Mam mały apel: jeżeli ktoś odczuwa lęk, jakikolwiek lęk, nie wystarczy przytoczyć Pismo Św. i pozamiatane. Jeśli jest człowiek, który boi się np. śmierci, to skierowanie do niego Słowa Bożego, które ma ogromną moc, z pewnością go utuli, ale nie podoba mi się tego typu podejście jakie zostało tu zaprezentowane. Pojawił się konkretny problem, na co jest rzucenie Słowem i do widzenia. To jak podejście do osób homo, na które często się skarżymy. Ktoś może panicznie czegoś się bać, a Ty będziesz słusznie mówić ufaj Bogu, nie bój się, a ta osoba i tak może się lękać. Trzeba wejść w temat. Wiara to nie jest tylko piękne cytowanie Pisma Św. i podniesienie wysoko sztandaru "patrzcie jaki jestem pobożny i święty". Wiara to przede wszystkim żywe zainteresowanie drugim człowiekiem, a nie konkurs, kto lepiej zabłyśnie. Natura ludzka jest czymś bardzo istotnym. Jeśli ktoś np. choruje i bardzo cierpi, to jak mówią nawet kapłani, nie jest tak, że przychodzisz do chorej osoby i mówisz "oj to cierpienie jest bardzo uświęcające, to wspaniale, że możesz cierpieć...". Przecież to jakiś chory żart. Apeluję więc o to, że jeśli ktoś porusza jakiś temat na forum, to jeśli zabieramy głos, to interesujemy się tym, co ktoś czuje, próbujemy wejść w temat.
Dawid262, Twoje lęki są zrozumiałe. Ja osobiście nie boję starości, jakoś kojarzy mi się raczej dobrze, niż źle. Z moich obserwacji wynika, że ludzie w starości osiągają jakiś taki niewytłumaczalny poziom zrozumienia innych, miłości, dostrzegania piękna tam, gdzie zazwyczaj się go nie widzi. Całe życie gonimy, a tam, wygląda na to, że im bliżej Bramy, tym bardziej czuć powiew Królestwa...
Znalazłem taki oto wiersz-modlitwę :
Panie, Ty wiesz lepiej ode mnie, że starzeję się z dnia na dzień i że nadejdzie chwila, kiedy będę stary.
Nie dopuszczaj do mnie myśli, że powinienem zawsze i wszędzie wypowiadać się na każdy temat.
Chroń mnie przed nieprzepartą chęcią porządkowania spraw swoich bliźnich.
Naucz mnie być roztropnym i chętnym, by nieść pomoc, nie usiłując przy tym potępiać i rozkazywać.
Wydaje mi się, że szkoda nie dzielić się nadmiarem mądrości, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zatrzymać przy sobie kilkoro swoich przyjaciół.
Naucz mnie, bym umiał w milczeniu znosić swoje zmartwienia i choroby. Coraz to ich przybywa i chęć mówienia o nich rośnie z roku na rok.
Nie ośmielam się prosić, abyś ofiarował mi dar wysłuchania z radością bliźnich, kiedy mówią o swoich dolegliwościach, ale naucz mnie znosić to bez zniecierpliwienia.
Nie odważam się także prosić o lepszą pamięć, lecz jedynie o trochę więcej skromności i mniej pewności siebie, gdy moja pamięć nie zgadza się z pamięcią innych.
Naucz mnie tej zadziwiającej mądrości: umieć się mylić.
Podtrzymuj mnie i wspieraj, abym był - na ile to możliwe - życzliwy i wyrozumiały. Stary zrzęda to koronne dzieło diabła.
Naucz mnie odkrywać w bliźnich niespodziewane talenty i ofiaruj mi piękny dar, bym nie wzdragał się o nich mówić.
Mam zmarszczki i siwe włosy. Nie chcę się uskarżać, ale Tobie, Panie, to wyznam: boję się starości. Czuję się tak, jakby zbliżał się czas pożegnania, nie mogę powstrzymać czasu. Czuję, jak z dnia na dzień opuszczają mnie siły i tracę dawną urodę.
Byłem dumny z tego, że wciąż jeszcze mogę mierzyć się z młodymi. Teraz czuję i przyznaję, że nie jestem już do tego zdolny. Byłbym śmieszny, gdybym podejmował takie próby. Ale Ty, Panie, powiadasz: "Kto we mnie wierzy, temu niczym orłu wyrosną skrzydła" (Iz 40,31).
Daj sercu mojemu dość siły, bym przyjął życie, tak jak Ty je dla mnie zgotowałeś. Nie zrzędliwie, nie żałośnie, nie w przygnębieniu, nie jako odchodzący, ale jako wdzięczny i przygotowany na wszystko, do czego mnie jeszcze powołasz. I abym temu sprostał, daj dość siły mojemu sercu.
Święty Franciszek Salezy
_________________ Rekolekcje ignacjańskie - bardzo polecam !
|