Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ] 
  Drukuj

W poszukiwaniu własnej tożsamości...
Autor Wiadomość
PostNapisane: sobota 03 sty 2015, 21:17 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Proszę o radę, pomoc, cokolwiek, bo nie wiem już gdzie iść, co robić, mam 22 lata, walczę z homoseksualnymi skłonnościami, mam też starszego brata który jest całkiem już gejem. Mój przypadek wygląda na nie taki zły bo jestem kimś w rodzaju „bi”, podobają mi się i dziewczyny i faceci, ale tak się tylko wydaje, bo ja już nie potrafię funkcjonować. Nasza rodzina jest jakaś chora, wydała na świat dwóch homoseksualistów, zawsze udawaliśmy dobry dom a i tak żyliśmy osobno, w dzieciństwie dzieci się ze mnie śmiały często, nie umiałem grać w piłkę, nie pasowałem do innych chłopców, dziś jeśli już to spędzam czas tylko z dziewczynami głównie, bo do facetów nie pasuję, jeszcze jakieś 2-3 lata temu nie miałem tego chorego problemu, ale zdawałem sobie sprawę jak bardzo wyposzczony jestem z relacji z innymi ludźmi tej samej płci, studiowałem i bardzo chciałem zaprzyjaźnić się z jednym kolegą, tak bardzo że aż zacząłem zastanawiać się nad moim pociągiem do tej samej płci i wtedy to się stało, odkryłem w sobie homoseksualne pociągi, dostrzegłem że faceci po prostu mnie pociągają i tak jest do dziś. To wszystko tak w skrócie, nigdy nie miałem przyjaciół jestem ułomny na polu relacji z innymi ludźmi i rozmowy z nimi, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, tego co tu piszę w życiu bym na żywo nikomu nie powiedział, jestem ułomny, tylko Bogu zawdzięczam to że jakoś sobie radzę, porzuciłem studia po licencjacie bo nie byłem w stanie dłużej się uczyć, dzięki Bogu On przepchał mnie przez te ostatnie egzaminy bo już myślałem że zawale całe studia, jestem tak psychicznie zmęczony ze nie potrafiłem sie juz uczyć, teraz mam pracę dzięki niemu tez, byle jaką, fizyczną, ale mam. Nie mam przyjaciol, dziś miałem spotkać się z jednym poznanym kolegą ale odwołałem to bo boje sie wyjść z domu mówiąc ze ide gdzies indziej niż do pracy lub sklepu, nigdy tego nie robiłem, wstydze się, inni mężczyźni podniecają mnie bo to inny świat, ja nigdy nie byłem jednym z nich, nie mam prawa jazdy, nie jestem przebojowy, nie umiałem grać w piłkę bo nie miałem nikogo kto by mnie wzial na dwór i nauczył, nie znam sie na niczym, nie umiem majsterkować, jestem niedojdą taką, ojciec mnie kiedyś skrzyczał że nic nie umiem, do dziś to pamiętam, aż się cały rozdygotałem, a kto mnie miał nauczyć, on mi nawet nie powiedział że chłopcy siusiają na stojąco, dowiedziałem sie dopiero jak poszedłem do zerówki, inni chłopcy dziwili się, że siadam na sedesie, i dopiero oni mi pokazali, w ogóle niczego nie umiałem, rodzice do późna ubierali mnie i myli mnie, zęby, w zerówce nie potrafiłem wiązać sznurowadeł, zawsze musiałem prosić kogo innego żeby to zrobił za mnie. Nie nienawdzie swojego ojca ale po prostu nie mam ochoty na budowanie z nim żadnej relacji, on jest dla mnie osobą obcą i on brzydzi mnie, ale zycze mu jak najlepiej. Nie akceptuje siebie, nie jestem nawet z prezencji męski jak inni moi rówieśnicy, nie akceptuje coraz bardziej swojego ciała, dla siebie nigdy nic nie byłem wart, świat mnie odrzucił ale Bóg też nie do konca chyba chce mi pomoc, ile razy sie modlilem zeby to zabrał, albo jakos rozwiązał, a tu nic. Jestem uzalezniony od walenia konia i oglądania pornoli, ale nie homo-pornosów, stosunek dwóch facetów mnie nie interesuje, podniecają mnie normalne filmy bo wtedy mogę na chwile zapomnieć o świecie, podziwiam jacy ci aktorzy porno są męscy i że też chciałbym taki być, należeć do świata mężczyzn, i łęchcę sobie ego przynajmniej na chwilę tą masturbacją, takie mam pocieszenie. Ale juz mi to powoli przestaje dawać pocieszenie, potrzebowałbym tego coraz wiecej i wiecej, a to znaczy jeszcze wiecej wyrzutow sumienia po wszystkim, i jeszcze wieksze przygnębienie potem. A potem czuje sie jakbym juz przegrał całą duszę, ze Bóg mi już nie wybaczy, ze popełniłem celowy grzech jak w Liście do Hebrajczyków pisze, i nie ma już dla mnie odkupienia u Boga, że pójdę do piekła, bo po prostu zrobiłem to bo chciałem, bo chciałem dać sobie trochę pocieszenia. Nie wiem co mam jeszcze napisać, nie wiem co mam zrobić, przecież sie nie zabiję, takiego grzechu bym nie popełnił. Mam nerwice, do tego nie panuje nad masturbacja, nad jedzeniem, objadam sie, nie wiem co mam ze sobą zrobić, chyba pojde do psychiatry. Kiedys odkryłem ze mój brat jest gejem, on sypia z facetami, ja bym tego nigdy nie zrobił, on to ukrywa, ja też to ukrywam, że o tym wiem, dowiedziałem sie w nieuczciwy sposób, czytając jego korespondencję, zresztą on trzyma nawet wbrator w szafie. A ja nie wiem jak dluzej zyc, nie jestem taki poradny i obrotny w życiu jak wszyscy, Bóg jakos sprawił że mam pracę, nie jestem męski, jedna kobieta w pracy ostatnio gadała na mnie że jestem ciuciumajtą, ona miała grupe inwalidzką, nie wiem na co, chyba na głowę, ale papierek od lekarza nic nie zmienia, dziś można chorobą nazwać wszystko. Codziennie Boga prosze zeby mi pomogl przezyc kolejny dzien i jakos sie udaje i w pracy i wszedzie, ale ile ja stresu wycierpię, ze sobie w pracy nie poradze i w ogole, ale na razie sobie jakos radze. Nie moge nawet z nikim porozmawiac bo po pierwsze nie mam nikogo, po drugie nie umiem rozmawiac o takich rzeczach, które dotykaja serce, ja tylko umiem o pogodzie albo o obiedzie. Nie wiem czego oczekuje od tego ze to tu napisałem, nie wierze w żadną zmiane juz teraz zbytnio, nie wiem, wyszło długo a to tylko skrót.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: cześć wam
PostNapisane: sobota 03 sty 2015, 23:04 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 gru 2014, 20:39
Posty: 46
Miejscowość: podkarpackie
Witaj,
Po części wpisuje się to w moją historię także doskonale cię rozumiem. Obiecuję modlitwę za ciebie. Jak chcesz pogadać to jestem do dyspozycji.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: cześć wam
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 00:20 
Offline

Dołączył(a): wtorek 30 wrz 2014, 11:30
Posty: 103
Miejscowość: śląskie
Cześć.

Twoje problemy są w jakiejś części udziałem każdego z nas. Pamiętaj, że nie jesteś sam - my też mamy takie problemy i pamiętaj, że możesz liczyć na nasze wsparcie. Nie wszyscy jesteśmy przebojowi, wygadani i obrotni/zaradni. Zmagamy się także z problemami dotyczącymi masturbacji czy pornografii. Nie jesteś sam na świecie ze swoimi kłopotami.

I pamiętaj: nie czuj się gorszy czy ułomny z powodu Twoich kłopotów, bo takim nie jesteś. Odważyłeś się podzielić z nami swoimi problemami, nie każdy by się na to zdobył. Pamiętaj, jesteśmy z Tobą.

Jeżeli chciałbyś porozmawiać, daj tylko znać.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: cześć wam
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 00:50 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 24 wrz 2014, 22:13
Posty: 22
Miejscowość: Rzeszów/Warszawa
To co napisales częściowo wpisuje sie zapewne także w historie niejednej osoby na tym forum w tym tez mnie. Wiec rozumiem co czujesz. Nie poddawaj się. Jeśli chcesz pogadać to pisz :) ponoć potrafię słuchać :) mój mail jest w danych w moim profilu


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: cześć wam
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 00:51 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): niedziela 03 mar 2013, 13:16
Posty: 97
Miejscowość: Miasto
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, wiecie? Jako jeden z uczestników tego forum. Widząc jak poszczególne osoby wychodzą z pomocną ręką do "Fagocytuję" i deklarują chęć rozmowy, uśmiech pojawia się na mojej twarzy :) Oczywiście jeśli chciałbyś porozmawiać ze mną, również pisz śmiało! :)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 12:18 
Witaj,

ileż ja w Twojej opowieści jest podobieństwa do historii wielu z nas, także do mnie samego...

Podziwiam odwagę podzielenia się bardzo osobistymi przeżyciami. Ja nie zdobyłbym się na to aż do tego stopnia. :)

Oczywiście też jestem gotów porozmawiać, o ile będziesz miał taką ochotę. :)


Góra
  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 13:21 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Mój temat chyba został przeniesiony i zmieniona jego nazwa, musiałem poszukać żeby go znaleźć, nieważne. Tyle osób zaoferowało mi rozmowe ale skad mam wiedziec do kogo sie zwrocic. Komu udalo sie wyjsc w jakims stopniu z tego wszystkiego?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 16:12 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 495
Miejscowość: Katowice
To jest bardzo trudne pytanie :)

Ja codziennie się zastanawiam czy moje obecne przemyślenia w temacie, punkt, w którym teraz się znajduję, jest miejscem możliwie blisko prawdy (jest tym "wyjściem z tego wszystkiego w jakimś stopniu") czy też jestem zupełnie gdzieś na peryferiach, a moje życie zostanie jeszcze wywrócone do góry nogami.

Mnie forum bardzo pomogło wzrosnąć w wierze, zrozumieć lepiej siebie, zobaczyć, że inni też czują podobnie, pewne przemyślenia potwierdzić, a inne zweryfikować. Pomogło też zrozumieć tematy przyjaźni, miłości, relacji międzyludzkich - zastanowić się nie tylko nad tematami związanymi z samą skłonnością czy tematami wiary, ale też ogólnie psychologii. Dużo jest tu wartościowych treści napisanych przez wielu wartościowych ludzi, którzy już niekoniecznie są zarejestrowani czy aktywni, ale posty po nich pozostały. Także na pewno polecam poczytanie na forum tego, co już jest.

Jeżeli znajdujesz w sobie trudne problemy natury psychicznej (pisałeś, że nie mogłeś się uczyć, pewnie też ciężko się było skupić na innych czynnościach dnia codziennego, nie do końca wiesz jak rozumieć swoją seksualność, masz rozterki w temacie poczucia swej męskości, piszesz o trudnościach w relacjach z ludźmi, szczególnie chłopakami) to zachęciłbym jednak przemyśleć udanie się do psychoterapeuty. Ja niestety nie znam nikogo do polecenia.

Dużo piszesz odniesień do Boga co niezmiernie cieszy. Widać, że Mu ufasz i zawierzasz swoje problemy. Dalej bądź otwarty na prowadzenie się przez Niego, oddawaj w modlitwie swoje życie, rozterki Jezusowi. Myślę, iż to działanie Ducha Św. sprawiło, że trafiłeś na to forum, jak i ja wcześniej. Może napisz jeszcze coś o sobie na ogólnym forum, spokojniej i z przemyśleniem, z konkretnymi zapytaniami. Co dwie głowy to nie jedna jak to się mówi, może coś ogółem na początku lepiej doradzimy niż przez PW :) A jakbyś jednak wolał indywidualne rozmowy to oczywiście też zapraszam i obiecuję swoją modlitwę w Twej intencji.

Niech Bóg Ci Błogosławi!

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: niedziela 04 sty 2015, 22:33 
Moderator
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 07 kwi 2014, 20:15
Posty: 422
Miejscowość: Warszawa
Fagocytuję napisał(a):
Mój temat chyba został przeniesiony i zmieniona jego nazwa, musiałem poszukać żeby go znaleźć, nieważne. Tyle osób zaoferowało mi rozmowe ale skad mam wiedziec do kogo sie zwrocic. Komu udalo sie wyjsc w jakims stopniu z tego wszystkiego?

Drogi Przyjacielu (fagocytujący?),

Witaj na tym forum. Podzielam przekonanie Nowegoużytkownika7, że Duch Św. Cię tu przyprowadził. I niech On też dalej Cię prowadzi, bo tylko z Nim możemy radzić sobie w naszych trudnościach.

Pytasz, jak rozpoznać, do kogo się zwrócić. Do tego, by mieć pełen dostęp do wszystkich funkcji Forum (w tym móc pisać prywatne wiadomości do innych uczestników), musisz zgodnie z regulaminem umieścić co najmniej "10 treściwych postów". Tymczasem więc radzę Ci przeczytać wcześniejsze wpisy tych osób, które zadeklarowały gotowość rozmowy (i ja dopisuję się do tej listy). Może na tej podstawie wybierzesz pierwszego rozmówcę, który najlepiej może Cię zrozumieć i najwięcej pomóc.

Radzę Ci jednak nie nastawiać się na szybkie i pewne efekty dzięki nawiązaniu kontaktu z kimś, komu udało się wyjść w jakimś stopniu z tego wszystkiego. W każdym razie jeśli rozumiesz przez to "wyjście z homoseksualizmu". Na forum znajdziesz kilka świadectw osób, które czują się uwolnione od tych skłonności, lecz raczej nie w wyniku zastosowania jakiegoś "sposobu", dającego się powtórzyć jak przepis na potrawę. To raczej efekty modlitwy i pracy nad własnymi emocjami, często z fachową pomocą (czy to duszpasterską, czy psychologiczną, czy jedna i drugą). Napisałeś w swoim pierwszym wpisie: nie wiem co mam ze sobą zrobić, chyba pójdę do psychiatry. To całkiem dobra myśl i zupełnie zwyczajny sposób szukania pomocy w problemach, które opisujesz (zresztą zacznij może od psychologa, ale to zależy od reguł w Przychodni Zdrowia Psychicznego, do której się udasz; pamiętaj - nie musisz mieć do tego skierowania od lekarza pierwszego kontaktu i przysługuje Ci to w ramach NFZ, jeśli jesteś ubezpieczony). Nie myśl o tym, jak o czymś okropnym. Psychiatra to lekarz od psychiki taki sam jak ortopeda od kręgosłupa czy laryngolog od migdałków. Wiele osób na tym forum korzysta (ja sam od ponad 10 lat) z takiej pomocy. Nie warto rezygnować z takiej szansy. Tym bardziej, że w Twoim opisie więcej wskazuje na czynniki prowadzące do zaburzeń nerwicowych i wręcz na symptomy nerwicy niż na typowe przejawy ugruntowanej orientacji homoseksualnej.

Bardzo bym Ci też radził poszukać dobrego spowiednika, który zrozumiałby Twoje problemy i potrafił uspokoić Twoje emocje w odniesieniu do Boga. Bardzo dobrze, że widzisz Jego łaskę w tym, co jednak mimo wszystko jakoś dobre w Twoim życiu, szkoda jednak byś tracił ducha przez obawy, że Bóg Ci już nie wybaczy, że popełniłeś celowy grzech jak w Liście do Hebrajczyków i nie ma już dla Cibie odkupienia u Boga, że pójdziesz do piekła, bo po prostu zrobiłeś to bo chciałeś ... dać sobie trochę pocieszenia. Nie - zrobiłeś to z rozpaczy, w poczuciu głębokiego nieszczęścia! To oczywiście nie jest usprawiedliwienie, lecz nie oznacza odrzucenia przez Boga i braku szans na Zbawienie. Przecież tego żałujesz! Twoja spowiedź będzie szczera, idź więc i skorzystaj z sakramentu pojednania z Bogiem. To zawsze uzdrawia i daje siłę.

I tak powoli, krok po kroku - dzięki modlitwie, w pełnym zaufaniu Bogu, który wcale z Ciebie nie zrezygnował, ale i przy pomocy psychologicznej - możesz odzyskiwać równowagę. Możesz dowiedzieć się, jaki naprawdę jesteś, co jest Twoją rzeczywistą potrzebą a co neurotyczną tendencją zastępczą. Dalej - możesz zacząć akceptować takiego siebie, jakim jesteś, nawet jeśli to nie jest ideał. Możesz znaleźć poczucie sensu życia i nadzieję. Tego Ci życzę u progu nowego roku i w tej intencji obiecuję Ci modlitwę, wierząc, że to osiągniesz.

_________________
Mądrość jest wspaniała. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. (Mdr 6, 12;14)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: poniedziałek 05 sty 2015, 10:03 
Rowniez oferuje pomoc!


Góra
  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: wtorek 06 sty 2015, 14:11 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Wiecie co, nie chce mi się żyć, nie mam nic od życia, nie mam żadnego przyjaciela, nie wychodzę z domu, a i tak ciągle tylko ta praca i praca, i stres że sobie mogę w czymś w tej pracy nie poradzić. Po cholere ja w ogóle pracuje, dla kogo. Do psychiatry lub psychologa i tak nie pójdę bo słowa nie wyduszę z siebie. Na klawiaturze pisać to inaczej, ale wierzcie mi, że na żywo ja jestem ułomny na tym polu. Po co w ogóle żyć, nie mam żadnego pocieszenia. I inną jeszcze widziałem marność pod słońcem: oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego, i syna nawet ni brata nie ma żadnego - a nie ma końca wszelkiej jego pracy, i oko jego nie syci się bogactwem: Dla kogóż to się trudzę i duszy swej odmawiam rozkoszy? To również jest marność i przykre zajęcie. To jest o mnie. Dla kogo odmawiam sobie rozkoszy, czemu nie miałbym włączyć sobie filmów, których nie powinienem oglądać, i zrobić rzeczy, których nie powinienem robić.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: wtorek 06 sty 2015, 19:17 
Offline

Dołączył(a): niedziela 28 gru 2014, 20:39
Posty: 46
Miejscowość: podkarpackie
Hej
Zachęcam, cie do znalezienia odpowiedniej wspólnoty dla ciebie w Kościele parafialnym lub sąsiednich np. Mężczyźni Św. Józefa. Mam nadzieję że w ten sposób małymi krokami będziesz mógł otwierać się na innych, a przy okazji nie będzie tyle czasu na dołowanie się. Mnie takie coś pomogło.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: cześć wam
PostNapisane: wtorek 06 sty 2015, 21:43 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 08 kwi 2013, 18:26
Posty: 111
Miejscowość: Szczecin
Tomasz32 napisał(a):
Po części wpisuje się to w moją historię także doskonale cię rozumiem.

onlyforyou napisał(a):
Twoje problemy są w jakiejś części udziałem każdego z nas. Pamiętaj, że nie jesteś sam - my też mamy takie problemy i pamiętaj, że możesz liczyć na nasze wsparcie.

Ramsey napisał(a):
To co napisales częściowo wpisuje sie zapewne także w historie niejednej osoby na tym forum w tym tez mnie.

lukasz84 napisał(a):
ileż ja w Twojej opowieści jest podobieństwa do historii wielu z nas, także do mnie samego...


Ja również widzę podobieństwa do siebie, w Twojej historii. Widzisz, Fagocytuję? NIE JESTEŚ SAM. Jesteś nawet odważniejszy ode mnie, ponieważ ja nigdy nie odważyłem się upublicznić swojej psychoanalizy. Jesteś więc odważny. Każdy ma swoje zalety i wady- jedni są popularni, a inni odważni. Nie porównuj siebie do innych, bo każdy z nas jest inny. Nawet ci przebojowcy, którzy co noc balują w jakimś klubie mają swoje wady, które ukrywają.

Spójrz na ten słynny obraz "Jezu ufam Tobie", spójrz na promienie wychodzące z Serca Pańskiego, potem spójrz Mu w oczy i powiedz: "Jezu ufam Tobie" i zaufaj.
Pozdrawiam Cię!


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: środa 21 sty 2015, 11:04 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Wiecie co może to zabrzmi jak arogancja albo jak użalanie się nad sobą ale po prostu mam dosc wszystkiego, po cholere w ogóle żyć, po co mam się starać nie popełniac grzechu, dla kogo, nie mam przyjaciela, nie mam dziewczyny, i jeszcze mam żyć we wstrzemięźliwosci, to co to za życie, co za chory świat w jakim żyjemy, może od razu zamkne się w klasztorze i obetnę sobie fiuta, będzie najlepiej może. Możecie mnie nawet wywalić z tego forum za ten obraźliwy post, po prostu już mam dość tego wszystkiego. Bóg nie daje mi żadnego sensu zycia.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: środa 21 sty 2015, 12:18 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 06 paź 2014, 15:10
Posty: 239
Miejscowość: Legionowo
Fagocytuję napisał(a):
Wiecie co może to zabrzmi jak arogancja albo jak użalanie się nad sobą ale po prostu mam dosc wszystkiego, po cholere w ogóle żyć, po co mam się starać nie popełniac grzechu, dla kogo, nie mam przyjaciela, nie mam dziewczyny, i jeszcze mam żyć we wstrzemięźliwosci, to co to za życie, co za chory świat w jakim żyjemy, może od razu zamkne się w klasztorze i obetnę sobie fiuta, będzie najlepiej może. Możecie mnie nawet wywalić z tego forum za ten obraźliwy post, po prostu już mam dość tego wszystkiego. Bóg nie daje mi żadnego sensu zycia.


Daje, uwierz w to, i to konkretny sens tylko dla Ciebie.
A Twoja praca do wykonania - to odkryć ten sens.

Wielu młodych ludzi ma ogromny problem ze swoim ciałem, a często brakuje im mądrego wsparcia ze strony bliźnich.

Ja często mam ochotę poddać się, dać sobie spokój z życiem, z którym sobie nie radzę...

Leczy modlitwa. leczy kontakt z dobrymi ludźmi, leczy każdy udany wysiłek, by w ciągu dnia zrobić cokolwiek dobrego dla innych.

Odważ się skorzystać z wyciągniętej reki tylu osób na tym forum.
To szczera chęć wsparcia, nawet jeśli z jakimiś podtekstem pomożenia tez samemu sobie, wypełnienia swojego życia jakimś sensem.

Ja rozmawiam z pewnymi osobami na Skype, mogę się i wygadać i posłuchać czyjegos głosu i rady. To ogromne wsparcie psychiczne i duchowe.
Spróbuj!

_________________
"Zaświadcza się, że Mikołaj Iwanowicz, spędził wyżej wymienioną noc na balu u szatana zaangażowany jako środek lokomocji...Hella, nawias, a w nawiasie napisz wieprz. Podpisano Behemot".


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: środa 21 sty 2015, 23:06 
Offline

Dołączył(a): czwartek 08 mar 2012, 22:51
Posty: 95
Lokalizacja: Podkarpacie
Miejscowość: Średnia
Fagocytuję - Nikt nie powiedział, że życie będzie piękne łatwe i przyjemne. Popatrz na Jana Pawła II, wysportowany człowiek, energiczny, nie dający się ograniczać nawet jako papież. Wyjeżdżał potajemnie zimą na narty, a latem w góry, a na starość jeżdżący na wózku, trzęsący się, nie mogący wypowiedzieć kilku zdań. Nie biadolił na swój los, starał się dla Boga i bliźnich, pokazał całemu światu, że da się kończyć życie inaczej, żył w czystości i przyjaźni z Bogiem, nigdzie też nie słychać żeby było mu z tym źle. Jezus mówi, że kto zachowuje jego przykazania ten Go miłuje, utrudzonym życiem mówił: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie" Mt 11, 28-30. Chociaż nam się wydaje, że jest zupełnie odwrotnie niż mówi Jezus.
Nie patrz na siebie w sposób negatywny, na pewno jest w Tobie wiele dobra. Możesz skorzystać też z rekolekcji, które poprowadzi mądry ksiądz. Jeżeli możesz, to zmień środowisko nawet na te 3 dni rekolekcji. Więcej informacji http://wmm.przemyska.pl/?page_id=2022
Wyjdź na basen, siłownię, do kina, na koncert itd. Zapomnij o komputerze, rób coś w domu: sprzątaj, przyrządzaj posiłki, przestawiaj meble, zmieniaj swoje otoczenie. Jeżeli potrzebujesz pomocy psychologa, to też będzie krok w dobrym kierunku. Rozwiązania Twoich problemów same do Ciebie nie przyjdą. Nie znamy Cię, wiemy tylko tyle ile napisałeś o sobie.
Najważniejsze, módl się. Polecam modlitwy: Trzech Zdrowaś Maryjo oraz do Rany Ramienia Pana Jezusa (znajdziesz w Internecie lub tutaj w Forum modlitwy …) . Dzięki tym modlitwom jestem wolny od masturbacji, z która przez wiele lat nie mogłem sobie poradzić i prawdę mówiąc czasami nie chciałem, ale to inny temat. Dzięki modlitwie można wiele trudnych problemów rozwiązać.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: czwartek 22 sty 2015, 16:59 
Offline

Dołączył(a): niedziela 05 lut 2012, 10:13
Posty: 315
Miejscowość: Katowice
Fagocytuję. Gdyby obcięcie fiuta rozwiązywało wszelkie problemy osób homo było by to idealne rozwiązanie, bo to zabieg medycznie mało skomplikowany, nie wymaga ogólnego znieczulenia i niezbyt drogi. Żartuje oczywiście, bo z własnego doświadczenia wiem, jak wielki to problem, jak uciążliwy to krzyż, jak trudno go zrozumieć- dlaczego ja? dlaczego mnie to spotkało?, czym zawiniłem?, dlaczego nie mogę… ? itd. Pytania jak najbardziej uzasadnione; problem w tym, że są to pytania na które wciąż brak jednoznacznej odpowiedzi. Co robić? Zaakceptować siebie- zgodzić się, że jestem jaki jestem. Oczywiście, można i trzeba próbować zmieniać to co jest możliwe do zmiany, ale to, co jest niemożliwe do zmiany / wg mnie orientacja seksualna/ trzeba zaakceptować. Nie jest to proste, to prawda, ale po latach buntu, nienawiści do siebie, rodziców, Boga, kościoła, całego świata… myśli i planów samobójczych itd… dochodzi się do wniosku, że jest to rozwiązanie jedynie słuszne. Z krzyżem homo można i da się żyć, tak samo pięknie, jak z każdym innym krzyżem,bez którego nie ma życia,tylko trzeba chcieć, przynajmniej ze wszystkich sił próbować, a Bogu ufnie „zlecić/powierzyć/oddać” to co nierealne, niemożliwe, co przekracza nasze możliwości. Przecież tu, na tym forum, są świadectwa ludzi młodych, którzy z Bożą pomocą odnaleźli sens i piękno życia. Dziś, nie zasypiają w ramionach supermena, ale z różańcem w ręku, po wcześniejszej wieczornej codziennej Mszy Św. Odbiło im? NIE! Oni doskonale wiedzą co robią. Świadomie rezygnując /pomimo chęci i możliwości/ z przyjemności, tak bardzo chwilowej, ulotnej,… zyskują pokój, radość i siłę… by z krzyżem homo iść dalej, wyżej, by mimo zdarzających się chwil słabości, upadków, zwątpienia… ciągle powstawać, trwać przy Bogu i cieszyć się życiem. Po co odkrywać nowe szlaki? Można skorzystać z tych już przetartych, rozpoznanych… zachęcam, bo naprawdę warto.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: czwartek 22 sty 2015, 19:25 
Offline

Dołączył(a): piątek 20 sty 2012, 22:39
Posty: 45
Bardzo pokrzepiające Twoje słowa, Cezary. Jakże z nimi się nie zgodzić?

Cóż, jest, jak jest, nie ma co rozpaczać. Warto wręcz dziękować Bogu za ten krzyż, przecież nie najcięższy. Jak każdy krzyż, tak i ten potrafi uszlachetnić; trzeba tylko go przyjąć i starać się wycisnąć z tej sytuacji tyle dobra, ile możliwe. Oczywiście, nie jest to proste, bo w ogóle życie mądre i godne nie jest łatwe. Oby tylko bilans był dodatni... to musi się udać. ;-)


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: środa 11 lut 2015, 19:53 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Ostatnio zastanawiam się nad relacją z moim ojcem, i nad moim stosunkiem do niego b to jest jak huśtawka, najpierw stwierdziłem że ja go jednak nienawidzę i oskarżam go o wszystko, potem chyba Bóg mnie przekonał że źle robię, i zastanawiałem się nad tym czy możliwa jest jakaś relacja między nami, i nawet zechciałem jej, ale stwierdziłem po namyśle że co ja właściwie miałbym z nim robić? Stwierdziłem że żadna relacja nie jest możliwa, i znowu go trochę znielubiłem, a teraz znowu przyłapuję się na tym że chodze po domu, wodzę za nim wzrokiem, i że on mnie aż fizycznie pociąga, nie seksualnie, ale tak fizycznie... ale co z tego skoro i tak żadnej relacji między nami nie ma i nie będzie. I żal mam nadal do niego, najchętniej to bym mu wyparował, że dwóch pedałów wyhodował w domu... ja jestem jakis popierdzielony za przeproszeniem...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: czwartek 12 lut 2015, 17:16 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Tak naprawdę to nie wiem jaka jest moja tożsamość. Nie wiem czy jestem hetero, homo, nie wiem czego chcę i gdzie tego szukać. Wiem że Bóg jest ze mną bo ciągle mnie wysłuchuje i ciągle spełnia moje prośby. Ale nie wiem gdzie, co, jak w tej kwestii, jakie jest Boże zdanie na ten temat całego mojego bycia homo. Czy to pyszne mówić Bogu, że czuję się jak sierota, mimo że mam rodziców? Mój nastrój i nastawienie to huśtawka.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: niedziela 08 mar 2015, 22:43 
Offline

Dołączył(a): sobota 03 sty 2015, 14:26
Posty: 25
Miejscowość: Śląsk
Proszę, bardzo pragnę aby ktoś bardziej niż ja doświadczony porozmawiał ze mną, jeżeli myślisz, że mamy ze sobą coś wspólnego, lub przeżywałeś podobne problemy, napisz. Chcę po prostu z kimś porozmawiać...


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: sobota 14 mar 2015, 16:35 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): środa 11 mar 2015, 17:25
Posty: 2
Miejscowość: Kraków
Hej,
Nie jesteś sam z tym wszystkim bo każdy z nas przeżywał/przeżywa podobne stany i ja też tak miałem. Przede wszystkim trzeba się przestać użalać nad sobą bo to do niczego nie prowadzi a tylko utwierdza nas w beznadziejności. Z tego co piszesz zupełnie straciłeś wiarę w siebie i w to, że może się coś zmienić, wydaje Ci się, że leżysz na dnie i nie masz siły się podnieść - znam to ;-). Pewno chodzisz do kościoła co niedziela i prosisz Boga, żeby coś zmienił w Twoim życiu, może nawet codziennie się modlisz i prosisz a On nic… czasem zanim powiesz „amen” w pacierzu pewno już Zły Duch opanowuje Twoje myśli i masz ochotę włączyć porno żeby się masturbować… i oczywiście tak robisz a potem jesteś zły na siebie, że znowu się poddałeś i jeszcze na Boga, że znowu Ci nie pomógł. Nie pomógł bo nie dałeś mu szansy, żeby mógł to zrobić – moim zdaniem sama modlitwa nic nie pomoże tylko trzeba zakasać rękawy po łokcie i zacząć prawdziwie nad sobą pracować. Modlić się – zastanawiać się, medytować, rozmyśalć nad tym jakimi sposobami mógłbyś przechytrzyć złe myśli które Cię opanowują, a nie tylko „klepać regułki”. Trzeba sobie postanowić, że np. jak się masturbujesz 4 razy dziennie to dzisiaj zrobisz wszystko (chociaż miałbyś płakać albo wyjść z domu i chodzić do północy ), żeby do 4 razy nie dopuścić a np. tylko 3 razy. Nawet nie wiesz jaki będziesz z siebie zadowolony jak Ci się uda wreszcie zapanować nad sobą. Powiesz: tak zrobiłem to tylko 3 razy a więc tak jak sobie zaplanowałem – jestem z siebie dumny. W następnym tygodniu np. ustal sobie cel, że zrobisz to tylko 2 razy i tak dalej… Pamiętaj, żeby zawsze stawiać sobie realne cele – nigdy sobie nie obiecuj niczego jeżeli wiesz, że możesz siebie i Jego zawieść. Rób wszystko małymi krokami ale systematycznie a na pewno rezultaty będą takie, iż pojawi się uśmiech na Twojej twarzy, zadowolenie z siebie i wiara w to, że jednak da się coś zmienić. ;-)
Piszesz, że jesteś beznadziejny i nic w życiu nie osiągnąłeś… Przecież skończyłeś pierwszy stopień studiów – niektórzy po pierwszym egzaminie się poddają i rzucają studia a Ty wytrwałeś ;-). Masz pracę – niektórzy maja 30 lat i jeszcze nigdy nie ruszyli tyłka do żadnej pracy bo się im nie chce. Mówisz, że nie masz znajomych i nie potrafisz nawiązać relacji z innymi a jednak napisałeś tutaj i ludzie się odezwali więc nie jest tak źle ;-) Więc wydaje mi się, że przesadzasz. Masz wiele – trzeba się tylko rozejrzeć dookoła, otworzyć oczy i docenić to co masz a nie tylko narzekać i utyskiwać jakie wszystko jest złe i niedobre.

Co do orientacji seksualnej to zgadzam się z cezarym, iż trzeba to zaakceptować a nie próbować zmienić bo wg mnie nie da się tego zmienić. Owszem musisz zmienić ale podejście do tego, że jesteś gejem. Poza tym przecież możesz być hetero i nie radzić sobie z życiem, być uzależnionym od masturbacji i mieć problemy z nawiązywaniem relacji z ludźmi…

Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci zrobienia pierwszego, chociażby najmniejszego kroku w podejściu do życia bo lepiej płynąć pod prąd, w pocie czoła ale być sobą, niż dać się unosić z płynącym prądem ale zatracić siebie. Bóg na pewno Ci pomoże ale niczego nie zrobi za Ciebie ;-)

_________________
"Nie oddawaj siebie na wolę swych żądz,
abyś jak bawół nie był [nimi] miotany.
Liście zmarnujesz, owoce zniszczysz
i pozostawisz siebie jak uschłe drzewo"


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: poniedziałek 30 mar 2015, 21:51 
Offline

Dołączył(a): wtorek 29 lip 2014, 06:19
Posty: 20
Miejscowość: polska
Fagocytuję napisał(a):
Proszę, bardzo pragnę aby ktoś bardziej niż ja doświadczony porozmawiał ze mną, jeżeli myślisz, że mamy ze sobą coś wspólnego, lub przeżywałeś podobne problemy, napisz. Chcę po prostu z kimś porozmawiać...



Pisałes to jakiś czas temu. Czy wołanie nadal aktualne?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: czwartek 08 paź 2015, 11:42 
Modlitwa o pokój serca
(W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen+)
Panie, daj mi pokój serca.
Oddal ode mnie gniew, nienawiść, pragnienie zemsty.
Modlę się za tych, którzy mnie zranili słowem,
czynem, obojętnością, niezrozumieniem.
Proszę też za tymi, którym ja zadałem ból.
Pomóż mi wejść jak najszybciej na drogę pojednania
bez dramatyzowania sytuacji i formułowania oskarżeń.
Daj mi siłę, bym umiał przebaczać.
Jezu, który powiedziałeś „błogosławieni cisi”,
uciszaj moje wewnętrzne burze i pomóż mi lepiej rozumieć siebie.
Powiedziałeś „błogosławieni, którzy wprowadzają pokój”,
uczyń ze mnie człowieka wnoszącego pokój, a nie zamęt.
Niech „nad moim gniewem nie zachodzi słońce”
nie chcę „dawać miejsca diabłu” (Ef 4, 26)

(św. Pelagio męczennico i św. Walerio z Honnecourt - módlcie się za nami (dziś wspomnienie)(W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen+))


Fagocytujący, mógłbyś napisać skąd/dlaczego wybrałeś taki nick?

Dziękuję! (1Tes5,18):-)


Ps. Krzyże w życiu pełnią podobą rolę jak krzyżyki w muzyce: podwyższają.
Ludwik Van Beethoven


UŚMIECHNIJ SIĘ, BÓG KOCHA CIEBIE Jan 3_16


Góra
  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: środa 10 lut 2016, 13:52 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 06 lut 2016, 11:52
Posty: 20
Miejscowość: Sląsk
Od pewnego czasu czesto zastanawiam sie nad swoimi sklonnosciami homoseksualnymi: czasem mam calkowita pewnosc ze je posiadam, ale przychodza takie chwile (dosc rzadko), ze nie jestem w 100% pewien (a nawet calkowicie odrzucam moj homoseksualizm). Czasem nawet wydaje mi sie ze w ogole.ich mie posiadam. Czyktos z Was tez ma takie problemy? Dla mnie to bardzo trudne, poniewaz ta niewiedza czesto powoduje u mnie wyrzuty sumienia: czy na pewno jestesm homoseksualista? Czy kazdy homoseksualista jest w 100% pewien swojej orientacji?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: środa 10 lut 2016, 22:38 
Offline

Dołączył(a): wtorek 30 wrz 2014, 11:30
Posty: 103
Miejscowość: śląskie
Nie tylko Ty tak masz... Ja bardzo długo sobie ich nie uświadamiałem - wypierałem je po prostu. Ale nawet teraz nachodzą mnie wątpliwości....


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: czwartek 11 lut 2016, 12:32 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): wtorek 09 lut 2016, 17:06
Posty: 11
Miejscowość: łódzkie
myślę, że czasem takie rozważania mogą wprowadzać większy mętlik w głowie, wypada po prostu przyjąć taki stan rzeczy, że czasem czujemy mniej a czasem bardziej nasze skłonności. To tak jak np. heteroseksualny mężczyzna, który stwredza, że inny mężczyzna jest przystojny, wcale nie musi oznaczać tego, że posiada skłonności homoseksulane.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: piątek 12 lut 2016, 09:12 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 14 sty 2016, 22:36
Posty: 7
Miejscowość: Małopolska
Muszę przyznać, ze i ja mam podobnie. Może was to pocieszy. Są chwile gdy nie czuję nic, albo prawie nic. Innym razem znajdę sobie ,,cel'', czyli faceta i nie będę kończyć...
Ale tak sobie myślę, czy to o czymś nie świadczy. Np: że można to powiązać z brakiem stabilizacji emocjonalnej, kryzysem tożsamości. A idąc tym tropem nie można twierdzić, że to geny itp. Jeśli nie geny to coś nabytego. Jesli nabytego to znaczy że można z tego zrezygnować?


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: piątek 12 lut 2016, 22:20 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): sobota 06 lut 2016, 11:52
Posty: 20
Miejscowość: Sląsk
Dami napisał(a):
Jesli nabytego to znaczy że można z tego zrezygnować?

Dokladnie nad ta sama kwestia sie zastanawialem. Czy jezeli moge zmienic swoje sklonnosci seksualne to czy mam podjac sie tego wysilku (ktory na pewno sporo kosztuje) czy moze takie dzialania nie maja sensu? Czesto o tym mysle i zauwazylem ze ten temat (spraawa mojej orientacji) calkowicie zdominowala moje zycie, a przeciez jest wiele wazniejszcych spraw.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: piątek 12 lut 2016, 23:58 
Nieaktywny/-a od ponad 3 m-cy
Offline

Dołączył(a): czwartek 28 sty 2016, 13:05
Posty: 21
Miejscowość: PL
Ale na jakiej podstawie przypuszczacie, że takowe skłonnością są do zmiany? Ja sam tego nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem, ale na pewno nie mieszałbym do tego aż tak bardzo braku stabilności emocjonalnej. Po pierwsze wydaje mi się, że bez względu na orientacje, każdy człowiek może przeżywać i przezywa coś podobnego, tym bardziej jeżeli jest np. w okresie dojrzewania czy trochę później. Sam brak stabilności emocjonalnej, ciągłych wahań wątpliwości wynika też z takiego a nie innego charakteru człowieka, nadwrażliwości i na pewno to też jest dziedziczone w genach i na pewno też ma na to wpływ wychowanie.
Ja sam nie wiem. To są ogromnie trudne tematy i ja wypowiadam tylko swoje nawet nie wiem czy zdanie, ale przypuszczenia, przemyślenia.


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: sobota 25 cze 2016, 17:05 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 25 sie 2014, 02:13
Posty: 46
Miejscowość: Dolnośląskie
Ja również zwracam się do Was o pomoc. Nie wiem co robić ,mam 22 lata ,nie mam już uczuć do kobiet, poprosiłam Boga żeby mi zabrał no i teraz nie mam .Do mężczyzn nigdy nie miałam i nie wyobrażam sobie tego.Chciałabym odzyskać moje uczucia .życie bez uczuć jest strasznie bezsensowne , nie radze sobie w tym życiu. Nie wiem po co mam wstawać codziennie dla kogo. Wszystko mnie nudzi , nic nie interesuje.Szczerze wolałam czas kiedy miałam moje homoseksualne skłonności było łatwiej niż teraz .Ostatnio uświadomiłam sobie że marnuje swoje życie. Chce coś z nim zrobić , zakochać się i w końcu być szczęśliwa jak kiedyś .I co w takiej sytuacji Byście zrobili??


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: sobota 25 cze 2016, 21:12 
Moderator
Offline

Dołączył(a): niedziela 22 wrz 2013, 22:39
Posty: 495
Miejscowość: Katowice
Też tak miewam. Ogarniam swą seksualność, która nie prowadzi mnie w żadną stronę i czuję... pustkę. A święty Paweł mówi "dobrze, gdy mężczyzna nie łączy się z kobietą". Celibetariusze świeccy. Ale nie mam wtedy poczucia szczęścia. Mam wrażenie, że życie mnie po prostu nie cieszy. Teraz wracam do domu, w którym są rodzice. Ale jak pomyślę sobie, że wracałbym do pustego domu, mam wrażenie, że wywoływałoby to we mnie smutek. Kolega z forum naszego pisał i mówił mi - "Ja nie piszę się na bliższe związki. Byle otaczało mnie zawsze wiele ludzi i to mi wystarczy. Kiedy po dniu spędzonym z innymi ludźmi wracam na mieszkanie - ciesze się, że w końcu mogę pobyć sam". Wielka to łaska. Uzdolnienie do bycia samemu przez radość w byciu z innymi ludźmi w bardziej luźnych relacjach. Modlę się za niego, by mu nie minęło. Bo ja w takim stanie psychicznym obawiam się, że nie jestem zdolny do odczucia szczęścia. Byłem zakochany, w trakcie zakochania bardzo szczęśliwy, i obawiam się, że gdy jest inaczej, nie jestem w stanie niczym się zachwycić, bo nie jestem w stanie zakochać się. To jest trudne. Z jednej strony marność nad marnościami, nicość tego świata, tam nie będziemy się ani żenić, ani wychodzić za mąż, ale tu jest inaczej. Mamy jednak ukierunkowanie na małżeństwo i potomstwo. A Paweł mówi, że dobrze, gdy się mężczyzna nie łączy. Jakie to jest trudne! Katolicyzm gdzieś zapomniał o celibatariuszach świeckich. Mieliśmy wiele wojen, epidemii, śmierć wszędzie. Jak to jest, że ani zakonnik, ani małżonek? Mam znajomych protestantów. Oni te słowa Pawła pamiętają i nie dziwi ich moje singielstwo. Rodzicom powiedziałem o moich skłonnościach i wierze i mnie rozumieją. Ale Ja sam jednak jestem smutny. Chciałbym mieć kogoś bliskiego sercu. Bliższego niż inni. By przytulić, ale nie patrzeć erotycznie. Jeszcze sprawa, że sprawdziłem, że tak potrafię, ale nie mam teraz dla kogo tak żyć. I są chwile właśnie jak Twoje. Kiedy kolegów mam dość, dziewczyny mi nie w głowie i mam wrażenie, że na nic to wszystko. A jakie to jest trudne gdy wiem, że dwie dziewczyny i dwóch chłopaków z naszego forum są w bliższych relacjach z drugimi osobami. Ale może nasze powołanie jest inne. Czy pisałbym teraz tutaj gdybym miał ukochanego kolegę? Nie sądzę. A kolega ogarniający swą samotność też tu się nie udziela. Jezus zapytany o najważniejsze przykazanie mówi o kochaniu Boga i bliźniego - w tym są zawarci prawo i prorocy. A wszystkie pozostałe słowa mówią o tym jak to mamy realizować. Każdy na swój sposób. Wolno nam być smutnym. Hiob też był bardzo smutny gdy spotkały go nieszczęścia, ale przy Bogu wytrwał. I otrzyma swą nagrodę. Może jeszcze nie czas dla nas na nagrodę? Trzeba trwać przy Bogu - to jest najważniejsze. Troszcz się Ty! A my postarajmy się jak najlepiej przyjąć to co nam Bóg daje.

_________________
"Nade wszystko jednak nie ustawajcie w miłości jedni ku drugim, gdyż miłość pokrywa wiele grzechów." 1P 4, 8


Góra
 Zobacz profil  
 

Re: W poszukiwaniu własnej tożsamości...
PostNapisane: poniedziałek 27 cze 2016, 14:38 
Offline

Dołączył(a): poniedziałek 25 sie 2014, 02:13
Posty: 46
Miejscowość: Dolnośląskie
Nie rozumiem jednego , bo Bóg daje wolność , skoro tak to czemu nie chce oddać mi moich słonności ??Ja sama oddałam je Bogu i może nie powinnam tego robić ale chce je z powrotem.1,5 roku bez uczuć i mam już dość. Przez tą sytuację zle sie czuje i wszystko zle bedzie mi szlo. Mam jutro rozmowe kwalifikacyjna i musze dobrze wypasc a ciagle czuje sie zle przez ten problem .


Góra
 Zobacz profil  
 

Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 33 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group studio kuchni warszawa

Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL