I znowu mówię - czytajcie źródło, a tu znowu swoje. Na szczęście jak pisałem ten wywiad źródłowy dostałem od znajomego księdza, który od razu mówię że nie jest osobą homoseksualną, bardzo rozważnym, ostrożnym i powściągliwym kapłanem. Dlatego też spokojnie wrzuciłem to na forum, bo jeśli ksiądz przesyła mi to z komentarzem, że słowa Martiniego są przekręcane i wyrywane z kontekstu i przesyła mi to właśnie ksiądz, to myślę sobie - no to warto to wrzucić. Dlatego też wrzucony został oryginalny tekst po to, aby nie zaraz po tym linku wchodzić na polskie skróty i odnosić się do polskich opinii i skrócików. Tak możemy taką dyskusję prowadzić bez końca. Tak więc ja wycofuję się z tej dyskusji. Zadziwiające jest dla mnie dlaczego czasem osoby świecke są tak strasznie zgorszone jakimiś wypowiedziami. Bardzo uduchowiony ksiądz przesyła to i mówi "ciekawe", a tu podnosi się larum, nie bazując na oryginale i lecąc z tekstami takimi jak powyżej. Wydaje się o tyle dziwne, że w mojej ocenie kard. Martini nie powiedział nic nadzwyczajnego (w oryginale, w oryginale, w oryginale !!!), a samo to, że dostrzegł istnienie ludzi którzy czasem czują się odrzuceni w kościele jest czymś... POZYTYWNYM ! Zadziwia mnie taka postawa jak tutaj. Jakby to było coś strasznego, że kard. Martini powiedział, to co powiedział (zapraszam do oryginału, a nie przepisków "Papy" Terlikowskiego). Czego osoby homoseksualne chcą ? Bo jedni narzekają, że to co w katechizmie jest napisane to za mało, a inni (jak WiT) kombinują żeby wykazać, że seks jest ok. Bliżej mi do tych pierwszych i myślę, że nie jestem osamotniony w tym. Nie chodzi o tylko napisanie o okazaniu współczucia i darzeniu szacunkiem i życiu w czystości, ale wskazaniu również, że te osoby mają prawo żyć i kochać, przy zachowaniu oczywiście czystości, dekalogu, itd. Zrobił to kard. Martini a tu 'święte' oburzenie. Czy to lęk przed czymś ? Bo jeśli ten znajomy ksiądz nie boi się i nie widzi w tych słowach nic złego (no ale zapoznał sie z oryginałem, więc nie dziwota), to skąd taka reakcja tutaj ? Chyba w ostatnim miejscu, w jakim tego typu reakcja mogłaby się pojawić. Gdyby chodziło tu o jakieś naciąganie Ewangelii byłbym pierwszy (jak w przypadku WiT) który by to zganił mówiąc za siebie. Ale kochanie drugiej osoby to naprawdę takie szatańskie ? Skąd te lęki ?
Ponieważ dla osób nie posługujących się angielskim nie ma aktualnie polskiej wersji językowej tego wywiadu, wklejam poniżej ostatni wywiad kard. Martiniego. Oto te "szatańskie" poglądy kardynała, no chyba że samo myślenie i analiza obecnej sytuacji Kościoła jest już czymś potwornie złym...
Ostatni wywiad kardynała Martiniego na kilkanaście dni przed śmiercią.
–Jak Jego Eminencja widzi sytuację Kościoła?
Kościół jest zmęczony, w Europie dobrobytu i w Ameryce. Nasza kultura postarzała się, nasze kościoły są wielkie, a nasze klasztory puste. Aparat biurokratyczny Kościoła rośnie jak na drożdżach, a nasze ubiory są pompatyczne. Czy te rzeczy wyrażają jednak to, czym dzisiaj jesteśmy? Dobrobyt ciąży… Jesteśmy jak ten młody bogacz, który, smutny, odszedł kiedy Jezus namawiał go, by został jego uczniem. Wiem, że nie możemy porzucić wszystkiego z łatwością. Ale przynajmniej możemy szukać ludzi, którzy są wolni i bliscy bliźniemu. Jak byli nimi biskup Romero i męczennicy jezuiccy z Salwadoru. A u nas? Gdzie są bohaterowie którzy mogliby nas inspirować? W żadnym wypadku nie możemy poszukiwać ich wyłącznie w obrębie Instytucji…
–Kto może pomóc dzisiejszemu Kościołowi
Ojciec Karl Rahner[i] używał wyobrażenia żaru, który tli pod popiołem. Ja widzę w dzisiejszym Kościele tak wiele popiołu nad żarem, że często nachodzi mnie poczucie niemocy. Jak można uwolnić żar od popiołu, aby na nowo rozbłysnął płomień miłości? Przede wszystkim musimy odnaleźć ten żar. Gdzie są pojedyncze jednostki pełne wspaniałomyślności, jak dobry Samarytanin? Które mają wiarę jak rzymski centurion? Które mają tyle entuzjazmu, co Jan Chrzciciel? Które mają odwage próbować czegoś nowego, jak Paweł? Które są wierne, jak Maria z Magdali? Ja radzę papieżowi i biskupom by szukali 12 osób „poza normą” na stanowiska kierownicze. Ludzi, którzy są u boku najuboższych, otoczonych młodzieżą, próbujących nowych rzeczy. Potrzebujemy konfrontacji z ludźmi pełnymi płomienia, by ten płomień roznieśli po świecie.
–Co Eminencja radzi przeciw zmęczeniu Kościoła?
Kościół musi uznać własne błędy i przejść szlak radykalnej przemiany, poczynając od papieża i od biskupów Trzy bardzo silne środki. Pierwszy to nawrócenie: Kościół musi uznać własne błędy i przejść szlak radykalnej przemiany, poczynając od papieża i od biskupów. Skandale pedofilii zmuszają nas do wstąpienia na szlak nawrócenia. Problemy seksualności i wszystkich kwestii związanych z cielesnością są tego przykładem. Te problemy są ważne dla każdego i czasami są wręcz zbyt ważne. Musimy zadać sobie pytanie, czy ludzie w ogóle jeszcze słuchają rad Kościoła w kwestiach seksualnych. Czy Kościół jest w tej dziedzinie nadal autorytetem, czy tylko karykaturą medialną?
Drugi to Słowo Boże. Sobór Watykański II przywrócił Biblie katolikom. Tylko ten, który w sercu swoim odbiera Słowo Boże może znaleźć się wśród tych, którzy wspomogą Kościół w jego odnowie i będą umieli odpowiedzieć na te wyzwania właściwym wyborem Słowo Boże jest proste i szuka na towarzysza serca, które go wysłucha. Ani kler ani Prawo kościelne nie mogą zastąpić ludzkiego wnętrza. Wszystkie zewnętrzne reguły, prawa, dogmaty dane nam są, by oświetlić wewnętrzny głos, by rozpoznać ducha.
Dla kogo są sakramenty? One są trzecim środkiem uzdrowienia. Sakramenty nie są narzędziem dyscypliny, ale pomocą dla ludzi na ich drodze, zwłaszcza w życiowych słabościach. Czy niesiemy sakramenty ludziom, potrzebuj cym nowe siły? Myślę o wszystkich rozwiedzionych, o parach w drugim małżeństwie, o „szerokich rodzinach”. Oni potrzebują specjalnej opieki. Kościół wspiera nierozwiązywalność małżeństwa. Ale kiedy małżeństwo, kiedy rodzina są udane, to jest łaska. Nasz stosunek do poszerzonych rodzin określi zbliżenie do Kościoła pokolenia dzieci. Kobieta została porzucona przez męża, znajduje nowego towarzysza, który opiekuje się nią i jej trójką dzieci. Druga miłość się udaje. Jeśli ta rodzina jest dyskryminowana, poza Kościołem pozostaje nie tylko matka, ale również i jej dzieci. Jeśli rodzice czują się poza Kościołem lub nie czują jego wsparcia, Kościoł straci przyszłe pokolenie. Przed Komunią modlimy się „Panie, nie jestem godzien”… My wiemy, że nie jesteśmy godni. Miłość jest łąską. Miłość jest darem. Pytanie, czy rozwiedzieni mogą przystępować do komunii powinno być odwrócone: „jak Kościół może pomóc siłą sakramentów tym, którzy mają złożona sytuacje rodzinną”?
–Jak Jego Eminencja stara się realizować te postulaty?
Kościół pozostał 200 lat z tyłu Kościół pozostał 200 lat z tyłu. Dlaczego się nie otrząśnie? Boimy się? Strach, zamiast odwagi? W każdym razie fundamentem Kościoła jest wiara. Wiara, zaufanie, odwaga. Ja jestem stary i chory, uzależniony od pomocy innych. Osoby, które mnie otaczają pozwalają mi czuć miłość. Ta miłość jest silniejsza od rezygnacji, którą co jakiś czas odczuwam w stosunku do Kościoła w Europie. Tylko miłość zwycięża zmęczenie. Bóg jest Miłością. I ja mam jeszcze pytanie do ciebie: a ty, co możesz zrobić dla Kościoła?
Rozmawiali: Georg Sporschill SJ, Federica Radice Fossati Confalonieri
_________________ Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !
|