Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 22 ] 
  Drukuj

Skłonność obiektywnie nieuporządkowana - co to znaczy?
Autor Wiadomość
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 21:09 
Offline

Dołączył(a): wtorek 06 mar 2012, 23:23
Posty: 143
Lokalizacja: Gorlice
Miejscowość: Gorlice
Witajcie, KKK 2358 mówi:
"Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka OBIEKTYWNIE NIEUPOŻĄDKOWANA..."
Co to znaczy obiektywnie nieupożądkowana?! może mi to ktoś szerzej objaśnić będe wdzięczny:-)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 21:14 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 13:08
Posty: 200
Lokalizacja: Poznań
Miejscowość: Poznań
napisane obiektywnie ? no, to nie pytać się :-) obiektywnie to obiektywnie. Pozamiatane, i już ;)

_________________
Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 21:41 
Bardzo mi się podoba wyważony i kompetentny jezyk Katechizmu KK. Przecież nie pisali go, ani nie współpracowali przy nim, jacyś katoliccy idioci czy religijne nieuki. Dajcie spokój.

Chwilka... A może - to my nie wiemy jeszcze tak naprawdę wszystkiego?... Może my coś tutaj widzimy na jedynie "własną modłę"? Może coś przeakcentowujemy, przerysowujemy, przeinaczamy - że ten homoseksualizm tak nam po głowie krąży, i krąży... Może po prostu: nam się coś "tylko tak wydaje", że tak to wszystko interpretujemy?... Oczywiście, pomimo trudnych chwil, których doświadczamy - z całym szacunkiem: dostrzegam je u Was, i u siebie także... A może hmx - to rzeczywiście NAJPROŚCIEJ mówiąc: "nieuporządkowanie", którym można się "zająć" z kimś pomocnym - i to może się okazać wspaniała i zbawienna szansa: na wartościową, wewnętrzną pracę - ze światem własnych potrzeb, przeżyć, odczuć, wspomnień... Jakże piękna to i rewelacyjna okazja!

Podobają mi się tytuły wartościowych w tym temacie książek i artykułów: "Podróż ku pełni męskości" Alana Medingera, "Homoseksualizm: niedojrzałość, nie choroba" ks. Kożucha oraz "Wyjść na prostą" Richarda Cohena. Tytuły, które przecież wiele mówią. Ja to już widzę, a Ty?... Może warto zaufać tym, którym się udało, i tym, kórzy tak piszą i widzą. Wiedzą zapewne też. My - niejako - widzimy w sposób zamglony, bo w tej mgle żyjemy, poruszamy się... Bo czy mętlik naszych odczuć, myśli, doświadczeń - nie jest czasem taką nagromadzoną mgłą?

Ufam, spowiednikowi i kierownikowi duchowemu, którzy podtrzymują mnie w przekonaniu - przyjdzie dzień, że postawię pełny krok (skoro hmx jest oznaką niepełnej dojrzałości). I czuję, że wielu z nich patrzy na mnie - już dzisiaj - tak, jak patrzeć będzie Jezus, w chwili mojej śmierci: na piękne dzieło życia - uformowane w tyglu trudów, w pocie modlitwy i wysiłku ducha. Tak naprawde przecież homoseksualizm wydaje się być "etapem" na drodze wzrastania, skoro tak puentuje to Katechizm. Czyż nie?

Nie "pozamiatane", admin. Póki co: jest okazja, czas i szansa. Chcę z niej skorzystać - z pomocą Boską. Nawet za cenę potu na plecach... Chcę z niej skorzystać - pod okiem kogoś bardziej doświadczonego. Chcę z niej skorzystać - w formie warsztatów, refleksji, spotkań terapeutycznych, nie nastawiając się na "zmianę na heteroseksualizm", ale zmianę rozumianą jako: emocjonalny i duchowy rozwój, pokonywanie drogi, wewnętrzne wzrastanie - ku pełni, w Chrystusie.

Chcę z niej skorzystać. Czy ktoś z Was także?...
Ufam, że będę mógł już wkrótce tutaj o tym nieco więcej napisać: w jaki sposób i przy jakich propozycjach...


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 22:21 
Offline

Dołączył(a): wtorek 06 mar 2012, 23:23
Posty: 143
Lokalizacja: Gorlice
Miejscowość: Gorlice
Hodzi mi drodzy koledzy o wyjaśnienie słów "obiektywnie nieuporządkowana"?! Ale chyba lepiej poszperać w słowniku j. polskiego...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 22:33 
Obiektywnie = bezstronnie, rzeczowo, prawdziwie, tak jak jest.

Obiektywnie nieuporządkowane - to nie znaczy: że nie można już nic z tym zrobić,
dla zyskania porządku i poukładania: uczuć, emocjii, przeżyć, wspomnień, historii
życia, planów, spojrzeń, oczekiwań, potrzeb, marzeń.

Ale "obiektywnie nieuporządkowane" oznacza z pewnością, że taka interpretacja
jest bliższa prawdzie, niż wszelakie inne, które np. mówiłyby o homoseksualizmie
jako "opcji uzupełniającej" - jak akurat nie jesteś hetero, ale jak jesteś homo, to
to zastępuje tamto, i jak się nie realizujesz tam, to rób to tutaj; i nic nie zmieniaj.


Góra
  
 

Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 22:37 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 12 kwi 2012, 17:40
Posty: 11
Kurcze... nie chciałbym wychodzić na takiego, co się tylko mądrzy i wie lepiej i bardzo proszę tak mnie nie odbierać, ale aż mnie coś popycha, by dorzucić swoje trzy grosze. Bo nie mówimy o rzeczach neutralnych, czyli obojętnych, tylko o nas - a zatem o czymś (kimś) cholernie ważnym... O naszej kondycji, sytuacji. I o szansie, którą realnie można zaprzepaścić, a wcale nie trzeba... A skoro sam Pan Bóg chce, by człowiek miał się dobrze, to i my powinniśmy dołożyć wszelkich starań, by było dobrze...

Jestem pełen podziwu i z pewną wręcz nieśmiałością wchodzę w dialog z osobami, które mają tak wielkie zawierzenie Panu Bogu w sprawach kondycji emocjonalnej. Ale na Boga... Nie wmawiajmy sobie, że homoseksualizm to jakieś straszne obciążenie, niedojrzałość, zablokowanie, krzyż... Tak, prawdą jest, że różnego tego typu blokady emocjonalne mogą być przyczyną homoseksualizmu. Ale sam homoseksualizm jest - nie mniej, nie więcej - alternatywną drogą rozwoju ludzkiej seksualności. Tyle i tylko tyle. Sam w sobie nie jest i nie ma prawa być źródłem zaburzeń emocjonalnych. A nawet jeśli jest owocem jakiś problemów, to jeśli owe pierwotne niedojrzałości się umiejętnie przepracuje, pokona, uzdrowi... - to człowiek (także homoseksualista) jest w pełni dojrzałym, emocjonalnie poskładanym i zintegrowanym, odpowiedzialnym człowiekiem. Znam takie osoby. Są szczęśliwe. I zdolne do budowania relacji opartych na odpowiedzialności i miłości (rozumianej także w sensie nadprzyrodzonym).

Ale jeśli damy sobie wmówić - jak chce tego pan Cohen - że homoseksualizm jest podrzędny, niedojrzały... No to dupcia blada... Do końca życia będziemy niepogodzeni z sobą samymi, żyjąc w przekonaniu o swej niedojrzałości, a tym samym blokując - trochę na własne życzenie - realne możliwości na normalne życie i zintegrowaną osobowość. Normalne życie, czyli dawanie z siebie, kochanie, chrześcijańską miłość, wychylenie w stronę drugiego, a nie ciągłe i namiętne skupianie się na sobie i swojej kondycji.

Piękne jest Jezusowe przykazanie: "Miłuj bliźniego JAK siebie samego". Nie będziesz zdolny do miłości, jeśli nie pokochasz siebie (= nie przeżyjesz w sobie głębokiej zgody na siebie samego). I guzik prawda, że homoseksualista z definicji musi wyjść na prostą, bo z założenia jest obciążony niedojrzałością. Sorry, tak nie jest... Jeśli ktoś czuje pewne braki emocjonalne (mniejsze czy większe czuje każdy normalny człowiek), to niech wie, że klimat pogody ducha i przyjaźni z samym sobą jest podstawą, by je przezwyciężyć. Tak jak dziecko - by długoletni proces wychowania nauczył kogoś, czym jest miłość - musi żyć w klimacie pełnej akceptacji ze strony obojga rodziców, tak i dorosły człowiek musi siebie akceptować, by móc nad sobą pracować.
Jest sprawą dobitnie opisaną i pięknie udowodnioną (głównie na poziomie neuropsychologii), że homoseksualizm sam w sobie nie jest ani ubytkiem, ani niedojrzałością, ani jakąś skazą na psychice. Wierzmy w Pana Boga, a przede wszystkim Panu Bogu. Ale i zaufajmy od czasu do czasu nauce. I naukowcom. Kompetentnym naukowcom...

PS. By nie pozostawiać niedomówień i by mnie źle ktoś nie zrozumiał... Nie kwestionuję niczyich osobistych doświadczeń. I nie miałbym nawet odwagi polemizować z czyimś doświadczeniem. Zdaję sobie sprawę, że wielu forumowiczów boryka się z trudnościami natury emocjonalnej. Staram się tylko powiedzieć jedno: ich źródło niekoniecznie tkwi w homoseksualizmie. Przeciwnie: kondycja seksualna może być owocem takich czy nie innych trudności (stąd łatwo jest pomylić jedno z drugim), ale te trudności można pokonać. I do końca życia być homoseksualistą (rozwoju seksualności nie da się cofnąć) pięknie dojrzałym, szczęśliwym i kochającym. Tak. To jest możliwe.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 23:04 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 gru 2011, 13:08
Posty: 200
Lokalizacja: Poznań
Miejscowość: Poznań
a ja juz mam dość smagania się po tyłku ciagle biczami dlaczego nieuporządkowana, a czy wrodzona, a czy nabyta, a to, a tamto. Strata czasu. Codzienne msza, adoracja i słuchanie Pana w ciszy w zupełności wystarczają, żeby żyć, trwać i rozwijać się. A teologowie niech sobie snują koncepcje na ten temat. Przez 2000 lat wyszło im na ten temat tylko to jedno zdanie. No cóż. To i tak dużo :-)

_________________
Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: czwartek 26 lip 2012, 23:42 
santiago napisał(a):
Ale sam homoseksualizm jest - nie mniej, nie więcej - alternatywną drogą rozwoju ludzkiej seksualności. Tyle i tylko tyle.

Tego stwierdzenia nie rozumiem. Jak rozwijać na tej homoseksualnej drodze własną, obiektywnie nieuporzadkowaną seksualność? Chyba, że Katechizm wali byki = robi błędy?
admin napisał(a):
a ja juz mam dość smagania się po tyłku ciagle biczami

„Smaganie się biczami” nie wypływa wprost z interpretacji naszej kondycji. Jest odwrotnie. To raczej owo „nieuporządkowania” odbija się czkawką w reakcjach, relacjach... Zresztą, małżeńskie relacje też są niekiedy nieuporządkowane.
Nieuporządkowane = to nie: beznadziejne, okropne, bezsensowne, bez perspektyw... Dla mnie to owo katechizmowe "nieuporządkowanie" jest POZYTYWNYM wyzwaniem... Gdyby Szaweł był idealny, nie doznałby przemiany w Pawła. A gdyby Paweł nie doświadczał "ościenia dla ciała" - nie musiałby już nawet palcem ruszać w bucie, by dalej iść ufnie przed siebie - a czasem "pod prąd".

Owszem, jedną z koncepcji „wytrwania” w naszej trudnej sytuacji może być: tonowanie, wyciszanie, łagodzenie, relaksacja. Odsuwanie nieprzyjemnych wspomnień. Nie powracanie do nich... U mnie samego się tak nie dało. Owszem, dostrzeżenie i nazwanie charakteru moich pragnień było trudne. Obce. To dla mnie jak brzydko pachnący dym, który pojawił się kiedyś na horyzoncie mojego życia. Udawałem, że to tylko niewinny dymek. Zbliżał się. Kłuł w oczy. Dawał znać o sobie. Prosiłem Boga o siłę, by zobaczyć z jakiego ogniska on się wydobywa... To moje wspomnienie. A czy ktoś powiedziałby, że się ucieszył na odkrycie własnych pragnień hmx?

