Witaj Querens!
Querens napisał(a):
To pewnie zdarza się większości z nas, więc nie jesteś oryginalny
Nie silę się na oryginalność... czasem trzeba zwyczajnie coś powiedzieć na głos by to dotarło do Twojego jestestwa

Querens napisał(a):
... Z Bogiem jesteśmy w innej relacji - On wszystko o nas wie i to On określa skalę ważności w naszym życiu.
Wychodząc z takiego założenia, spróbuj powoli odnosić te "rozproszenia dotyczące spraw codziennych, przyziemnych" do elementów treści mszy. Często wartość homilii polega nie na tym, że kieruje Twój umysł na "sprawy fundamentalne", lecz właśnie pozwala Ci zobaczyć konkrety swego życia w świetle wiary i miłości Boga. CAŁE nasze życie jest - i powinniśmy chcieć, by było - przeniknięte Bogiem, całe Mu je oddajemy, w całości siebie (razem z codziennością i grzechem nawet!) powierzamy Bogu.
Świadomość, że On o mnie wszystko wie jest we mnie obecna. Tak sobie to wyobrażam. Rozumiem, że przed Nim się nie schowam. Co mnie niepokoi to raczej fakt, iż "spotkania" na mszy czy też modlitwie nie są w pełni zaangażowane, że te chwilę które mam w ciągu tygodnia nie są właściwie wykorzystane.
Jest to, myślę, również powodowane ciągle pewną złością i niezgodą na to czego doświadczam, kim jestem, jakim jestem i kim raczej nie będę. Szukam w Nim głównego sprawcy, kozła ofiarnego który obdarzył mnie takim "darem". Nie rozumiem tego.
Querens napisał(a):
Zobaczysz z czasem, jak wiele w tych właśnie "przyziemnych" sprawach można od Boga usłyszeć, jak On pomaga w życiu codziennym. I z czasem msza przestanie być dla Ciebie obowiązkiem, lecz Twoją własną potrzebą. Bardzo jednak pomocne w tym jest korzystanie z sakramentów - pojednania i Komunii Świętej. Życzę Ci radości z odkrycia wartości tych spotkań z Żywym Bogiem, z Jezusem, który jest tam specjalnie dla Ciebie.
Mam nadzieje, że nadejdzie moment kiedy to się stanie. Dziękuje Querens za dobre słowo.
Pozdrawiam,
drago