zauroczenia itd, czy rozumianych jako pożądanie cielesne?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: niedziela 29 cze 2014, 12:28 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 cze 2014, 13:25
Posty: 18
Miejscowość: Śląsk
Mam niecałe 19 lat, ale przyznam szczerze, dołuje mnie trochę taka perspektywa przyszłości. Na pewno kiedyś się w kimś zakocham i co wtedy? Będę miał wybór - grzech lub ciągłe powstrzymywanie się. Wątpię, żeby coś w tej kwestii się zmieniło. Jak sobie radzicie z tym wszystkim?

Poza tym, czy ktoś z Was czytał książkę Richarda Cohena "Wyjść na prostą. Rozumienie i uzdrawianie homoseksualizmu"? Jakiś czas temu przeczytałem, też ciekaw jestem waszych opinii na ten temat, jeśli jest ktoś, kto czytał to.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: poniedziałek 30 cze 2014, 10:20 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Bartolomeo napisał(a):
Jak miałoby wyglądać docelowe "poradzenie sobie ze skłonnościami"?

zroweryzowany napisał(a):
Dobre pytanie, nieostre jest też pojęcie "skłonności homo".
Skłonności rozumianych jako zainteresowanie się płcią tą samą, ocenę jej urody, zauroczenia itd, czy rozumianych jako pożądanie cielesne?

Nie sądzę, by intencją tego pytania było założenie, że można sobie z "tym" PORADZIĆ raz na zawsze, że możliwe jest jakieś docelowe "poradzenie sobie ze skłonnościami". Wydaje mi się, że chodzi raczej o to, że stale mamy swój problem - skłonności hmsx - i jako wierzący i chcąc być wiernymi Bogu jakoś musimy sobie z tym stale radzić. Inaczej, niż zaspokajając je wprost.

Dla sensowności tego pytania także skłonności homo nie wymagają precyzyjnej i ogólnej definicji, dotyczącej jednakowo wszystkich. Wszak skoro jesteśmy na tym forum, to jakoś rozumiemy - każdy swój - homoseksualizm. Niektórzy pisali tu nawet, że nie mają żadnego problemu z własnymi takimi skłonnościami, co chyba oznacza, że nie muszą sobie z nimi "radzić". To wszystko jednak w znaczeniu subiektywnym pod względem psychoseksualnym - nie chodzi tu o dyskurs naukowy. A najważniejszy wymiar naszych dyskusji to płaszczyzna moralna, czyli znowu - każdy w swoim sumieniu na podstawie jak najlepszego rozeznania swojej sytuacji i "zdania Pana Boga" w tej sprawie.

Tak w każdym razie ja do tego podchodzę.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: środa 02 lip 2014, 06:56 
Kamil3 napisał(a):
Mam niecałe 19 lat, ale przyznam szczerze, dołuje mnie trochę taka perspektywa przyszłości. Na pewno kiedyś się w kimś zakocham i co wtedy? Będę miał wybór - grzech lub ciągłe powstrzymywanie się. Wątpię, żeby coś w tej kwestii się zmieniło. Jak sobie radzicie z tym wszystkim?

Poza tym, czy ktoś z Was czytał książkę Richarda Cohena "Wyjść na prostą. Rozumienie i uzdrawianie homoseksualizmu"? Jakiś czas temu przeczytałem, też ciekaw jestem waszych opinii na ten temat, jeśli jest ktoś, kto czytał to.



Kamilu,
Odniosę się na razie do pierwszej części. Mam 27 lat i w twoim wieku również dołowała mnie perspektywa przyszłości, nie wiedziałem co będzie, bałem się że będę sam, okropnie bałem się zakochania, trwało to dość długo, nigdy nie byłem zakochany, dopiero w tym roku poczułem chyba co to naprawdę jest, zrozumiałem, że przyjaciele pełnią bardzo ważną rolę w naszym życiu, bo prawdziwie samotnym jest tylko ten, kto nie ma przyjaciela. Początkowo nie mogłem normalnie z nim rozmawiać, bo czułem do niego coś więcej i wiele mnie to kosztowało. Nie potrafiłem udawać, że jest mi obojętny, bo tak nie było. Było to o tyle dla mnie trochę trudne, że nie potrafiłem go "tylko" polubić. Jedno wiem, już zawsze będę ciekaw co tam u niego, jak się potoczy jego życie, zawsze chętnie posłucham jego głosu, jest dla mnie kimś naprawdę ważnym i tak już chyba zawsze pozostanie. Ale mimo wszystko, teraz jestem spokojniejszy, bo jeszcze bardziej uświadomiłem sobie, że z dziewczyną nigdy takiego czegoś nie poczuję, mimo moich najszczerszych chęci. Jak to mówiła Matka Teresa z Kalkuty: "Jakże jest ważne zdać sobie sprawę, że miłość, aby była prawdziwa, musi boleć". I jest w tym dużo racji, bo z początku jest pięknie, to uczucie jest wspaniałe, ale potem zadaje się pytanie, dlaczego tak jest, że nie możemy być z kimś kogo naprawdę kochamy? Zastanawiamy się czy to ma wszystko sen? Ale jeżeli szczęście drugiej osoby jest ważniejsze niż twoje własne, to możesz powiedzieć, że naprawdę kochasz. I jak to pięknie napisał Antoine de Saint-Exupéry, "miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian się nie oczekuje".
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! Jeżeli będziesz chciał pogadać, najlepiej na gg, jestem chętny:)
Trzymaj się! Łukasz


Góra
  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: niedziela 06 lip 2014, 18:36 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 cze 2014, 13:25
Posty: 18
Miejscowość: Śląsk
Dzięki za słowo wsparcia. Rzeczywiście przyjaciel jest kimś ważnym i również chciałbym mieć taką osobą, dla której ja byłbym ważny i odwrotnie (poza rodziną), ale nie mam. Raczej jestem dość zamkniętym w sobie człowiekiem, chociaż ostatnio z pomocą kilku osób to się powoli zmienia. Mimo wszystko zdecydowanie mogę stwierdzić, że nie mam przyjaciela i również jest to smutne. Jedyna optymistyczna sprawa - akurat to może się zmienić, a z orientacją to nie wiadomo. Jedni mówią, że tak, inni, że nie. I weź tu człowieku bądź mądrym :D


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: niedziela 06 lip 2014, 21:41 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
Kamil pamiętaj, ze zawsze mozesz uderzyć po rozmowę jesli tylko bedziesz potrzebował:)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: poniedziałek 14 lip 2014, 22:19 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 10 maja 2014, 22:16
Posty: 19
Miejscowość: Szczecin
Kamilu, chcesz mieć przyjaciela, to najpierw odkryj samego siebie i się sam ze sobą zaprzyjaźnij. Być może brzmi to trochę jak egocentryzm, ale im bardziej będziesz otwarty na samego siebie, tym bardziej będziesz otwarty na innych. Sam to u siebie przerabiam, nie jest to może proces łatwy i szybki, ale myślę, że się opłaci. :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: wtorek 15 lip 2014, 21:12 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
Mysle ze ogolnie masz racje tylko jak siebie polubić? :D


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: środa 16 lip 2014, 22:12 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
StudentS napisał(a):
Mysle ze ogolnie masz racje tylko jak siebie polubić? :D

Trzeba trochę zaufać Bogu - skoro On Ciebie kocha, to nie będziesz przecież bardziej od Niego wybredny :D

Można też wspomagać się lekturami, np.: Długa droga do pogody ducha, aby odnaleźć w sobie serce dziecka Andre Daigneault (http://www.wkb-krakow.pl/1110/Dluga-dro ... ducha.html).

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: czwartek 17 lip 2014, 21:25 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 28 maja 2014, 19:53
Posty: 13
Miejscowość: Kraków
Kamilu, to co piszę Barni o akceptacji samego siebie to prawda, ale jest to proces z reguły bardzo rozciągnięty w czasie, mozolny i ... wymagający jednak oparcia w innych ludziach, a jeśli nie oparcia to przebywania wśród nich. Nie pozwól sobie nigdy na samotność i kompletne odseparowanie od innych ludzi. Trzeba uczyć się relacji z innymi. To tylko zaowocuje w przyszłości i pozwoli Ci odnaleźć bratnią duszę... a i z Panem Bogiem przeżyjesz pewnie jeszcze niejedną kłótnie.
3maj się,
drago


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: środa 23 lip 2014, 18:58 
Offline

Dołączył(a): wtorek 03 cze 2014, 13:25
Posty: 18
Miejscowość: Śląsk
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościami?
PostNapisane: środa 03 wrz 2014, 15:54 
A ja sobie nie radze


Góra
  
 

Re: Praca nad sobą: jak sobie radzicie ze swoimi skłonnościa
PostNapisane: piątek 05 wrz 2014, 23:44 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
grzesznik34 napisał(a):
A ja sobie nie radze

Nieradzenie sobie jest stopniowalne - zamiast od razu nastawiać się na zmianę z nie radzę sobie na radzę sobie :), warto szukać sposobów radzenia sobie troszeczkę i stopniowo coraz lepiej. Dla mnie punktem startu była lektura wielu wcześniejszych wpisów na tym forum. Nie powiem, że już sobie radzę i problem mam z głowy, mam jednak poczucie, że jestem w drodze i że idę w dobrym kierunku. Ale możliwe to było tylko dzięki temu, że na forum zobaczyłem, że w ogóle można iść, że "da się chodzić". (Chwała Ci za to, Panie!)

Jeśli dobrze czytam Twój nick (zresztą potwierdzony Twoim wpisem w innym wątku), masz się za szczególnego grzesznika. To może być balast, który unieruchamia Cię w miejscu, betonuje nogi. Jak już kilka osób napisało - wszyscy jesteśmy grzeszni. Nie jesteśmy jednak powołani do wyręczania Pana Boga w ważeniu tych grzechów i do obarczania się ich większą liczbą lub ciężarem niż dźwigają inni. Przeciwnie jesteśmy wezwani do podnoszenia się z nich. Nie możemy nie grzeszyć, możemy jednak - i musimy :!: - z grzechu wstawać. I Pan wychodzi nam naprzeciw - zaprasza do sakramentu pojednania. O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel! śpiewa Kościół w liturgii Wielkiej Nocy w radosnym hymnie "Exsultet". Przecież nie powiem Jezusowi, że mój grzech jest za duży, by On mógł go odkupić :oops: .

Może więc spróbuj dać sam sobie kredyt (to słowo pochodzi przecież od credo = 'wierzę, ufam'), "spłać" nim długi wobec Boga, jeśli istotnie je masz, w sakramencie pojednania i postanów sobie, że nie będziesz koncentrował się na własnej grzeczności, by tego "kredytu" nie skazywać z góry na zmarnowanie. Raczej skup się na modlitwie o wysoką stopę zwrotu z tej inwestycji.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL