Z dzisiejszej Ewangelii: … „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało… A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas…”
Nie tak bystro płynie rzeka, jak nam prędko czas ucieka. Dzień za dniem, a rok za rokiem przemija niezwrotnym tokiem. Tak prędko rok przeszły minął, niby w okamgnieniu zginął, Stracił się z tej doczesności w bezdenne morze wieczności. Szczęśliwy, komu wspomina: że każdy dzień i godzina Była Bogu poświęcona i zbawiennie przepędzona…
Znów minął rok, to już ostatnie jego godziny, za niedługo witać będziemy nowy. Może warto przy tej okazji zastanowić się jaki był dla mnie ten miniony rok? Odpowiedź na to niby proste pytanie, nie jest wcale taka łatwa, oczywista, jednoznaczna… Zapewnie tak jak w życiu wielu z nas, tak samo w moim nie brakowało codziennych kłopotów, trosk, problemów… bo zdrowia zaczyna brakować, do „starych” problemów zdrowotnych doszły nowe, miesiąc spędzony w szpitalu, wiele mało przyjemnych badań …. a do tego brak wygranej, sukcesów… nieplanowane wydatki… i można by tak wymieniać, narzekać, ale czy taka ocena byłaby sprawiedliwa obiektywna… przynajmniej w moim przypadku NIE ! Pomimo tych codziennych trosk Bóg pozwolił mi w swojej dobroci przeżyć ten kończący się rok, samodzielnie się poruszać, cieszyć się niepowtarzalnym pięknem każdego dnia, spotkać wielu wspaniałych ludzi, doświadczać ich dobroci, mądrości, życzliwości… Przecież każdego dnia byłem obdarowywany przez Boga darami i łaskami , dzięki którym mijający rok nie był tylko krokiem w czasie, ale był to także krok i to duży krok w drodze do Boga, choć były również potknięcia i upadki. To On pozwolił mi doświadczać Jego dobroci, wszechmocy, czuć Jego obecność za swoimi plecami. Mogłem się z Nim spotykać na Eucharystii, w konfesjonale, a przecież nie zawsze tak było. To On mnie zapraszał i czekał , abym Mu powierzył swoje problemy, kłopoty, troski… i nie pozostał obojętny kiedy wołałem o ratunek, o dar życia dla młodej brzemiennej matki i jej dziecka, u której rozpoznano nowotwór mózgu. To On, otarł łzy, darował życie, przywrócił radość, uśmiech… szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. TO OGROMNY DAR I WIELKA, NICZYM NIE ZASŁUŻONA ŁASKA. Mijający rok kończę z wielką radością i szczerą wdzięcznością wobec Boga i ludzi, których miałem okazje spotkać na swojej drodze, myślę tu również o Was Drodzy Bracia obecni na forum. Dziękuję Bogu za kończący się rok, za kolejny przeżyty etap mojego życia, za wszelkie otrzymane dary i łaski, za każdy darowany dzień nie ważne jaki… i za wszelkie dobro, które nie jestem tu wstanie nazwać, wymienić… Myślę i jestem pewny, że i w przyszłym, Nowym Roku Kochający Ojciec o nas i o mnie nie zapomni.
Ciebie Boga wysławiamy, Tobie Panu wieczna chwała…
Boże! bądź i w roku nowym nam na ratunek gotowym, Błogosław, Ojcze łaskawy, nasze prace i zabawy. Do cnoty udzielaj chęci, wyrysuj nam to w pamięci, Że czas niezwrotnie ucieka, a śmierć goni i sąd czeka… Skończą się nasze dni, lata, my pójdziemy z tego świata. Któż wie, na kim kolej stoi, przetoż niech się każdy boi. Tenć nowy rok poświęcamy, w Tobie ufność pokładamy, Bądź naszym Ojcem i Panem, teraz i na wieki. Amen.
|