Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 41 ] 
  Drukuj

Dlaczego inni są ... inni?
Autor Wiadomość
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 19:24 
Na pewno zdarzyło Wam się na jakimś forum nawiązać rozmowę z kimś, kto po zorientowaniu się, ze rozmawia z chrześcijaninem, natychmiast zaczynał demonstrować wrogi/pogardliwy stosunek do Chrześcijaństwa.
Cześć tych gejów... to zapewne te słynne "lemingi", wyedukowane przez TR i SLD, a może jeszcze i dziadków, co to pamiętają PRL jak dzisiejszy ranek...
Natrafiam też na ludzi inteligentnych, z tytułami naukowymi, którzy są jednak gorliwymi w wierze w ... ateizm, niebyt Boga, dla nich "boga"...
Takim "zakład Pascala" na pewno nie wystarczy.
No cóż, obiecuję im modlitewne wsparcie i czuję się raczej bezradny...
A Wy?


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 20:09 
A może te "lemingi" (uznaję że jest to wyraz sympatii do tych zwierząt, dlatego nie krytykuję bardzo mocno użycia tego słowa w odniesieniu do bliźnich) znają Kościół taki jaki on daje się ludziom poznać (a na pewno dawał się poznać jeszcze kilkadziesiąt lat temu) - jako instytucja, pełna grzechów, która uczy czego nie wolno robić, której nie podoba się seks przed ślubem, seks homoseksualny (a czasami - homoseksualizm w ogóle). W skrócie - sztuka dla sztuki, Kościół dla Kościoła (dla kasy...). Ja tam się nie dziwię takiej postawie, sam pewnie taki bym był, gdyby nie splot "przypadków" (Przypadek = drugie imię Ducha Św. ;d) który doprowadził mnie do sensu Kościoła i sensu życia w ogóle - spotkania i nawiązania relacji osobowej z Jezusem Chrystusem, jako Panem i Zbawicielem.
I jest to kłopot, okropny kłopot. Gdy ja widzę człowieka który utożsamia (jakże prawidłowo w sumie) Boga z Kościołem, ale Kościół jakiego doświadczył to tylko budynek, kasa, zakazy i nakazy. Więc Bóg jest taki sam w jego mniemaniu. Skoro tak to może lepiej by Go nie było... A że nikt nie udowodnił Jego istnienia, to , jak Hope zauważasz, zakład Pascala go nie przekonuje i uznawać może że Boga nie ma, a ludzie którzy wierzą (czyli w polskich warunkach - ci którzy chodzą do kościoła katolickiego, bo taki na 90% spotkał na swej drodze życia) są ciemni.
Do tego dochodzi jeszcze stosunek do homoseksualizmu, który jest różny. Gdy zapyta się przeciętnego katolika, który nawet chodzi do kościoła co niedzielę i przyjmuje księdza po kolędzie, co myśli o homoseksualizmie, to odpowiedź zabrzmi : to choroba, trzeba to leczyć, są nawet takie ośrodki.... itd. Prawdopodobieństwo że taki gej z forum spotkał się z takim poglądem jest olbrzymie, więc ja takich ludzi rozumiem. Jakby nie splot "przypadków", myślałbym tak samo - o sobie, jako o ekskomunikowanym (wyrzuconym przez swoje odczucia z ram wspólnoty Kościoła).

Ja zawsze gdy na takich ludzi natrafiam w internetowej przestrzeni (nie tylko gejów), staram się pokazać jak jest Bóg - że mnie kocha, ma cudowny plan, że ja sam z siebie jestem nikim , ale to wcale mnie nie doprowadza do destrukcji, bo Jezus sam zechciał za mnie umrzeć na krzyżu i wybawił mnie, grzesznika, nałogowego samogwałciciela. I tu zaczynają się schody - bo ja wiem że to co mówię jest prawdą. Ale w tym momencie włącza się (jakże sprawiedliwa, niestety) uwaga rozmówcy, który często jest przecież ochrzczony że w takim razie czemu tego nigdy nie słyszał w tym Świętym, Powszechnym i Apostolskim Kościele, czemu księża mówią tylko o aborcji i in vitro, i gender zamiast o tym. I jest rozdźwięk - bo ja chcę go zaprowadzić do wspólnoty z Jezusem, która jest tylko w Kościele, tylko tam znajdzie Jezusa który w sakramentach "przenosi" go w rzeczywistość SPOTKANIA z Bogiem. A Kościół, jak dla niego, jest nieprzygotowany. I mamy pat....

Czasami oczywiście od razu jest odrzucenie tych treści, bo gdy słyszą Ewangelię, nawet głoszoną w zupełnie inny (czyli w zasadzie - normalny) sposób, gdy słyszą słowo : Jezus, od razu kojarzą to z Kościołem, niestety nie w dobrym sensie, i zamykają się, nie chcą słuchać. Można się "tylko" modlić.
Ale może ten człowiek z którym gadałeś już nigdy w życiu nie usłyszy Dobrej Nowiny, może te kilkanaście minut rozmowy (nie kłótni, ale rozmowy, pełnej zrozumienia, nienastawionej na efekt ale na osobę) będzie jedyną Ewangelią którą uslyszy i kiedyś, na końcu życia będzie miał ją w sercu, zwróci się do Boga, którego negował i osiągnie usprawiedliwienie?


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 20:25 
Frustrat napisał(a):
A może te "lemingi" (uznaję że jest to wyraz sympatii do tych zwierząt, dlatego nie krytykuję bardzo mocno użycia tego słowa w odniesieniu do bliźnich) znają Kościół taki jaki on daje się ludziom poznać (a na pewno dawał się poznać jeszcze kilkadziesiąt lat temu) - jako instytucja, pełna grzechów, która uczy czego nie wolno robić, której nie podoba się seks przed ślubem, seks homoseksualny (a czasami - homoseksualizm w ogóle). W skrócie - sztuka dla sztuki, Kościół dla Kościoła (dla kasy...). Ja tam się nie dziwię takiej postawie, sam pewnie taki bym był, gdyby nie splot "przypadków" (Przypadek = drugie imię Ducha Św. ;d) który doprowadził mnie do sensu Kościoła i sensu życia w ogóle - spotkania i nawiązania relacji osobowej z Jezusem Chrystusem, jako Panem i Zbawicielem.
I jest to kłopot, okropny kłopot. Gdy ja widzę człowieka który utożsamia (jakże prawidłowo w sumie) Boga z Kościołem, ale Kościół jakiego doświadczył to tylko budynek, kasa, zakazy i nakazy. Więc Bóg jest taki sam w jego mniemaniu. Skoro tak to może lepiej by Go nie było... A że nikt nie udowodnił Jego istnienia, to , jak Hope zauważasz, zakład Pascala go nie przekonuje i uznawać może że Boga nie ma, a ludzie którzy wierzą (czyli w polskich warunkach - ci którzy chodzą do kościoła katolickiego, bo taki na 90% spotkał na swej drodze życia) są ciemni.
Do tego dochodzi jeszcze stosunek do homoseksualizmu, który jest różny. Gdy zapyta się przeciętnego katolika, który nawet chodzi do kościoła co niedzielę i przyjmuje księdza po kolędzie, co myśli o homoseksualizmie, to odpowiedź zabrzmi : to choroba, trzeba to leczyć, są nawet takie ośrodki.... itd. Prawdopodobieństwo że taki gej z forum spotkał się z takim poglądem jest olbrzymie, więc ja takich ludzi rozumiem. Jakby nie splot "przypadków", myślałbym tak samo - o sobie, jako o ekskomunikowanym (wyrzuconym przez swoje odczucia z ram wspólnoty Kościoła).

Ja zawsze gdy na takich ludzi natrafiam w internetowej przestrzeni (nie tylko gejów), staram się pokazać jak jest Bóg - że mnie kocha, ma cudowny plan, że ja sam z siebie jestem nikim , ale to wcale mnie nie doprowadza do destrukcji, bo Jezus sam zechciał za mnie umrzeć na krzyżu i wybawił mnie, grzesznika, nałogowego samogwałciciela. I tu zaczynają się schody - bo ja wiem że to co mówię jest prawdą. Ale w tym momencie włącza się (jakże sprawiedliwa, niestety) uwaga rozmówcy, który często jest przecież ochrzczony że w takim razie czemu tego nigdy nie słyszał w tym Świętym, Powszechnym i Apostolskim Kościele, czemu księża mówią tylko o aborcji i in vitro, i gender zamiast o tym. I jest rozdźwięk - bo ja chcę go zaprowadzić do wspólnoty z Jezusem, która jest tylko w Kościele, tylko tam znajdzie Jezusa który w sakramentach "przenosi" go w rzeczywistość SPOTKANIA z Bogiem. A Kościół, jak dla niego, jest nieprzygotowany. I mamy pat....

Czasami oczywiście od razu jest odrzucenie tych treści, bo gdy słyszą Ewangelię, nawet głoszoną w zupełnie inny (czyli w zasadzie - normalny) sposób, gdy słyszą słowo : Jezus, od razu kojarzą to z Kościołem, niestety nie w dobrym sensie, i zamykają się, nie chcą słuchać. Można się "tylko" modlić.
Ale może ten człowiek z którym gadałeś już nigdy w życiu nie usłyszy Dobrej Nowiny, może te kilkanaście minut rozmowy (nie kłótni, ale rozmowy, pełnej zrozumienia, nienastawionej na efekt ale na osobę) będzie jedyną Ewangelią którą uslyszy i kiedyś, na końcu życia będzie miał ją w sercu, zwróci się do Boga, którego negował i osiągnie usprawiedliwienie?


Pięknie zamykasz swoją wypowiedź, wzruszyłem się:-)
Tego nie wiemy, może być tak...
Znasz się chyba na ludziach.
Mnie obcy jest jednak taki odlot polegający na świergoleniu, jak to "Bóg mnie/ciebie kocha"...
To cześć Prawdy. Reszta jest tajemnicą.
Bo ten kochający Bóg może Cie na Sadzie Ostatecznym osądzić na wieczne potępienie.

Dla mnie podstawową postawą człowieka wobec Stwórcy jest "lęk i drżenie"...
I świadomość, ze taki pył i proch, jakim jest człowiek, nawiązuje bliska relacje z Istotą Boską. Z inicjatywy Stwórcy w dodatku...

Raczej taką świadomość pragnąłbym zapośredniczyć innemu człowiekowi...
Różnimy się trochę, prawda:-)?


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 21:05 
Nie wiem czy to zart z tym wzruszeniem :)
Żeby było zabawniej - w momencie gdy wysłałem tamtego posta zapukał do mnie nowy kolega z pokoju obok w akademiku pożyczyć talerz i widelec (ach te studenckie klimaty!) i zaczeliśmy rozmawiać o Jezusie....


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 21:18 
A różnimy się - owszem. Cytując np. św. Faustynę (wcale nie taką postępową i nowoczesną) - Miłosierdzie jest największym przymiotem Stwórcy. I to jest rzeczywiście TAJEMNICA wobec której wypada tylko zamilczeć w postawie "prochu i pyłu". Jednak mimo tej marności, cytując Koheleta, który ciągle przewija się w ostatnich dniach w Słowie Bożym, które Matka-Kościół nam podaje, nic nowego pod słońcem - mnie osobiście to zniewala i sprawia że się raduję : że wszystko ma swój czas, że ja jestem tym prochem i pyłkiem, a Bóg zechciał ze mną wejść w dialog przez Jezusa w Duchu Świętym. W tym więc się zgadzamy w 100%. Jednak człowiekowi który ma w nosie (przepraszam za kolokwializm) Boga, a Kościół to już w ogóle, trzeba zapośredniczyć RADOŚĆ z tego faktu. Bo jeśli miałbym żyć w strachu przed Bogiem, który mnie może skazać na piekielne kary, żyć pobożnie i bez grzechu z tego powodu, zamiast kornie radować się że jest On Bogiem z nami - Emmanuelem, to niczym się nie różniłbym od Narodu Wybranego, który nie wszedł w Nowe Przymierze.
A osoba która jest strasznie daleko od Boga, ma już piekło tu na ziemii, więc wizja Boga który ją skaże na dłuższe kary jej nie musi zachęcić. Do tego czasem dochodzi presja czasu, bo rozmówca może nie chcieć z nami dyskutować na tyle długo ,żebyśmy od sprawiedliwości Bożej i postawy prochu i pyłu doszli do tego, czym Bóg nas obdarza, jako Dzieci Boże. Więc zostanie z tą drugą "połową Prawdy", która bez pierwszej jest do niczego, bo nie jest czymś innym. A chrześcijaństwo jednak jest inne od wszystkich religii.
My znamy obie połowy, więc możemy być spokojni i sobie teoretyzować, polemizować - jeśli ktoś zna tylko jedną, jest być może z tego powodu daleko od Kościoła. Jeśli jest od niego daleko, nie dowie się nigdy całości Prawdy, nie odda swego życia świadomie Jezusowi, nie da się porwać Jego woli... A tu chodzi o życie, nie tylko wieczne.
:)


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 21:36 
Frustrat napisał(a):
Nie wiem czy to zart z tym wzruszeniem :)
Żeby było zabawniej - w momencie gdy wysłałem tamtego posta zapukał do mnie nowy kolega z pokoju obok w akademiku pożyczyć talerz i widelec (ach te studenckie klimaty!) i zaczeliśmy rozmawiać o Jezusie....



Nie, nie żart.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 21:42 
Frustrat napisał(a):
A różnimy się - owszem. Cytując np. św. Faustynę (wcale nie taką postępową i nowoczesną) - Miłosierdzie jest największym przymiotem Stwórcy. I to jest rzeczywiście TAJEMNICA wobec której wypada tylko zamilczeć w postawie "prochu i pyłu". Jednak mimo tej marności, cytując Koheleta, który ciągle przewija się w ostatnich dniach w Słowie Bożym, które Matka-Kościół nam podaje, nic nowego pod słońcem - mnie osobiście to zniewala i sprawia że się raduję : że wszystko ma swój czas, że ja jestem tym prochem i pyłkiem, a Bóg zechciał ze mną wejść w dialog przez Jezusa w Duchu Świętym. W tym więc się zgadzamy w 100%. Jednak człowiekowi który ma w nosie (przepraszam za kolokwializm) Boga, a Kościół to już w ogóle, trzeba zapośredniczyć RADOŚĆ z tego faktu. Bo jeśli miałbym żyć w strachu przed Bogiem, który mnie może skazać na piekielne kary, żyć pobożnie i bez grzechu z tego powodu, zamiast kornie radować się że jest On Bogiem z nami - Emmanuelem, to niczym się nie różniłbym od Narodu Wybranego, który nie wszedł w Nowe Przymierze.
A osoba która jest strasznie daleko od Boga, ma już piekło tu na ziemii, więc wizja Boga który ją skaże na dłuższe kary jej nie musi zachęcić. Do tego czasem dochodzi presja czasu, bo rozmówca może nie chcieć z nami dyskutować na tyle długo ,żebyśmy od sprawiedliwości Bożej i postawy prochu i pyłu doszli do tego, czym Bóg nas obdarza, jako Dzieci Boże. Więc zostanie z tą drugą "połową Prawdy", która bez pierwszej jest do niczego, bo nie jest czymś innym. A chrześcijaństwo jednak jest inne od wszystkich religii.
My znamy obie połowy, więc możemy być spokojni i sobie teoretyzować, polemizować - jeśli ktoś zna tylko jedną, jest być może z tego powodu daleko od Kościoła. Jeśli jest od niego daleko, nie dowie się nigdy całości Prawdy, nie odda swego życia świadomie Jezusowi, nie da się porwać Jego woli... A tu chodzi o życie, nie tylko wieczne.
:)



Odpowiem lekko złośliwym pytaniem: Skoro masz w sobie tyle tej posoborowej, nowoczesnej "radości", że a zapewne Cie rozsadza (vide: znany biskup tańczący jak pajac)...to... dlaczego jesteś sfrustrowany:-)?
Jeśli zbyt osobiste - olej po prostu:-)


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 22:08 
No bo każdy jest grzeszny, ale ma na szczęście w sobie HOPE (spe salvi facti sumus :)
Przystąpiłem do tego forum sfrustrowany, teraz nie poczuwam się do zmiany nicku, mimo że frustracją bym już mojego stanu nie nazwał.
Wiem do czego zmierzasz, dlatego odpowiadam szczerze - sfrustrowany byłem mimo, że usłyszałem radosną Nowinę o Jezusie, ale to nie wystarcza. Bo życie nie jest łatwe i przyjemne, i zdarzają się grzeszne upadki (vide: cytując klasyka - life is brutal and full of zasadzkas). Jednak w rozmowie z INNYM (kategoria kulturowa) od czegoś trzeba zacząć, żeby ktoś wiedział że może mieć radość, której świat dać nie może, a którą świat mu przesłania, a której nie da się wyrazić, która też nie jest pusta i pajacowata (ta prawdziwa). Po to się chyba głosi Ewangelię (oczywiście głównie swoim życiem i przykładem) - żeby podzielić się radością Ewangelii, choć jako mówiący o niej mogę być czasem sfrustrowany.... Na szczęście znajdzie się ktoś, kto mi przypomni o Bożej miłości, ktoś kto "poszafuje" w konfesjonale i doprowadzi do spotkania z żywym Jezusem w sakramencie. Czy każdy INNY znajdzie takiego "ktosia"? Fajnie by było.