Poznanie mojej trudnej historii pomogło mi: nie dramatyzować ich, nie uciekać przed nimi w nieskończoność, nie poddawać się fałszywym interpretacjom własnych przeżyć i pragnień; nie udawaćc, ze nic się nie dzieje, nie twierdzić, że nie mam już nic do zrobienia... Szczere wysiłki i uczciwe duchowe zmagania - toż to zaszczyt w wędrowaniu z Bogiem!

Mądrzy mówią, że nieznajomość swojej historii życia każe nam niekiedy przeżywać je jeszcze raz... Nie dołuję nikogo. Nie mam wcale takiego zamiaru, Poznanie siebie - ale też współ-praca z łaską i Bogiem - droga wzrastania w chrześcijańskiej doskonałości: to szansa. Praca nad własnym wewnętrznym światem jest dla mnie nadzieją. Jest radosnym wysiłkiem. Jest przekonaniem, że warto i można. Jest uznaniem, że aktualnie nie jestem w miejscu najdoskonalszym, jakim mógłbym być. Że Bóg chce dla mnie więcej, dalej, piękniej, dojrzalej. Dojrzalej - tak widzę ten akapit KKK.
Kto tak ma - „łapka” w górę!

Chyba, że ktoś już nie chciałby dla siebie absolutnie nic robić...

Pozdrawiam tych, którzy wyruszyli w "podróż ku pełni", którzy - choć widzą, to - nie poddają się i nie zatrzymują na "wewnętrznym nieuporządkowaniu" i dużo siłżyczę tym, którzy - choć chwiejnie, to jednak pędzą - by wybiec: "na prostą"! :)


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieupożądkowana?!
PostNapisane: piątek 27 lip 2012, 06:42 
ks.tymoteusz napisał(a):
santiago napisał(a):
Ale sam homoseksualizm jest - nie mniej, nie więcej - alternatywną drogą rozwoju ludzkiej seksualności. Tyle i tylko tyle.

Tego stwierdzenia nie rozumiem. Jak rozwijać na tej homoseksualnej drodze własną, obiektywnie nieuporzadkowaną seksualność? Chyba, że Katechizm wali byki = robi błędy?


Też na to zwróciłem uwagę. Oczywiście, że katechizm nie wali byków, Pismo Święte tym bardziej się nie myli kiedy mówi, że mężczyzną i kobietą stworzył Bóg człowieka i to jest jedyna droga realizowania swojej seksualności. Homoseksualizm nie jest żadną alternatywą. Każdy jak sądzę rozumie ten pewien rodzaj nieuporządkowania w sobie o jakim mówi katechizm. Ze skłonnościami hmsx da się co prawda żyć, nawet w zgodzie z Bogiem, ale jak bym dziś miał kilkanaście lat i był na tyle mądry, to starałbym się te skłonności leczyć.


ks.tymoteusz napisał(a):
admin napisał(a):
a ja juz mam dość smagania się po tyłku ciagle biczami

„Smaganie się biczami” nie wypływa wprost z interpretacji naszej kondycji. Jest odwrotnie. (...)


Tymoteusz, ja bym w ogóle pominął milczeniem to, że admin ma już dość smagania po tyłku biczami, ha ha!


ks.tymoteusz napisał(a):
Prosiłem Boga o siłę, by zobaczyć z jakiego ogniska on się wydobywa... To moje wspomnienie. A czy ktoś powiedziałby, że się ucieszył na odkrycie własnych pragnień hmx?


No więc ja w ogóle nie mam potrzeby takich poszukiwań, nie widzę nawet ich sensu. Co to mi da, że w końcu odkryję, że mam te skłonności, bo po obejrzeniu w wieku 6-lat "Akademii Pana Kleksa" dotykałem wacka kolegi, a do tego miałem jeszcze nieobecnego ojca i zaspokajając potrzebę posiadania córki przez sąsiadkę podawałem u niej w sukience proszone herbatki dla lalek?

Byłem taki odkąd pamiętam, choć nie zawsze zdawałem sobie sprawę, że to jest coś odmiennego. Nie wiem czemu - nikt mnie nie wykorzystał, byłem normalnym chłopakiem jak inni na podwórku. Dziś jestem jaki jestem, mam swoje lata i nie czuję przymusu żeby to zmieniać i od nowa układać sobie życia ale nie afirmuje też tego w sobie. To postęp, bo kiedyś na myśl o terapii wpadałem w białą gorączkę, zmianę tych skłonności odbierałem tak jak bym cały "ja" miał zostać unicestwiony. Myślę, że to dlatego, że moje skłonności w bardzo dużym stopniu mnie definiowały. Na pytanie "kim jesteś?" odpowiedziałbym wtedy, że "gejem". Nie człowiekiem, nie mężczyzną, Polakiem, chrześcijaninem, kucharzem, (...) - tylko gejem. Kto tak odpowiada? W tym jest cwancyk, żeby właśnie nie fiksować na punkcie tych skłonności. Trudno, ludzi dotykają większe tragedie, dziękuję Ci Panie, że sprawiłeś, że mimo swoich skłonności potrafię być szczęśliwy. Cieszę się tym co mam, więcej, nawet w tych skłonnościach mogę dostrzec jakieś plusy. Myślę, że gdybym był "normalny" Bóg nie dobijałby się w moim sumieniu tak mocno i razem z większością moich kumpli znieczulonych "normalnymi skłonnościami" jechałbym autostradą do piekła. Czasem trzeba spojrzeć z innej strony.

U Mateusza Jezus mówi: "Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli". Skoro tak, to wszystko jest z woli lub dopustu Bożego a jeśli tak to w jakiś niezrozumiały sposób dla dobra twojego lub twojego bliźniego, nawet jeśli teraz tego nie rozumiesz. Tak przynajmniej sądzę.

Reasumując, chcesz to zmienić, to idź na terapię - nie chcesz, to przyjmij, przestań się babrać w takich dociekaniach i oddaj swoje słabości Bogu. Inaczej tylko bardziej się na punkcie tych skłonności zafiksujesz.


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: wtorek 31 lip 2012, 20:59 
Offline

Dołączył(a): wtorek 06 mar 2012, 23:23
Posty: 143
Lokalizacja: Gorlice
Miejscowość: Gorlice
Witajcie, chodziło mi tylko o wyjaśnienie słów: "obiektywne nieupożądkowanie", NIEKONIECZNIE odnosząc to do skłonności hmx...


Ale jeśli już jesteśmy na tym temacie to krótko od siebie:
To czego nierozumie, co boli oddaje Jzusowi, zaufaniu miłości opartej na szczerości z samym sobą.
Mam troche żal do Kościoła nie dlatego, że nie akceptuje homoseksualizmu, ale o to, że niema odwagi "wyjść na przeciw" ludziom czasem bardziej wartościowym niż hetero tylko dlatego że są hmx.
Z oriętacją nie walcze po prostu staram się dobrze żyć, ale ostatnio widze duże zmiany, to wątek na inny temat.
Mam nadzieje że przyjdzie czas w którym będe umiał wszystko zrozumieć, zebrać do kupy i wrzucić na forum.

Przedewszystkim szczerość ze sobą i z Bogiem który jest Miłością...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: środa 01 sie 2012, 07:12 
darek86 napisał(a):
Mam troche żal do Kościoła nie dlatego, że nie akceptuje homoseksualizmu, ale o to, że niema odwagi "wyjść na przeciw" ludziom


Na czym miałoby polegać to wyjście na przeciw?


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: środa 01 sie 2012, 08:57 
darek86 napisał(a):
Mam troche żal do Kościoła nie dlatego, że nie akceptuje homoseksualizmu, ale o to, że niema odwagi "wyjść na przeciw" ludziom czasem bardziej wartościowym niż hetero tylko dlatego że są hmx.


Darku,
A co rozumiesz pod pojęciem "nie akceptuje"? Wczoraj poszedłem do spowiedzi. Wcześniej umówiłem się z jednym zakonników, bo wiedziałem, że zajmie to nieco dłuższą chwilę niż zwykle... Nie czułem się nie akceptowany! Wprost przeciwnie! Nasza rozmowa była bardzo rzeczowa, ludzka w pełnym poszanowaniu. Nawet padło pytanie z jego strony: "Chcesz żebym został twoim stałym spowiednikiem?"
Akceptacja ( w znaczeniu poszanowania człowieka) jest... Trzeba ją tylko odnaleźć ;)


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: środa 01 sie 2012, 23:27 
Offline

Dołączył(a): wtorek 06 mar 2012, 23:23
Posty: 143
Lokalizacja: Gorlice
Miejscowość: Gorlice
Po pierwsze:
Ja w swojej byłej karierze gdy się spowiadałem szczerze nazywając rzeczy po imieniu, tylko raz spotkałem się z brakiem zrozumienia i szacunku do osoby. To był problem chyba niedouczonego kapłana.
Chodzi mi o to że jeśli gej/hmx jest na pewnym poziomie duchowym, moralnym ( tak jak my;-) ) itp. to jest ok, ale jeśli przychodzi tzw. "przegięty" i szuka pomocy... to co?
Po drugie:
Często słyszałem na kazaniach, że homoseksualizm to zboczenie, horoba itd., a tylko raz w modlitwie powszechnej ksiądz w bardzo mądry sposób prosił o modlitwe za ludzi dotkniętych skłonnościami hmx.
Po trzecie:
Kościół głosi że wspułżycie pozasakramentalne to grzech (jakie kolwiek hetero czy homo), ale czy w równy sposób piętnuje życie na "kocią łape" i tzw. związki partnerskie?

Jak najbardziej zgadzam się z nauczaniem KKK, ale moim zdaniem brakuje konstruktywnego dialogu i otwarcia na pomoc ludziom hmx żeby czasem niebyć posądzonym o popieranie liberalnych ruchów gejowskich.
To są takie moje luźne przemyślenia może się myle...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 05:51 
Pierwsze dwa zarzuty nie odnoszą się do Kościoła tylko do konkretnych księży z którymi się spotkałeś, a ci, jak to ludzie, doskonali nie są. Co do trzeciego - co Ci to da, że Kościół będzie bardziej piętnował kogoś innego? Ulży Ci to w czymś? Zresztą czy oby na pewno seks homoseksualny to ta sama kategoria ciężkości co "zwykłe" cudzołóstwo?


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 09:06 
darek86 napisał(a):
moim zdaniem brakuje konstruktywnego dialogu i otwarcia na pomoc ludziom hmx

Dopisz, proszę:
- ku czemu ten dialog mógłby wieść? jakie miałbyś oczekiwania (napisz, bo ja / my się też ciągle uczymy...)
- co rozumiesz jako "pomoc"?... a co dla ciebie "pomocą" napewno by nie było?...
- są przeciez w nas pragnienia ukryte, nieświadome, nieodczytane, nie do końca rozeznane - to może nadal
trudny kierunek takiej "pomocy" i ostatecznie niezrozumienie... ale to raczej "feler" juz nie ze strony księdza.

Bardzo mi się spodobała sugestia, w innym temacie na forum, "że czasami my sami, i nasze myśli, jestesmy
dla siebie największym wrogiem" - stąd widzę potrzebę: rozeznania z mądrym spowiednikiem... ale to czasem
wiedzie przez trudne wertepy... wiesz, co mam na myśli, bo rozmawialiśmy...

Mnie się udało kilka razy: najpierw "wyczuć" czy dany kapłan "mnie pasuje" = stoi na odpowiednim poziomie,
będzie miał czas, ma kompetencje, ludzką kulturę bycia, i byłby w stanie mnie samemu potowarzyszyć...
Kilka razy sygnalizowałem konkretnie: czego oczekuję, czego szukam, o co proszę, a na co się nie zgadzam
(o szczegółach pisać tutaj nie będę - z oczywistych względów, może nieco opowiem 7-8-9 września...)

Pozdrawiam - dziś z Wiednia :)


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 11:51 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Czy spragniony, skrajnie wyczerpany wędrowiec proszący ostatkiem sił o wodę, ratującą mu życie stawia wymagania w jakim naczyniu ma mu być ona podana?
Czy chory człowiek będący w śpiączce podpowiada lekarzowi co on ma robić by ratować mu życie?
Jeśli ma być tak, jak my tego chcemy, to gdzie jest miejsce dla Boga i Ducha Świętego?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 12:40 
ks.tymoteusz napisał(a):
Kilka razy sygnalizowałem konkretnie: czego oczekuję, czego szukam, o co proszę, a na co się nie zgadzam


No ja może do tego bym się w konfesjonale nie posunął ale jeśli spowiednik nie jest moim stałym, to zdarza mi się pewne rzeczy od razu mu wybijać z głowy :) Na przykład wyznając grzech związany z nieczystością od razu uzupełniam o pełną informację o swoich skłonnościach, inaczej po kilku minutach słuchania o tym, że czas się ożenić musiałbym co najmniej dwuznacznie skwitować to tym, że nie spotkałem jeszcze kobiety, w której się zakochałem :)

Ale generalnie to robię tak: mówię co zrobiłem, starając się co najmniej nie wybielać i nie wybiegam ponad to z gotowymi rozwiązaniami resztę pozostawiając działaniu Ducha Świętego. Zainspirowało mnie kiedyś jedno kazanie. Przeczytajcie fragment z Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej. Kiedy Maryja przychodzi do Jezusa, to nie ma dla Niego gotowej recepty - zrób to, to i to. Przychodzi i mówi tylko, że zabrakło wina. I to wszystko, resztę pozostawia Jemu a tym co są z nim mówi "zróbcie wszystko co wam karze". I myślę, że to jest najlepsze podejście i do spowiedzi, i do modlitwy. Idź i powiedz Panu Jezusowi co się stało, w czym jest problem, czego się obawiasz i co cię boli a rozwiązanie zostaw Jemu.


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 12:57 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Dzięki za ostatnie zdanie ,, Idź i powiedz Panu Jezusowi co się stało, w czym jest problem, czego się obawiasz i co cię boli a rozwiązanie zostaw Jemu”. Powiedz Panu Jezusowi – nie tylko kapłanowi… rozwiązanie zostaw Jemu- nie sugeruj, nie podpowiadaj… -wspaniałe świadectwo wiary i najlepsza rada! Pozdrawiam!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 13:35 
Oddzielnie chcę wrócić do sedna tematu, czyli pytania o to co to znaczy, że skłonności homoseksualne są obiektywnie nieuporządkowane.

Ostatnio tak się złożyło, że wpadła mi w ręce definicja grzechu według świętego Tomasza, który w uproszczeniu czyn taki odnosi właśnie do nieuporządkowanego zwrócenia się w kierunku stworzenia (wszelkiego: siebie, innego człowieka, rzeczy, itd.). Nieuporządkowanego czyli sprzecznego z dewizją: "gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu". Idąc tym tropem podejrzewam, że może więc chodzić o to, że skłonności homoseksualne same w sobie już zwracające człowieka przeciw jego naturze (kobietą i mężczyzną stworzył go) nastrajają go zawsze wbrew woli Bożej, bo nie da się ich realizować nie grzesząc. Stąd są obiektywnie nieuporządkowane. Trzeba by jednak było zapytać jakiegoś teologa, bo ja to sobie tylko tak sam wywnioskowałem i choć brzmi to może w miarę rozsądnie (przynajmniej dla mnie), to może być stekiem bzdur :/


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: czwartek 02 sie 2012, 18:28 
cezary napisał(a):
Czy spragniony, skrajnie wyczerpany wędrowiec proszący ostatkiem sił o wodę, ratującą mu życie stawia wymagania w jakim naczyniu ma mu być ona podana?
Czy chory człowiek będący w śpiączce podpowiada lekarzowi co on ma robić by ratować mu życie?
Jeśli ma być tak, jak my tego chcemy, to gdzie jest miejsce dla Boga i Ducha Świętego?

Jestem (-śmy) ogromnie wrażliwi, nietuzinkowi, niepowtarzalni.
Stąd własne myśli czy slowa niekoniecznie musza być odebrane dokładnie tak, jak przedstawia się intencja. Stąd nie mam pojęcia - do kogo byłyby owe pytania... i czego konkretnie dotyczyłyby - grona ludzi o takich doświadczeniach czy samopoczuciu? CZy to opis wewnętrznych przeżyc cezarego? Czy pytanie do mnie, kiedy wcześniej starałem się choć nakreslić - co sugerowałbym sam osobie która "pojawiła się" z podobną historią.

To nie wywiad, to wspólne poszukiwania... Napiszę cos więcej - zgadzam się z mnóstwem Waszych wniosków. Kiedys autentycznie zechciałem nad tym wszystkim -ale w sobie - pochylic się i zadać pytanie. Oraz odważnie poszukać. W sobie - z Boską pomocą i Światłem. Krok po kroku się udawało. Owszem, nie obyło się bez potknięć. Mogę się podzielic konkretami, ale nie publicznie. Dla okazania współczucia i zachęty. Oraz dla pełniejszego
zrozumienia "drugiego cierpiącego".

Dodam jeszcze - to nie ja wymuszma na spowiedniku decyzje - przed kazdym spotkaniem usilnie proszę, aby sam Pan Bóg dał mu natchnienie w sytuacjach, których ja już - po ludzku - nie ogarniam... Czasem więc on sam mnie zapyta: co myslisz? albo: a co bys powiedział, gdybyśmy... lub: wydaje się, że... lub: może wartoby tutaj spróbować tego... lub: co ci mówi serce na taka propozycję... albo: mam takie wrażenie, że chyba...

To wszystko propozycje. Jestesmy niepowtarzalni, nietuzinkowi, ogromnie wrazliwi i chciani przez Boga. chciejmy więc tez zaufać, że On równiez działa przez natchnienia spowiednika, pouczenia towarzysza duchowego, przez refleksje albo inne teksty, które pojawiaja się na naszym forum... Toż to skarb...
Mnie dziś w Katedrze wiedeńskiej przyszła do głowy historia z dwoma drzewami w ogrodzie. Opowiem niebawem. Ale czuję, że jednym otworzy oczy, a innym podniesie cisnienie. To: mam napisać, czy nie?... 8-)


Góra
  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: piątek 03 sie 2012, 11:59 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 312
Miejscowość: Katowice
Pytania, bez adresu,może niewygodne, zadałem w związku z pojawiającą się na form dyskusją na temat spowiedzi w tym zastrzeżeń, pretensji ,uwag… do kapłanów spowiedników , bo… niedouczony, bo nie rozumie, bo niekompetentny… bo …itd… Tego typu i podobne im sformułowania na forum chrześcijańskim bardzo mnie rażą -Bóg naprawdę wie co robi i wcale się nie pomylił sadzając w konfesjonale kapłana-człowieka tak samo grzesznego, słabego,… i niedouczonego jak my. To nie problem w wykształceniu, kompetencji, kulturze….. spowiednika - to nasza słaba, płytka wiara nie pozwala nam dostrzec tego co najważniejsze, co istotne, co Boskie,… w sakramencie pojednania. Spowiedź to spotkanie z Miłosiernym Ojcem; kapłan to tylko ,,narzędzie” w Jego ręku, być może czasem nieudolne. Radość z pojednania z Bogiem, z odzyskania na nowo życia duchowego i darowania win czyni wszystko inne mało ważnym, drugorzędnym. Tak bardzo chcemy być zrozumiani, akceptowani, szanowani…. jako penitenci- postępujmy tak samo w stosunku do naszych spowiedników - mogą być zmęczeni, zdenerwowani, niedouczeni,….. mogą przeżywać osobiste dramaty i tragedie znacznie większe niż nasze , może zamiast krytykować, wytykać …. podziękujmy Bogu za to, że są. Pozwólmy działać Duchowi Świętemu, bo to On –nie my, jest Gospodarzem od samego początku do końca tego jedynego w swoim rodzaju spotkania Wszechmogącego, Miłosiernego Boga ze słabym , grzesznym człowiekiem. Nie stawiajmy warunków- przyjmijmy z wiarą, pokorą i wdzięcznością to, co Bóg nam ofiaruje.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Skłonność obiektywnie nieuporządkowana?!
PostNapisane: środa 10 paź 2012, 22:39 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 07 cze 2012, 21:49
Posty: 50
Miejscowość: Polska
Ja znalazłem fragment o obietrywnym nieuporządkowaniu w liście Kongregacji Nauki Wiary "Homosexualitatis problema" z 1986r:
"Należy natomiast sprecyzować, że szczególną skłonność osoby homoseksualnej, chociaż sama w sobie nie jest grzechem, stanowi jednak słabszą bądź silniejszą skłonność do postępowania złego z moralnego punktu widzenia. Z tego powodu sama skłonność musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną."

_________________
Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie.


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 22 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL