Dla mnie osobiście tę zagadkę wyjaśnia konferencja ks. Sławomira Kostrzewy: Jak pokonać pokusę ufania sobie samemu?
https://youtu.be/AInXDPMhQd0 Bo ja nie ufam Bogu na 100 %. Ciągle mi do głowy przychodzą różne Moje pomysły, Moje pragnienia, Moje zachcianki. I jak coś pójdzie nie po mojej myśli to jest frustracja.
On chyba w tej konferencji mówi coś takiego, że krzyżuje nas nasz EGOIZM. I ja się z tym zgadzam. Im bardziej uda mi się moje Ego podporządkować Bogu tym radośniejsza będę.
Jeśli naprawdę zacznę o wszystko pytać Tatę , robić to co On chce, oddam ster mego życia w Jego ręce to już od razu na samym wstępie zyskuję niesamowitą ulgę i wolność. Już nie muszę się spinać i planować , bo to On się wszystkim zajmie. I nawet jak ja coś źle rozeznam, ale będę ciągle uczciwie szukać Jego woli to będzie dobrze.
I nawet gdy po ludzku dzieje się źle , a ja naprawdę Mu ufam to naprawdę wierzę, że jeśli On to dopuszcza, to ostatecznie to doświadczenie zaowocuje wielkim dobrem dla mnie samej i innych.
Myślę, że tej UFNOŚCI będziemy się uczyć całe życie. Im większa UFNOŚĆ tym większa RADOŚĆ.
A co robi zły od początku świata ... poddaje w wątpliwość intencje Boga. Wmawia ludziom, że Bóg coś przed nimi ukrywa, że nie jest z nimi całkowicie szczery. I nam też przy każdej możliwej okazji szepta: widzisz - Bóg Cię nie wysłuchał, On wcale nie jest taki dobry, nie można Mu ufać , tak Go prosiłaś , tyle modlitw zmówiłaś i nadal nic się nie wydarzyło....
I ja się łapię na tym, że muszę walczyć w myślach , by nie dać sobie wcisnąć tego kitu. Muszę też uważać na moje własne myśli, bo bardzo łatwo zaczynam snuć scenariusze przyszłości. Myśleć co zrobię jeśli stanie się A , a co, gdy stanie się B. A potem się łapię na tym , że nie znam przyszłości i zwyczajnie tracę czas i się nakręcam.
Czyli moim zdaniem recepta na Radość to coraz większe zaufanie Bogu połączone z życiem tu i teraz. Bo właśnie w tej chwili Bóg działa we mnie i mogę pełnić Jego wolę, a gdy pelnie Jego WOLĘ jestem szczęśliwa. I chyba trzeba się nauczyć coraz większej otwartości na niespodzianki , bo Bóg już tak chyba ma , że chyba lubi spełniać nasze prośby nie tak jak sobie to zaplanowaliśmy tylko o wiele lepiej
No i jeszcze jedna rzecz , już tak oklepana, że pewnie to ze sto razy słyszeliście, ale to działa! Warto nauczyć się cieszyć z jak najmniejszych rzeczy. Moja Mama była dziś przeszczęśliwa jedząc sałatkę z kukurydzy , ogórka i majonezu. A ja byłam szczęśliwa, że tak łatwo można ją uszczęśliwić. A czasami wystarczy po prostu popatrzeć na stworzenie - mnie ogromną radość sprawia oglądanie co też porabiają w danej chwili koty moich rodziców ... i to mi się nie nudzi , choć już pewnie ze sto razy widziałam jak leżą na łóżku - jakoś zawsze mnie to zachwyca.