Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 31 ] 
  Drukuj

Gdy doskwiera samotność...
Autor Wiadomość
PostNapisane: sobota 24 paź 2015, 09:41 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 17 paź 2015, 13:24
Posty: 10
Miejscowość: podkarpackie
Witajcie, wiem, że kwestia samotności była już poruszana na forum, ale nie znalazłem dotychczas żadnej satysfakcjonującej odpowiedzi. Może po prostu potrzebuję się wygadać. Jestem w liceum. Oczywiście czas nauki, bo trzeba dobrze zdać maturę, bo studia... Ale ja nie mam już do niczego siły. Gdy słyszę o kolejnym wspaniałym weekendzie spędzonym z przyjaciółmi od moich kolegów, czy koleżanek przypominam sobie co ja robiłem w wolnym czasie. Każdy weekend to komputer, telewizja i nauka. Nie ma nikogo z kim mógłbym się spotkać, z kim miło spędzić czas. Czuję jak najlepszy wiek mojego życia przelatuje mi przez palce. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak to jest odrabiać z kimś lekcje, wyjść do kina, czy do kawiarni... Wiem, wiem nie jestem samotny, bo jest ze mną Bóg. Ale to niestety nie jest to samo, co fizyczna osoba, z którą mógłbym spędzić czas. Potrzebuję po prostu bliskiej osoby, do której mógłbym się przytulić, pogadać, poczuć jej bliskość. Najlepiej, gdyby pojawił się jakiś chłopak, z którym mógłbym spędzić czas. Niestety nie jestem pewien czy uczucie, które towarzyszyłoby tej znajomości nie byłoby "czymś więcej". Nie wiem, czy to, co czułbym przytulajac go, czy nawet na niego patrzac nie byłoby nieczyste. Tak bardzo chciałbym czystej przyjaźni z chłopakiem, bo z dziewczynami nie jest mi dobrze. Już sam nie wiem, co robić, czuję się niekochany i pusty.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 24 paź 2015, 14:32 
Offline

Dołączył(a): czwartek 07 sie 2014, 18:57
Posty: 233
Miejscowość: Szczecin
Nie martw się na zapas. Spróbuj poszukać ludzi, którzy mogą być Ci bliscy, dzielą z Tobą np. wspólne pasje. Jeżeli nie masz nikogo takiego w swojej okolicy, spróbuj znaleźć ich w internecie. Być może któryś z kolegów z tego forum mieszka w pobliżu, sprawdź to :)..Nie trać nadziei i nie próbuj na siłę przypodobać się ludziom, gdyż stracisz przez to tylko szacunek do samego siebie. Powodzenia !


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 24 paź 2015, 14:52 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 17 paź 2015, 13:24
Posty: 10
Miejscowość: podkarpackie
Dziękuję Ci za odpowiedź. Niestety jako świeżo upieczony użytkownik nie mogę pisać do nikogo wiadomości prywatnych. Czy na czacie (np. Czateria) dla gejów można znaleźć kogoś takiego? Czy nie jest to grzechem? Może są tam jacyś wartosciowi ludzie.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 24 paź 2015, 15:18 
Offline

Dołączył(a): czwartek 07 sie 2014, 18:57
Posty: 233
Miejscowość: Szczecin
Tam nie masz raczej czego szukać. Bodajże po napisaniu 10-tego posta na Forum będziesz mógł wysyłać wiadomości. Życzę Ci przede wszystkim poznania wartościowego przyjaciela (jego orientacja powinna być dla Ciebie drugorzędna, choć wiem, że z kumplem-gejem można czuć się swobodniej).


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 24 paź 2015, 19:11 
Wiesz Maćku, sam przechodziłem podobny etap w życiu - w sumie osamotnienie jeszcze gdzieś mi towarzyszy i podobne pragnienia bliskości (zwłaszcza tej emocjonalnej) drugiej, zaufanej osoby - zresztą tak ma wielu z nas, wystarczy poczytać wypowiedzi na Forum.

Póki co mogę objąć Cię wsparciem modlitewnym. Pozostaje nam zaufać Bożemu miłosierdziu i rozważnie otwierać się na drugiego człowieka, zwłaszcza przez służbę (ogólnie pojętą) dla dobra innych - bo dobro naprawdę powraca.


Góra
  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 24 paź 2015, 20:54 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 17 paź 2015, 13:24
Posty: 10
Miejscowość: podkarpackie
Dziękuję za odpowiedzi. Jeśli chodzi o orientację ewentualnego przyjaciela, to jestem pewien, że więcej tematów miałbym z kimś o tej samej. Lepiej byśmy się rozumieli i byłoby swobodniej, gdyby nikt nie miał nic do ukrycia. Niestety nie dostaniemy na zawołanie tego, co byśmy chcieli. Na razie to pozostaje tylko w strefie marzeń, ale gdybym kogoś takiego poznał, byłbym bardzo szczęśliwy. Serdecznie dziękuję Ci Łukaszu za twoją modlitwę, bardzo to doceniam.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: niedziela 25 paź 2015, 20:44 
Offline

Dołączył(a): niedziela 27 wrz 2015, 17:06
Posty: 21
Miejscowość: Katowice/Kraków
Cześć ;)

Myślę, że całe liceum miałem takie jak Ty. Mnóstwo znajomych - zero przyjaciół. Niezbyt dobrze trafiłem, to nie była moja wina. Wtedy myślałem, że świat się wali. Skończyłem liceum, skończyłem studia i dzisiaj wiem, że tak na prawdę prawdziwych dobry kumpli i przyjaciół można znaleźć dopiero po czasie. Nie można się załamywać i zniechęcać. Nie można za wszelką cenę chcieć wyjść do kawiarni i się załamywać, że nie ma się z kimś. Znajdź sobie jakieś dodatkowe zajęcie, pasje, to pozwoli Ci znaleźć osoby o podobnym zainteresowaniu. Świetnie jakbyś np. zaczął grać na gitarze, albo jakiegoś języka się uczył (zapisał na kurs). Zobaczysz jak zaczniesz poruszać się wśród nowych ludzi, nie tylko tych ze szkoły :) Trzymaj się!

Jeśli będziesz chciał, śmiało do mnie pisz.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 26 paź 2015, 16:15 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 17 paź 2015, 13:24
Posty: 10
Miejscowość: podkarpackie
Dziękuję Ci za odpowiedź. Może faktycznie mam taki okres w moim wieku, że chciałbym sobie kogoś znaleźć. Każdy mówi, że to wiek, żeby się "wyszaleć", bo potem już tylko coraz więcej obowiązków i zmartwień. Warto się rozglądać, ale nic na siłę, pozwolę, żeby wszystko szło swoim tokiem.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 26 paź 2015, 22:51 
Offline

Dołączył(a): środa 04 gru 2013, 02:13
Posty: 39
Miejscowość: Rzeszów
doskwiera mi dziś okrutna samotność i beznadzieja

_________________
MS


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 27 paź 2015, 14:46 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 17 paź 2015, 13:24
Posty: 10
Miejscowość: podkarpackie
Każdy ma gorsze chwile w życiu. Mam odczucia podobne do Twoich, ale wierzę, że wszystko się poprawi. W dodatku jestem trochę zagubiony i mam pare wątpliwości.Nikt nie powiedział, że będzie nam lekko...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: środa 30 lis 2016, 19:56 
samotnie i smutno, trzeba to przejść i może będzie lepiej, tylko pytanie: kiedy? jak długo? samotność nie zna granic


Góra
  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 06 gru 2016, 21:53 
Samotnosc pomaga w poznaniu prawdy o sobie. Mi ostatnio pomoglo siegniecie po wiersze.
|
***

moje miejsce w Kosciele
nie jest anonimowe
|
jest takie samo jak wszystkich
|
przy Milosci


|
x. Karol Cieslak, wiersz z tomiku "Tydzien lat"


Góra
  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 10 gru 2016, 17:25 
odnoszę wrażenie, że jest anonimowe... i zamknięte, jakby w kokonie, z którego trudno się wydostać...


Góra
  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 10 gru 2016, 22:51 
Offline

Dołączył(a): czwartek 25 cze 2015, 22:41
Posty: 129
Lokalizacja: okolice Warszawy
Miejscowość: Mazowsze
alfa zeta napisał(a):
odnoszę wrażenie, że jest anonimowe... i zamknięte, jakby w kokonie, z którego trudno się wydostać...


Dzięki.
Bardzo mocne i szalenie trafne słowa. Myślę, tylko że ten "kokon" anonimowości tworzymy (bo ja też!) trochę sami. Bo trudno mówić o sobie, być świadwctwem zaryzykować...

_________________
"Zacznij od robienia tego co konieczne,potem zrób to co możliwe.
Nagle odkryjesz,że dokonałeś niemożliwego"

św.Franciszek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 12 gru 2016, 11:40 
ta kokonizacja wynika z tego, że czlowiek sie sparzył nie raz i że boi się wychylić, nawet uśmiechnąć do drugiego katolika, bo nie wiadomo jak ten drugi (może też kokonowiec) to odbierze... taka zbroja, pancerzyk sa przydatne, ale zasłania prawdziwych nas, takich wrazliwych, szczerych dzieciaków jakimi kiedyś byliśmy... u motyli jest tak, że forma dojrzała to własnie wydobyty z kokonu motyl, a u ludzi dorosłych czasem (przeważnie) bywa tak, że składamy skrzydła (czytaj: marzenia), zwijamy się z bólu, rozpaczy, cierpienia i samotności w kokon i tak wyglądamy juz tylko po to, żeby sprawdzić czy nastąpił już koniec świata czy nie ;)
pewnie upraszczam zbytnio, ale czuję się nie tak lekko jak motyl, ale jak cofniety do kokonu stwardniały robal, który nie akceptuje siebie i ma trudność w budowaniu prawdziwych głębokich relacji... zatem w kokonie, okraszonym fluidem i pachnidłem, owiniętym uśmiechem i garderobą przedzieram się przez rzeczywistość nie dając znać po sobie, że w środku jestem cholernym samotnikiem-kokonikiem... jak taki mały wodny zwierzak, którego nie bez powodu nazwano pustelnikiem... wokół pełen ocean ryb, małży, krabów a ten skorupiak taki sam sobie, taki sobie, taki... żaden


Góra
  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 12 gru 2016, 15:16 
Offline

Dołączył(a): czwartek 25 cze 2015, 22:41
Posty: 129
Lokalizacja: okolice Warszawy
Miejscowość: Mazowsze
alfa zeta napisał(a):
ta kokonizacja wynika z tego, że czlowiek sie sparzył nie raz i że boi się wychylić, nawet uśmiechnąć do drugiego katolika, bo nie wiadomo jak ten drugi (może też kokonowiec) to odbierze... taka zbroja, pancerzyk sa przydatne, ale zasłania prawdziwych nas, takich wrazliwych, szczerych dzieciaków jakimi kiedyś byliśmy... u motyli jest tak, że forma dojrzała to własnie wydobyty z kokonu motyl, a u ludzi dorosłych czasem (przeważnie) bywa tak, że składamy skrzydła (czytaj: marzenia), zwijamy się z bólu, rozpaczy, cierpienia i samotności w kokon i tak wyglądamy juz tylko po to, żeby sprawdzić czy nastąpił już koniec świata czy nie ;)
pewnie upraszczam zbytnio, ale czuję się nie tak lekko jak motyl, ale jak cofniety do kokonu stwardniały robal, który nie akceptuje siebie i ma trudność w budowaniu prawdziwych głębokich relacji... zatem w kokonie, okraszonym fluidem i pachnidłem, owiniętym uśmiechem i garderobą przedzieram się przez rzeczywistość nie dając znać po sobie, że w środku jestem cholernym samotnikiem-kokonikiem... jak taki mały wodny zwierzak, którego nie bez powodu nazwano pustelnikiem... wokół pełen ocean ryb, małży, krabów a ten skorupiak taki sam sobie, taki sobie, taki... żaden


alfa zeta, to o czym piszesz jest (niestety ciągle!)moim doświadczeniem. Jestem jak motyl, który patrzy na piękny świat, z przyjemnością marzy o rozłożeniu skrzydeł i locie...ale z lęku cofa się do kokonu, stoi na kokonowym progu z ogromną niepewnością co robić dalej. Czasem na chwilę z radością wzleci w powietrze, jednak ze strachu przed nieznanym i "spaleniem za sobą mostów" wraca do kokonu-więzienia.

Ten kokonowy pancerzyk jest, jak piszesz, przydatny, ale szalenie zniewalający.
Dla tego moje zadanie na ten adwent-ucieszyć się sobą. Wszystkim co we mnie jest, wrażliwością, emocjonalnością, zdolnością kochania,tworzenia relacji, również homoseksualizmem (nie pomimo, ale właśnie tym się ucieszyć). Bo mam wrażenie, że fakt nieakceptowania siebie (nie mówię o wadach, grzechach) nie bardzo się Bogu podoba- tak jakbym stała przed nim z listą moich "defektów" i składała reklamację ;)

_________________
"Zacznij od robienia tego co konieczne,potem zrób to co możliwe.
Nagle odkryjesz,że dokonałeś niemożliwego"

św.Franciszek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 12 gru 2016, 15:28 
Offline

Dołączył(a): czwartek 25 cze 2015, 22:41
Posty: 129
Lokalizacja: okolice Warszawy
Miejscowość: Mazowsze
Alfa Zeta, jeszcze jedna myśl mi przyszła, a pro po tego, o czym piszesz:
dojrzałości powinniśmy się uczyć od motyli.

_________________
"Zacznij od robienia tego co konieczne,potem zrób to co możliwe.
Nagle odkryjesz,że dokonałeś niemożliwego"

św.Franciszek


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 13 gru 2016, 20:07 
poniżej jest link odnośnie depresji, ale równie dobrze można podczepić pod to słabości, czy w ogóle sam homoseksualizm, który wydaje się być zbyt ciężkim bagażem:
http://stacja7.pl/wilki-dwa/wilki-depresja-6/


Góra
  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: piątek 17 sty 2020, 21:26 
Offline

Dołączył(a): piątek 03 sty 2020, 15:38
Posty: 3
Miejscowość: Warszawa
Kochani jak to jest... kto ma chęć niech podzieli się swoimi odczuciami w tej swerze... czy samotność jest lepsza niż stworzenie relacji z płcią przeciwna ? Wiem, ze kilka osób z tego forum jest w takich związkach jednak na ogół Są to wyjątki. Większość żyje w samotności ale taka droga u większości tych osób szczęścia tez nie przynosi.. jak to wszystko działa? Jakie macie przemyślenia?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 18 sty 2020, 17:06 
Offline

Dołączył(a): sobota 11 maja 2019, 18:59
Posty: 110
Miejscowość: Poznań
Na to pytanie każdy sam musi sobie odpowiedzieć. Próbowałem stworzyć związek z płcią przeciwną i uważam że było to oszukiwanie samego siebie, które na dłuższą metę bardzo rani i nie przynosi niczego dobrego… Wcześniej wierzyłem że to ma prawo się udać. Po tych doświadczeniach mogę powiedzieć – tak – lepsza jest samotność w zgodzie z samym sobą niż trwanie w "związku" (raczej układzie) który będzie próbą dramatycznej walki z własną naturą. Ale to tylko moja opinia, być może wielu z Was inaczej to odczuwa.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 21 sty 2020, 00:07 
Offline

Dołączył(a): piątek 03 sty 2020, 15:38
Posty: 3
Miejscowość: Warszawa
Silent rozumiem, ze nie ma tu żadnego znaczenia czy partnerka wie lub nie o orientacji swojego partnera?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 21 sty 2020, 21:12 
Offline

Dołączył(a): sobota 11 maja 2019, 18:59
Posty: 110
Miejscowość: Poznań
Pisząc swojego posta miałem na myśli "układ" - czyli obie strony wiedzą na co się decydują. Próby czegoś takiego doświadczyłem.
Sytuacja gdy partnerka "nie wie" to po prostu oszustwo - myślę że jeszcze większy dramat dla obu stron (zwłaszcza jeżeli się "wyda" w czasie zdrady zgodnej z orientacją). Wpisz w wyszukiwarkę "byłam żoną geja" - tam jest mnóstwo takich historii...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: niedziela 02 lut 2020, 23:09 
Offline

Dołączył(a): piątek 03 sty 2020, 15:38
Posty: 3
Miejscowość: Warszawa
Czy ktoś ma inne doświadczenia? :roll:


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 03 lut 2020, 15:45 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 30 lip 2012, 12:35
Posty: 556
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
Są nowe wytyczne odnośnie udzielania sakramentu małżeństwa.
ciekawe czy taki układ by przeszedł w kancelarii.
Trzeba przysięgać na Pismo Sw, że to co sie wypełnia w ankiecie jest prawdą.
Ciekawe czy mając orientację homo (nie bi) i wiedząc o tym, można mieć zdolności do zawarcia sakramentu małzeństwa i czy KK udzieli na to zgody.
Do seminarium nie przyjmują uważając, że osoba homo nie ma zdolności do wypełnienia sakramentu kapłaństwa.
Czy wobec tego do małżeństwa potrzebna jest mniejsza zdolność?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: piątek 21 lut 2020, 12:41 
Offline

Dołączył(a): niedziela 07 maja 2017, 09:34
Posty: 71
Miejscowość: Metropolia Śląska
Wiki napisał(a):

Ciekawe czy mając orientację homo (nie bi) i wiedząc o tym, można mieć zdolności do zawarcia sakramentu małzeństwa i czy KK udzieli na to zgody.


Myślę że jednak nie, homoseksualizm może być przyczyną tego iż takie małżeństwo byłoby już na wstępie zawarte w sposób nieważny. Taki związek byłby układem. A małżeństwo w sensie takim w jakim postrzega to Kościół jest czymś zgoła innym.

W małżeństwie istnieją także pewne obowiązki stanu, chociażby współżycie i to powiedźmy regularne. Miłość także w wymiarze eros a nie tylko na kanwie przyjaźni. A to dla osoby homoseksualnej byłoby czymś raczej nie do przejścia.

Istnieją pewne rzeczy z powodu których osoba homoseksualna nie jest zdolna wejść w taki związek jak małżeństwo heteroseksualne. Nie będzie zdolna wypełnić obowiązków wynikających z tego stanu / powołania, tych najbardziej istotnych i nie będzie zdolna do wejścia w głębię małżeństwa, nie czując tego tak jak osoba heteroseksualna.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: piątek 10 kwi 2020, 22:38 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 sie 2019, 21:10
Posty: 384
Miejscowość: Poznań
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO W SAMOTNOŚCI

Czujesz się samotny, pozostawiony sam sobie. Nikt Cię nie odwiedza, nikt nie rozumie, nie ma nikogo, kto chciałby z tobą porozmawiać. Spróbuj znosić swoją samotność, ale poproś, aby Bóg ją pobłogosławił. Zobaczysz, że Boże błogosławieństwo pozwoli ci poczuć jedność z sobą. A gdy zjednoczysz się z sobą, poczujesz również jedność z innymi ludźmi, nawet jeśli akurat nie ma ich przy tobie. Samotność jest zaproszeniem do wrażliwości na nieustanną obecność Bożego błogosławieństwa. Boże błogosławieństwo nie uwolni cię od poczucia samotności, nadal będziesz sam. Wyobraź sobie jednak, że zanurzasz się w swoim poczuciu samotności. Przejdź przez nie, a dotrzesz w głąb swojej duszy. Tam mieszka Boże błogosławieństwo. Ono może sprawić, że twoja samotność wyda owoce. Boże błogosławieństwo zawsze łączy w sobie łaskę płodności i dobre słowa. W twojej samotności Bóg wypowiada do ciebie dobre słowa. Mówi: "Jesteś moim umiłowanym synem, moją umiłowaną córką. W tobie mam upodobanie. Cieszę się, że jesteś. Zaufaj, że zawsze jestem przy tobie. Lubię być przy tobie, bo jesteś taki szczery, taka szczera, bo próbujesz znosić swoją samotność zamiast przed nią uciekać". Niech Bóg cię pobłogosławi, abyś czuł się zjednoczony z sobą i z ludźmi wokół ciebie, abyś godził się na swoje życie. Boże błogosławieństwo będzie cię wówczas niosło i połączy ze wszystkimi ludźmi, na których - tak jak na tobie spoczywa. Amen.

(Błogosławieństwa na ważne chwile. Anselm Grun)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: sobota 09 maja 2020, 21:19 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 sie 2019, 21:10
Posty: 384
Miejscowość: Poznań
Podczepiam sie pod ten temat, bo przyszywana ciocia wlasnie wyslala mi piosenke - odpowiedz na pandemie, mi sie podoba, kojacy glos ma wykonawczyni i te proste , a tak wazne slowa : nie jestes sam...

https://youtu.be/w5eKlwXnFpc


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 18 sty 2022, 23:26 
Offline

Dołączył(a): niedziela 18 sie 2019, 21:10
Posty: 384
Miejscowość: Poznań
Miłość i samotność

wzięły się pod ręce jak siostry

idą noga w nogę

nie rozdzielaj ich

nie szarp. Łapy przy sobie

miłość bez samotności

byłaby nieprawdą

samotność bez miłości rozpaczą"

Fragment wiersza "Nie rozdzielaj" księdza Twardowskiego


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: poniedziałek 05 gru 2022, 19:53 
Offline

Dołączył(a): środa 23 lis 2022, 19:19
Posty: 49
Miejscowość: Północna PL
Mi również temat samotności jest dobrze znany. Jest mi trochę łatwiej, bo jestem introwertykiem. Najgorsze są weekendy i długie wolne. Mam ten problem, że mieszkam sam. Przez lata na studiach przed samotnością uciekałem w filmy i seriale by zabić czas. Z perspektywy czasu widzę, że to był błąd, bo te forum istniało, jak ja studiowałem. Pisałem już o tym, że szkoda, że wcześniej go nie znalazłem, tylko, czy tak naprawdę szukałem? Właściwie to nie. Od tego roku postanowiłem wychodzić w weekendy na spacery po swojej okolicy i trójmiejskich plażach. Przynajmniej raz w miesiącu od lutego bywałem na spacerze. Mimo to, że mieszkam blisko morza, właściwie tam nie chodziłem. Też to był mój błąd. Kilka godzin spaceru ładuje mnie psychicznie. Pozwala poukładać myśli w głowie. Wielokrotnie zachwycałem się pięknem przyrody. Pokochałem te spacery. Właściwie żyję w pojedynkę. Łatwo nie jest. Jednak można sobie ulżyć nie siedząc non stop w mieszkaniu/domu. Spacer załagodzi tą samotność.

Tak podsumowując, jeśli tak jak ja żyjecie dosłownie w pętli: praca/studia->mieszkanie/dom->zakupy spożywcze->filmy/seriale (inne pochłaniacze czasu)->Niedzielna Msza i tak w kółko zachęcam do przerwania tej pętli. Ja wprowadziłem spacery. Udaje się jeden w miesiącu. Od kiedy chodzę po plażach i innych miejscach czuję się zdecydowanie lepiej. Wiadomo nie wszyscy mieszkacie nad morzem, ale to może być również coś innego, np. piesze wędrówki, las, góry, jazda na rowerze, cokolwiek, byle tylko nie siedzieć w domu samemu.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 06 gru 2022, 09:21 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 30 lip 2012, 12:35
Posty: 556
Lokalizacja: Warszawa
Miejscowość: Warszawa
Matt92, wielkie dzięki za to co napisałeś. Temat jest mi bliski. Załozyłam sobie codzienne spacery i mi się nie udaje i z tego powodu mam poczucie winy. Teraz widzę, żę za wysoko postawiłam sobie poprzeczkę.
Jeszcze raz dziękuję:)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: Gdy doskwiera samotność...
PostNapisane: wtorek 06 gru 2022, 20:01 
Offline

Dołączył(a): środa 23 lis 2022, 19:19
Posty: 49
Miejscowość: Północna PL
Hej Wiki,

wiesz to jest tak, że nie zawsze się udaje nam to co sobie planujemy. Ja również nie bym był wstanie być nawet co tydzień nad morzem. Żyjąc samotnie bez nikogo, właściwie nawet bez rodziny to doba jest za krótka, bo nikt w niczym mnie nie wyręczy. Nikt nie wyniesie za mnie śmieci, nie upierze brudnych ubrań, nie zrobi zakupów, nie ugotuje, nie posprząta itp. Czasami chciałbym aby ktoś za mnie zrobił choć małą rzecz. Jednak żyję samotnie i teraz w czystości, choć są pokusy i upadki. Pisząc to chcę zwrócić uwagę na to, że nie ma potrzeby się zadręczać. Powiem Ci, że kilka razy podchodziłem do regularnych ćwiczeń. Parę razy zaczynałem pompki. Zazwyczaj robiłem co 2 dni pompki przez 3 miesiące, potem opadałem z sił i zawieszałem je. Mogę się trochę pochwalić, że teraz jest inaczej. Ćwiczę ponad rok, nie tylko pompki, ale to jest tak, że mam różne ćwiczenia, łącznie z dniem przerwy. Ja wychodzę z założenia, że trzeba małymi krokami iść do przodu. Ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że jeśli zacznę z dużego pułapu to się zmęczę, zniechęcę i nic z tego nie będzie.

Już na koniec pisząc, życzę Tobie byś choć raz na 2 tygodnie wybrała się na spacer, nawet krótki. Myślę, że jest to realne. Nie ma co się zadręczać.

Pozdrawiam

Matt


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 31 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL