Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ] 
  Drukuj

Zamiana- ale na co?
Autor Wiadomość
PostNapisane: czwartek 19 lut 2015, 13:03 
Offline

Dołączył(a): piątek 02 sty 2015, 13:07
Posty: 55
Miejscowość: Toruń
Ostatnio pojawiły mi się nowe wątpliwości. Głównie pod wpływem rozmowy z pewną osobą. Ona wie o moim problemie i próbuje mi pomóc ale chyba nie za bardzo rozumie to wszystko. Ostatnio np. poradziła mi, bym po prostu zaczął zwracać uwagę na kobiety, patrzeć na nie, by zaczęły mi się podobać.
Kiedy bardziej się nad tym zastanowiłem, to widzę jak bardzo homoseksualizm bierze się z osobowości człowieka. To nie jest po prostu popęd seksualny, to raczej wierzchołek góry lodowej. Tak obserwując swoją reakcję do tej porady doszedłem do wniosku, że ja wcale nie chcę być heteroseksualistą. Myślę, że przemiana byłaby możliwa, jeśli udałoby się uporządkować problemy z osobowością i męskością, wtedy mógłbym się zainteresować kobietami. Z tym, że tak na prawdę wcale tego nie chcę. Kiedy ta osoba powiedziała bym zaczął patrzeć na kobiety poczułem się niezręcznie, czuję lekkie obrzydzenie do takiego zachowania, a także do takiego traktowania człowieka, jak kawałek mięsa, rzecz. Z chłopakami nie mam tego problemu ale z kobietami tak. W ogóle wizja współżycia heteroseksualnego niepokoi mnie i obrzydza. Nie wyobrażam sobie też być w związku z kobietą, głównie ze względu na to, jaki jestem. Mężczyzna ma w związku pewne role, on jest tym, który przewodzi, broni, jest odważny, stanowczy. Ja jestem zupełną przeciwnością tego, to ja bym chciał, by chłopak się mną opiekował, przytulał mnie, zapewniał poczucie bezpieczeństwa. Poza tym nie rozumiem kobiet, one niby są bardziej delikatne, miłe itd. ale często w ogóle tak nie jest, bywają często gorsze od mężczyzn. Nie wiem też jak kobiecie, która ma być czysta, delikatna może podobać się seksualnie jakiś łysy małpolud, to dla mnie ochydne i niezrozumiałe.
No ale wracjąc do tematu. Nie chcę być heteroseksualistą przez to, że nie podobają mi się kobiety, nie chcę być też męski i odpychają mnie w ogóle heteroseksualne relacje. Jednocześnie nie chcę też być homoseksualistą, bo to złe i nie podoba się Bogu, poza tym też trochę mnie odpycha. Sprowadzając to do osobowości nie chcę być mężczyzną ale też nie chcę być kobietą. Chcę cały czas zostać pomiędzy, być delikatnym chłopakiem o kobiecych cechach ale po swojemu, a jeśli chodzi o seksualność, to najlepiej chciałbym być zupełnie aseksualny. w ogóle seksualność wydaje mi się trochę ochydna i jakby nieczysta, niepokojąca.
Z tego wszystkiego oczywiście bije ogromne zdezorientowanie co do siebie samego, swojego ciała, osobowości. Nawet wyglądam i ubieram się tak, że czasem trudno rozróżnić czy jestem chłopakiem czy dziewczyną. Bo sam nie potrafię się odróżnić ani do niczego przypisać, a co najważniejsze wcale nie chcę, obydwie opcje mnie odpychają.

Oczywiście wszyscy wychodzą z założenia, że homoseksualista, który chce się zmienić chce stać się męski i wejść w związek z kobietą, a nawet mieć dzieci. Ja tego absolutnie nie chcę, to wręcz przerażające, więc wszelkie porady, książki, artykuły okazują się bezużyteczne i nikt nawet nie może mnie zrozumieć nie mówiąc już o pomocy. Nie wiem co mam zrobić, jaki jestem ani jaki mam się stać. Wiem, że Bóg nie bez powodu stworzył mężczyznę i kobietę takimi, jakimi są ale moje negatywne uczucia w kierunku męskości i heteroseksualizmu , a nawet samej seksualności są tak mocne, że nie jestem w stanie wykonać kroku w tę stronę, chciałbym raczej uciec. Tylko gdzie?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: czwartek 19 lut 2015, 17:55 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): wtorek 17 lut 2015, 07:41
Posty: 14
Miejscowość: Warszawa
Czekoladowy, myślę, że ważne jest pytanie: " Czego chcę?"
Ty sam stwierdziłeś, że masz problem z odpowiedzią na nie.
Ja np. jestem na drodze do odzyskania męskości, większej identyfikacji z mężczyznami.
Tak samo jak u Ciebie w pewnym momencie mojego życia pojawiło się pytanie" Czy naprawdę chcesz porzucić homoseksualne fantazje, sposób myślenia, patrzenia na mężczyzn?"
Bo z jednej strony deklarowałem chęć pracy nad sobą i moimi skłonnościami, a z drugiej strony zauważyłem, że fajnie się czuję w roli małego chłopca, podziwiającego innych mężczyzn. Że tak mi wygodnie. Że wolę podziwiać, niż być podziwianym.
I tu właśnie jest paradoks. Chcę być mężczyzną, a jednocześnie chcę być małym chłopcem. Na dłuższą metę przynajmniej dla mnie to jest męczące.
Dlatego trzeba coś wybrać. Będzie się to wiązało na pewno z jakąś stratą. I może tego się też boimy.
Myślę, że ważnym kryterium w tym wyborze jest po prostu moje dobro - co mnie bardziej rozwinie - wzięcie odpowiedzialności za siebie i ewentualnie kogoś, rozwijanie męskiego potencjału, czy trwanie w roli potrzebującego opieki.
Pewnie, ze odczucia nie zależą ode mnie. Nie zmienię siłą woli tego, że podobają mi się faceci. Ale mogę np. pracować nad rozwijaniem w sobie mojego męskiego potencjału, mojej asertywności, odpowiedzialności za siebie i innych. To może być świetna przygoda.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego !
Chris +


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: czwartek 19 lut 2015, 18:51 
Offline

Dołączył(a): piątek 02 sty 2015, 13:07
Posty: 55
Miejscowość: Toruń
W sumie prawidłowym pytaniem nie tyle jest "czego chcę?", a raczej "Czego chce Bóg" i w obliczu tego, wszystko co napisałem jest bez sensu. Może bardziej chciałem się po prostu podzielić rozterkami.

Różnica jest w tym, że nie jest tak, że chcę obydwu rzeczy naraz ale że nie chcę obydwu. I problem w tym, że będę musiał wybrać i cokolwiek to będzie, to będzie tym czego nie chcę. A nie chcąc czegoś nie mogę do tego skutecznie dążyć dopóki Bóg nie przemieni mnie i moich pragnień. Nie wiem tylko czy zrobienie ze mnie mężczyzny jest jedyną opcją, jaka jest.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: czwartek 19 lut 2015, 22:03 
Offline

Dołączył(a): czwartek 07 sie 2014, 18:57
Posty: 233
Miejscowość: Szczecin
Mam podobne przemyślenia i odczucia do Twoich, Czekoladowy.Nie uważam się za zniewieściałego...po prostu kobiety nie pociągają mnie (czuję się przy nich niezbyt męski) ani intelektualnie ani fizycznie a homoseksualny seks z wykorzystywaniem (wybaczcie dosadność) odbytu kolegi jako substytutu pochwy uważam za upokarzający. Jedyne czego pragnę to dobry kumpel-gej, który mnie zrozumie i pokocha takiego jakim jestem, któremu niczego nie będę musiał udowadniać ani czuć się przy nim gorszy bądź tez niemęski, do którego mógłbym się długo i mocno przytulić...
___________

Wolę myśleć o tym wszystkim w taki sposób iż dopuszczając w moim życiu homoseksualizm, Pan Bóg ratuje mnie i jakąś niewinną kobietę od katastrofalnego i tragicznego związku, który poraniłby nas obydwoje.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: piątek 20 lut 2015, 15:57 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 493
Miejscowość: Katowice
AlexFromPoland napisał(a):
Mam podobne przemyślenia i odczucia do Twoich, Czekoladowy.Nie uważam się za zniewieściałego...po prostu kobiety nie pociągają mnie (czuję się przy nich niezbyt męski) ani intelektualnie ani fizycznie a homoseksualny seks z wykorzystywaniem (wybaczcie dosadność) odbytu kolegi jako substytutu pochwy uważam za upokarzający. Jedyne czego pragnę to dobry kumpel-gej, który mnie zrozumie i pokocha takiego jakim jestem, któremu niczego nie będę musiał udowadniać ani czuć się przy nim gorszy bądź tez niemęski, do którego mógłbym się długo i mocno przytulić...


Może nie powinienem... Ale jakoś tak tylko jedno słowo przychodzi mi na komentarz... Amen.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: poniedziałek 23 lut 2015, 23:06 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Czekoladowy napisał(a):
W sumie prawidłowym pytaniem nie tyle jest "czego chcę?", a raczej "Czego chce Bóg" i w obliczu tego, wszystko co napisałem jest bez sensu. Może bardziej chciałem się po prostu podzielić rozterkami.

Różnica jest w tym, że nie jest tak, że chcę obydwu rzeczy naraz ale że nie chcę obydwu. I problem w tym, że będę musiał wybrać i cokolwiek to będzie, to będzie tym czego nie chcę. A nie chcąc czegoś nie mogę do tego skutecznie dążyć dopóki Bóg nie przemieni mnie i moich pragnień. Nie wiem tylko czy zrobienie ze mnie mężczyzny jest jedyną opcją, jaka jest.

Michale,

Nic, co napisałeś, nie jest bez sensu. Piszesz szczerze (tak sądzę) i to jest tego pisania sens - to jest o tym, co naprawdę czujesz. Co nie znaczy, że nie można zastanawiać się nad tym, jak Tobie to służy albo - jak służy to Bogu w Tobie. Z tego, co piszesz, można przypuszczać, że masz duży problem z identyfikacją płciową (nie mylić z orientacją seksualną). Dziś wprawdzie pojawiają się pomysły, by uznać istnienie tożsamości bezpłciowej; nawet w jakimś kraju zachodnim ktoś już wystąpił formalnie o taki zapis w swojej metryce. Jednak - jak sam słusznie piszesz - wierzymy, że Bóg miał cel w stworzeniu człowieka kobietą i mężczyzną i że tylko jako kobieta lub mężczyzna można swoje człowieczeństwo realizować. Słusznie więc mówisz - ważne, czego chce Bóg. A on - kochając Cię (w co przecież wierzysz) - zapewne chce, byś wiedział i akceptował, kim jesteś.

Dokładniejszego rozpoznania, czego konkretnie Bóg od Ciebie oczekuje tu i teraz, powinieneś szukać w modlitwie i rozmowie z kapłanem, który jest lub może być Twoim kierownikiem duchowym (nie wiem, jak to jest w Twoim Kościele). Wydaje mi się, że powinieneś szczególnie rozpoznać, czy pożyteczna byłaby w Twoim przypadku pomoc psychologiczna. Nie w celu narzucenia Ci poczucia męskości (skoro Bóg Cię mężczyzną stworzył), lecz w celu ułatwienia Ci pogodzenia się z tym faktem. Dziś mówisz, że nie chcesz być męski, lecz to wygląda na rodzaj ucieczki przed problemami, które dla Ciebie wynikają z bycia mężczyzną homoseksualnym. A nuż psycholog pomoże Ci rozdzielić te dwie kwestie w głowie, tak byś z powodu niechęci do swej orientacji seksualnej nie uciekał od poczucia bycia mężczyzną. A kiedy już pogodzisz się ze swoją męskością (we własnym sercu, niekoniecznie ścinając włosy, zapuszczając wstrętną brodę i zamieniając rurki na spodnie w kant :D ), to otworzy się przed Tobą możliwość uporania się z problemami wynikającymi z homoseksualizmu. Znowu - niekoniecznie w tym sensie, byś zaczął pragnąć związku z kobietą, małżeństwa i dzieci (w czym nie ma zresztą nic złego, niektórzy z nas poczytują sobie to za łaskę, ale dziś nie chcę Cię straszyć tak okropną dla Ciebie wizją), lecz w takim sensie, że potrafisz żyć z tym rodzajem seksualności w zgodzie i dzięki temu normalnie funkcjonować w pozostałych sferach życia. Z lektury tego forum możesz się zorientować, jak wiele różnych odmian może mieć takie pogodzenie się z własnym homoseksualizmem i ile dobra z tego płynie - nie tylko dla samego zainteresowanego, lecz i dla jego bliskich, którym może dać siebie. A że Bogu to się podoba, to przecież nie ma wątpliwości.

Na początek życzę Ci, byś przestał myśleć o sobie jako nierozwiązywalnym układzie równań. Sam nie znajdziesz od razu rozwiązania, lecz zacznij chcieć szukać początku tej nitki, od której można zacząć rozplątywać cały węzeł. I spróbuj skorzystać z pomocy kogoś - kapłana, psychologa, przyjaciela (choćby i korespondencyjnego, np. na tym forum). Jeśli Bóg nie chce, byś się dalej męczył (a nie chce), to stworzył taki świat, w którym w skończonej liczbie kroków można rozwiązać ten układ równań.

Pozdrawiam serdecznie,
Q

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: poniedziałek 23 lut 2015, 23:23 
Offline

Dołączył(a): piątek 02 sty 2015, 13:07
Posty: 55
Miejscowość: Toruń
Bardzo dziękuję, to daje do myślenia.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: czwartek 26 lut 2015, 21:13 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 19 kwi 2014, 22:14
Posty: 23
Miejscowość: Lublin
Witaj Czekoladowy :)
tak mi przyszło do głowy, że może chciałbyś od razu (tak jak często ja) rozwiązać wszystkie swoje problemy. Tak się chyba nie da i może być, że jeden z drugim są jak naczynia połączone i dotykając jednego, dotykasz całej reszty. Myślę, że nie warto próbować na siłę dostosować się do sztywnych wzorców które niesie większość, w ten sposób, że ich nawet nie możesz do końca pojąć... może w tym wszystkim najważniejsza jest twoja tożsamość której nie musisz porównywać do tożsamości kogokolwiek innego. Znaczy to kim jesteś jako ty. Nie że akurat mężczyzną czy kobietą, homo, czy hetero, tylko TY jako Ty. Co jest dla Ciebie wartością dobra, piękna czy prawdy? Tak konkretnie, tak na czysto i w realu? Co jest takiego w innych mężczyznach, co Cię pociąga najbardziej? Co jest takiego w Tobie co Ci się podoba, z czego jesteś dumny? Czy jest coś co Ci się nie podoba, co chciałbyś może w sobie zmienić lub dodać? Co jest takiego w seksualności co Cię obrzydza najbardziej, czego nie akceptujesz, a co jest takiego w budowaniu relacji z innymi co Ci się najbardziej podoba, co Ci się wydaje najbardziej piękne i prawdziwe? Myślę, że ważne w tym wszystkim jest to, że zarówno nasze upodobania, jak i niechęci do czegoś nie są bez przyczyny. To nie jest oczywiście prosta sprawa dojść do źródła właściwego, ale łatwiej jest żyć ze sobą myśląc w kategoriach: "brakuje mi tego i tego, a to i to samo w sobie jest dobrem" niż "jestem inny, dziwny itp." nie warto też przymuszać się do niczego wbrew sobie. Nie wiem, sama też mam problem z podobnymi rzeczami co Ty. Na pewno inny, bo każdy jest inny. Ale też przez długi czas nie akceptowałam w ogóle zjawiska seksualności i myślałam o sobie, że jestem właśnie "asem". Inni też tak o mnie myśleli. Wiem, że życie w rozdarciu niesamowicie wyczerpuje i nie daje spokoju. Może nie chodzi o to, aby negować jakoś otwarcie prawdy zawarte w Biblii, czy nauczaniu Kościoła, ale mówić Bogu, że tego po prostu nie ogarniasz i że jeśli ma jakiś sensowny pomysł na Ciebie to niech próbuje. Zauważ, że postawa dziecka, które nie ogarnia czegoś samo jest z jednej strony pokorne, a z drugiej - szczere. To tyle wypracowania. Przepraszam za ewentualny chaos ;)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: niedziela 01 mar 2015, 21:12 
Offline

Dołączył(a): piątek 02 sty 2015, 13:07
Posty: 55
Miejscowość: Toruń
Dziękuję za tą wiadomość.

Tak, nad tym w jakiś sposób też się zastanawiam. Może dlatego boję się przemiany, bo boję się że będę musiał porzucić swoją osobowość, moje indywidualne cechy, to jaki chciałbym być. Jestem trochę zdezorientowany, bo utarte ogólnie wzorce męskości wyznaczają pewne standardy i jakoś tak odczuwam, że to, co od nich w znacznym stopniu odbiega powinno być niewłaściwe, a dla mnie to jest jest pożądane. Nie rozeznaję się więc do końca co we mnie tak naprawde jest dobre a co nie, do czego mogę dążyć, a co powinienem porzucić. Może dlatego, że tak naprawdę nie wiem czym jest męskość i jaki powinienem być. Znam tylko to, co widzę, czyli ludzi, mężczyzn, a to co widzę raczej mnie odpycha. Ale ludzie nie są z reguły dobrym przykładem na nic.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: poniedziałek 30 mar 2015, 12:20 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 29 mar 2015, 08:35
Posty: 8
Miejscowość: Rzeszów
Czekoladowy mam podobnie jak TY boje się, że chcąc stać się innym człowiekiem niż jestem, strace swoją osobowość i indywidualne cechy.. które pewnie prędzej czy później i tak by wyszły.

Nie wiem czy człowiek może być szczęśliwy nie będąc sobą i będąc jak ptak zamknięty w klatce, a podobno Bog swtorzył nas do szczęscia.

Pozdrawiam,
Dominik


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: środa 01 kwi 2015, 01:06 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Tylko kim naprawdę jestem? Czy "moja osobowość" to coś wyższego nad duszę nieśmiertelną? Nad to, że jestem dzieckiem Boga? Czy nie o tym mówi Chrystus:

    "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.(Łk 9. 23-24)

A św. Paweł w Liście do Galatów: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.

I jeszcze: Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim - zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że - co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości (Ef 4, 21-24).

Nie chodzi o "pranie mózgu", poddawanie się manipulacji psychologicznej itp. Chodzi o znalezienie w sobie tego, co najważniejsze. Jeśli do swojej "osobowości" zaliczę potrzebę "szczęścia na ziemi" i uznam za cenne dobro, którego nie chcę tracić (bo "przestanę być sobą"), to właśnie "stracę je", jak mówi Chrystus. A jeśli poświęcę to "szczęście" z Jego powodu, zachowam życie prawdziwe. Czyli nie życie w nieszczęściu, lecz w szczęściu z Bogiem.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: środa 01 kwi 2015, 12:07 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
I jeszcze może suplement do tych wczorajszych cytatów - taki dający nadzieję (z czytania w Wielki Poniedziałek):

(Iz 42,1-7)
    To mówi Pan: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Tak mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i tchnienie tym, co po niej chodzą. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności.

Czy nie jesteśmy takimi wyspami wyczekującymi Jego słów i obiecanego Ducha Pocieszyciela? Jeśli lękamy się iść za Jego wskazaniami, by nie utracić "szczęścia", to straćmy trochę czasu w tym Wielkim Tygodniu na rozważanie tych słów. I niech one przyniosą nam upragnione "wypuszczenie z zamknięcia". Niech pomogą wyjść z zamknięcia w sobie i otworzyć się na Niego!

    Wierzę, że będę oglądał dobra Pana
    w krainie żyjących.
    Oczekuj Pana, bądź mężny,
    nabierz odwagi i oczekuj Pana.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: środa 08 kwi 2015, 09:04 
Offline

Dołączył(a): piątek 02 sty 2015, 13:07
Posty: 55
Miejscowość: Toruń
Bardzo trafnie.

Rzeczywiście nawet jeśli celem życia miałoby być szczęście, to nie pochodzi one z człowieka ale z Boga. Wewnątrz mnie nie mieszka nic dobrego parafrazując apostoła Pawła. Nie ma więc nic złego w tym, że wyrzucę precz jakąś część siebie, która jeat zepsuta i prowadzi do grzechu i nieszczęścia. Problem jedynie w tym, że tak trudno jest się z tą częścią rozstać. I jeśli to wyrzucenie będzie dziełem Boga, to jestem przekonany że.Bóg zastąpi tę część swoją lepszą częścią zamienną. Gorzej jeśli będzie to tylko dzieło człowieka, wtedy pozbycie się może być pozorne, a i w zamian nie się nie dostanie


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: piątek 10 kwi 2015, 13:47 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 wrz 2014, 22:13
Posty: 22
Miejscowość: Rzeszów/Warszawa
To ja może dorzuce coś od siebie :) pewnie większość z was zna ten fragment z KKK "Akty homoseksualne z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane" Wiem że mówimy tu bardziej o skłonnościach niż o czynach, ale wydaje mi sie że to nieuporządkowanie(przynajmniej w moim wypadku) wynika z tego, że z jakiegoś powodu szukam tej męskiej siły na zewnątrz zamiast w środku, w sobie. I kiedy to sobie uświadomiłem to doszedłem do wniosku, że ja nie chce być słaby (bo taki sie czułem), ale budowanie siły jest znacznie trudniejsze niż szukanie jej w innych, za to jest o wiele bardziej satysfakcjonujące :D. Też tak sobie myślę, że to jest również kwestia szukania tego co we mnie jest prawdziwe i takie pierwotne, a co jest wtórne i fałszywe, czyli nieuporządkowane. Nie wiem czy to coś wnosi do tematu,ale pomyślałem, że się podzielę :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: piątek 10 kwi 2015, 16:42 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
Ramsey a masz jakies rady w jaki sposób budujesz swoją wewnętrzną siłę? ;)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: niedziela 12 kwi 2015, 21:51 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 wrz 2014, 22:13
Posty: 22
Miejscowość: Rzeszów/Warszawa
Myślę, że to kwestia ogólnej pracy nad sobą, mi dużo dało do myślenia jak kiedyś usłyszałem o takim jakby ćwiczeniu terapeutycznym, polegającym na siadaniu każdego wieczora z kartką papieru i wypisywaniu wszystkich emocji z całego dnia i sytuacji, który je wywołały np.: Odczuwałem smutek, bo ktoś mi zrobił "coś". Byłem w szoku bo nie potrafiłem ich prawie w ogóle ponazywać, jak można panować nad sobą nie wiedząc co się tak na prawdę dzieje tam w środku? Fajne jest też podejmowanie wysiłku fizycznego, co kto lubi, to jest bardzo motywujące jak się widzi, że za każdym razem mam siłę, żeby np przepłynąć jeszcze jeden basen.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: niedziela 12 kwi 2015, 21:56 
Offline

Dołączył(a): niedziela 13 paź 2013, 20:18
Posty: 400
Miejscowość: Katowice
Sytuacja, w której męczą mnie pewne odczucia ale nie potrafię ich zdefiniować jest chyba najgorsza. Czasem mam wrażenie, że pewne rzeczy smucą jakby pozornie a tak naprawdę ich przyczyna leży jakby głębiej... Zgadzam się, że wysiłek fizyczny pozwala jakos poprawić swój zły nastrój, nawet sam fakt, że dany rodzaj aktywności podejmują tez inni faceci jakoś dodaje takiego uśmiechu na twarzy ( że jest coś, co też sie potrafi jak inny facet)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: niedziela 12 kwi 2015, 23:08 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
StudentS napisał(a):
... dodaje takiego uśmiechu na twarzy ... że jest coś, co też sie potrafi jak inny facet

Szymku,

Zapewniam Cię, że potrafisz zdecydowaną większość tego, co "potrafi inny facet". I że bardzo wielu tych mitycznych facetów nie potrafi paru najważniejszych rzeczy, które potrafisz Ty!

Nie ulegajmy temu maskulinistycznemu szowinizmowi: "facet miarą wszechrzeczy". Ani miarą, ani wszech! Może ćwicząc cokolwiek lepiej skupiać się na samej przyjemności ruchu, wysiłku, pokonywania własnych ograniczeń, a nie na biciu rekordów ustanawianych przez kolesi na sąsiednich torach na basenie czy urządzeniach na siłowni? Zresztą skąd niby to założenie, że oni wszyscy są wysoko sprawnymi heterykami (bo to pewnie masz na myśli porównując się z "innym facetem")? A może ten z najbardziej napakowany to impotent (i zazdrości Tobie)? Ilu z nich siłownią próbuje zagłuszyć niepewność swojej orientacji, tylko nie potrafią szukać wsparcia w Bogu?

Czyżby umknęło mojej uwadze ogłoszenie jedenastego przykazania: "Będziesz dążył do bycia jak inni mężczyźni"?

A żeby zejść nieco z tego wysokiego diapazonu, proponuję zasłużonego evergreena: https://www.youtube.com/watch?v=1qeMxFRD100

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: niedziela 12 kwi 2015, 23:13 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Ramsey napisał(a):
... Też tak sobie myślę, że to jest również kwestia szukania tego co we mnie jest prawdziwe i takie pierwotne, a co jest wtórne i fałszywe, czyli nieuporządkowane. Nie wiem czy to coś wnosi do tematu,ale pomyślałem, że się podzielę :)


Tak, Ramseyu, wnosi! Dałeś prostą odpowiedź na tytułowe pytanie (z lekka korektą - na kogo nie na co) - na siebie! Takiego, jakim mnie Bóg zamierzył. Tylko tyle i aż tyle.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Zamiana- ale na co?
PostNapisane: niedziela 19 kwi 2015, 09:15 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): wtorek 17 lut 2015, 07:41
Posty: 14
Miejscowość: Warszawa
Ramsey w jednym zdaniu bardzo trafnie ująłeś, o co w tym wszystkim chodzi.
Powodzenia!

Chris


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL