Słowa z dzisiejszej Ewangelii odświeżyły w mojej pamięci wydarzenia którymi pragnę się z Wami podzielić. Dziewięć lat temu w klinice neurochirurgii oczekiwałem na operację kręgosłupa. Z różnych przyczyn operacja ta była przekładana, przesuwana z dnia na dzień. Leżałem bezczynnie, a kolejne bezsenne, długie noce i tygodnie mijały. Ból fizyczny był łagodzony środkami przeciwbólowymi i nie on był najtrudniejszy do zniesienia. Znacznie gorsza była niepewność-pytanie co dalej? czy się uda operacja? czy będę chodził?.. a może resztę życia spędzę na wózku inwalidzkim…I właśnie wtedy, w tych trudnych dla mnie momentach dzisiejsza ewangelia o wskrzeszeniu Łazarza była dla mnie jakimś dziwnym źródłem spokoju, nadziei. Jeśli On -Jezus rozkładające się zwłoki przywrócił do życia, to przecież mój kręgosłup, co prawda dość mocno uszkodzony jest dla Niego mniejszym problem. Tak myślałem i wiele razy słyszałem wówczas gdzieś w sercu Jego słowa Nie lękaj się, będzie dobrze… i tak się stało. Operowany byłem chyba przez najmłodszego dyżurującego lekarza na oddziale, w dniu kiedy wszyscy pozostali doświadczeni lekarze wyjechali na sympozjum naukowe. Następnego dnia ogromna radość-stanąłem na własnych nogach. Na sali operacyjnej, przy stole operacyjnym na który leżałem stanął On-Jezus. Jestem o tym całkowicie przekonany. Udało się, chodzę, pracuję do dziś, choć nie raz trochu boli, choć trzeba z wielu rzeczy zrezygnować, ale cieszę się każdym dniem i Bogu szczerze dziękuję za ten wielki dar. Wiele razy, tu na forum, również dzisiaj pisałem, że trzeba uwierzyć, zaufać Jezusowi, nawet jeśli Jego wola jest dla nas chwilowo nie rozumiała, nie pojęta, przykra, bolesna… bo wiara i zaufanie to Bracia najlepszy wybór – jestem całkowicie o tym przekonany.
|