Czy przyjąłeś już Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela? I nie mówię o jakimś obrzędzie wtajemniczenia, tylko o woli.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: sobota 27 wrz 2014, 23:08 
Nie mamy przecież innej Drogi, Prawdy, Życia...Wbrew posoborowym kłamcom:-)

Odpowiedź ciekawa, chociaż nie wiem... czy to taka uniwersalna "radość".
Po sakramencie Pokuty - na pewno.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 00:21 
Nieco intryguje mnie konkretnie, o jakich kłamców chodzi...
A radość nie jest uniwersalna - hinduista nie będzie cieszył się z nirwany tak jak chrześcijanin z przylgnięcia do Jezusa :)


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 09:30 
Frustrat napisał(a):
Nieco intryguje mnie konkretnie, o jakich kłamców chodzi...
A radość nie jest uniwersalna - hinduista nie będzie cieszył się z nirwany tak jak chrześcijanin z przylgnięcia do Jezusa :)


Kłamcy głoszą antropocentryzm. Synkretyzm, aggiornamento - dopasowanie do świata itd.

Mój b. przyjaciel buddysta czuje się na swój sposób szczęśliwy i spełniony...

Moim zdaniem prawdę o Bogu znajdziemy leżąc w popiele krzyżem..., nie uprawiając hopsasa za przykładem szalonego biskupa, który dawno już za swoje tańce i wypowiedzi powinien być przywołany do porządku...

Te "radosne" nurty są obecne i w Islamie i Judaizmie...I u mieszkańców Afryki...
Nikt im nie zabroni...


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 09:36 
hope napisał(a):
Na pewno zdarzyło Wam się na jakimś forum nawiązać rozmowę z kimś, kto po zorientowaniu się, ze rozmawia z chrześcijaninem, natychmiast zaczynał demonstrować wrogi/pogardliwy stosunek do Chrześcijaństwa.
Cześć tych gejów... to zapewne te słynne "lemingi", wyedukowane przez TR i SLD, a może jeszcze i dziadków, co to pamiętają PRL jak dzisiejszy ranek...
Natrafiam też na ludzi inteligentnych, z tytułami naukowymi, którzy są jednak gorliwymi w wierze w ... ateizm, niebyt Boga, dla nich "boga"...
Takim "zakład Pascala" na pewno nie wystarczy.
No cóż, obiecuję im modlitewne wsparcie i czuję się raczej bezradny...
A Wy?



A macie też inne pomysły, oprócz mantrowania "Bóg Cię kocha", czy "Dobrzy ludzie idą do nieba"?
Co powiedzieć człowiekowi cytującemu Dodę, lub pozostającemu w klimacie jej wypowiedzi odnośnie genezy Biblii i religii?


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 10:34 
"Te "radosne" nurty są obecne i w Islamie i Judaizmie...I u mieszkańców Afryki...
Nikt im nie zabroni..."

Przywoływany jest tutaj jakiś anonimowy następca Apostołów i oskarżany o radość, która jest w konwencji przyjętej przez Ciebie utożsamiana z wesołkowatością. Mi jednak chodzi o tę radość, którą i Ty masz na myśli, tę radość która ma być w nas pełna, jak sam Jezus wskazuje, wskazując też na Siebie, jako jej Źródło. Jest ona daleka od wesołkowatości; nie wiem czy czytałeś adhortację papieża Franciszka, ale tam jest ten wątek poruszony - że radość chrześcijańska różni się od radości świata.

Właśnie radość (prawdziwą, chrześcijańską, która trwa we łzach i w cierpieniu - bo tylko Jezus śmierć przemienił w chwałę zmartwychwstania, tym sensie naszej radości nie da się porównać do czegokolwiek innego) człowiek musi odkryć żeby CHCIEĆ pójść za Jezusem, żeby CHCIEĆ wrócić do Jezusa. Jak super to koresponduje z dzisiejszym Słowem Bożym, które Matka Kościół nam poleca do słuchania - wolę ojca w Ewangelii spełnił drugi syn (Mt 21, 28-32) , który zaczął właśnie CHCIEĆ. Zmienił zdanie.

Więc celem przepowiadania jest tylko to, żeby ktoś zaczął chcieć.
Nie mogłem zostawić bez dopowiedzenia wątku prawdziwej radości - o Dodzie się już nie wypowiem.
Błogosławionej niedzieli :)


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 19:44 
Frustrat napisał(a):
"Te "radosne" nurty są obecne i w Islamie i Judaizmie...I u mieszkańców Afryki...
Nikt im nie zabroni..."

Przywoływany jest tutaj jakiś anonimowy następca Apostołów i oskarżany o radość, która jest w konwencji przyjętej przez Ciebie utożsamiana z wesołkowatością. Mi jednak chodzi o tę radość, którą i Ty masz na myśli, tę radość która ma być w nas pełna, jak sam Jezus wskazuje, wskazując też na Siebie, jako jej Źródło. Jest ona daleka od wesołkowatości; nie wiem czy czytałeś adhortację papieża Franciszka, ale tam jest ten wątek poruszony - że radość chrześcijańska różni się od radości świata.

Właśnie radość (prawdziwą, chrześcijańską, która trwa we łzach i w cierpieniu - bo tylko Jezus śmierć przemienił w chwałę zmartwychwstania, tym sensie naszej radości nie da się porównać do czegokolwiek innego) człowiek musi odkryć żeby CHCIEĆ pójść za Jezusem, żeby CHCIEĆ wrócić do Jezusa. Jak super to koresponduje z dzisiejszym Słowem Bożym, które Matka Kościół nam poleca do słuchania - wolę ojca w Ewangelii spełnił drugi syn (Mt 21, 28-32) , który zaczął właśnie CHCIEĆ. Zmienił zdanie.

Więc celem przepowiadania jest tylko to, żeby ktoś zaczął chcieć.
Nie mogłem zostawić bez dopowiedzenia wątku prawdziwej radości - o Dodzie się już nie wypowiem.
Błogosławionej niedzieli :)



Ładnie piszesz, może nawet pośrednio odnosisz się do mojego zapytania...
Nie ukrywam, ze jestem blisko sedewakantyzmu, a mówiąc pozytywnie: wybieram Tradycję KK.
Zerwanie z Tradycją pod dyktando wrogów kościoła uważam za zdradę Jezusa.
Ktokolwiek to robi.
Oczywiście, ze bliskość Chrystusa i spotykanie Go oznacza radość.
Ale Zły pajacuje tu ile potrafi.
W moim osobistym życiu takiej zwykłej radości jest akurat na lekarstwo:-(
Przeraza mnie apostazja hierarchii, fałszywy prorok na czele, zaślepienie tłumów...
Trzeba to przetrwać, ale nawet myśl o zapowiedziach w Apokalipsie mało nastraja do "radości". TO musi się stać i tyle.

A Doda... Chyba w każdym z nas jest próba "dogadania się" z tym "światem"...
Jak z tym polemizować?


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 19:59 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
hope napisał(a):
Na pewno zdarzyło Wam się na jakimś forum nawiązać rozmowę z kimś, kto po zorientowaniu się, ze rozmawia z chrześcijaninem, natychmiast zaczynał demonstrować wrogi/pogardliwy stosunek do Chrześcijaństwa.
Cześć tych gejów... to zapewne te słynne "lemingi", wyedukowane przez TR i SLD, a może jeszcze i dziadków, co to pamiętają PRL jak dzisiejszy ranek...
Natrafiam też na ludzi inteligentnych, z tytułami naukowymi, którzy są jednak gorliwymi w wierze w ... ateizm, niebyt Boga, dla nich "boga"...
Takim "zakład Pascala" na pewno nie wystarczy.
No cóż, obiecuję im modlitewne wsparcie i czuję się raczej bezradny...
A Wy?


Wspomniany powyżej Pascal pisał także: "Człowiek, który udaje anioła staje się demonem." Czasem właśnie miałem takie myśli, że udawanie "hetero" jest czymś nad wyraz dobrym. Jednocześnie władzę w człowieku przejmuję kłamstwo, wobec otoczenia stosuje się najlepsze triki psychologiczne aby w to uwierzyli. Na końcu już się nie ma kontroli nad słowami a nawet staje się mitomanem. I tak właśnie człowiek, który chciałby być aniołem staje się demonem....


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 20:13 
adrem napisał(a):
hope napisał(a):
Na pewno zdarzyło Wam się na jakimś forum nawiązać rozmowę z kimś, kto po zorientowaniu się, ze rozmawia z chrześcijaninem, natychmiast zaczynał demonstrować wrogi/pogardliwy stosunek do Chrześcijaństwa.
Cześć tych gejów... to zapewne te słynne "lemingi", wyedukowane przez TR i SLD, a może jeszcze i dziadków, co to pamiętają PRL jak dzisiejszy ranek...
Natrafiam też na ludzi inteligentnych, z tytułami naukowymi, którzy są jednak gorliwymi w wierze w ... ateizm, niebyt Boga, dla nich "boga"...
Takim "zakład Pascala" na pewno nie wystarczy.
No cóż, obiecuję im modlitewne wsparcie i czuję się raczej bezradny...
A Wy?


Wspomniany powyżej Pascal pisał także: "Człowiek, który udaje anioła staje się demonem." Czasem właśnie miałem takie myśli, że udawanie "hetero" jest czymś nad wyraz dobrym. Jednocześnie władzę w człowieku przejmuję kłamstwo, wobec otoczenia stosuje się najlepsze triki psychologiczne aby w to uwierzyli. Na końcu już się nie ma kontroli nad słowami a nawet staje się mitomanem. I tak właśnie człowiek, który chciałby być aniołem staje się demonem....


A to ciekawe, znasz może kogoś, kto udaje?


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 20:22 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
Mówiąc wprost - ten post był o mnie.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 20:31 
adrem napisał(a):
Mówiąc wprost - ten post był o mnie.


No nie martw się aż tak, bo mimikra, upodobnienie, konformizm, to niestety częste strategie przetrwania... gdy środowisko odbieramy, jako zagrażające nam...
Myślę, ze mówiąc innym ludziom o naszych poszukiwaniach Boga nie ma sensu nikogo udawać...


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 20:56 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
Jest mi czasami po prostu przykro, że w KKK czytamy: "Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji."
Jednocześnie znam osoby mi bliskie, które są naprawdę bardzo religijne i wiem, że mają na to taki pogląd aby najlepiej nazbierać chrustu na stos dla "pedała".
Mam żal także do księży, że nie mówią z ambony jaki stosunek ma Kościół do homoseksualistów - dlatego wynosi się wiedzę tylko o tym, że osoba taka umrze na AIDS, jest zboczeńcem, pójdzie do piekła itp. Nie mówię tego bezpodstawnie przecież chodzę często do kościoła. Znam także przypadek kiedy rodzice szukali porady u egzorcysty bo uważali, że ich syna opętał Szatan skoro jest homoseksualny.
Podsumowując: nigdy nie słyszałem w kościele jak ma się zachować rodzic wobec homoseksualnego syna.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 21:46 
I długo zapewne jeszcze nie usłyszysz...
Mam nadzieję... Bo i po co?
Wymóg miłości bliźniego wystarczy, aby i ten problem regulować.
Po co przy dzieciach wchodzić w szczegóły i gorszyć j publicznie w kościele?
A ci, co by zbierali ten chrust, zapewne zbieraliby go nie tylko na odmieńców seksualnych, ale np. oszczerców, kłamców itp. Taki radykalizm myślenia nie poddany kontroli sumienia...:-(


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 21:51 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
ok masz racje kościół to nie jest miejsce na takie rozmowy, natomiast księża otrzymują instrukcje apostolskie jak wypowiadać się na temat homoseksualizmu. Chodzi mi w zasadzie o podejmowanie faktu, że zbliżenie homoseksualne jest grzechem a nie sam homoseksualizm jako taki.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 22:41 
adrem napisał(a):
ok masz racje kościół to nie jest miejsce na takie rozmowy, natomiast księża otrzymują instrukcje apostolskie jak wypowiadać się na temat homoseksualizmu. Chodzi mi w zasadzie o podejmowanie faktu, że zbliżenie homoseksualne jest grzechem a nie sam homoseksualizm jako taki.


To powinno być klarownie przedstawione na lekcjach religii, myślę...


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 22:50 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
Księża raczej niechętnie by się wypowiadali właśnie w klarowny sposób na lekcjach religii.
No wiesz jeszcze ktoś by pomyślał że ksiądz - jest nooo ciepły :)
Ta sama reakcja jak rozmawiam ze znajomymi i tłumaczę a na koniec pytanie - jeszcze mi powiedz że ty jesteś peda*em...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 22:57 
Offline

Dołączył(a): czwartek 07 sie 2014, 18:57
Posty: 233
Miejscowość: Szczecin
Jest niestety tak, jak to opisał Adrem. Przypuszczam, że bliskie mi osoby nie zdałyby takuego sprawdzianu z nie teoretycznej a praktycznej miłości bliźniego. Co do księży to mam mało. złudzeń...posoborowe semnaria i ich narybek wiele pozostawia do życzenia. Gdy ktoś się naslucha w domu, w grupie rowiesniczej, że. "pedałów. trzeba ****" a słowo. to jest najgorszą. obelgą , skąd ma taka osoba wiedzieć , że. są. ludzie tacy jak my a nie tylko lewicowi pomylency czy "wiara i tęcz".,,


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:09 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 wrz 2014, 22:13
Posty: 22
Miejscowość: Rzeszów/Warszawa
Adrem, ja też udawałem hetero przez prawie 19 lat ( w sumie bardziej przed samym sobą niż przed innymi). Co do ludzi niewierzących, to ja Wam powiem, że moim zdaniem dużo też chyba zależy od naszego nastawienia do nich. Wielu z nich chce wierzyć, ale nie potrafią. A co do tych którzy trwają w grzechu, myślę że trzeba wychodzić im naprzeciw i pokazywać swoimi czynami, że w ten sposób naprawde da się funkcjonować i być szczęśliwym. Wielu z nich widzi chrześcijan jako takich poganiaczy, którzy wytykają wszystkim ich błędy, nikt tego nie lubi. Poza tym oni mogą tez postrzegać katolików jako taki ich wyrzut sumienia, większość z nich czuje tam w głębi, że coś w ich życiu jest nie tak i po prostu pierwsza ich reakcja jest odepchnięcie źródła ich stresu :D nie wiem czy ktoś coś z tego rozumie, ale ja to tak z grubsza widzę


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:17 
Ramsey napisał(a):
Adrem, ja też udawałem hetero przez prawie 19 lat ( w sumie bardziej przed samym sobą niż przed innymi). Co do ludzi niewierzących, to ja Wam powiem, że moim zdaniem dużo też chyba zależy od naszego nastawienia do nich. Wielu z nich chce wierzyć, ale nie potrafią. A co do tych którzy trwają w grzechu, myślę że trzeba wychodzić im naprzeciw i pokazywać swoimi czynami, że w ten sposób naprawde da się funkcjonować i być szczęśliwym. Wielu z nich widzi chrześcijan jako takich poganiaczy, którzy wytykają wszystkim ich błędy, nikt tego nie lubi. Poza tym oni mogą tez postrzegać katolików jako taki ich wyrzut sumienia, większość z nich czuje tam w głębi, że coś w ich życiu jest nie tak i po prostu pierwsza ich reakcja jest odepchnięcie źródła ich stresu :D nie wiem czy ktoś coś z tego rozumie, ale ja to tak z grubsza widzę



Czytam z zaciekawieniem twoje DIAGNOZY:-)
Pełna zgoda.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:18 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
[quote="Ramsey"]Adrem, ja też udawałem hetero przez prawie 19 lat ( w sumie bardziej przed samym sobą niż przed innymi)[/quote]
Kiedyś ktoś mi powiedział, że to udawanie jest destrukcją dla człowieka, ma trzy wyjścia: powiesić się, oszaleć, albo stać się cynicznym człowiekiem. Po trochu balansuje miedzy tymi wariantami. Zresztą nie chce się użalać nad sobą.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:27 
adrem napisał(a):
Ramsey napisał(a):
Adrem, ja też udawałem hetero przez prawie 19 lat ( w sumie bardziej przed samym sobą niż przed innymi)

Kiedyś ktoś mi powiedział, że to udawanie jest destrukcją dla człowieka, ma trzy wyjścia: powiesić się, oszaleć, albo stać się cynicznym człowiekiem. Po trochu balansuje miedzy tymi wariantami. Zresztą nie chce się użalać nad sobą.


Możesz tez powiedzieć sobie tak: Moja orientacja jest moją osobistą sprawą, oraz Pana Boga. Nikomu nic do tego, dopóki nikogo nie zmuszam do niczego, nie łamię prawa, ani obyczajów, funkcjonuję jak każdy obywatel...


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:35 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 wrz 2014, 22:13
Posty: 22
Miejscowość: Rzeszów/Warszawa
Hope czyli uważasz, że lepiej nikomu nie mówić? Bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem to co chciales przekazać :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:39 
Ramsey napisał(a):
Hope czyli uważasz, że lepiej nikomu nie mówić? Bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem to co chciales przekazać :)


Tak, generalnie tak uważam, ale to zawsze wymaga zastanowienia, bo może być i tak, ze LOS nam zsyła kogoś naprawdę bliskiego i oddanego, kto po poznaniu tajemnicy, będzie dla nas ogromnym wsparciem, a może i odwrotnie tez.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:40 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
Słuszna uwaga, ale przecież nie jesteśmy na bezludnej wyspie - mam bardzo wielu przyjaciół wśród nich takich z którymi widuje się niemal codziennie. Przewijają się dziesiątki tematów i w końcu trafia się ten o którym nie chciałbyś mówić, wymówka typu "to moja prywatna sprawa" albo "nie będę rozmawiał na ten temat" już jest podejrzane. Poza tym są jeszcze imprezy - alkohol, no i właśnie mogę przekroczyć granicę. Chociaż potrafię się kontrolować całkowicie, nawet po miażdżącej dawce alkoholu. Więc dla kogoś z kim się znasz od przedszkola i jesteście przyjaciółmi, to dla takich osób nie jest to moja prywatna sprawa - to jest zasadnicza sprawa (szczególnie dla kumpli) ;)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: niedziela 28 wrz 2014, 23:50 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 wrz 2014, 22:13
Posty: 22
Miejscowość: Rzeszów/Warszawa
Jeśli chodzi o moje doświadczenie w tej kwestii to lepiej mówić, ale najpierw dac się dobrze poznać tej osobie której chce się powiedzieć żeby wiedziała czego się spodziewać po Tobie. Wtedy dla tego człowieka ta orientacja jest tylko kolejna informacją na Twój temat, a nie definicją Ciebie całego w jego oczach.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 00:03 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 wrz 2014, 14:06
Posty: 112
Miejscowość: Poznań
W pewien sposób przygotowuje do tego najbliższe osoby, ale zawsze mówię sobie że jeszcze nie czas. Oczywiście mam świadomość tego, że wynika to raczej z tego z faktu iż - jestem tchórzem.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 00:09 
Pisałem długiego posta, ale się usunął... w pokorze zatem piszę już krótko.
Najprościej i najowocniej byłoby spotkać się u ŹRÓDŁA. Wcale nie wpół drogi, między tradycjonalizmem, a postępowością, między byciem człowiekiem wierzącym, a byciem człowiekiem, w którym wiara innych powoduje wyrzuty sumienia. Bo Ewangelia jest wspólna. I biję się w pierś za to, że zamiast to proponować, chciałem tu prezentować swój punkt widzenia, swoje poglądy... Zamiast prezentować Jezusa, naszego Pana i Zbawiciela (który jest Nim ku chwale Boga Ojca, to tak a propos II czytania z minionej już niedzieli).

Hope, piszesz "W moim osobistym życiu takiej zwykłej radości jest akurat na lekarstwo:-("
Może tu jest problem - może nie istnieje żaden rozdźwięk między doktryną katolicką, a nowymi formami głoszenia Ewangelii (przez Ciebie zrównywanych do symbolu pajacującego biskupa, nadal anonimowego). Może problem jest w tym, że radość która płynie z Ewangelii, jest dla Ciebie nie do przyjęcia. I nie jest to wytykanie palcami, bo sam jestem wielkim grzesznikiem, więc ostatnią osobą, która by miała komuś coś wytykać. Może SPRÓBUJ przyjąć tę radość, założyć że się da (będąc jednocześnie wiernym tradycji, skoro tzw. przedsoborowy ryt odprawiana Najświętszej Ofiary jest tą Przestrzenią, gdzie spotykasz żywego Jezusa). Nie da się głosić Boga, nie będąc zewangelizowanym. A ewangelizowanym jest się codziennie na nowo.
Dlatego porzucając różnice między postrzeganiem pontyfikatów posoborowych papieży, spotkajmy się na gruncie Ewangelii, pytając : co powiedziałby niewierzącemu w XXI wieku Jezus.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 00:16 
A teraz do Adrema i Ramseya - Ramsey napisałeś bardzo mądrą rzecz. Rzeczywiście, najpierw trzeba mieć w kimś przyjaciela, potem skoro o wszystkim w Tobie wie, skoro ta osoba wie kiedy jesteś smutny, kiedy radosny, skoro z tą osobą przebywasz, to może się dowiedzieć o Twojej orientacji (która, tak przy okazji, rozwija się do 24 roku życia, więc do tego czasu jest niedefiniowalna, ale mniejsza z tym). Inaczej Twój coming-out będzie wskazywał na problem z Tobą, że na przykład chcesz być postawiony w postawie biednego chłopczyka, którego los tak jeszcze dodatkowo pokarał (albo Pan Bóg), w ten sposób nigdy nie będziesz mężczyzną, do czego jestes powołany. Może to być jakaś postawa obronna przed relacją - w sensie : wysyłam ostrzeżenie że jestem homoseksualny do osoby które mnie trochę znają, by nie poznawały mnie na przykład bliżej, bo nie są zainteresowani przyjaźnią z taką osobą (i nie ma w tym homofobii). Jeśli mówisz to przyjacielowi, to możesz być pewniejszy przed sobą samym że robisz to z szczerych intencji, podświadomie nie robisz sobie krzywdy.
Jeśli chodzi o alkohol, który rozplątuje język i nie tylko- polecam KWC (to tak pół żartem, pół serio)


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 00:28 
Offline

Dołączył(a): czwartek 07 sie 2014, 18:57
Posty: 233
Miejscowość: Szczecin
Frustracie, dziękuję Ci za ostatni akapit Twojego przedostatniego konentarza !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 12:05 
Frustrat napisał(a):
Pisałem długiego posta, ale się usunął... w pokorze zatem piszę już krótko.
Najprościej i najowocniej byłoby spotkać się u ŹRÓDŁA. Wcale nie wpół drogi, między tradycjonalizmem, a postępowością, między byciem człowiekiem wierzącym, a byciem człowiekiem, w którym wiara innych powoduje wyrzuty sumienia. Bo Ewangelia jest wspólna. I biję się w pierś za to, że zamiast to proponować, chciałem tu prezentować swój punkt widzenia, swoje poglądy... Zamiast prezentować Jezusa, naszego Pana i Zbawiciela (który jest Nim ku chwale Boga Ojca, to tak a propos II czytania z minionej już niedzieli).

Hope, piszesz "W moim osobistym życiu takiej zwykłej radości jest akurat na lekarstwo:-("
Może tu jest problem - może nie istnieje żaden rozdźwięk między doktryną katolicką, a nowymi formami głoszenia Ewangelii (przez Ciebie zrównywanych do symbolu pajacującego biskupa, nadal anonimowego). Może problem jest w tym, że radość która płynie z Ewangelii, jest dla Ciebie nie do przyjęcia. I nie jest to wytykanie palcami, bo sam jestem wielkim grzesznikiem, więc ostatnią osobą, która by miała komuś coś wytykać. Może SPRÓBUJ przyjąć tę radość, założyć że się da (będąc jednocześnie wiernym tradycji, skoro tzw. przedsoborowy ryt odprawiana Najświętszej Ofiary jest tą Przestrzenią, gdzie spotykasz żywego Jezusa). Nie da się głosić Boga, nie będąc zewangelizowanym. A ewangelizowanym jest się codziennie na nowo.
Dlatego porzucając różnice między postrzeganiem pontyfikatów posoborowych papieży, spotkajmy się na gruncie Ewangelii, pytając : co powiedziałby niewierzącemu w XXI wieku Jezus.



Radosny Frustracie...:-)
Gdybym sam jeden wymyślił sobie, ze posoborowie, protestantyzacja kk i Mszy - to bagno i szambo - byłoby może i dla mnie samego dziwne...
Jest to potężny prąd duchowy... Powtarzamy wrogom za Chrystusem: "Idź precz, Szatanie".
Poczytaj Chestertona...

Akcentowanie radosnych form przezywania wiary jest mi obce, jak i ta modernistyczna nowomowa, bo żyjemy "na łez padole"... Kościół jest w głębokim kryzysie, który jest przede wszystkim kryzysem pasterzy, hierarchii.
Owce można zapędzić w każdą stronę, i to się dzieje.

Maryja nie tańczy i szaleje, jak bp Długosz, tylko często płacze podczas Objawień.
Dobra Nowina, to szansa przyobleczenia się w nowego człowieka, ale za to "świat was będzie nienawidził"...


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 13:10 
Czyli lepiej trzymać się na dystans, bo jeszcze (nie daj Boże) się "nawrócisz" i spotkasz prawdziwego Boga, a nie lepszą lub gorsza Jego wizję, którą MASZ Ty (potwierdzoną wg Ciebie "potężnym prądem duchowym" - człowiek jest mistrzem racjonalizacji), siedząc na tym łez padole. Naprawdę, zastanów się nad swoim życiem, bo nurt tradycjonalistyczny jest może dla Ciebie nie tyle przekonywujący, co bardzo WYGODNY, bo sam jesteś człowiekiem, który nie chce się cieszyć, który sądzi, że nic już go lepszego od cierpienia nie spotka, nie chce odkrywać małych radości w życiu i we wszystkich drobnych sprawach wielbić Stwórcę więc lepiej stawać uparcie że jedynym przesłaniem Pisma jest koheletowe vanitas vanitatum. Bo smutek i defetyzm bije z Twoich innych postów, niedotyczących kondycji Kościoła i sposobów "ewangelizacji" (słowo wytrych) - mam cichą nadzieję że Cię konstruktywnie zirytuję tym postem.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: poniedziałek 29 wrz 2014, 20:54 
Frustrat napisał(a):
Czyli lepiej trzymać się na dystans, bo jeszcze (nie daj Boże) się "nawrócisz" i spotkasz prawdziwego Boga, a nie lepszą lub gorsza Jego wizję, którą MASZ Ty (potwierdzoną wg Ciebie "potężnym prądem duchowym" - człowiek jest mistrzem racjonalizacji), siedząc na tym łez padole. Naprawdę, zastanów się nad swoim życiem, bo nurt tradycjonalistyczny jest może dla Ciebie nie tyle przekonywujący, co bardzo WYGODNY, bo sam jesteś człowiekiem, który nie chce się cieszyć, który sądzi, że nic już go lepszego od cierpienia nie spotka, nie chce odkrywać małych radości w życiu i we wszystkich drobnych sprawach wielbić Stwórcę więc lepiej stawać uparcie że jedynym przesłaniem Pisma jest koheletowe vanitas vanitatum. Bo smutek i defetyzm bije z Twoich innych postów, niedotyczących kondycji Kościoła i sposobów "ewangelizacji" (słowo wytrych) - mam cichą nadzieję że Cię konstruktywnie zirytuję tym postem.


Nadinterpretacje, imputacje:-(
Jesteś zainfekowany...
Poczytaj prawdziwych mistyków, choćby "O Naśladowaniu Chrystusa"...


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: wtorek 30 wrz 2014, 14:23 
A św. Teresa z Lisieux zalicza się do prawdziwych? Bo karmelitańskie dzieła sa mi jakoś bliskie, czy tylko Tomasz z Kempis, przy okazji, UWAGA, przedstawiciel ruchu devotio MODERNA (aż strach się bać tego słowa!)?
Ja osobiście wolę ojców pustyni. Bo nie uważam że jestem mistykiem (tym bardziej tym "prawdziwym"), zainfekowanym tez się nie czuję. Ale dziękuję za taką odpowiedź. Po pierwsze, siegnę po Tomasza z Kempis, a po drugie - jestem pewniejszy postawionej w poście wyżej tezy.


Góra
  
 

Re: Dlaczego inni są ... inni?
PostNapisane: wtorek 30 wrz 2014, 20:46 
Frustrat napisał(a):
A św. Teresa z Lisieux zalicza się do prawdziwych? Bo karmelitańskie dzieła sa mi jakoś bliskie, czy tylko Tomasz z Kempis, przy okazji, UWAGA, przedstawiciel ruchu devotio MODERNA (aż strach się bać tego słowa!)?
Ja osobiście wolę ojców pustyni. Bo nie uważam że jestem mistykiem (tym bardziej tym "prawdziwym"), zainfekowanym tez się nie czuję. Ale dziękuję za taką odpowiedź. Po pierwsze, siegnę po Tomasza z Kempis, a po drugie - jestem pewniejszy postawionej w poście wyżej tezy.


devotio MODERNA
A gdzie tu dostrzegasz rozmiękczanie dyscypliny kościelnej bądź kwestionowanie Depozytu...?
Romantycy...


Góra
  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 41 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL