Do tego wątku chciałbym dodać swoje cztery grosze, wybiórczo cytując niektóre wasze wypowiedzi.
Fidelis, dwa lata temu studiowałem min. na tym samym wydziale co ty teraz. Tak nawiasem mówiąc.
Obserwuję ten temat z pewną dozą przerażenia związanego z tym jak podchodzicie do swojej seksualności. Oczywiście - jako osoba homoseksualna wychowana w katolickim paradygmacie i przyjmująca go tak jak orientację seksualną - jako rzeczywistość daną, a nie zadaną i jednocześnie będącą "moim losem" - przeżywam/*wałem podobne dylematy do waszych, oscylujące między tematyką "samotności/potrzeby bliskości/ pogodzenia wiary z homoseksualnością/ potrzeby grupy osób homoseksualnych". Pewien niepokój budzi na przykład kwestia rezygnowania z pewnych pragnień (rezygnacja świadoma) w tym przypadku z pragnień seksualnych - jako czegoś niemożliwego do osiągnięcia, a w efekcie - prowadząca do działań iście diabelskich (stosunków seksualnych?).
Cytuj:
Nie byłaby to zakonna wspólnota (lepiej nie gorszyć i nie dawać miejsca diabłu), ale grupa samodzielnych jednostek. Co myślicie?"
Cytuj:
uważam, że czlowiek jest tak słaby, że dochodziłoby niestety do kontaktów bliższych niż bliskich... poza tym mogłoby być więcej naduzyć przełożonych wobec podopiecznych - albo seksualnych albo jakichś despotycznych... poza tym byłoby więcej napięć, bo swiadomość że wszyscy są homoseksualni, mogłaby budzić wyobraźnię itd.
Nie mogę rozwinąć tutaj całej myśli o wolności Maxa Schelera, ale sądzę że uważałby że jeśli decyzja o "podjęciu czystości" byłaby wolna od lęków związanych z potępieniem; i byłaby podjęta w świadomości i wolności sumienia to nie trzeba byłoby się bać jakichkolwiek nadużyć. Poza tym - istnieje pewna różnica właśnie między świadomością swojej seksualności a wstydem i lękiem/(pruderią). Wydaje mi się że to wstyd i lęk związany z orientacją seksualną spychają naturalne ludzkie skłonności i potrzeby do mrocznej sfery, owianej tajemnicą, co w efekcie skutkuje wypaczaniem seksualności i przejawianiem jej w sposób pokrętny/niejawny.
Problem w rezygnacji z pragnień seksualnych polega często na tym, że świadoma rezygnacja zakłada wykorzystanie energii włożonej w takie pragnienia do realizacji innych celów - jak rozumiem tok wypowiedzi - celem miało by być szerzenie świadomości o osobach homoseksualnych wierzących i ewangelizacja środowisk LGBTQ (prawdopodobnie bez zgody środowiska LGBTQ).
Cytuj:
a każdy z braci byłby widzialnym znakiem sprzeciwu wobec ruchu LGBT.
Mimo iż moje odczucia i przemyślenia wobec ruchów gejowskich są raczej negatywne - i ich działalność wcale nie poprawia mojej sytuacji w społeczeństwie, to jednak potrafię z empatią szanować ich wybory i sytuację egzystencjalną - czego w przytoczonym przez was podejściu i planie brakuje. Więc to katolickie osoby homoseksualne mają być tymi ciotami wybranymi (parafrazując scenę z Lubiewa Witkowskiego), podczas gdy reszta ciot będzie smażyć się w ogniu piekielnym? Być może znów za bardzo psychologizuję, jednak - to "wybraństwo" pachnie mi próbą nadania sensu swojej samotności i nadania sensu sytuacji egzystencjalnej (katolik i homoseksualista). Wszelkie narracje tego rodzaju uważam za bardzo narcystyczne i krzywdzące niepotrzebnie innych (środowisko LGBTQ) - a chyba nie o tym jest Ewangelia. W gruncie rzeczy dla Boga wszyscy jesteśmy jednocześnie wyjątkowi i tacy sami (choć to już mój pogląd).
Grupa taka według mnie to pomysł - który znów nas oddzieli od "tych normalnych" podczas gdy ja czuję się normalny i chcę być w "normalnych" katolickich wspólnotach. Mogę spotykać się z homoseksualistami-katolikami, żyjącymi w czystości, w związkach, przeżywającymi dylematy wobec tego wszystkiego co robią i w co wierzą - ale orientacja seksualna nie będzie na pewno czymś, co zdeterminuje moje życie i wiarę (sic!). Moje doświadczenie pokazuje też, że ktokolwiek kto mnie poznał i komu powiedziałem że jestem homoseksualny - nigdy mnie nie odrzucił, wręcz przeciwnie. Miło wspominam, jak jeden konserwatywny (mocno) i wierzący w Boga (choć niepraktykujący) przyjaciel powiedział do mnie że "(...) twój komunikat o twojej orientacji seksualnej, zmienił moje nastawienie do Ciebie w takim stopniu, w jakim moje nastawienie do Ciebie zmieniłaby informacja o twojej łuszczycy". Po czym dodał "tak przy okazji mam łuszczycę".
Według mnie jedyny sposób na zmianę myślenia katolików o osobach homoseksualnych to bezpośrednia konfrontacja, spotkanie z nimi i aktywne uczestniczenie w tych samych wspólnotach co oni.